Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Chce przetrwać te walkę o samą siebie..

Seher:

Podniosłam się z podłogi i spojrzałam na niego mówiąc:

- Nie masz prawa mnie tknąć! Nie masz prawa!

- Mam prawo jesteś moja zapłaciłem za ciebie kupę szmalu! - krzyczy mi prosto w twarz.

- Nie masz prawa ! Nie jestem towarem w sklepie ! Mam uczucia w życiu ci nie ulegnę dopóki moje serce bije nigdy mnie nie tkniesz - mówię i prostuje się.

- To da się załatwić ale nieżywa nie będziesz tak waleczna lubię to. Wiesz jeszcze bardziej przekonujesz mnie, że dobrze wybrałem - mówi i puszcza mi oczko.

- Przysięgam jak tu stoję nigdy mnie nie tkniesz! W końcu zaczną mnie szukać i znajdą.

- Ten prokurator czekaj jak mu było - zamyślił się - Aa wiem Yaman Kirimli myślisz, że ci pomoże ? - mówi śmiejąc się pokiwałam jedynie głową - To on zadzwonił i powiedział, że jest idealny moment by cię uprowadzić - mówi podchodząc do mnie.

- Nie wierze on by tego nie zrobił nie zrobił by tego! To przyjaciel mojego ojca nie zrobił by twego nigdy! Nie kłam! Yaman to dobry człowiek! Dobry!...

- Wierz sobie w co chcesz w końcu sama się przekonasz kto tu kłamię a kto nie. Kto tu jest twoim panem a kto nie - przerwał mi.

- To jest inny pan? Myślałam...

- Że ja nim jestem ja jedynie cię kupiłem dla pewnej osoby. Miałem ci tego nie mówić ale szkoda mi ciebie.

- Szkoda? Trzeba było mnie nie porywać!

- Nie fikaj tyle taki twój los nic nie poradzisz - mów i idzie do wyjścia.

- Zostawiasz mnie tu? - pytam.

- Tak przecież nie zabiorę cię do domu. Tu jest twoje miejsce mam zabronioną litość choć byś mnie błagała nie mogę - mówił to odwrócony do mnie tyłem po chwili wychodź.

- Ej czekaj ! Kiedy poznam no...

- Twojego nabywcę ? - pyta stając w otwartych drzwiach.

- No tak..

- Już dziś wieczorem mamy cię tam zawieść wiec długo z nami nie będziesz.

- Powiedz mi jedynie czy jest dobry?

- Dobry ? Dziewczyno on cię kupił ! Jak może być dobry stuknij się! - kpi.

- No tak.. - jąkam.

Po czym on wychodzi a ja odwracam się w stronę małego okienka. Modląc się by szybko nie zapadał wieczór mam złe przeczucia.

Nie wiem ile godzin przesiedziałam na zimnej podłodze. Ale czuje jak w plecach mnie zaczyna bolec czy przeziębiłam nerki. Pięknie... spojrzałam w okienko zapadła noc. Diametralnie oblał mnie pot ze strachu. Jak na zawołanie drzwi otworzyły się a mnie na głowę założono worek i wepchnięto do samochodu. Po kilkunastu/kilkudziesięciu minutach lub godzinie auto zatrzymało się. A ja zaczęłam się bardzo ale to bardzo bać niee ja byłam przerażona tym co zaraz zobaczę. Wyprowadzili mnie z samochodu ciągnąc za sobą usłyszałam znany mi głos porywacza.

- Powodzenia mała ! - po czym usłyszałam trzask zamykanych drzwi samochodu i turkot odjazdu.

Po chwili ktoś chwycił mnie za rękę i prowadził w nieznanym mi kierunku. Wchodziliśmy po schodach następnie przez drzwi w końcu zatrzymaliśmy się po chwili ściągnęli mi worek z głowy. Lecz ja nie otworzyłam oczu bałam się tego co zobaczę. Zapadła martwa cisza usłyszałam jedynie stukot butów idących w moją stronę. Otworzyłam oczy z głowa spuszczona w dół spojrzałam na buty stojące tuż przede mną męskie lakierki... Zmusiłam się i spojrzałam w górę gdy to zrobiłam zamarłam diametralnie moje ciało zrobiło się ciężkie czułam jak upadam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro