28.
Chciałabym zostać obudzona kiedyś przez miłość mojego życia poprzez delikatne i czułe pocałunki, a zamiast tego zostałam brutalnie obudzona przez Luke'a. Przez sen zrzucił mnie z łóżka. Nie miałam ochoty się odgrywać, co nie jest zbytnio w mojej naturze. Postanowiłam się ogarnąć i zejść do kuchni coś zjeść. Nie spotkałam nikogo z domowników, dlatego stwierdziłam, że jeszcze śpią jak blondyn. Po przygotowaniu tostów i jajecznicy usiadłam do stołu i w ciszy zjadłam swoje śniadanie. Po pozmywaniu naczyń wyszłam z kuchni i skierowałam się na schody. W połowie mojej drogi, drzwi otworzyły się z rozmachem, a przez nie wszedł chłopak, który mnie postrzelił. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Następnie jego wzrok utkwił w mojej osobie. Czułam się lekko niekomfortowo.
- Gdzie te dupki? - Zapytał kierując się na kanapę. Śledziłam jego każdy, nawet najmniejszy ruch. Niech teraz on czuje się niekomfortowo, chociaż sądząc po jego postawie, pewnie mu to obojętne.
- Prawdopodobnie śpią.
- Ta? - Powiedział i podniósł się lekko na kanapie, wyciągając zza paska z tyłu broń. Przeraziłam się i zaczęłam się oddalać, ale chłopak nie spojrzał nawet na mnie, tylko wycelował broń w sufit i strzelił 3 razy. Jego strzały wywołały spory hałas. Z uśmiechem na ustach schował broń z powrotem na jej miejsce i rozsiadł się na sofie. - Teraz już nie śpią.
I rzeczywiście, po jego słowach 4 chłopaków pojawiła się w salonie z bronią i zdziwioną miną po zobaczeniu, że jednak nic się nie dzieje.
- Tęskniłem za wami jednak.
- Załatwię ci specjalne miejsce w szpitalu psychiatrycznym albo kostnicy. - Powiedział poważnie Ashton, a chłopak jedynie przewrócił oczami. Postanowiłam usiąść, jednak nie chciałam siedzieć obok Jake'a, dlatego usiadłam na schodach i wyczekiwałam dalszego rozwoju wydarzeń.
- Do rzeczy... Czego chcesz? - Wtrącił się Luke najwidoczniej zły, że ktoś go obudził.
To ja tu powinnam być zła, a nie ty.
Wszyscy chłopcy siedzieli na sofie i wpatrywali się w Jake'a jak w obrazek.
- Tęskniłem. - Wypowiadając to słowo, przelotnie spojrzał na mnie. Prawdopodobnie to miał być jakiś znak, że to dotyczy mnie i nie powie dopóki tutaj jestem. Bez słowa wstałam i udałam się do pokoju. Czułam wzrok wszystkich obecnych na sobie, do czasu kiedy nie zniknęłam u góry schodów. Kiedy miałam nacisnąć na klamkę od drzwi do pokoju, postanowiłam, że jednak wyjdę na zewnątrz, bo wiem, że gorzej będę się nudzić w pokoju niż na zewnątrz.
Tylko co ja do cholery będę robić na zewnątrz?
- Rozpętamy cholerną wojnę. - Przystanęłam na chwile u góry schodów, przysłuchując się ich rozmowie. Co prawda nie powinnam, ale no proszę was, nie pierwszy i nie ostatni raz to robię. Zaciekawiło mnie, o czym mówił Luke.. Jakaś wojna.
- Ktoś musi. - Odparł Jake nonszalancko.
- Zawsze, ZAWSZE my rozpętujemy jakąś pierdoloną wojnę, więc jaki masz z tym problem? - Zapytał Ashton, podkreślając specjalnie słowo "zawsze".
- Może tym razem nie rozpętamy wojny? - Powiedział Luke bardziej niż zapytał.
- Co ty Hemmo w cuda wierzysz? - Wtrącił Calum, rozsiadając się wygodniej na sofie.
- Zakochał się. - Prychnął Ashton, a Jake zaśmiał się. Postanowiłam, że wejdę w tym momencie. Nie mam ochoty słuchać, jak naśmiewają się z Luke'a. Kiedy schodziłam, czułam się jak gwiazda. Każdy obecny w pokoju znowu śledził mój najmniejszy ruch, a rozmowy jakby za ruchem czarodziejskiej różdżki ucichły. Wyszłam przez drzwi i nadal nikt nie przemówił, czyli się zgodzili. W sumie nie mam nawet po co już uciec, chociaż nie zamierzam spędzić całego życia w tym domu. Usiadłam na trawniku, po czym położyłam się na plecy i zaczęłam wpatrywać się w niebo, rozmyślając nad wszystkim. Uwielbiałam takie chwilę w życiu. Po kilku minutach przyszedł do mnie Luke i położył się obok mnie bez słowa. Złapał mnie za rękę i przystawił moją dłoń do swoich ust, po czym złożył na niej pocałunek. Poczułam przyjemne mrowienie i motylki w brzuchu. Coraz bardziej uświadamiałam się w tym, że się zakochałam.
♥♥♥
Rozdziały będą się pojawiać co tydzień.. Wybaczcie, ale niestety liceum i technikum to nie taka bajka, gdzie masz pełno luzu i wgl :")
J & A ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro