Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11.

Obudziły mnie promienie słońca, które wpadły przez okno do pokoju. Wstałam, ogarnęłam się i ubrałam. Do torby znalezionej w szafie spakowałam ubrania na trening. Top, leginsy sięgające mi do kolan, jakieś adidasy oraz luźniejszą koszulkę na wierzch. Gotowa zeszłam na dół, gdzie siedzieli wszyscy chłopcy. Nadal czułam lekki strach przed Ashtonem, ale dobra.. Raz kozie śmierć. Podeszłam do stołu, a dokładniej do wysepki na środku kuchni, przy której zazwyczaj wszyscy siedzieli. Przywitałam się z nimi krótkim "cześć" i zrobiłam sobie śniadanie, składające się z kromki chleba, oraz twarogu. Może to mało, ale nie jestem zbytnio głodna. Stałam oparta o szafki kuchenne i jadłam kanapkę.

- To co jedziemy, Ana? - Zapytał się Luke kiedy zjadłam. Pozostali zmarszczyli brwi, bo nie rozumieli, gdzie mamy jechać. Ashton po chwili wyszedł z pomieszczenia klepiąc Luke'a po ramieniu. 

- Gdzie wy jedziecie? - Zapytał się Calum i wziął kolejną łyżkę płatek do ust. Już miałam mu odpowiedzieć, ale Luke mnie wyprzedził.

- Jadę uczyć Anastasie samoobrony. - Calum po usłyszeniu odpowiedzi wypluł płatki prosto na Michael'a.

- Calum! Kurwa! - Krzyknął zdenerwowany Mikey i poszedł się przebrać, wcześniej oczywiście waląc Calum'a w głowę. Sytuacja była zabawna, dlatego nie kryłam się ze śmiechem. Hood jak gdyby nigdy nic wrócił do jedzenia. Luke pokręcił głową ze zrezygnowaniem i pociągnął mnie w stronę wyjścia z budynku.

- Poczekaj chwilę, wezmę torbę jeszcze. - Powiedziałam i pobiegłam do 'swojego' pokoju.

- Czekam w samochodzie.

*

Po ok. 20 minutach jazdy dotarliśmy pod stary budynek. Chłopak prowadził, bo ja oczywiście nigdy tu nie byłam, więc nie miałam zielonego pojęcia gdzie iść. Okazało się, że salka jest na drugim piętrze na końcu korytarza. Luke otworzył drzwi przez które szybko weszłam. Zastałam tu trochę sprzętu do ćwiczeń, czyli taka prywatna siłownia. Obok były puste maty, na których prawdopodobnie będziemy ćwiczyć.

- Idź się przebrać i jak wrócisz to się rozgrzejemy, żeby nie było żadnych skurczy, albo naderwań. - Przytaknęłam i poszłam w kierunku mniejszego pomieszczenia, służącego za szatnię. Ubrałam czarny top oraz leginsy w tym samym kolorze. *zdjęcie w mediach*  Zdecydowałam, że nie będę zakładać koszulki, bo jest wystarczająco gorąco na salce, jak i na dworze. Włosy spięłam w kitkę i gotowa mogłam wrócić do Luke'a. 

Chłopak był czymś zajęty, ale nie wydawało mi się, żeby to było coś super ważnego, dlatego odchrząknęłam zwracając na siebie jego uwagę. Blondyn patrzył na mnie lekko zszokowany. Że tak powiem 'zmierzył' mnie z góry na dół, co wywołało moje rumieńce. 

- Może zrobisz sobie zdjęcie? Starczy ci wtedy na dłużej. - Wybuchłam śmiechem. 

- Ha ha ha, zabawne.. Chodź, a nie się śmiejesz. 

Po 15 minutowej rozgrzewce, niebieskooki pokazał mi kilka technik, które składały się z dźwigni i obaleń.. No cóż. Nie potrafię na razie zrobić większości, tym bardziej, że chłopak jest o wiele wyższy i cięższy ode mnie! Ale w sumie... Przecież właśnie gdy ktoś by mnie napadł to nie była by to dziewczynka mniejsza ode mnie.. Brawo za myślenie, Ana. Jeszcze kilka treningów i mi się uda!

- Ałaaaaa. Czuję jakbym umierała. - Narzekałam z bólu, bo przecież ciągle chłopak mną 'rzucał', co nie było najprzyjemniejsze, pomimo tych mat! 

- Nie marudź, Ana. Chodź, teraz poćwiczymy ze sprzętem. Chyba wystarczy ci na dziś tego? 

- No pewnie. Ale następnym razem mi się uda ciebie obalić! Zobaczysz!

- Nie wątpię. - Lekko zakpił ze  mnie chłopak. Ze zmęczenia położyłam się na jedną z mat chłopak uczynił to samo.

- Zobaczymy potem cwaniaku jak będziesz błagał  mnie o litość.. - Powiedziałam obracając się bokiem w jego stronę. Zauważyłam na jego twarzy uśmiech. Naprawdę jest przystojny...  

- Mówisz, że to ja będę błagał ciebie o litość? - Jego wyraz twarzy przedstawiał rozbawienie jak i zdziwienie.

- Dokładnie, lamusie. - Powiedziałam i położyłam się na plecach zamykając oczy. Usłyszałam jak chłopak się porusza. Pewnie będzie szedł już ćwiczyć na maszynach. Ja jeszcze troszeczkę odpocznę. Jednak chłopak nie poszedł ćwiczyć, a zrobił coś czego się nie spodziewałam. A mianowicie przygwoździł moje ręce do maty. Na szczęście miałam wolne nogi, jednak nie wiele mi to dawało, kiedy siedział na mnie okrakiem. Swoją droga jest kurwa ciężki.

- Mówiłaś, że kto będzie błagał o litość? - Powiedział nachylając się dzięki czemu nasze twarze dzieliły centymetry. Próbowałam wyrwać swoje ręce z jego uścisku jednak na darmo. Śmiał się ze mnie bezczelnie.

- Jesteś głupi. - Powiedziałam ze śmiechem.

- Uroczo się śmiejesz. - Od razu jak to wypowiedział poczułam jak moje policzki płoną. Niby mam te 20 lat, a zachowuję się jak jakaś małolata. No ale hej.. Stara nie jestem. A zresztą ten człowiek traktował mnie jak gówno i w dodatku porwał. Zamknęłam oczy na chwilkę, a kiedy je otworzyłam postanowiłam coś sprawdzić. Zaczęłam przybliżać swoją twarz do jego i kiedy zamknął oczy poczułam jak uścisk na moich rękach się poluźnia, dzięki czemu mogłam odwrócić nasze role. Teraz ja siedziałam na nim okrakiem i trzymałam jego duże ręce przygwożdżone do maty. Chłopak był zaskoczony jednak wiedziałam, że w każdej chwili może mnie zrzucić z siebie jednakże tego nie zrobił.

- Jednak jesteś lamusem. - Nachyliłam się do jego ucha i wyszeptałam mu cicho, na koniec przygryzając płatek. Luke zagryzł wargę i nie powiem.. Wyglądał bardzo seksownie.

- Wiesz Ana... - Zaczął jednak nie dałam mu skończyć, ponieważ wstałam i ruszyłam w stronę szatni.

- Coś się stało, Anastasia? - Zawołał Luke wybiegając za mną na korytarz, jednak nie wiedziałam jak ja mam mu wyjaśnić, że chciałam go pocałować. Na szczęście w ostatniej chwili się opamiętałam.

- Nie, nic się nie stało. Starczy na dzisiaj.

- Dobra. Przy okazji.. Masz niezły tyłek. - I w tym momencie poczułam po raz kolejny dzisiaj rumieńce na policzkach. Nie odpowiedziałam mu, tylko pokazałam środkowy palec i weszłam do szatni. Omg, co to było.. 

* 

Ponownie wsiedliśmy do jego czarnego BMW, tylko tym razem mieliśmy jechać w kierunku powrotnym. Między nami panowała cisza, którą zakłócała muzyka z radia. Akurat leciała piosenka 'Avalanche' jednego z moich ulubionych zespołów - Bring Me The Horizon. Podgłośniłam ją znacznie i zaczęłam śpiewać. Luke też śpiewał, więc to znaczy, że tak jak ja lubi tą piosenkę.. 

Gdy był koniec, chłopak ściszył muzykę i zszokowany powiedział:

- Wow, nie wiedziałem, że znasz takie piosenki. A co dopiero, że ich słuchasz, albo śpiewasz!

- Chłopczyku.. To dużo rzeczy jeszcze nie wiesz, w takim razie. - Wystawiłam mu język i się uśmiechnęłam. 

♥♥♥

10K wyświetleń! DZIĘKUJEMY ♥ 

+ Uprzedzając Wasze pytania to nowy rozdział pojawi się za kilka dni! :) 


See ya soon <3 





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro