Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

Powoli otwierałam moje cię żkie powieki. Gdzie ja jestem? Leżę na jakimś starym materacu, który przy okazji jest niewygodny, a sprężyny wbijają mi się w plecy. Rozglądam się po pomieszczeniu w którym się znajduje. Jest to raczej jakaś piwnica, pełna wilgoci i pleśni na ścianach. Przewróciłam się na drugi bok.. Nie było łatwo, bo coś blokowało moje ruchy. Przekręciłam głowę i popatrzyłam na swoje ręce i nogi, które były związane... Co. Sie. Tu. Kurwa. Dzieje. Co ja tu robię? Jak się tu znalazłam? Ostatnie co pamiętam, to tylko jak wracałam z pracy... I ten chłopak co wybiegł mi pod koła auta.
Boże, moja głowa...

- Księżniczka już wstała? - Spojrzałam w stronę uchylonych drzwi i zobaczyłam wysokiego chłopaka.

- Kim jesteś? - Powiedziałam drżącym głosem.

- Twoim największym koszmarem, suko. - Wysyczał szorstko chłopak.

Zaczęłam się wiercić i "pełzać", żeby być jak najdalej od niego. Nie znałam go.. Bałam się. Tym bardziej, że zobaczyłam spluwę w pasku spodni. Sama świadomość, że jest dużo wyższy i zapewne silniejszy mnie już przerażała. Miał blond włosy, które nie przejmowały się grawitacją, czarnego kolczyka w dolnej wardze i tatuaże na rękach.

- Czemu tu jestem? Po co mnie tu przeprowadziłeś? - W odpowiedzi dostałam tylko głuchą ciszę i trzaśnięcie drzwiami.

-Dupek.. - Mruknęłam sama do siebie.

Leżąc na materacu zaczęłam poruszać rękami, żeby poluzować sznur chociaż odrobinę. Jedyne co mi to dało to poranienie sobie nadgarstków tym grubym sznurem.

Zrezygnowana jęknęłam i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu szukając czegoś czym mogłabym przeciąć te sznury. Niestety jedyne co znalazłam to jakieś pudła, jakąś skrzynkę na ścianie, pełno pajęczyn, starą komodę na klucz i  szczura...CZEKAJ CO KURWA JAKI SZCZUR!

- AAAAAAA! WEŹCIE TO ODE MNIE BŁAGAM!!! - Usłyszałam kroki. Drzwi się gwałtownie otworzyły, a z nich wyszedł ciemnowłosy azjata. Nieznajomy podszedł szybkim krokiem do mnie i strzelił mi z liścia. Ała.. Bolało, kurwa.

- Za co to, kurwa!? - zirytowana krzyknęłam, choć nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam mówiąc to... Dostałam drugi raz w policzek.Podniósł mnie za szyję i przyparł do ściany w wyniku czego byłam z nim na równi.

- Wyrażaj się suko i przestań drzeć mordę, bo zniszczę Ci tę ładną buźkę. Zrozumiałaś? - W odpowiedzi kiwnęłam głową. Damski bokser.

- CALUM - Usłyszeliśmy czyjeś wołanie. Chłopak prawdopodobnie o imieniu Calum zamknął na chwilę oczy, a kiedy je otworzył puścił moją szyję w wyniku czego upadłam na ziemie. Zaczęłam ciężko oddychać i kaszleć. Po chwili wszystko wróciło do normy.. No może nie wszystko, bo nadal tu jestem.

- Idę, kurwa - Powiedział i tyle go widziałam.

Zostałam znowu sama. Leżałam bokiem na ziemi i niedaleko mnie zobaczyłam coś błyszczącego. Jakby... Scyzoryk? Pełna nadziei na przecięcie tego cholernego sznura, zaczęłam turlać się w jego stronę. Kiedy już miałam go w mojej dłoni, zaczęłam przecinać pomału i nieporadnie sznur. Kiedy mi się udało rozprostowałam ręce i pocierałam nadgarstki, bo sznur zdarł mi na nich trochę skóry. Potem przecięłam sznur na nogach i w końcu mogłam stanąć na równe nogi, a nie turlać się po brudnej ziemi. Schowałam scyzoryk do kieszeni moich spodni, żebym mogła się nim obronić w razie czego. Podeszłam do skrzynki, która była na ścianie. Byłam ciekawa co tam jest. Może coś co pomoże mi się wydostać z tej piwnicy? Niestety kiedy otworzyłam tą skrzynkę znalazłam tylko bezpieczniki. Zrezygnowana usiadłam przy ścianie i schowałam głowę w kolanach. Po może 10 minutach wstałam z ziemi i postanowiłam zdenerwować trochę tego chłopaka o imieniu Calum. Może mi się oberwać, ale co tam.. Może uda mi się uciec jak otworzy te drzwi. Stojąc przed tymi bezpiecznikami zastanawiałam się który do czego jest i gdzie w tym momencie może być wspomniany chłopak. Po krótkim zastanowieniu stwierdziłam że wyłączę wszystkie. A co mi tam. Jak szaleć to szaleć! Tak, wyłączyłam światło w piwnicy.. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki i już wiedziałam że to Calum. Zaczęłam się bać bo to nie był idealny plan, a mogę nieźle dostać teraz.

- Pojebało cie szmato?! - Krzyknął na wstępie. Podszedł do mnie popchał mnie i włączył bezpieczniki. Spojrzał na mnie - Życie Ci nie miłe? - Podszedł do mnie i złapał mnie za włosy. Zaczęłam się szarpać, ale tylko sprawiałam sobie dodatkowy ból.

-Puść mnie! - Wypowiadałam te słowa z bólem na twarzy - Proszę.. - Teraz to chyba już błagałam, ale chłopak nic sobie z tego nie robił, a dodatkowo zaczął bić mnie po twarzy wolną ręką. -Proszę przestań. - Szepnęłam cicho z wielkim bólem w glosie. Nie przestał, a wzmocnił swoje czyny. Usłyszałam otwieranie drzwi i jakby ktoś wzdychał z nudy na scenę odgrywana przed nim.

- Calum, daj już spokój ona musi żyć. - Po tych słowach chłopak rzucił mnie o ścianę. Jęknęłam z bólu i zwinęłam się w kulkę.- Zwiąż ja i na hak.. Wtedy będzie spokój. - Przestraszona otworzyłam oczy i spojrzałam kto jest drugim porywaczem. Był to ten wysoki blondyn.

- Błagam, wypuście mnie. Nikomu nic nie powiem. - Z oczu pociekły mi łzy. Nie chciałam ich, ale to silniejsze niż myślałam. Ścieżka z moich łez płynęła co raz mocniej. Nie potrafiłam teraz zahamować płynącej słonej cieczy. Blondyn podszedł do mnie, kucnął naprzeciwko mnie i wziął moją twarz w ręce. O dziwo delikatnie.

- Słuchaj złotko.. Nie sprawiaj problemów to będziemy się dogadywać. Co ty na to? - pokiwałam głową na znak zrozumienia. Wstał i obrócił się przodem do azjaty. - Widzisz Calum.. Da się z nią jednak dogadać. - Brunet na jego słowa przewrócił oczami. - Dobra, do roboty. - Powiedział na odchodne blondyn i wyszedł trzaskając drzwiami. Calum nie tracąc czasu podszedł do komody na klucz. Otworzył ją i wyciągnął z niej kolejny sznur. Po wyciągnięciu sznura zamknął ją i podszedł do mnie. Nie miałam gdzie uciec i byłam zbyt obalała żeby się ruszyć, czy chociażby powstrzymać go, dlatego poszło mu dość szybko. Następnie podniósł mnie i zawiesił moje ręce na haku, który znajdował się na suficie. W efekcie czego wisiałam i żałowałam, że wyłączyłam te cholerne korki temu idiocie. Gdyby nie to teraz spokojnie bym leżała na tym niewygodnym materacu.

- A teraz sobie tak wiś. - Powiedział i wyszedł z pomieszczenia, wcześniej zamykając drzwi na klucz.

♥♥♥

Hejka naklejka! 

Miło będzie jeżeli zostawicie jakiś komentarz/gwiazdkę.. To straszna motywacja na dalsze rozdziały, a im jej więcej tym lepiej, bo nowe rozdziały! ^^ 

xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro