44
Seher:
Byłam szczęśliwa minął cały miesiąc a ja z Yaman'em jesteśmy jak nastolatki zakochane. Naprawdę kocham go a on kocha mnie jest w stanie wszystko dla mnie zrobić a ja dla niego. Teraz zrozumiałam, że Yaman to ten jedyny. Nawet jak spadliśmy razem z spadochronu wykrzyczałam mu na cały świat „tak" to nie wystarczyło. To jemu nie wystarczyło. Tak Yaman mi się oświadczył gdy poprosił bym została jego żona gdy my spadaliśmy w dół z spadochronu. Nie brzmi dość romantycznie. Nawet niewiem skąd wziął kwiaty i pierścionek. Ale miał gdy powiedziałam tak pierścionek znalazł swoje miejsce a gdy w końcu poczułam grunt pod nogami przytulił mnie szczęśliwy. Nigdy tak szczęśliwego go nie widziałam. Łzy mówiły o jego szczęściu wewnętrznym. Ja bardzo chciałam być jego żona a on bardzo chciał bym była jego żoną. Razem wróciliśmy do domu trzymając się za ręce szczęśliwi.
- Kocham cię - powtórzył chyba z setny raz ale nie przeszkadza mi to w żadnym wypadku.
- Ja ciebie tez - mówię i całuje go w usta gdzie szybko oddał pocałunek.
Odsunęłam się od niego z uśmiechem.
- Zjemy coś ? - mówię patrząc mu w oczy.
- Przecież dopiero co wsunęłaś całą zapiekankę XXL - mówi śmiejąc się.
- Nie śmiej się ze mnie - mówię udając obrażoną.
- Dobrze coś zrobię.
- Coś! Ja chce naleśniki! - krzyczę biegnąc za nim.
- Jak dziecko jak dziecko - mówi i śmieje się.
Usiadłam przy stole i czekałam jak dziecko na najlepsze jedzenie. Cieszyłam się tylko zastanawiał mnie mój apetyty. Nigdy takiego nie miałam. To oznaczało chorobie. Jak to moja mama mówiła. W końcu Yaman postawił przede mną talerz z naleśnikami. Ucieszyłam się jak małe dziecko i zabrałam się do jedzenia. On nie jadł ale towarzyszył mi i śmiał się ze mnie gdy tylko wzięłam naleśnika w ręce. Nie wiem co w tym śmiesznego ale śmiał się.
- No i z czego się dalej cieszysz ? - mówię.
- Z tego, że w pięć minut wsunęłaś siedem naleśników.
Spojrzałam na posty talerz i uśmiechnęłam sie.
- Naprawdę tam było siedem?
- Noo a ty zjadłaś je jak byś była nie wiadomo jak głodna.
- Fakt.. nie wiem co się dzieje ale było pyszne dziękuje - mówię i całuje go w policzek.
- A proszę bardzo teraz choć mój żarłoku idziemy na jakiś spacer.
- Teraz? Mnie sie nie chce..
Zaśmiał sie w odpowiedzi i zaczął sie ubierać uparciuch.
- To pójdę sam - mówi i chwyta za klamkę.
- Nie! Nie możesz iść sam ja muszę z tobą chwila tylko sie ogarnę.
- Dobrze czekam - mówi i siada na kanapie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro