Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39

Seher:

Wpadłam do domu jak chmura gradowa trzaskając drzwiami. Nie muszlo to uwadze Mehdi'emu który zaraz pojawił się w przed pokoju.

- Skarbie coś się stało?

- Nic.. - minęłam go i skierowałam się do sypialni.

- A może jednak porozmawiamy? - wchodzi za mną.

- Nie chce.. - mówię i próbuje uciec do łazienki.

Mehdi wyczuł co chce zrobić u zastawił mi wejście.

- Porozmawiamy.

- Nie chce Mehdi nie zmuszaj mnie proszę choć ty daj mi spokój.

- Dobrze to ja wrócę do siebie dziś.

Obraził się? Naprawdę? Odetchnęłam i poszłam za nim.

- Mehdi nie musisz wracać do siebie mam po prostu zły dzień..

- Zastanawia mnie z czego ten zły humor jak nawet w pracy nie byłaś?

- Ech..

- Nie powiesz mi? Seher widzę, że coś się stało nie jestem głupi..

- Nie ciągnij mnie za język będę chciała to ci powiem.

- Ach tak? - mówi i wychodzi z domu.

Wybiegłam za nim wołając jego imię lecz nie odwrócił się nawet. Wróciłam do mieszkania płacząc. Nie dość, że Yaman to jeszcze teraz Mehdi. Usiadłam na sofie i płakałam przytulona do poduszki nie wiem kiedy usnęłam.

Obudziłam się z wielkim bólem pleców zasnęłam na siedząco. Rozejrzałam się byłam na sofie. Była godzina 11 a w telefonie dziesięć nie odebranych telefonów. Ze szpitala miałam dziś operować całkiem zapomniałam. W mgnieniu oka pozbierałam się przebrałam i wyleciałam biegiem z domu. Na moje nieszczęście pod domem był Yaman. Stał oparty o samochód.

- To ty.. co chcesz ? - mówię nie patrząc nawet na niego - Zresztą niemam czasu - mówię mijając go idąc do swojego samochodu.

Jednak zatrzymał mnie i zmusił bym się odwróciła.

- Dlaczego na mnie nie patrzysz ? - mówi podnosząc mój podbródek.

- Nie chce.. - mówię odwracając wzrok.

- Dlaczego? - mówi.

- Jezu.. Yaman ja naprawdę nie nam czasu..

- Odpowiedz mi...

- Bo nie.. - wyrywam się z jego obiec i szybko wchodzę do auta i odjeżdżam.

Na szczęście zdążyłam na ostatnia chwile przed rozpoczęciem operacji. I na szczęście udała się przebiegła bez komplikacji. Mimo wszystko w ciąż byłam wymysłami gdzieś indziej i łatwo mogłam coś spieprzyć. Z Mehdim mijaliśmy się ciagle ja się nie odezwałam się on tez nie. Było mi ciężko bardzo ciężko to znosić. Ale jakoś dałam radę aż końca mojej zmiany. W końcu mogłam wyjść z szpitala. W oddali zauważyłam Yaman'a a zaraz za mną wybiegł Mehdi.

- Seher czekaj.. - mówi.

Odwróciłam się szybko w jego stronę na co on podszedł i od tak mnie pocałował na środku chodnika.

- Przepraszam za wczoraj.. - mówi odsuwając się.

Ja zaś odwróciłam się w stronę gdzie jeszcze kilka minut temu był Yaman teraz widziałam jak odjeżdża. Poczułam coś dziwnego.. smutek? Dlaczego?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro