29.
*kilka dni później*
Zastanawiam się nad sensem mojego życia. Praktycznie to tylko siedzę w tym pokoju, albo podsłuchuję chłopaków jak rozmawiają. Luke traktuje mnie z czułością, którą z dnia na dzień wzajemnie pogłębiamy. Mój dzień wygląda tak: budzę się obok blondyna, schodzę na śniadanie, później wracam do pokoju, w międzyczasie podsłuchuje chłopców, znowu jem. To samo codziennie. Dziwne, że dopiero po kilku dniach, tygodniach, miesiącach wzięło mnie na przemyślenia, ale to pomińmy.
Leżałam właśnie z Lukiem na łóżku i widać, że nie tylko ja myślałam nad różnymi sprawami.
- Może wyjdziemy gdzieś? Nie wiem, na miasto, do kina, cokolwiek, byleby nie być ciągle w tym lesie. - Zaproponowałam Luke'owi. Brakuje mi miasta, tej wolności. O mojej "przyjaciółce" jak i innych znajomych już dawno zapomniałam. W sumie to nawet nie wiem, czy oni nadal żyją. Chłopak zerknął na mnie, po czym westchnął.
- To nie jest za dobry pomysł, Ana. Sama o tym dobrze wiesz. - Odpowiedział chłopak, lecz nie odpuszczę i może uda mi się go jakoś namówić.
- Luke, proszę. Brakuje mi tego. Czuje się jak w klatce, więzieniu! - Lekko uniosłam głos wraz z ostatnim zdaniem.
- A co jak coś ci się stanie? A co jak ktoś nas zobaczy, złapie? W każdej pieprzonej chwili możemy zginąć.
- Nikt nas nie złapie. Wszystko będzie dobrze. No proooszę, kochanieeeee. - Zrobiłam maślane oczy. Pamiętam, że to działało na większość ludzi.
- Dobra. - TAAAAAK, udało się! - Ale.. - Zawsze musi być to "ale", eh.. - Ubierz się jakoś tak, aby nie wyróżniać się zbytnio, ok? Pójdziemy do kina.
- Oki, oki! Dziękuję! - Pełna radości przytuliłam się chłopaka. Blondyn objął mnie ramieniem i czule złożył krótki pocałunek na mojej głowie. Mimo tego co było na początku naszej "znajomości" układa nam się świetnie. To znaczy, jak każda para, jak każdy chłopak z dziewczyną kłócimy się jednak o jakieś błahostki, ale nie było jeszcze takiej sytuacji, żebyśmy zranili siebie za bardzo słowami, czy nie odzywali się do siebie przez kilka dni.
- No to szykuj się, skarbie. Za 30 minut jedziemy, okey? - Powiedział wprost w moje ucho, po czym oboje wstaliśmy z łóżka.
- Okey. - Uśmiechnęłam się promiennie do blondyna. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej zwykłe, czarne spodnie, szarą koszulkę i czarną rozpinaną bluzę z kapturem. Przebrałam się w to i mniej więcej ogarnęłam włosy, Luke w czasie kiedy ja się szykowałam wyszedł z pokoju.
*LUKE*
- Co kurwa? Kiedy? - Spytałem Jake'a.
- Wczoraj w nocy. Więc musimy jak najszybciej wcielić plan w życie. Musimy zacząć działać bez względu na wszystko, rozumiecie?
- Taa. - Przytaknął od niechcenia Ashton. Jemu się nie podobał zbytnio ten plan, aczkolwiek się do niego dostosował i go zatwierdził, oczywiście dodając jakieś korekty.
- No to kiedy zaczynamy? - Spytał Calum.
- Najlepiej jak najszybciej. Jeśli się da, to nawet już dziś wieczorem, w nocy..
- Kurwa. - Mruknąłem do siebie pod nosem. Obiecałem Anastasi, że pojedziemy do kina. Kurwa, miał to być jej najnormalniejszy dzień od kiedy tutaj jest.
- ... To co, zbieramy się o 21? - Kontynuował Jake. W odpowiedzi dostał albo krótkie "yhm", albo kiwnięcie głową.
♥♥♥
Zimno teraz na dworze, co nie??? To tak na ogrzanie wieczorku, albo umilenie nauki :D
J & A
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro