6
Piekło zostało otwarte...
Seher:
Minął tydzień od śmierci taty pochowałam go razem z mamą. Całą ceremonie mogłam liczyć na Yaman'a. Lecz ja mu nadal nie ufam i nie wierze. Twierdzi, że ojciec miał porachunki z mafią. Ale jaką i gdzie ?! Dlaczego ja niczego nie zauważyłam ? Nie widziałam niczego. Skupiałam się jedynie na studiach i to mnie zgubiło. I ojca tez. Zawsze był spokojny nigdy nie był zdenerwowany. Dlaczego ja nic nie zauważyłam? Byłam głupia kretynka..
Postanowiłam wyjechać zostawić to wszystko sprzedać i wyjechać. Wiem, że uznacie to za ucieczkę ale ja nie chce tu zostawać. Męczę się w każdym koncie widzę ojca. Nie mogę tu pozostać muszę się wyprowadzić. Mam spakowane już rzeczy ojca chce oddać biednym. Im się przydadzą a u mnie będę tylko wisieć. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi podeszłam szybko i otworzyłam.
- Seher jak się trzymasz ? - pyta stojący Yaman w drzwiach.
- O pan prokurator jak miło zapraszam - mówię z ironią mam nadzieje, że ją wyczuł od razu.
- Nie musisz być ironiczna jak nie chcesz to mogę sobie iść - mówi z spokojem.
- Idź sobie w takim razie - mówię i zamykam mu drzwi przed nosem.
Nagle drzwi się otworzyły i zamknęły z trzaskiem. Yaman podszedł do mnie i złapał za szyje wbijając moje ciało w ścianę. Zbliżył się tak bardzo, że opruszki jego ust dotknęły moich. Stałam nieruchomo patrząc mu w oczy.
- Nie lubię gdy mnie się spławia nic od ciebie nie chce rozumiesz! Próbuje cię chronić kurwa!
- Chronić ? Sama sobie dam radę - mówię korzystając z okazji i odpycham go.
- Miałem tego nie mówić obiecałem twojemu ojcu ale widzie, że inaczej mi nie uwierzysz... - przerwał patrząc na mnie.
- To mów ! - stoję z założonymi rękami na piersiach.
- Twój ojciec cię sprzedał na targu ludźmi gdy byłaś jeszcze mała by ratować twoja mamę przed śmiercią.
- Co!
- Nie odzywali się aż do mojego powrotu zorientowali się, że wyjechałem robiąc z siebie za granicą wielkiego prokuratora. Przestraszyli się chcą ciebie rozumiesz ?! Jesteś ich jebaną własnością... kupili cię ! Chciałem temu wszystkiemu zapobiec lecz nie zdołałem. Oni zniszczyli twojego ojca ciagle mu grozili twój ojciec od roku nie pracował. Wiedziałaś o tym?
- Skąd miałam wiedzieć ?
- Nie pracował dostawał pieniądze właśnie od nich żyłaś i jadłaś za ich kasę.
Właśnie dlatego kłóciliśmy się pod domem widziałem jak nas obserwowałaś. Za pewnie myślałaś, że to ja jestem ten zły ja po prostu starałem wam jakoś pomóc. Rozumiesz, że żyłaś za kasę która twój ojciec dostał za ciebie? Oni po ciebie przyjdą chcą cię uprowadzić. Rozumiesz powagę sytuacji? Ja dlatego tu ciagle jestem by cię chronić rozumiesz ? - mówi podchodząc do mnie.
- Nie zbliżaj się ! - mówię i wbijam ciało w ścianę błagając by mnie wchłonęła.
- Ja tu jestem by ci pomoc dziewczyno! - podnosi głos.
- Nie mogę muszę zostać sama, sama nie mogę tego pojąć.. tego co mi powiedziałeś.. - mówię zjeżdżając plecami w dół siadając na podłogę.
Yaman usiadł obok i po prostu mnie przytulił. Zaczęłam gorączkowo płakać...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro