7.
Obudziłam się. Już wolałabym się nie obudzić, niż przeżywać to kolejny raz.. Byłam nadal w tym okropnym miejscu. Brzydzę się tego. Jak ja tu nie chcę być. Tak bardzo kurwa nie chcę tu być. Do pokoju ktoś wszedł, nie wiedziałam kto, bo leżałam na plecach, a z oczu ciekły mi łzy. Cała się trzęsłam. Nie wiem kiedy to się skończyło, ile spałam, kto tu jeszcze był. Nic nie wiem. Nawet nie wiem jak wyglądam, ale nie mam sił, aby się ruszyć, a co dopiero wstać.
- Oo.. Witaj księżniczko. Jak się czujemy? - Zapytał jakiś nowy głos. Głos dojrzałej kobiety.
- Jakbym została przejechana tirem. - Powiedziałam ledwo słyszalnie. Jednak nie do końca.
- Ehh.. Nie dziwię ci się. Na prawdę przykro mi, że tu jesteś. Nie zasługujesz na bycie w tym okropnym miejscu.
- Kim pani jest?
- Pielęgniarką, skarbie. Wiem co przeżyłaś. Wiele dziewczyn miało tu podobne sytuacje. To ciężkie.. Jeżeli chcesz to możesz mi opowiedzieć. Może poczujesz się lepiej... Ale to później, bo zapewne nie czujesz się zbytnio dobrze.
- Dziękuję. A mam jeszcze pytanie.. - Powiedziałam, a kobieta patrzyła na mnie z oczekiwaniem.- Ile spałam?
- Niestety, albo stety tylko dzień. Zależy jak na to patrzeć. Więc jeszcze będziesz czuła dość mocny ból..
- A przyjdzie tu pani później? Albo jutro? Proszę..
- Pewnie, skarbie. A teraz odpoczywaj i wypij to co ci przyniosłam. To tylko woda.. Obok też są tabletki przeciwbólowe, jakbyś chciała. Nie wpuszczę tu żadnego gnojka!
- Dziękuję. - Powiedziałam szeptem. Bardziej brzmiało to jakbym do siebie mówiła. Kobieta wyszła.
Po jakimś czasie popiłam tabletki i wypiłam wodę, po czym usnęłam.
~~~
Obudziła mnie potrzeba zrobienia siku. Wstałam z łóżka i powoli szłam do łazienki. A.ł.a. Czemu to tak cholernie boli..? Bo na chama to w ciebie wciskał, idiotko. Super.. Teraz kłócę się sama z sobą. Zajebiście. Załatwiłam zwoje potrzeby z wielkim bólem.. Rozdziewiczył mnie jakiś napalony, 30 letni gnojek. Gorzej być nie mogło. Znowu zaczęłam płakać.. Na samą myśl o tym. Czekałam tylko na tą pielęgniarkę. Mam nadzieję, że mnie odwiedzi. W końcu jest jedyną miłą osobą..
~~~
Usłyszałam otwieranie drzwi i kroki. Ucieszona wyszłam energiczniej z toalety, czego trochę pożałowałam. Tego widoku się nie spodziewałam. A już się tak ucieszyłam, że to ta kobieta. Przede mną stał kolejny, nieznany mi mężczyzna. Mam lęki przed osobnikami płci męskiej. Ten tym razem wyglądał na +50. Był gruby i łysy. Miał kolczyka w brwi i wytatuowane ręce.
- Czego pan tu szuka? - Zapytałam w miarę grzecznie.
- Ciebie.
- Mnie? Chyba musiał mnie pan z kimś pomylić...
- Oj maleńka.. Wiem, że ty też tego chcesz. A uwierz mi. Warto. - I w tym momencie mój drugi koszmar się zaczynał. Mężczyzna zbliżał się w szybkim tempie. Przygwoździł mnie swoim wielkim brzuchem do ściany. Wspominałam już jak cholernie mnie bolą żebra? Przecież jakiś fiut mnie skopał...
- Proszę, niech pan mnie puści! - Nie, nie, nie, nie... Nie teraz. Nie pokazuj słabości. Słona ciecz jednak pomimo moich sprzeciwów musiała spłynąć. - Proszę.. - Usłyszałam huk drzwi. Ktoś w szybkim tempie wparował do tego okropnego pokoju. Nic nie widziałam, bo ten facet był ogromny! Nagle poczułam ulgę i upadłam na ziemię. Moim "bohaterem" okazał się Luke. Nie wierzę, że ten blondyn, który mnie porwał teraz bije tamtego. Teraz zauważyłam kolorowe włosy Michaela. Dzięki Bogu!
- Chodź, mała. Zabieramy cię stąd. - Powiedział spokojnie Mike.
- Jak to?
- Twój ojciec oddał nam połowę kasy. Chodź, bo James nie wie o tym, a jeśli się nie sprężymy to tu zostaniesz. Chcesz?
- Nie! Pewnie, że nie!
Chłopak okrył mnie swoją skórzaną kurtką. Po chwili dołączył do nas blondyn. Widząc, że ta "ucieczka" nie bardzo nam idzie przez moje wolne tempo to wziął mnie on na ręce w stylu panny młodej. Z tego wszystkiego położyłam mu głowę w zagłębieniu szyi. Ale on ładnie pachnie.. Przed wejściem czekało na nas auto.. Z Calumem w środku.
- No co tak długo!? - Zapytał zniecierpliwiony chłopak.
- Był mały "duży" problem.. - Wyjaśnił blondyn siadając. O dziwo nie położył mnie na siedzenie obok, tylko nadal trzymał przy sobie. Mike wsiadł do przodu..
Jechaliśmy w ciszy. Nie była ona niezręczna, lecz nawet potrzebna. Tego potrzebowałam. Ciszy, spokoju. Nawet jeśli jestem z moimi porywaczami. Szczerze mówiąc to wolę być tu, z nimi, niż tam gdzie byłam.
Nie patrzyłam w szybę. Nie wiedziałam, czy jedziemy do starej "miejscówki" czy też gdzieś indziej. Było mi to wszystko obojętne. Dziwi mnie tylko to, czemu mnie nikt nie szuka.. Czemu nikt się o mnie nie martwi..? Czy już nikomu nie jestem potrzebna? Moja przyjaciółka, moja mama. O ojcu nie będę wspominać, bo to przez niego tu jestem.. A może to wszystko zostało zaplanowane?
*
Auto się zatrzymało. Nie pamiętam ile jechaliśmy, bo chyba usnęłam. Blondyn wyszedł i postawił mnie na ziemię. Zachwiałam się lekko, bo zakręciło mi się w głowie, ale Michael złapał mnie za ramię, dzięki czemu nie upadłam.
- Chodź, zaprowadzę Cie do twojego pokoju. - Wyjaśnił. Nic nie odpowiedziałam, tylko ruszyłem za niebiesko włosym chłopakiem. Budynek jak poprzedni był wielką willa. Wnętrze było pokryte białą farba. Meble i dodatki były zazwyczaj czarne lub szare. Skąd oni mają tyle kasy? Przecież to gang... Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Michaela, który powiedział, że to już tu. Otworzył drzwi, a ja się po raz kolejny rozejrzałam. Ten pokój był normalnym pokojem. Trochę przypominał mi mój własny. Był cały biały. Na środku przy ścianie było duże łóżko z białą pościelą i kocem. Obok była lampka, a trochę dalej malusi stoliczek z fotelem. Były też dwa okna na dachu, bo pokój był na poddaszu (tak to mniej więcej wygląda jak w mediach). Wow, cóż za luksus.. I nie ma krat w oknach! Chyba muszę bardziej z nimi pogadać. Mówiąc z nimi mam na myśli Michaela, bo on jest najbardziej przyjacielski. Muszę się podpytać o wiele rzeczy. Chcę się w końcu stąd uwolnić. Wrócić do mojego domu, do normalnego życia.
❤❤❤
Wow! Co raz więcej osób czyta nasze opowiadanie! Strasznie dziękujemy za gwiazdki i komentarze.. Ostatnio ta książka była na #14 miejscu w kategorii Tajemnica/Thriller. 😄
Ily 💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro