Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25.

*Anastasia*

- Dzielna dziewczynka. - Mruknął chłopak, który mnie postrzelił. Przyjrzałam się mu i musiałam stwierdzić, że jest całkiem niezły. Nie dość, że przystojny brunet z pięknymi oczami, to jeszcze umięśnione ciało pokryte tatuażami. Zainteresowałabym się nim, gdyby nie to, że mnie postrzelił. Jestem tak jakby porwana, zapewne ma podły charakter. Usiadłam wolno na kanapie, bo mimo wszystko nadal bolało i pewnie ten ból tak szybko mi nie przejdzie. Brunet pogłaskał mnie po głowie na co się skrzywiłam, bo nie jestem żadnym kotem czy psem. Odłożył wszystkie przedmioty których używał na bok i usiadł patrząc na resztę. Nikt nie zamierzał się odezwać, więc pewnie czekali, aż ja się odezwę.

- Chcę wiedzieć kilka rzeczy. - Powiedziałam pewnie, a chłopcy podnieśli na mnie wzrok, nawet Ashton. - Po pierwsze... Kim ty do cholery jesteś? - Tutaj zwróciłam się do bruneta, który uśmiechnął się seksownie, a mi chyba by  zmiękły kolana, gdybym stała.

- Jestem Jake, skarbie.. - Odpowiedział czarująco. Na słowo "skarbie" Luke prychnął.

- Okay... Druga sprawa.. Czemu do cholery mnie postrzeliłeś? - Podniosłam lekko głos mówiąc z wyrzutem.

- A jak twoim zdaniem miałem cię zatrzymać? - Zapytał, a w jego głosie dało się wyczuć arogancje. Popatrzyłam na niego jak na idiotę i kontynuowałam.

- Czemu ty się mną przejmujesz? - Zwróciłam pytanie do Luke'a, który milczał. - A ty życzysz mi potajemnie śmierci? - Tutaj zwróciłam się do Ashton'a, który uśmiechnął się słodko w moją stronę, a mnie aż zemdliło. - Michael i Calum, czemu nie opanowaliście Luke'a? - Cała 4 milczała, a mi tylko ciśnienie się podniosło. - PRAWIE MNIE KURWA ZABIŁ! - Krzyknęłam na nich, a oni nic.

No co jest, kurwa?

Słaby jakiś ten gang, skoro się nie odzywają...

- "Prawie" cię zabił, to nie znaczy, że cię zabił, widzisz. - Przerwał ciszę Calum, a ja na jego odpowiedź uderzyłam się otwartą ręką w czoło jęcząc. 

- Jęki zostaw dla kogoś innego. - Powiedział, łobuzersko się przy tym uśmiechając i spoglądając na Luke'a.

- Dobra, chodź, bo musimy coś obgadać z chłopakami. - Powiedział znudzony Luke i wstał ze swojego miejsca. Chłopak podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstek, przez co wstałam. Blondyn nie prowadził mnie do celi, w której się znajdowałam, tylko do jego pokoju. Czy byłam w szoku? Tak i przez cały czas miałam zdziwioną minę kiedy mnie ciągnął.

- Właź do środka. - Powiedział i pchnął mnie do pokoju, po czym zamknął drzwi na klucz.

- Nic się nie zmieniłeś.. - Mruknęłam sama do siebie, siadając na łóżku.

Zmęczenie dało się mi we znaki, tak samo jak głód. Ale jako iż byłam zamknięta, postanowiłam zignorować burczenie w brzuchu i pójść spać. Wstałam i ściągnęłam, i tak przecięte spodnie, bo jakoś Jake musiał wyciągnąć nabój oraz bluzkę. Rzuciłam je obok łóżka i otworzyłam szafę w poszukiwaniu jakichś piżam. Musiały tutaj być, bo reszta ciuchów "moich" była. Po znalezieniu piżamy składającej się z krótkich, czarnych spodenek i luźnej, czarnej bluzki z białym napisem, wskoczyłam pod kołdrę. Nadal leżąc, zdjęłam stanik i rzuciłam go na szafkę nocną.

Od razu wygodniej się będzie spało.

Przymknęłam oczy i kiedy miałam już zasnąć usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Osoba, która weszła zachowywała się nadzwyczaj cicho, dlatego na kilka minut myślałam, że zniknęła. Lecz kiedy poczułam jak ktoś przyciąga mnie do siebie, już wiedziałam, że to Luke.

- Teraz będzie już tylko lepiej, obiecuję.. - Szepnął mi do ucha, po czym pocałował mnie w policzek.

To na pewno omamy albo sen.

No bo nie może być lepiej, skoro sam mnie pobiłeś, pojebie.

Jednak kiedy zasnęliśmy przytuleni na "łyżeczki", jakby sama uwierzyłam w to, że będzie lepiej..

♥♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro