Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

Nawet kiedy łzy już się skończyły, a pozostałości po nich dawno wyschły, dziewczyna nie podniosła głowy, a Yuri nie zabrał ręki. Z zamkniętymi oczami opierał się o zagłówek łóżka, cały czas trzymając dłoń na ognistych włosach Rosjanki.

— Już? — zapytał cicho i dopiero wtedy dziewczyna podniosła na niego zmęczony wzrok. Chłopak uniósł lekko kącik ust w imitacji uśmiechu i westchnął.

"Dzięki". Blondyn przez chwilę wpatrywał się w napisane przez dziewczynę słowo.

— No... Ja też — mruknął. — Dzięki za to, że się wtedy wydarłaś. Chociaż wolałbym, żebyś siedziała cicho, ale...

Dziewczyna uśmiechnęła się.

"Już się nie produkuj" napisała, a chłopak prychnął.

Przez chwilę siedzieli w ciszy. Wpatrywali się w przeciwne punkty w pomieszczeniu, rozmyślając nad aktualną sytuacją. Oboje doszli do podobnych wniosków. Było chujowo.

"Naprawdę miałam nadzieję, że znowu będę mogła mówić" napisała, a Yuri westchnął.

— Próbujesz wzbudzić we mnie poczucie winy? — spytał. Dziewczyna spojrzała na niego z przerażeniem.

"Co? Nie!"

Chłopak uśmiechnął się.

— To dobrze. Ja i tak nie mam sumienia.

Dziewczyna uśmiechnęła się.

"Wiesz... To trochę dziwne, ale mimo że czuję się podle, a moja przyszłość maluje się w czarnych barwach, naprawdę bawią mnie twoje żarty. Dzięki, Yuri. Naprawdę, dziękuję"

Chłopak przewrócił oczami.

— Oj już daj spokój — westchnął. Dziewczyna uśmiechnęła się i spojrzała na chłopaka. Na bandaż na jego czole, rozgryzioną wargę i te śliczne zielone oczy.

Chłopak również na nią patrzył. Na opatrunek, spuchnięte od płaczu usta i zaczerwienione oczy.

Oboje zatrzymali się na chwilę, wpatrując w swoje oczy, a czas jakby się zatrzymał, przestał istnieć. Oboje się zapomnieli. Wlepiali spojrzenia w siebie nawzajem, jakby chcieli odczytać najwieksze sekrety, ukryte gdzieś w głębi serca. Oboje chcieli odczytać to samo i oboje, o ironio, wmawali sobie, że nie ma szans, by mogli odnaleźć w drugiej osobie to czego szukają.

Yuri ocknął się pierwszy. Trwało to zaledwie parę sekund, ale blondyn i tak poczuł się niezręcznie i odwrócił wzrok. Zresztą tak samo jak Katia.

Dziewczyna podniosła się z łóżka i podeszła do okna, zakładając ramiona na piersi. Wlepiła wzrok w panoramę Paryża i westchnęła. Cholerne miasto miłości.

— Wszystko gra, Ruda? — zapytał chłopak, a dziewczyna pokiwała głową, nie odrywając wzroku od okna.

— Hej, jak się czujecie? — zapytał Iwan, nagle wparowując do sali. Dziewczyna uśmiechnęła się smutno i pokazała kciuk w górę.

— Czuję się świetnie — warknął Yuri. — Nie widać?

— Wyglądasz jak gówno, Plisetsky — powiedział chłopak, rzucając torbę blondyna na łóżko.

— I tak lepiej niż ty, Nikołajewicz — powiedział siedemnastolatek. Starszy łyżwiarz tylko przewrócił oczami i podszedł do dziewczyny. Spojrzał na nią ze smutkiem i delikatnie położył dłoń na jej ramieniu.

— Na pewno wszystko gra? — zapytał cicho, a Katia skinęła głową. Yuri, widząc to, zacisnął pięści.

— Podobno mają cię dzisiaj wypisać — zaczął dwudziestolatek. — Yakov mi mówił.

Dziewczyna pokiwała głową, odchodząc od okna i przysiadając na łóżku Yuriego.

— A ty sobie tu jeszcze poleżysz — zwrócił się Iwan do blondyna.

— Dzięki Bogu — jęknął chłopak. — Im dalej od ciebie tym lepiej.

Katia uśmiechnęła się lekko, a Iwan uniósł brew.

— Kiedyś cię zajebię, gnojku — powiedział. Yuri zaśmiał się głośno.

— Czekam na to.

— Katia, chodź ze mną — powiedział Yakov, wchodząc do pokoju. — Zabieramy papiery i wracamy do hotelu. Iwan zostań z Yurim.

— Haha, nie dzięki — powiedział blondyn. — Weźcie go ze sobą.

Yakov spojrzał na blondyna obojętnym wzrokiem.

— Zostań z nim Iwan.

— Ej no kurwa! — oburzył się chłopak. Katia podeszła do niego i podała mu telefon.

"Zdrowiej szybko"

Yuri oddał jej telefon i prychnął, uśmiechając się lekko.

— Tobie mógłbym powiedzieć to samo, Wiewióra.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro