40
Seher:
Wróciłam do domu razem z Mehdim przygotowaliśmy coś do zjedzenia posiedzieliśmy razem. Było naprawdę dobrze nie pytał o nic po prostu było tak jak by nic się nie wydarzyło. W pewnym momencie dostałam SMS:
„Muszę cię zobaczyć przed wyjazdem"
Ps. Yaman.
Cieszyłam się wtedy, że obok nie było Mehdi'ego. Bo jak by przeczytał tego SMS to by się wściekł. Wstałam z sofy i znów dostałam SMS od tego samego numeru:
„Czekam za rogiem"
Nie wiedziałam czy mam iść czy tez nie iść. Postanowiłam iść bo sam by tu przyszedł a to nie był by za dobry pomysł. Tłumaczyć się na szczęście nie musiałam przed wyjściem bo Mehdi był w łazience wiec nie słyszał. Wyszłam z domu i skierowałam się chodnikiem w wspomniane wcześniej miejsce. Szłam przed siebie na moje nieszczęście zaczął padać lekko deszcz. W końcu stanęłam na przeciwko Yaman'a który stał obok auta.
- No jestem..
- Widzę, że przyszłaś..
- To słucham co chcesz? - pytam zaczynajac się denerwować jak zawsze gdy jestem blisko niego.
- Seher to co wtedy powiedziałem.. - znów spojrzał mi w oczy - Było prawdą.
- I co związku z tym ? - mówię odwracając wzrok od niego.
- Dlaczego uciekasz ciagle wzrokiem? Gdy tak robisz to za każdym razem utwierdzasz mnie w przekonaniu, że czujesz to samo ale próbujesz się bronić.
- Pleciesz bzdury..
- Nie prawda czujesz to samo ale uciekasz do tego.. - podszedł bliżej.
- Przestań! Mam już dość znów się pojawiłeś komplikujesz wszystko..
- Przyjechałem bo długiej walce by się zmienić dla ciebie..
- Za późno kiedy ja chciałam byś się zmienił miałeś to w dupie.. Potem mnie wypuściłeś kazałeś wypieprzać! A teraz żagle wracasz i mówisz bzdury!
- To nie są bzdury to prawda Seher wiem, że widzisz to w moich oczach.
- Fakt być może i widzie ale nie potrafię ci zaufać rozumiesz za bardzo mnie skrzywdziłeś..
- Seher ja..
- Przestań Yaman oboje wiemy, że nawet jak byśmy spróbowali to to się nie uda.
- Dlaczego?
- Nie pasujemy do siebie zrozum to i wyjedź - mówię odwracając się czując, że napływają mi łzy do oczu.
- Dobrze. Nie będę przedłużał chce byś wiedziała, że ja będę na ciebie czekał.
- Boże on czekać będzie..
- Seher..
Ruszyłam przed siebie nie potrafiłam już dłużej powstrzymywać płaczu. Ale dlaczego ja płacze? Dlaczego wyjesz głupia! Przecież on nic dla ciebie nie znaczy. W tym monecie zostałam szarpnięta w tył. Yaman przyciągnął mnie do siebie i objął mocno się do niego przytuliłam.
- Przepraszam za wszystko - szepta do mojego ucha.
- Jestem już zmęczona ciągłym uciekaniem... - westchnęłam.
Yaman odsunął się trochę odsłaniając już mokre włosy z mojej twarzy.
- Kocham cię..
Nic nie zrobiłam gdy zbliżał się do mnie w końcu poczułam jego usta na moich. Za każdym razem oddałam pocałunek. Staliśmy na środku chodnika w deszczu się całując. Romantycznie prawda?
- Zeynep? - usłyszeliśmy za plecami.
Odwróciłam się i zobaczyłam Mehdi'ego z zaciśniętymi dłońmi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro