Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17.

Obudziłam się obolała, głodna, spocona i brudna. Marzyłam o ciepłej kąpieli, czystych ubraniach i oczywiście jedzeniu. Przetarłam oczy rękami. Tak właśnie, rękami, nie ręką, nie przykuli mi ręki kajdankami. Westchnęłam ciężko i w tym samym czasie drzwi się otworzyły. Weszło przez nie trzech mężczyzn. Jeden z nich otworzył klatkę, a dwójka pozostałych chwyciła mnie za ręce i wyprowadziła z pomieszczenia na korytarz. Tam skuli moje ręce kajdankami i prowadzili wzdłuż korytarza. Kolejne schody i kolejny korytarz. Jednak ten korytarz okazał się ostatnim, gdy zostałam wyprowadzona przez duże drzwi na zewnątrz. Na dworze stał czarny suv. Myślałam, że będzie ich co najmniej trzy, no ale cóż, jak widać, myliłam się. Mężczyźni wręcz mnie wrzucili do tyłu auta, a ja fuknęłam na nich. W środku była już dwójka ludzi Frank'a, jak i on sam. Siedziałam na środku, a po mojej lewej i prawej stronie dwójka mężczyzn. Po kilku sekundach ruszyliśmy w stronę willi chłopców. W aucie panowała nieprzyjemna cisza. Nie spodziewałam się po nich nie wiadomo czego, ale myślałam, że będą ze sobą rozmawiać, czy chociażby grozić mi. Jednak oni kolejny raz mnie zaskoczyli i siedzieli cicho. W pewnym momencie usłyszeliśmy jakby strzał z broni, a po sekundzie poczuliśmy jak z kół schodzi powietrze. Kierowca zatrzymał pospiesznie auto. Wszyscy, w tym Frank, byli zdezorientowani, jak i zdenerwowani.

Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy raczej zacząć panikować..

Frank i jego ludzie wyciągnęli bronie i wyszli z auta, a mężczyzna po prawej stronie pociągnął mnie za nimi.

Byliśmy w środku pieprzonego lasu. 

Było cicho, nawet za cicho jak na las. Mężczyźni rozglądali się na boki, szukając winnego pękniętych opon. Frank już wyciągał telefon, jednak przed całkowitym wyciągnięciem powstrzymał go pojemniczek zawiązany taśmą przy przycisku tak, że wydobywał się z niego jakiś gaz.

- Wszyscy do auta, to jest gaz usyp... - Przerwał w połowię Frank i upadł na ziemię, a za nim kierowca. Następnie pozostała dwójka mężczyzn upadła. Zanim padłam na ziemię usłyszałam "o kurwa". 

*Luke*

- Macie ją?! - Krzyknąłem do mikrofonu, który znajdował się w aucie. Dzięki czemu, pozostali mnie słyszeli w swoich mikro słuchawkach w uchu.

- I to jeszcze jak... - Powiedział Calum, a ja poczułem jak się rozluźniam.

- Możemy zabić tego skurwysyna? - Zapytał Michael z nadzieją w głosie.

- Zostawcie ich i weźcie TYLKO dziewczynę. - Odpowiedziałem spokojnie podkreślając, żeby wzięli tylko i wyłącznie dziewczynę, a nie Frank'a, czy któregoś z jego przydupasów. Tak, czasami Calum zabierał "kolegów" do domu.

- Dzieciaki, dzieciaki... Powinienem wbić ci ten pierdolony nóż prosto w.. - Mówił Ashton w miarę cicho, ale i tak go idealnie słyszałem.

- Zostaw go, kurwa, i wracaj do auta. - Powiedziałem spokojnie, opierając głowę o szybę w aucie. Tylko spokój nas uratuje. Sam kilka dni temu byłem gotów pójść w nocy do niego i zajebać go. Na szczęście powstrzymali mnie. Cholera go wie czemu tak bardzo przejmowałem się nią... Ah no tak, jej ojciec ma nam dać całkiem niezłą kasę.. Prawie bym o tym zapomniał.

- WRÓCICIE DO TEGO PIERDOLONEGO AUTA, CZY MAM WAM NARY... - Przerwałem, kiedy chłopcy otworzyli drzwi.

- Tęskniłeś? - Powiedział Ash przesłodzonym głosem i usiadł z przodu. Calum położył Anastasie na tylnych siedzeniach tak, że jej głowa była na kolanach Michael'a, a nogi na Calumie. Jechaliśmy spokojnie do naszego nowego domu. Przewidzieliśmy, że jak ci idioci się obudzą to pojadą do naszej starej willi. Chłopcy rozmawiali na typowe dla nas tematy jednak nie bardzo mnie one w tym momencie interesowały, bo moją głowę zajmowała pewna dziewczyna.

- Za ile ona ma się obudzić? - Przerwałem na chwilę swoje rozmyślania, zwracając się do chłopaków. Zerknąłem w lusterko na Anastasie i w tym samym momencie dziewczyna jakby poruszyła się.

- Teraz.- Odpowiedział Calum równo z Michael'em. Anastasia bez słowa podniosła się do pozycji siedzącej i spoglądała na nas z kamiennym wyrazem twarzy. Kiedy spojrzała na mnie puściłem jej oczko i kiedy normalnie każda dziewczyna, odwraca wzrok albo rumieni się, ona nadal wpatrywała się we mnie z tym samym wyrazem twarzy tymi swoimi hipnotyzującymi oczami. W końcu przestałem na nią patrzeć w lusterku i skupiłem całą swoją uwagę na drodze. 

♥♥♥

Następny w piątek!
xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro