#13
May
Wpatrywałam się w niego uparcie, dostrzegając, że wstrzymał oddech w oczekiwaniu na moją odpowiedź. Oparłam się o oparcie, przedłużając widoczne napięcie.
Nie wiem, dlaczego, ale ta sytuacja niesamowicie mnie bawiła, z trudem powstrzymywałam uśmiech.
- Mogłabyś wreszcie odpowiedzieć? - warknął.
Nikt w pomieszczeniu się nie odzywał i dobrze, bo to jest sprawa, w większości, dotycząca mnie i Petera.
- Nie muszę, bo doskonale znasz odpowiedź. - Postanowiłam dalej się z nim droczyć.
- Może i znam - westchnął głęboko i zaczął trochę spokojniej. - Ale chcę usłyszeć to od ciebie, więc, proszę, powiedz mi. Czy jestem twoim ojcem?
Stał przede mną, w bezruchu i chyba nawet na chwilę przestał oddychać.
- Znaczy ty tu, to nie, ale w przyszłości będziesz - odpowiedziałam, rezygnując z dalszych gierek.
Ta sytuacja nie była dla niego łatwa, ba, na pewno nie była. Jest młody, a tu z dnia na dzień dowiaduje się, że przed nim siedzi jego przyszła córka.
Nagle poczułam, jak cały mój dobry humor się ulatnia.
No, bo ludzie, przede mną stał mój tata, którego nigdy nie widziałam na oczy!
Cała się spięłam nas tę myśl.
Kurna. Tu. Przede. Mną. Stoi. Peter. Parker. Mój. Tata.
Wstrzymałam oddech, po czym zaczęłam pierwszy raz, odkąd wszedł do tego pomieszczenia, dokładnie przyglądać się jego sylwetce. Był wysoki, umięśniony i tak bardzo chciałam zobaczyć jego twarz, ale, niestety, najpierw muszą mi w pełni uwierzyć i zaufać, żeby ściągnąć maski.
- Och... - Tylko tyle powiedział, a następnie odszedł trochę na bok.
Nie spodziewałam się takiej reakcji.
- Chyba jej nie wierzysz! - wyrywał się Nova, bo oczywiście nie mógł być cicho.
Ale zarazem cieszyłam się z tego, jaki ma charakter. Teraz, zachowując się jak na niego przystało, przypominał mi czas spędzony z Nową, tylko tym z przyszłości.
- Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. - Pajączek podrapał się po głowie, chodząc po celi. Reszta ekipy tylko go obserwowała. - Słuchaj... - zwrócił się nagle do mnie, na co zaskoczona lekko podskoczyłam na krześle, które pomału zaczęło robić się niewygodne. - Nie mamy pewności, że mówisz prawdę, potrzebujemy jakiegoś potwierdzenia.
- Nie ma Fury'ego? - zapytałam z nadzieją. On w większości spraw wie, co robić.
- Nie. - Oklapłam na tą wiadomość. - Jak możesz nam udowodnić, że mówisz prawdę?
Spuściłam wzrok, marszcząc w skupieniu brwi.
Myśl, May, myśl.
Jak mogę ich przekonać, że mówię prawdę?
Albo, lepiej...
Kto może potwierdzić moje słowa?
Powiodłam wzrokiem po ich twarzach szczęśliwa, że znalazłam jakieś rozwiązanie.
- Ściągnijcie tu Tonny'ego Stark'a.
_________________________________________
CDN 😉 😜 😘
💬?
🌟?
Trochę mnie tutaj nie było...
Szkoła wysysa ze mnie chęci do pisania 😣😩
A najgorsze jest to, że doskonale wiem, co ma być w kolejnych rozdziałach 😑
Postaram się poprawić 🙏
Do następnego 👋
Kanexsia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro