Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Chłopcy nie przejęli się tym że ich jest więcej.

- Ah.. No tak, twoje pieski. - Powiedział Ashton i zaczął się śmiać. Ludzie Frank'a wycelowali broń w Ashton'a. - Sam nie zrobisz nic. Jesteś beznadziejny. - W odpowiedzi dostał dźwięk odbezpieczania broni. Przełknęłam ślinę i jakby facet się otrząsnął, spojrzał na mnie. Przerażał mnie.

- Nowa zabawka? - Powiedział wskazując na mnie bronią. Prychnęłam pod nosem. -Przypomina mi córkę tego idioty Edward'a. - I już wtedy wiedziałam że mam przejebane. - Podejdź bliżej. - Nie zamierzałam iść do niego, ale on wykonał ruch ręką i jakaś dwójka chłopaków podeszła do mnie i złapała mnie za ręce ciągnąc w stronę Frank'a. Chłopcy stali w miejscu... - Hmm.. Dobrze mi się wydaje, te same fałszywe oczy co u niego. - Złapał mnie za podbródek i skierował moją głowę, tak abym na niego popatrzyła. Nie chciałam, ale pomimo moich starań i tak mu się to udało.

- Skurwysyn...- Mruknęłam w miarę cicho jednak i tak to usłyszał.

- Języczek, kurwa, to powinien ci ktoś przyciąć.. Czy wam to nie przeszkadza? - Pytanie skierował do moich porywaczy, z którymi mieszkam.

- Przeszkadza nam jedynie twoja obecność w tym budynku. - Odpowiedział lekceważąco Luke.

- Ooo blondi w końcu przemówiła! - Powiedział nieco głośniej Frank z fałszywym uśmieszkiem. Ten człowiek jest tak wkurwiający, że ja pierdole.

- Pierdol się Frank. - Splunął Luke. Frank podniósł brwi i popatrzył na jednego ze swoich ludzi, a ten podszedł do Luke'a i zadał mu cios w twarz, a następnie w brzuch, przez co Luke się zgiął. No nie powiem, ruszyło mnie to. Mimo wszystko przywiązałam się do niego, jak i wszystkich, a nawet do Ashton'a.

- Coś się stało Hemmings? - Zapytał ze śmiechem nasz super nieproszony gość. Luke popatrzył na niego z mordem w oczach i uśmiechnął się fałszywie, jednak nic nie odpowiedział. Mężczyzna wrócił wzrokiem na mnie, po czym kazał swoim ludziom związać mnie. Próbowałam się wyszarpać, ale na marne.

- Na cholerę ci ona?! Chciałeś chyba nas?! - Krzyknął Michael. Frank pokręcił głową po czym spokojnie odpowiedział.

- Nie chciałem was idioci. Chciałem tą sukę, a że przypadkiem u was była to ją zabieram. 

- Po moim, kurwa, trupie. - Wysyczał  Ashton. Frank spojrzał na niego pogardliwie.

- Da się to załatwić. - Po czym strzelił palcami i zaczęła się strzelanina. A ja? Ja zostałam związana grubym sznurem, z zaklejonymi ustami. Na dodatek obrócili mnie plecami do całego wydarzenia. Nie rozumiem dlaczego. Z jednej strony to dobrze, bo nie chciałam patrzeć jak rozstrzeliwują Luke'a albo Michael'a. Żadnego z nich nie chciałam widzieć z kulką w głowie. A z drugiej chciałam wiedzieć co się dzieje, bo jestem cholernie ciekawską osobą.. Jednak słysząc strzały, byłam zbyt przerażona, żeby nawet otworzyć oczy. Słyszałam dużo przekleństw, krzyków, strzałów. Nie byłam pewna, czy chłopcy jeszcze żyją. Miałam wielką nadzieję że żyją. Miałam wrażenie, że to trwa wieczność, a tak naprawdę to pewnie tylko kilka minut. Otworzyłam oczy w momencie, w którym usłyszałam jak drzwi uderzają o powierzchnię podłogi. Odwróciłam głowę w stronę rozwalonego drewna. A tam był jakiś niewiele starszy, nawet przystojny chłopak z dwoma karabinami. Nie wiedziałam po czyjej jest stronie...

- Wybaczcie za spóźnienie.. - Powiedział i cała uwaga skupiła się na nim. Zaczął strzelać do ludzi Frank'a. Czyli jest po naszej stronie... 

♥♥♥

Don't kill us, please :* 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro