Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44

Seher:

Byłam szczęśliwa minął cały miesiąc a ja z Yaman'em jesteśmy jak nastolatki zakochane. Naprawdę kocham go a on kocha mnie jest w stanie wszystko dla mnie zrobić a ja dla niego. Teraz zrozumiałam, że Yaman to ten jedyny. Nawet jak spadliśmy razem z spadochronu wykrzyczałam mu na cały świat „tak" to nie wystarczyło. To jemu nie wystarczyło. Tak Yaman mi się oświadczył gdy poprosił bym została jego żona gdy my spadaliśmy w dół z spadochronu. Nie brzmi dość romantycznie. Nawet niewiem skąd wziął kwiaty i pierścionek. Ale miał gdy powiedziałam tak pierścionek znalazł swoje miejsce a gdy w końcu poczułam grunt pod nogami przytulił mnie szczęśliwy. Nigdy tak szczęśliwego go nie widziałam. Łzy mówiły o jego szczęściu wewnętrznym. Ja bardzo chciałam być jego żona a on bardzo chciał bym była jego żoną. Razem wróciliśmy do domu trzymając się za ręce szczęśliwi.

- Kocham cię - powtórzył chyba z setny raz ale nie przeszkadza mi to w żadnym wypadku.

- Ja ciebie tez - mówię i całuje go w usta gdzie szybko oddał pocałunek.

Odsunęłam się od niego z uśmiechem.

- Zjemy coś ? - mówię patrząc mu w oczy.

- Przecież dopiero co wsunęłaś całą zapiekankę XXL - mówi śmiejąc się.

- Nie śmiej się ze mnie - mówię udając obrażoną.

- Dobrze coś zrobię.

- Coś! Ja chce naleśniki! - krzyczę biegnąc za nim.

- Jak dziecko jak dziecko - mówi i śmieje się.

Usiadłam przy stole i czekałam jak dziecko na najlepsze jedzenie. Cieszyłam się tylko zastanawiał mnie mój apetyty. Nigdy takiego nie miałam. To oznaczało chorobie. Jak to moja mama mówiła. W końcu Yaman postawił przede mną talerz z naleśnikami. Ucieszyłam się jak małe dziecko i zabrałam się do jedzenia. On nie jadł ale towarzyszył mi i śmiał się ze mnie gdy tylko wzięłam naleśnika w ręce. Nie wiem co w tym śmiesznego ale śmiał się.

- No i z czego się dalej cieszysz ? - mówię.

- Z tego, że w pięć minut wsunęłaś siedem naleśników.

Spojrzałam na posty talerz i uśmiechnęłam sie.

- Naprawdę tam było siedem?

- Noo a ty zjadłaś je jak byś była nie wiadomo jak głodna.

- Fakt.. nie wiem co się dzieje ale było pyszne dziękuje - mówię i całuje go w policzek.

- A proszę bardzo teraz choć mój żarłoku idziemy na jakiś spacer.

- Teraz? Mnie sie nie chce..

Zaśmiał sie w odpowiedzi i zaczął sie ubierać uparciuch.

- To pójdę sam - mówi i chwyta za klamkę.

- Nie! Nie możesz iść sam ja muszę z tobą chwila tylko sie ogarnę.

- Dobrze czekam - mówi i siada na kanapie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro