#9
May
Jęknęłam i powoli otworzyłam oczy. Miałam na sobie maskę i strój, na co odetchnęłam z ulgą. Osobom nieupoważnionym nie jest łatwo go ze mnie zdjąć. Jestem wdzięczna, że nadal mam go na sobie, ponieważ nie czułam się gotowa do konfrontacji twarzą w twarz z tymi oszustami.
Teraz przynajmniej oddzielała mnie od nich maska.
Spięłam się cała i zamierzałam wstać, ale na marne. Nadgarstki i kostki u nóg miałam przymocowane do krzesła, na którym siedziałam. Westchnęłam zrezygnowana i podniosłam głowę.
Znajdywałam się w małym pomieszczeniu, w którym byłam tylko ja i krzesło. Trzy ściany klitki były murowane, natomiast naprzeciwko mnie nie było żadnej ściany, co na początku mnie zmyliło, ale po chwili zastanowienia, stwierdziłam, że jest tam jakieś pole siłowe.
No, bo, przecież nie zostawiliby tak więźnia.
Opuściłam wzrok i zaczęłam przyglądać się podłodze, bo nie miałam nic lepszego do roboty.
Poddałam się. Niech się dzieje, to co ma się dziać.
Gdy byłam już trochę ( bardzo ) znudzona, usłyszałam kroki. Spojrzałam w stronę pola siłowego(?), bo nie zamierzałam udawać, że śpię.
Przed niewidzialną ścianą pojawiły się cztery postacie: trzech mężczyzn i dziewczyna. Ten co do mnie strzelał, stanął na przedzie, poklikał coś na nadgarstku, a następnie przeszedł przez pole siłowe. Reszta ruszyła za nim. Wyprostowałam się i wlepiłam w nich mój przenikliwy wzrok.
Stanęli jakieś cztery metry przede mną, nie odrywając ode mnie wzroku.
- Proszę, proszę, pajączek się obudził - podjął, lekceważącym tonem, ten w hełmie, wychodząc trochę na przód.
Nie zamierzałam mu odpowiadać. Przegryzłam tylko wargę, prychając cicho pod nosem.
- Nie uważasz, że powinniśmy na niego zaczekać? - zapytał strongman wiadrogłowego, zyskując tym jego uwagę. - No, wiesz, w końcu to on ją pierwszy złapał.
Nie wiedziałam o kim mówił, ale mogę się domyślać, że ten ktoś jest ich szefem, czy kimś tam.
- Jego strata - odburknął, machając na niego ręką i odwrócił się w moją stronę. - A teraz gadaj - warknął. - Kim jesteś?!
- Pajączkiem, nie widać? - odpowiedziałam mimowolnie, uśmiechając się kpiarsko, chociaż nie widział tego.
- Nawet mnie nie denerwuj...
- Cierpliwość jest cnotą* - powiedziałam spokojnie, na co koleś w zielonym kostiumie, spojrzał na mnie dziwnie.
- Ty...
- Coś mnie ominęło? - zapytała nowa osoba ( mężczyzna ( wnioskując po głosie )) wchodząca do pomieszczenia.
Nie spojrzałam w tamtą stronę, tylko nadal mierzyłam się spojrzeniami z wiadrogłowym. Gdy przerwał nasz kontakt wzrokowy, usmiechnęłam się triumfalnie, patrząc na nowo przybyłego.
Wciągnęłam ostro powietrze nosem, a uśmieszek na mojej twarzy, zastąpił miejsca niedowierzaniu i lekkiej złości.
Do pomieszczenia wszedł gościu w stroju Spider-Mana!
_________________________________________
CDN 😉😜😘
💬?
🌟?
*cytat zaczerpnięty z kreskówki Mega Spider-Man
Jak tam nowy rok szkolny? Cieszycie się?
Wakacje minęły tak szybko 😩😫
Do następnego 👋
Kanexsia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro