14. Obiecuję Ci Partnerze
Instagram: kirittawattpad
*Sleep Token - Take Me Back To Eden*
Potężny ciemny statek podleciał do oznaczonego punktu na nawigacji. Pod osłoną specjalnej tarczy opuścił się jeszcze kilkanaście kilometrów w dół aby przy teleportacji Młodzi Wojownicy mieli jak najkrótszy dystans do pokonania. Maszyna zniżyła obroty silnika do minimum. Komunikat o skończonej podróży wyskoczył na największym monitorze. Dotknięcie palca kapitan wyłączył go.
Spectra z Gusem, jako jedyni z całego zespołu, nie ukrywali nie zadowolenia z obecności Drago. Blondyn zmrużył gniewnie czoło, lecz nic nie wydobyło się z jego ust. Śmiało ignorując resztę nałożył swoją charakterystyczną maskę a oko rozbłysło niebieskim światłem. Tuż za nim, jak przez wiele lat, podążał Gus z Vulcanem na ramieniu.
- Myślę, że zostajemy przy ostatnim planie. Wychodzimy, zabieramy zegarek i wracamy do bazy - wszyscy kiwnęli zgodnie głowami.
- Trzymajmy się blisko siebie - dodał Shun. Stanął na czele zespołu. Jakkor wskoczył na jego ramię. - W razie ataku nie dajmy się rozdzielić
Dragonoid zajął miejsce w powietrzu między Shunem a Marucho. W końcu jego wzrok padł na prawie na przeciw stojącą Runo. Ta, po chwili namyśłu, uśmiechnęła się subtelnie.
- Cieszę się, że jesteś. Powodzenia
Dragonoid szepnął ciche podziękowanie. To jeszcze bardziej uspokoiło emocje. Miał wrażenie, że jedynie Runo była mu przychylnie nastawiona i nawet chciała żeby był razem z nimi. Wyczuł to w jej słowach oraz prostych gestach, które ciągnął do siebie jak magnez. Może reszta nie pokazywała tego na pierwszy rzut oka, ale wiedział niezadowolenie zmieszane z niepokojem. Możliwe, że tylko mu się wydawało. W jego głowie huczało od nadmiaru wydarzeń i nie wszystko było takie jakby chciał.
Po chwili pomieszczenie w statku rozmazało się aby pokazać zupełnie nowy ląd.
Drzewa może nie były wielkie, ale na pewno miały bardzo gęste korony oraz sporo rozgałęzionych gałęzi. To wyróżniało je na tle lasów Ziemskich. Tylko, gdzie nie gdzie, światło księżyca przebijało się przez typowe "otwory", ale to i tak nie dawało jakiegoś spektakularnego oświetlenia. Trawa, pokryta dobrą warstwą rosy, mieniła się przepięknie.
- To tutaj - Marucho chwycił za lekko zniszczony zegarek. Oglądnął go uważnie, oddając w kolejne ręce. Shun zacisnął go mocniej. Kropla krwi poleciała z skaleczonego palca. Wojownik Ventusa zignorował uczucie szczypania.
- Ma rozbity ekran
- Ale wygląda ogólnie na cały - mruknął Marukura, analizując jeszcze resztę zegarka. - Wiemy, że system jest cały a to najważniejsze. Musimy sprawdzić, jakie ma ostatnie zarejestrowane informacje prywatne. Może Dan coś dla nas zostawił. Drago, pamiętasz hasło? To będzie dla mnie duże ułatwienie
Bakugan Pyrusa kiwnął głową. Nawet z zamkniętymi oczami, mógłby odblokować urządzenie.
- Namierzyli nas! - Spectra odwrócił się od chłopaków. Kilka mniejszych statków podleciało bliżej i ostrym światłem oświetlili swoich intruzów. Wszyscy zasłonili oczy, czując ból od światła.
Czarno włosy odskoczył kilka metrów do tyłu aby nie dostać nożami po ciele. Szybko zaczął poszukiwać sprawcy ataku na swojej osobie.
Po ostatniej zaciętej bitwie spory kawałek włosów utraciła. Teraz sięgały jej do końca łopatek a same końcówki jakby wydawały się ciemniejsze. Shun zmrużył oczy. Było wyraźnie widać, że zbroja była nowa. Delikatnie różniła się od swojej poprzedniczki. Złote zdobienia idealnie komponowały się z głęboką czernią. Błyszczała pod wpływem wschodzącego słońca. Czarny blask go oślepił.
- Shun - szepnęła pod nosem. Zza pleców wyciągnęła przypiętą, też nową, włócznię. Różowe włosy zostały rozwiane przez wiatr. Na moment pojedyncze pasmo zasłoniło jej oczy, które też wydały się bez tęczówek.
- Tamashi - był pewien, że nie przeżyje następnego dnia, ale jednak ich wytrzymałość była zupełnie inna niż ich. Wydawało się wtedy mu, że umrze na jego ramionach a jednak stała dumnie kilka metrów nad nim. Musiał przyznać, że dziewczyna była ciężkim przeciwnikiem.
Nie do zabicia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro