Piętnaście
Urodziny. Dzień, który dziś się w ogóle nie liczył. Bo liczyły się tylko informacje, kto zostanie wysłany na szkolenie do Rosji. Dyrektorka szkoły baletowej wyszła na środek Sali dumna i wyprostowana. Jak każda prawdziwa baletnica. Szczególnie taka, która sama tańczyła w Balecie Bolshoi między innymi z takimi gwiazdami jak sama Lilia Baranovskaya. Minako siedziała na podłodze obok swoich koleżanek i spokojnie czekała na wyrok. Z pozoru spokojnie. W środku prawie skakała ze zniecierpliwienia. Jak każda z nich. Ale nie mogła nic dać po sobie poznać, bo od razu zostałaby wyproszona z sali.
- Z waszego roku pojedzie Okukawa Minako. Gratuluję – powiedziała poważnie pani dyrektor, a Minako musiała użyć całej siły woli, by nie wydać z siebie radosnego wrzasku. Dostojnie i spokojnie wstała, by odebrać bilet na samolot i inne dokumenty.
Zaraz po wyjściu ze szkoły, Minako zaczęła wrzeszczeć jak opętana, ściskając w ręku teczkę. Czy mogłaby zażyczyć sobie lepszy prezent na urodziny? Wyjazd do Rosji to spełnienie wszystkich jej marzeń.
Gratulacjom w domu nie było końca. Tata Minako od razu obdzwonił całą rodzinę, chwaląc się, jaką ma zdolną córkę.
***
- I raz i dwa i trzy i cztery. Noga wyżej. Głębsze plié, panno Okukawa. I jeszcze raz, relevé i noga prosta! – ostry krzyk Lilii Baranovskayi przeciął powietrze i każda z młodych tancerek automatycznie wyprostowała nogę, choć była ona już wyprostowana. Ale w balecie nie było dyskusji. Szczególnie w Rosji. Jeśli trener mówił, że kolano jest zgięte, to jest zgięte, nawet jeśli ma idealny kąt 180˚. Pierwsza zasada jakiej uczyła się każda baletnica: „Trener ma zawsze rację."
Ręce spocone od zaciskania się na drążku. Palce zdrętwiałe i obolałe od wielu godzin ćwiczeń w pointach. Bolący kręgosłup, nogi ledwo utrzymujące ciężar ciała. Drewniana podłoga w szatni wyglądała zachęcająco. Miękko. Można byłoby się na niej położyć i pójść spać. Można byłoby... Ale wtedy nie byłoby szansy na spełnienie marzeń.
W akademiku, gdzie spały nie było sił na rozmowę. Nie było sił na oddychanie. Prysznic brany na rezerwach wymodlonych u bogów. Nie było sił na nic. Nawet na uśmiech szczęścia. Bo mimo wszystko każda z nich cieszyła się, że tu jest i ma szansę uczyć się od najlepszych.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro