37
Seher:
Obudziłam się wtulona w Mehdi'ego. Fakt znamy się dość krótko dokładnie pół roku i 16 dni ale czuje, że będę z nim szczęśliwa. Mehdi to całkowite przeciwieństwo Yaman'a o którym ciężko mi się wspomina. I czasem nawet na nim tęsknie.. Nawet jest mi czasem ciężko ale wtedy mogę liczyć na Mehdiego on zawsze zaradzi na wszystko. Jest takim moim dobrym duchem. Wspiera mnie na dobre i na złe. Stara się jak może bym o wszystkim zapomniała i jakoś się pozbierała. Nie wie do końca wszystkiego bo jak mogę mu powiedzieć, że własny ojciec mnie sprzedał...
Wstałam powoli by go nie budzić zaliczyłam toaletę i się przebrałam. Wyszłam z pokoju idąc prosto do kuchni. Zabrałam się na przygotowanie śniadania gdy już skończyłam. Wróciłam do pokoju pochyliłam się nad Mehdim i pocałowałam go w policzek. Otworzył oczy w uśmiechem.
- Kochanie takie pobudki to ja poproszę co dzienne okej?
- Masz to jak w banku - mówię i ściągam z niego kołdrę.
- Ej będzie mi zimno!
- A ja wiem, że takie pobudki na facetów nie działają.
- Osz ty! - wstaje i przyciąga mnie do siebie całując w ucho.
Po czym oboje poszliśmy do kuchni gdzie było już prawie zimne śniadanie. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać o pracy i jeść. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie wiem dlaczego ale się przeraziłam. Mehdi poszedł otworzyć ja siedziałam jak przykuta do krzesła. Powstrzymywałam łzy bałam się, że on wróci. I zniszczy wszystko na co tak ciężko pracowałam. Po chwili wrócił i powiedział, że nikogo nie było pod drzwiami. Ktoś zadzwonił i odszedł to na pewno był on znalazł mnie wstałam diametralnie. Zaczęłam chodzić po kuchni tam i spowrotem. Mehdi podszedł do mnie pytając:
- Co się stało ?
- To na pewno on.. znalazł mnie..
- Niemożliwe zmieniłaś imię.. i nazwisko.. nie wieże by cię znalazł. Jedynie to wyglądasz tak samo...
- Właśnie mówiłam ci, że miałam wrażenie, że ktoś za mną chodzi. To mówiłeś, że jestem przewrażliwiona. Teraz mamy skutki teraz wrócił i znów mnie zabierze - przerwałam mu panikują.
- Seher - zawsze nazywał mnie starym imieniem bo teraz nazywam się Zeynep.
- Hm? - patrzę na niego.
- Jestem przy tobie nikt cię nie skrzywdzi rozumiesz? Nie pozwolę na to nigdy.
I jak go tu nie kochać ? Przytuliłam się mocno do niego. Lecz w sercu w ciąż miałam niepokój. Który nie dawał mi spokoju. Zaczęłam płakać nie wiem dlaczego. Niestety Mehdi musiał iść do pracy z ciężkim sercem mnie zostawił w domu. Ja zaś zabrałam się do sprzątnięcia kuchni. Gdy skończyłam ubrałam kurtkę i wyszłam na balkon. Usiadłam i zaczęłam znów płakać. Wszystko wróciło z podwójną siłą. Znów zabrzmiał dzwonek najgorsze to, że zostałam sama. I jestem pewna, że on śledząc nas napewno o tym wie. Podeszłam do drzwi które kolejny raz zabrzmiały dzwonkiem... Otworzyłam je.. i...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro