32
Seher:
Minęło kilka dni w tym czasie doszłam do siebie nie całkiem ale jest lepiej niż było. Postanowiłam dziś wyjść trochę na powietrze. Był już wieczór wyszłam na taras w swetrze usiadłam na kanapie i patrzyłam w gwiazdy. Yaman omijał mnie szerokim łukiem jedynie pytał czy czegoś mi nie potrzeba potem znikał. Wstałam i chciałam wrócić nagle obok mnie zjawił się Yaman. Nie był za bardzo trzeźwy. Chciałam odrazu odejść lecz złapał mnie za rękę.
- Zostań zemną - mówi i zbliża się do mnie zakładając mi na szyje swój szal.
- Nie trzeba było..
- Cii - nic nie mów tylko tu bądź.
Mówi o siada na kanapie ciągnąć mnie za nim usiadłam prawe na jego kolanach. Poprawiłam się i usiadłam obok.
- Coś się stało? - pytam spokojnie.
- Nie dlaczego pytasz ?
- Tak z ciekawości.
- Wiesz co zabiorę cię gdzieś choć - mówi i łapie mnie za rękę.
Czekał na moja reakcje nie ciągnął jak wola za uszy. Tylko czekał.
- Gdzie chcesz mnie zabrać ?
- W piękne miejsce - mówi i wciąż czeka na moja relacje.
- Piłeś.. - mówię patrząc na niego.
- Spokojnie nie dużo.. gdybym tego nie zrobił.. nie odważył bym się..
- Na co? - pytam.
- To choć przekonasz się - mówi i ruszam za nim.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Yaman wciąż trzymał moją rękę. O dziwo nie mocno delikatnie jak by był się, że się rozpłynie. Odjechaliśmy kawałek nagle Yaman zatrzymał się.
- Mam prośbę. To ma być niespodzianka mam prośbę mogę zawiązać ci oczy?
- Nie zabijesz mnie? - pytam na co Yaman wziął jedynie głęboki wdech.
- Nie - mówi i wyciąga apaszkę.
- Dobrze.. - po chwili moje oczy były zawiązane a Yaman ruszył dalej.
Po kilku minutach chyba auto się zatrzymało Yaman wysiadł pomagając mi tez wysiąść. Złapał mnie za rękę i prowadził przed siebie tłumacząc jak mam iść. W końcu się zatrzymał stanął za mną i odsłonił mi oczy. Po chwili otworzyłam je i spojrzałam przed siebie.
- Wow - jedynie z siebie wydałam.
- Podoba ci się ? - mówi i przytula mnie id tyłu.
- Bardzo.. - mówię nieco się odsuwając od niego.
Piękny widok morza mnie uspokoił siedzieliśmy z Yaman'em na pisaku. Patrzyliśmy na morze i na gwiazdy w nim błyszczące.
- Jest naprawdę pięknie.. - mówię patrząc na Yaman'a.
- Wiem miałem nadzieje, że ci się spodoba.
- Bardzo - mówię patrząc na niego.
- Seher ja chciałbym ci coś powiedzieć.
Nie wiem dlaczego ale miałam złe przeczucia.
- Tak?
- Przygotowałem kolacje - mówi wstając i wzdychając.
Wstałam za nim on znów złapał mnie za rękę prowadząc w głąb lądu. W oddali było widać stolik z dwoma krzesłami. Zatrzymałam się diametralnie i spojrzałam na Yaman'a.
- Chce wrócić do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro