Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19.

Po otworzeniu szafy zamurowało mnie. Na jednej połowie były ubrania Luke'a, a na drugiej chyba moje.

Ale skąd oni wiedzieli jaki mam rozmiar? I te ciuchy są w moim stylu...

A co z bielizną? Ją też wybierali?

- Hemmings! - Krzyknęłam i chwilę potem drzwi otworzyły się z hukiem, a w nich pojawił się wołany chłopak. Popatrzył na mnie, marszcząc brwi.

- O co chodzi? 

- Gdzie jest bielizna i kto ją kupował? W ogóle kto to wszystko kupił? - Zadałam nurtujące mnie pytania, patrząc prosto w jego oczy.

Romantycznie.

Swoją drogą ma bardzo ładne oczy...

- Bielizna jest w tym białym pudle. - Wskazał na pudełko w szafie, nie przerywając kontaktu wzrokowego. - A kupowała to siostra Calum'a. Może kiedyś ją poznasz. - Odetchnęłam z ulgą, że oni nie kupowali jej, bo to nie byłaby najprzyjemniejsza bielizna do noszenia. - Idź się wykąp, bo zaraz idę spać, a nie chce potem słuchać jak się przewracasz.. - Mruknął i wyszedł z pokoju.

Pokazałam środkowego palca w jego stronę, a potem wzięłam piżamę składającą się z krótkich czarnych spodenek i czarnej koszulki do kompletu. Nic nadzwyczajnego. Zamknęłam szafę i ruszyłam w stronę łazienki. Dla pewności zapukałam w kremowe drzwi i kiedy nikt nie odpowiedział, spokojna weszłam do środka, przed tym zapalając światło w środku. Łazienka była niebiesko - biała. W rogu znajdowała się wanna z prysznicem. Od razu jak wchodzi się do łazienki widnieje umywalka z szafką, a nad nią ogromne lustro. Z boku oczywiście sedes i pralka oraz mały śmietnik.

Po co im pralka, jak pewnie oni prania nie potrafią wstawić...

Postanowiłam wziąć prysznic, dlatego położyłam piżamę na pralce i rozebrałam się. Umyłam się męskim żelem pod prysznic i oczywiście męskim szamponem do włosów.

Będę bardziej męska, ah...

Z tymi nieogolonymi nogami to na pewno będę męska.

Zakręciłam wodę i wyszłam cała mokra w poszukiwaniu golarki. Znalazłam ją w szafce, która była pod umywalką i wróciłam pod prysznic. Po załatwieniu wszystkiego, wyrzuciłam golarkę do śmietnika i dopiero wtedy zorientowałam się, że nie ma ręczników w łazience.

Jestem jednak idiotką. 

- Luke! - Nic. - Luuukey! - Nic. - HEMMINGS!! - Usłyszałam otwierane drzwi i przeklinanie, i w tym momencie zastanawiałam się, czy zamknęłam drzwi. Podeszłam szybko i przekręciłam kluczyk, odetchnęłam ze spokojem.

- Czego ty się tak drzesz? Topisz się? - Parsknął i nacisnął na klamkę.

- Rusz tą swoją chudą dupę po ręczniki. - Zignorowałam drugą część jego wypowiedzi. Parsknął, czyli nic nowego i usłyszałam jak się oddala. Czekając na niego, skorzystałam z czyjejś szczoteczki do zębów i szybko umyłam zęby.

- Otwórz drzwi to ci je podam. - Powiedział Luke, a ja wiedziałam, że ma na twarzy ten swój durnowaty uśmieszek.

- Hemmings, na litość boską, nie denerwuj mnie i połóż je na ziemi, a wtedy masz spierdalać spod drzwi jasne? - Zapytałam podchodząc do drzwi. Byłam lekko zirytowana, bo już chciałam pójść spać, a on to przedłużał.

- Jak słońce. - Odpowiedział i odszedł.

Coś za szybko poszło...

Uchyliłam drzwi i wystawiłam głowę, a całe moje ciało zasłaniały drzwi. Oczywiście, że Hemmings, jako ten idiota stał z ręcznikami i tym durnym uśmieszkiem. Chwyciłam ręczniki i zamknęłam szybko drzwi, przekręcając kluczyk.

- No ej! - Krzyknął oburzony jak dziecko.

- Nie ma striptizu! A teraz won spać. - Drugą część zdania powiedziałam już normalnie i usłyszałam jak chłopak się oddala i na dodatek dźwięk zamykanych drzwi. Wytarłam się dokładnie, a następnie ubrałam w piżamę i wyszłam z łazienki zgaszając światło.

Leżałam w łóżku, oczywiście rozmyślając o wszystkim, a Luke miał wszystko gdzieś i rozwalił się na połowę łóżka. Obróciłam się do niego plecami i próbowałam zasnąć. Po kilku minutach poczułam jak jego ręka oplata mój brzuch i przyciąga do swojego brzucha.

- Hemmings, nie przeginaj, bo obetnę ci włosy. - Powiedziałam szeptem, ale odpowiedział mi jedynie miarowy oddech Luke'a. Spał jak zabity. Mogłoby się palić, a on pewnie by spał. No nie wierzę.. Zignorowałam to, że jego ręka nadal jest na moim brzuchu, a on sam jest za blisko mnie i poszłam spać.

*Następny dzień*

Obudziłam się przez promienie słoneczne, które przedostały się między drzewami. Niby dom, a bez żaluzji, czy przynajmniej zasłon. Spałam z dala od Luke'a, co dziwne, bo zasypiałam blisko niego. Mówią, że osoby które śpią wyglądają uroczo... Ja nie zaliczam się do tych osób,  natomiast Hemmings wyglądał na swój sposób uroczo. Jednak nadal był idiotą, który w każdej sekundzie może mnie zabić. Zwlekłam się z łóżka i ledwo przytomna wybrałam ubrania z szafy. Następnie poszłam do łazienki. Umyłam zęby, załatwiłam potrzebę fizjologiczną, czyli zrobiłam siusiu oraz umyłam się. Po dokładnym wytarciu mojego ciała doprowadziłam się do porządku i ubrałam się w czarne rurki oraz czarną bluzkę z białym nadrukiem. Z piżamą w rękach weszłam do pokoju, gdzie zastałam wciąż śpiącego Hemmings'a. Piżamę włożyłam do szafy i wyszłam z pokoju. W kuchni był tylko Ashton, który znowu siedział przy laptopie. Nie podniósł na mnie wzorku choćby na sekundę, co nie powiem - mi pasowało.Zrobiłam sobie kanapkę i usiadłam naprzeciwko niego. Po zjedzeniu postanowiłam przerwać tą cisze.

- Ey.. Ashton. - Chłopak nadal na mnie nie patrzył, ale słuchał, więc może mi odpowie. - Powiesz mi, jaki dzisiaj mamy dzień? 

- 22 czerwca. - Odpowiedział znudzony, nadal nie podnosząc na mnie wzorku. Moja szczęka była teraz na ziemi.

- Niemożliwe.. - Mruknęłam nadal zszokowana odpowiedzią.

- O co chodzi? - Popatrzył na mnie Ashton marszcząc brwi. Spojrzałam na niego i odpowiedziałam w dalszym ciągu nie dowierzając.

- Nie szukał mnie. Nie zapłacił. Nikt ze znajomych nie zareagował. Mama nie zareagowała. A co z moim szefem.. - Ashton jakby miał mi przerwać, ale powstrzymał się i czekał co dalej powiem. - Minęły moje pieprzone urodziny, a oni nic. - Pokręciłam głową, wstałam od stołu i oparłam ręce o blat przy zlewie.

- Nie szukali cię, to prawda. - Prychnęłam. - Ale ojciec zareagował 4 dni temu. - Obróciłam głowę w stronę Ashton'a i zmarszczyłam brwi, spoglądając jak beztrosko wgapia się w ekran laptopa.

- Co to znaczy, że zareagował? W jaki sposób? I CZEMU DO CHOLERY MÓWISZ MI TO TERAZ? - Ostatnią część zdania powiedziałam nieco głośniej, czytaj prawie krzyczałam..

- Tak, zareagował, że za niedługo cię tutaj nie będzie i zapomnisz, że kiedykolwiek nas poznałaś. - Powiedział spokojnie, odchylając się na krześle. - Przypominam tobie, że zostałaś porwana, a zresztą nie pytałaś wczoraj.

Jego spokój działał mi na nerwy i chyba to zauważył, bo kiedy zaciskałam ręce pięści uśmiechnął się i wrócił do laptopa.

- Pieprz się. - Mruknęłam cicho i wyszłam z kuchni. Usiadłam na kanapie i wpatrywałam się tępo w ścianę chcąc zrozumieć mojego ojca.

- O, cześć Ana. - Powiedział Michael i Calum, a kiedy ich zignorowałam poszliśmy do kuchni.

Co kieruje moim ojcem?  

Jaki ma w tym cel? 

- Co się tak gapisz na tą ścianę? - Zignorowałam pytanie Luke'a i nadal próbowałam zrozumieć mojego ojca. - Masz jakiś w tym cel? Jakaś gra, czy coś ? Czy po prostu jesteś głupia? - Zadawał pytania i z każdą chwilą jego obecność w tym samym pomieszczeniu działała mi cholernie na nerwy. Obróciłam się w jego stronę, a na jego twarzy pojawił się durny uśmieszek.

- NIE DA SIĘ CHOLERA ZROZUMIEĆ TEGO DUPKA!- Krzyknęłam patrząc na Luke'a. Chłopak zmarszczył brwi i patrzył na mnie jak na wariatkę, którą no cóż, jestem. - Rozumiesz? Jest jakimś cholera wie kim i tak po prostu przyjedzie sobie po mnie? Nie mógł zrobić tego, kurwa, wcześniej? Wbije mu nóż przy najbliżej okazji... - Ostatnie zdanie powiedziałam dość cicho, ale chłopak mnie usłyszał, bo zaśmiał się. 

- Czyli już wiesz? 

- Nie... No co ty... - Mruknęłam sarkastycznie i usiadłam na schodach opierając się o ścianę. 

- Miałaś w ogóle się nie dowiedzieć, więc się ciesz. - Powiedział nieco poważnie i poszedł do kuchni. 

- Pieprz się. - Mimo, że tego nie widział pokazałam mu środkowy palec.

- Słyszałem! - Krzyknął z kuchni, a ja jedynie pokręciłam głową.

♥♥♥

Komentarze i gwiazdki zawsze mile widziane :) 

Co myślicie o rozdziale? Co myślicie o Anastasi (a-na-STASI XD) i Luke'u? Shipujecie ich? XD

A&J ♥


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro