Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#4

I'm back! 😉😘😍

______________________

May

Po dziesięciu minutach drogi, pożegnałam się z mamą i rozeszłyśmy się w różne strony. Od razu pokierowałam się w kierunku jednego z wielu zaułków, w których się przebieram.

Rozejrzałam się dookoła, sprawdzając, czy nikogo nie ma. Mój pajęczy zmysł nie wykrył żadnego zagrożenia. Czysto.

Ściągnąłam plecak i wyciągnęłam ze środka kostium Spider-girl.

Jego górna część, w miejscu klatki piersiowej, jest cała biała z czarnymi elementami pajęczyny. Rękawy wraz z rękawiczkami i dół kostiumu są niebieskie. Na klatce piersiowej znajduje się pokaźnych rozmiarów ciemnoniebieski pająk. ( Na plecach też taki jest tylko, że mniejszy. ) Jego odnóża sięgają mi ramion i pasa. Maska jest biała, z czarnymi elementami pajęczyny i niebieskimi obwódkami w miejscach, gdzie znajdują się oczy. Na nadgarstkach mam srebrne, metalowe bransolety, z których strzelam pajęczyną. Są one bezpośrednio przyczepione do kostiumu.

Założyłam strój na ubrania. ( Plus tego przebrania jest taki, że nie muszę nosić go pod ubraniami tylko na. ) W tej postaci strasznie na mnie wisi, więc nadusiłam na głowę pająka znajdującego się na mojej klatce piersiowej. Po chwili kostium idealnie przylegał do mojego ciała.

Założyłam plecak na plecy i zaczęłam się wspinać po ścianie budynku. Gdy byłam już na dachu, rozejrzałam się dookoła. Kolorowy Nowy Jork tetnił życiem. Ludzie spieszący się do pracy, pełno samochodów na drodze... Czyli to co zawsze. Położyłam plecak na ziemi i poprzyklejałam go pajęczyną.
( Nie musiałam się martwić, że ktoś poprzez ten plecak odkryje kim jest Spider-girl, ponieważ był pusty, ale wolałam mieć pewność, że mi go nigdzie nie zawieje. )

Stanęłam na krawędzi dachu i rozłożyłam szeroko ramiona, po czym rzuciłam się w przepaść. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Kochałam bycie Spider-girl i moje moce. To dzięki nim zapominałam, chociaż na chwilę, o otaczającym mnie świecie i problemach. Wystawiłam prawą rękę i wystrzeliłam sieć w stronę najbliższego budynku.

Zaczęłam bujać się na pajęczynie. Prawa ręka, lewa ręka i tak w kółko. Nigdy mi się to nie znudzi. Machałam różnym ludziom i szukałam jakiś zagrożeń. Po chwili zauważyłam piłkę turlającą się w stronę jezdni. Podążał za nią około sześcioletni chłopiec. Przyspieszyłam znacznie swoje ruchy. Kiedy prawie wpadł na jezdnię, doskoczyłam do niego i odciągnęłam z dala od pedzących aut. Wystrzeliłam pajęczynę w piłkę i oddałam mu ją. Przykucnęłam przed chłopcem.

- Nie bawimy się na jezdni, dobrze?

Spuścił głowę na moje słowa. Chyba dopiero teraz dotarło do niego, co mogłoby się stać, gdyby nie było mnie w pobliżu.

- Dobrze, pani Spider-girl - odpowiedział cicho.

Poczochrałam go po blond włosach i wstałam.

- No, zmykaj. Twoja koleżanka na ciebie czeka - powiedziałam, patrząc na dziewczynkę stojącą jakieś piętnaście metrów od nas.

Chłopczyk ruszył biegiem w jej stronę, lecz po chwili przystanął i przybiegł z powrotem do mnie. Przytulił się do moich nóg.

- Dziękuję - powiedział i już po chwili go nie było.

Patrzyłam z uśmiechem, jak podbiegł do dziewczynki i zaczął jej coś opowiadać, bo zamaszyście gestykulował. Pokierowali się w stronę placu zabaw.

Ostatni raz spojrzałam w tamtym kierunku, po czym wystrzeliłam pajęczynę i poderwałam się z ziemi. Tym razem bujałam się nisko ( prawie dotykałam nogami dachów samochodów ).

W pewnej chwili bransoleta na moim lewym nadgarstku zaczęła brzęczeć. Przysiadłam na przyczepie jakiegoś tira i odebrałam połączenie. Na hologramie pojawiła się zaniepokojona twarz wujka Harry'ego.

- Co się stało? - zapytałam.

- Przybądź szybko. Doktor Kamikadze porwał Briana.

- Zaraz będę...

_________________________________________

Tak mniej więcej według mnie wygląda Spider-girl:
(wzorowane na obrazku autorstwa Scott'a Darlymple)


Dość szybko oddali mi telefon. Okazało się, że nie znaleźli żadnych nieprawidłowości. Telefon powrócił do mnie w takim stanie, jakbym nigdy go nie używała. Żadnych zdjęć, pobranej muzyki, więc chyba rozumiecie moje rozgoryczenie. Teraz czeka mnie długa droga, aby przywrócić go do stanu przed naprawą. W dodatku mam ograniczonego neta, ughh.

Ale znalazłam czas i wewnętrzny spokój ( XD ) żeby coś dla was naskrobać, choć początkowo rozdział miał być dłuższy.

Gwiazdkujcie i komentujcie, to kolejny rozdział pojawi się do końca tygodnia.

Do następnego 👋
Kanexsia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro