Klątwa
🌕
Księżyc lśnił złowrogo czerwienią. Na polanie ogromny, podobny do wilka stwór jadł coś co kiedyś pewnie było mugolem.
Czarny pies, przyczajony zaraz na brzegu tej polany, potrząsnął łbem. Chciał zebrać myśli i skoncentrować się.
Był tak blisko. Tak blisko zemsty. Tak blisko ściągnięcia klątwy. W końcu udało mu się zebrać wszystkie wskazówki.
Do ściągnięcia klątwy potrzebny był tojad, Liść mandragory oraz...
Krew wilkołaka który tą klątwą zaraził, zdobyta w czerwoną pełnię.
Potem eliksir przez miesiąc musi dojrzeć, a o zachodzie słońca kiedy wilkołak czuje że zaczyna się przemieniać - musi wypić eliksir.
Co ważne wilkołak nie może wcześniej pod tą postacią zabić człowieka ani zarazić kogoś klątwą.
Remus tego nie zrobił więc się kwalifikował.
Wilkołak, Fenrir Greyback, przestał jeść. Rozejrzał się i zawęszył, Syriusz spiął się bojąc się że Fenrir go wyczuł.
Ten jednak tego nie zrobił i zaraz wrócił do jedzenia widocznie uznając, że nic się nie dzieje.
To był błąd.
Syriusz wyskoczył sprawnie z kryjówki i zanim wilkołak zdążył zareagować, dopadł do niego i dziabnął w tylną nogę. Wilkołak zawył z bólu, a animag zaraz odskoczył.
Wściekły wilkołak obrócił się i rzucił się na czarnego psa. Ten uniknął ataku i zaraz sam zaatakował. Dziabnął wilkołaka i zaczął znowu uciekać.
Biegł szybko ale uważnie patrzył pod łapy. Co jakiś czas atakował i starał się unikać ataku ze strony wilkołaka (parę razy oberwał, ale na szczęście klątwa z jakiegoś powodu nie przenosi się na przemienione animagi).
W końcu dobiegł do odpowiedniego miejsca. Stanął tam gdzie planował. Fenrir na niego skoczył.
I wylądował we wnykach ze srebra. Potwór zawył straszliwie a następnie zemdlał z bólu. A Syriusz prędko odskoczył, by nie skończyć pod bestią.
Chciał wgryźć się w szyję potwora i go zabić. Ale nie potrafił się na to zdobyć. Za każdym razem gdy próbował paraliżował go strach.
Zamiast tego przemienił się i związał potwora z szczególnym uwzględnieniem pyska.
Potem wziął srebrny sztylet i naciął wilkołaka. Zebrał tylko krwi ile tylko zdołał, nie wiedząc kiedy następna taka okazja.
🌔
- Syriusz, co ci? - spytał zmartwiony Remus. - Czuje od ciebie krew
- Spokojnie skarbie, wydaje ci się - odpowiedział Syriusz, poruszając się bardziej ostrożnie niż zwykle. Nie chciał naruszyć ran, które powstały w czasie pełni.
Nim Syriusz zdążył dodać coś jeszcze, Remus przyparł go do ściany.
- mnie nie oszukasz - powiedział brzmiąc jakby zaraz miał zacząć warczeć. Oczy błysnęły złotem. - mów co ci się stało.
- wiem jak ściągnąć twoją klątwę - powiedział licząc, że to sprawi, że Remus zapomni o ranach.
🌕
Remus był podekscytowany. Czekał aż tylko będzie mógł ściągnąć z siebie klątwę.
Wypił eliksir kiedy tylko poczuł że zaczyna się przemieniać.
- libertate maledicere, amote libertas, finis - powiedział. Poczuł straszliwy ból. Upał na ziemię, krzycząc z bólu.
Czuł jakby coś wypalało mu żyły. Jakby coś wewnątrz niego było niszczone. Przypomniał sobie o ostatniej formułce
-Amato Animo Animato Anima- ledwo udało mu się to powiedzieć. Ból był coraz mocniejszy.
Nie wiedział ile czasu minęło, mogło minąć kilka minut lub kilka godzin.
Nagle wszystko ustało. I zaraz wzrok przysłoniła mu czarna, piszcząca kula puchatego futra. Zaśmiał się kiedy pies zaczął go lizać po twarzy.
- już, już spokojnie Szczeniaku - pomału odsunął od siebie animaga. - udało ci się...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro