33.
- CZY WY KURWA JESTEŚCIE NORMALNI? - Wrzasnęła Megan, po tym jak się otrząsnęła. Chłopcy nie odezwali się. Miałam cholernie mieszane uczucia. Złapałam Luke'a za rękę i kciukiem zaczęłam gładzić jego rękę. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się delikatnie.
- Dlaczego? - Zapytała już na spokojnie Meg.
- Chcieliśmy zacząć normalnie żyć. - Odezwał się Luke. Michael westchnął, a Calum zakrył twarz dłońmi. Megan prychnęła na jego odpowiedź. Prychnęła i pokręciła głową.
- Jesteście idiotami. Nawet jakbyście się przeprowadzili na Alaskę, czy do Rosji, oni by was znaleźli. POD ZIEMIĄ BY WAS ZNALEŹLI, A TY MI MÓWISZ, ŻE CHCECIE NORMALNIE ŻYĆ, NO KURWA. - Pod koniec nie wytrzymała i zaczęła krzyczeć. W sumie miała racje. Nie byłam pewna, jak bardzo groźny jest ten jego gang, ale pewnie bardzo. Nie dziwię się również chłopcom, że chcieli zacząć normalnie żyć.
- Co prawda ja bym mógł tam zostać, ale przydzielił by mnie do tego idioty Jack'a, a mi się to nie widzi, dlatego wolałem odejść, niż widzieć jego mordę dzień w dzień. - Przemówił Ashton. A ja popatrzyłam na niego jak na idiotę. Sądziłam, iż odszedł, ponieważ jego przyjaciele odeszli, ale nie, to Ashton. Meg spojrzała na niego nieodgadnionym przeze mnie spojrzeniem, po czym przeniosła swój wzrok na mnie, prosząc o wsparcie. No niestety nie wiedziałam co powiedzieć odpowiedniego do tej sytuacji.
- Meg, kiedyś musielibyśmy to zrobić. Nie będziemy mieć całego życia ułożonego. Chcemy znaleźć tą jedyną i zestarzeć się z nią, a nie do śmierci grozić jakimś idiotom i ich zabijać, bądź porywać jakieś niewinne dziewczyny. - Przy ostatnim zdaniu Michael spojrzał na mnie, na co ja się w duszy zaśmiałam.
- Będzie mi brakować tych pieniędzy. - Mruknął Calum, na co wszyscy parsknęli śmiechem.
- Calum, masz tyle pieniędzy, że twoje dzieci mogą za nie żyć, spokojnie. - Powiedział Michael. Okej, dobra wiedziałam, że mają pieniądze, nawet sporo... ALE ŻEBY AŻ TAK?
- O chuj. Myślałem, że nam zabiorą.. - Mówił uradowany Calum. Ashton na jego wypowiedź uderzył się dłonią w czoło.
- To... To co dalej? - Odezwałam się, po czym każdy obecny spojrzał na mnie z zastanawiającą mimiką twarzy.
- Wyprowadzka. - Odpowiedzieli zgodnie chłopcy, a Megan odetchnęła.
- Meg, chodź na słówko. - Powiedział Ashton, który wstał z fotela, podszedł do dziewczyny, wystawiając w jej stronę dłoń. Kiedy zniknęli u góry schodów, wszyscy wstali i ruszyli w stronę swoich pokoi, zapewne się spakować. Czułam się cholernie dziwnie. Nie sądziłam, że to skończy się tak. Jak widać, życie jest jedną, wielką, pieprzoną niespodzianką, z którą musimy się zmierzyć. Nie mam pojęcia, co teraz ze mną będzie. Nie wiem, czy wracać do domu, ale chyba będę musiała.
*Jakiś czas potem*
- Wiesz, chciałbym z tobą zamieszkać. - Oznajmił Luke, leżąc obok mnie na łóżku. Popatrzyłam na niego zdziwiona, ale w duszy się cieszyłam myślą mieszkania z nim, a nie z moim ojcem. Wszystko byłoby inaczej, byłoby normalnie.
- Jak bardzo chcesz? - Zapytałam, podnosząc się do siadu i patrząc na niego. Chłopak uczynił to samo, tylko że na jego ustach był szeroki uśmiech.
- Bardzo bym chciał..
- Bardzo? - Ciągnęłam, podnosząc jedną brew do góry.
- Bardzo, bardzo. - Powiedział i przyciągnął mnie do pocałunku. Skończyło się na tym, że leżałam na łóżku, a Luke nade mną wisiał i mnie całował. Przerwał na chwilę i popatrzył na mnie, nie przestając się uśmiechać, co udzieliło się również mi.
- Nie spodziewałem się, że tak to się skończy.
- Nikt się tego nie spodziewał.
*Następny dzień, południe*
- To czas się chyba pożegnać z naszym domkiem.. - Zaczął Calum. Staliśmy całą szóstką przed domem z uśmiechami, bo wiedzieliśmy, że zaczynami nowy etap w naszym życiu.
- Wysadzamy go? - Zapytał Ashton przerywając cisze. Popatrzyłam na niego z wielkimi oczami i już chciałam się odezwać, kiedy Luke zasłonił mi dłonią usta.
- Ta, ale to jak już wsiądziemy do aut. - Powiedział i zabrał dłoń z moich ust.
- Jesteście niemożliwi. - Westchnęłam bezradnie.
- Wybrałaś życie ze mną, więc... - Powiedział Luke, na co się uśmiechnęłam, a Michael zagwizdał z Calum'em.
- To.. Wszyscy będziemy mieszkać w tej samej miejscowości? - Zapytała Meg. W sumie też byłam ciekawa. Z jednej strony fajnie by było, a z drugiej jak mam widzieć ich codziennie, to mi się żyć odechciewa.
- Tak, ale dalej, żebyśmy nie zwariowali i nie strzelali do siebie. - Odezwał się Michael, na co zaśmialiśmy się krótko.
- Ja z Ashton'em zamieszkamy razem. - Przemówiła Meg, a ja byłam w lekkim szoku, ale no tylko ja. Może Ashton będzie normalny... Kogo ja chce kurwa oszukać. Pewnie przy najbliżej okazji zastrzeli swojego nowego sąsiada, jak popatrzy się krzywo na niego.
- Widzimy się na herbatce u mnie? - Zapytał Calum, na co pokręciliśmy głowami, ale zgodziliśmy się.
Po pożegnaniu się ze sobą wsiedliśmy do swoich aut i kiedy mieliśmy odjeżdżać, Luke zatrąbił, a razem z nim pozostałe auta.
- Patrz teraz. - Powiedział Luke i w tym samym czasie, kiedy odwróciłam głowę, zobaczyłam jak dom wybucha. Luke zaczął się śmiać z mojej miny, pewnie sama bym się z niej śmiała. Jedyna myśl jaką wtedy miałam w głowie to "Jak dobrze, że jesteśmy dalej od domu".
- Cieszysz się? - Spytałam się po pewnym czasie jazdy. Luke zerknął na mnie, po czym złapał moją dłoń w swoją i pocałował jej wierzch.
- Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy niż z tobą.
W tym momencie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wgłębi duszy wiedziałam, że to prawda oraz że sama jestem szczęśliwa.
♥♥♥
Bardzo nas ucieszyło, gdy zobaczyłyśmy tyle pytań! Odpowiedzi na nie chcecie przed czy po epilogu? ;)
J&A
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro