27.
Od około 5 minut stoimy w ciszy, przytuleni do siebie, jakby od tego zależało nasze życie.
- Ciągle ciebie nie rozumiem.. - Mruknęłam wtulona w jego tors.
- Po prostu sobie coś uświadomiłem. - Powiedział cicho głaszcząc mnie po plecach.
- I teraz niby będzie z nami wszystko dobrze? - Zapytałam oddalając się. żeby spojrzeć na jego twarz. Chłopak nie odezwał się, więc kontynuowałam. - Luke, ja nie chce, żeby było tak, że raz mnie całujesz, a zaraz zamykasz w jakimś pieprzonym więzieniu.
- Teraz będzie już tylko lepiej, mówiłem ci to.. - Powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku, a ja ponownie wtuliłam się w jego tors.
Jestem beznadziejna.
A on bipolarny.
Idealnie.
Sama z siebie kpię.
- Woaah... - Odwróciłam się razem z Luke'iem w stronę drzwi, w których stał Calum. - To już pogodzeni?
- Chyba tak. - Powiedziałam niepewnie.
- Tak. - Potwierdził Luke i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- To zapraszam na dół, Luke, trzeba obgadać wszystko sam wiesz o czym. - W ostatniej części zdania chodziło pewnie o sytuację ze mną lub z moim ojcem. Ten wzrok Calum'a na mnie trochę zdradził.
- Tak, tak pewnie, już. - Mruknął i pokazał Calum'owi, że może już wyjść. Chłopak podniósł obronnie ręce i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Byłam cholernie ciekawa, o co może chodzić.
- Nie idziesz? - Zapytałam patrząc na chłopaka, który wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
- Na chwilkę.. - Powiedział, po czym pocałował mnie krótko lecz czule i wyszedł. Po tym pocałunku czułam niedosyt. Chciałam podsłuchać, o czym zamierzają rozmawiać, dlatego skierowałam się w stronę drzwi, ale po naciśnięciu na klamkę, drzwi nie otworzyły się. Czy oni...
- No chyba, kurwa, nie. - Powiedziałam dość głośno, a po drugiej stronie usłyszałam prychnięcie.
- No chyba, kurwa, tak. - Powiedział Ashton, przedrzeźniając mnie.
- Pierdol się. - Mruknęłam do drzwi, opierając się o nie plecami i zjeżdżając w dół. Mijały minuty, a ja nadal tak siedziałam pod drzwiami.
- Niech tu tylko przyjdzie, a rozpierdolę mu tą przystojną twarz o kant stolika nocnego, a potem wyrzucę przez balkon. O tak, to dobry pomysł. - Mówiłam, patrząc przed siebie i zacierając ręce jak prawdziwy złoczyńca. - Odpierdala mi. Zdecydowanie mi odpierdala.
*Luke*
- Jak to ten frajer nas szuka?! - Krzyknąłem odrobinę za głośno, przez co pewnie Ana mnie słyszała i domyśla się o kogo chodzi.
- Wiesz, nam to też się nie podoba, ale coś trzeba z tym zrobić. - Powiedział Ashton, rozsiadając się wygodniej na sofie.
- Tylko co... - Mruknąłem sam do siebie.
- Miał być już spokój. - Wtrącił Michael, a ja miałem ochotę zaśmiać się prosto w jego twarz. Przecież każdy z nas wie, że nigdy nie będziemy mieli spokoju.. Jak widać, nie każdy.
- W każdym momencie możesz zginąć, a ty mówisz, że miał być spokój? - Prychnął Ashton.
- Pewnie Ana wyklina cie teraz. - Powiedział, uśmiechając się głupkowato Calum, a ja popatrzałem na niego jak na idiotę, którym w tym momencie jest.
- A czy kiedykolwiek ona go nie wyklinała? - Spytał sarkastycznie Michael.
- Możemy przestać gadać o mnie i o niej ? - Mruknąłem, czując się niekomfortowo.
- Nie. - Odparł twardo Ashton, patrząc na mnie z cwanym uśmieszkiem. - To kiedy ją przelecisz?
Kiedy spojrzałem na niego z miną, chcąc go zabić, chłopak podniósł ręce w geście obronnym.
- Dobra wracając... Co robimy z... - Przerwał mu nagle krzyk Anastasii.
- JESTEŚCIE DUPKAMI! - Wszyscy spojrzeliśmy w stronę schodów, a ja rozbawiony tym pokręciłem głową.
- Weź zrób jej dobrze, bo jakaś spięta jest.. - Wtrącił Ashton, a ja prychnąłem w odpowiedzi.
- Może ma okres, dlatego krzyczy. - Mruknął Calum, patrząc na mnie współczująco.
Zabijcie mnie.
*Anastasia*
Ileż można rozmawiać!? Przecież oni powinni nasłać swoich ludzi, kulka w łeb i po sprawie. A rozmawiają już prawdopodobnie kilka godzin. Pieprzyć ich, idę spać. Przebrałam się w koszulkę Luke'a i wskoczyłam do łóżka, tuląc się do kołdry. Prawie zasnęłam, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi oraz kroki chłopaka. Podszedł do mnie i pogłaskał mnie po policzku, po czym pocałował w czoło, mrucząc ciche "dobranoc, kochanie", a moje serce jakby urosło, a stado motyli nagle ożyło w moim brzuchu. Luke położył się na drugiej połowie łóżka i przyciągnął mnie do swojego torsu. Przy nim czułam się zarówno bezpiecznie, jak i niebezpiecznie.. Zasnęłam z myślą, że będzie już tylko lepiej i lepiej..
♥♥♥
Witajcie <3333 Co tam? Jak tam? SZKOŁA POCHŁANIA NASZĄ ENERGIĘ. *tak, to kropka nienawiści*
Wiecie co!? Zaraz dobijemy do 50 tysięcy wyświetleń! To aż niemożliwe! Nie myślałyśmy, że to się aż tak rozpowszechni i że będziemy miały tylu czytelników *__*
BTW nasza książka jest w książce "Warte przeczytania na Wattpadzie" autorki BarbaraSmile124578, więc dziękujemy ♥
J & A
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro