Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38

Seher:

Znów zabrzmiał dzwonek najgorsze to, że zostałam sama. I jestem pewna, że on śledząc nas napewno o tym wie. Podeszłam do drzwi które kolejny raz zabrzmiały dzwonkiem. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam je mój koszmar wrócił. Za drzwiami stał nie kto inny jak Yaman.

- Odnalazłem cię Zeynep! - mówi i wchodzi tak jak bym go zaprosiła.

Nie mogłam z siebie wydusić słowa kompletnie nic. Nie wiedziałam co mam zrobić. Stałam jak kołek. On zaś zabrał i zamknął drzwi. Oboje staliśmy na przedpokoju.

- Będziemy tak stać ? - mówi i wchodzi do kuchni.

Ruszyłam za nim stanęłam w drzwiach do kuchni.

- Jak mnie odnalazłeś?

- To nie było trudne dla prokuratora - mówi prostuje się po czym siada na krześle.

- Nie rozsiadaj się tak zbieraj się i tam są drzwi! - mówię pokazując w tamtym kierunku.

- Dlaczego jesteś taka nie miła? Nie widziałem cię rok i kilka miesięcy.. - wzdycha.

- Czego ode mnie chcesz?!

- Chce dać ci prezent na urodziny jutrzejsze twoje...

- Prezent?! Oszalałeś? - oburzyłam się wchodząc do kuchni.

- Co w tym szalonego nierozumiem?

- Ech..

- Jak mam się do ciebie zwracać Seher czy Zeynep? - pyta i podchodzi do mnie.

- Nie zbliżaj się! - mówię i się cofam.

- Dlaczego ? - pyta i dalej się zbliża.

- Yaman przestań z tymi gierkami naprawdę mnie to meczy... - mówię w końcu zatrzymuje mnie ściana.

- Wiec będę mówić Seher uwielbiam to imię.. - staje na przeciwko mnie bardzo blisko - Mam nadzieje, że wyjdziesz dziś wieczorem ze mną. Swojemu kochankowi coś wymyśl i wyjdź pod dom punkt 20 inaczej ja tu przyjdę - mówi i pochyla się całując mnie w policzek.

- Mhm.. - po chwili usłyszałam zamykanie drzwi.

Zjechałam po ścianie prosto na podłogę chowając głowę w dłoniach. Zaczęłam płakać mój koszmar znów wrócił.. wrócił by zniszczyć wszystko na co tak ciężko zapracowałam.

Załatwiłam sobie wolne i zastępstwo na dziś i na jutro w pracy. Co na pewno nie spodoba się Mehdi'emu jak się dowie. Ale co ja poradzę.. nie mam wyjścia muszę dziś iść na to spotkanie. Nie chce by jemu coś się stało.

Zaczęłam sprzątać w domu ogarnęłam prawie wszystko. Zostawiajac na koniec zrobienie obiadu. Padło na faszerowane liście winogrona wiem, że Mehdi uwielbia te danie. Chociaż tak spróbuje go udobruchać nie zostając z nim na kolacji. Mam nadzieje, że wróci późno. Bo jeżeli wróci wcześnie to będę musiała tłumaczyć gdzie i z kim wychodzę takim wieczorem.

Była godzina 19 dostałam SMS od Mehdiego, że wróci później. Na co nawet się ucieszyłam. Na wszelki wypadek napisałam liścik na lodowce. I poszłam się przebrać. Ubrałam leginsy czarne do tego trampki i sweter szary. Spojrzałam na zegarek widniała tam godzina za dwadzieścia ósma. Wiec wyszłam z pokoju zabierając ze sobą torebkę i weszłam do kuchni. Skończyłam piec obiad i zostawiłam wszystko gorące. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam czarne BMW. Wiedziałam, że to on wiec weszłam na dół. Wyszłam z klatki schodowej i pędziłam prosto do jego samochodu. Weszłam do wnętrza auta i po chwili on ruszył bez słowa. Jechaliśmy przed siebie.

- Nie masz zamiaru znów mnie porwać ? - pytam.

- Nie co by to były za urodziny..

- To dobrze.

Na tym rozmowa się zakończyła do momentu aż nie stanęliśmy w całkowitym pustkowiu.

- Co się stało gdzie jesteśmy?

- Jesteśmy na miejscu.

Wyszliśmy z samochodu ogarnęło mnie zimne powietrze. Pożałowałam wtedy, że nie zdecydowałam się na kurtkę. Yaman zaraz to zauważył i zarzucił mi na ramiona swój płaszcz.

- Teraz tobie będzie zimno..

- Mną się nie przejmuj, choć - mówi i wysuwa w moja stronę swoją rękę.

- Yaman.. - chciałam coś powiedzieć ale w tym momencie cała droga w której staliśmy rozświetliła się.

Rozejrzałam się Yaman ruszył przed siebie a ja stałam w miejscu. Byłam zachwycona.

- Idziesz? - pyta odwracając się.

- Tak - mówię idąc za nim chwytając go za rękę.

W końcu doszliśmy do skarpy tak jak by świat się kończył. Wielka przepaść i gwiazdy.

- Ale tu pięknie - mówię zachwycona.

- Dla mnie najpiękniejsza jesteś ty..

Spojrzałam na niego patrząc w jego oczy i próbując zrozumieć to co właśnie powiedział.

- Seher ja jestem w dobie zakochany.. ostatni rok był dla mnie jak tortura..

- Nie, nie, nie - mówię - Nie możesz! Słyszysz nie możesz! - mówię i puszczam jego rękę.

Odwróciłam się i zaczęłam biec spowrotem. Nie zważałam na ciemność czy na godzinę. Chciałam uciec uciec od niego i jego słów.. właśnie dlatego uciekłam..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro