Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Żaden dzień się nie powtórzy...

Seher:

Wróciliśmy do domu po kilku minutach jazdy. Cisza mnie dobijała mnie osobę która lubi rozmawiać. On był kompletnie skupiony na drodze. Ja zaś wgapiałam się w okno. Gdy w końcu zatrzymał się pod domem wydukałam „Dziękuje" i weszła do domu. On zaś przez chwile stał i czekał nie wiem na co lecz po chwili wyszedł do niego ojciec. Chyba się kłócili bo tato wymachiwał rękoma. To nie spotykane oni od zawsze byli najlepszymi przyjaciółmi. A teraz ? Kłócą się. Obserwowałam ich długi czas z okna w kuchni. Nie podoba mi się cały ten Yaman. Naprawdę. Wyglada conajmniej jak gangster któremu kasa odbija. Wyjechał za granice ledwie wrócił wypili z ojcem i już się kłócą. Coś mi tu nie pasuje. Czekałam długo aż ojciec wróci do domu. W końcu pożegnali się i tato wrócił. Szybko wbiegłam do pokoju ściągając kurtkę. Udając, że pakuje się na uczelnie.

- Słońce - mówi i wchodzi do pokoju.

- Widzę, że zabalowaliście z Panem Yaman'em.

- No troszeczkę tak na nowy początek.

- Początek ? Nowy ? - dopytuje.

- Ech z czasem się dowiesz. A teraz dobranoc przyszedłem ci życzyć - mówi i podchodzi do mnie całując mnie w czoło - Nie siedź za długo - mówi i zamyka za sobą drzwi.

Zmartwiłam się trochę ojciec nigdy nie pił chyba, że była okazja. Ale żeby tak bez okazji ?. W zasadzie okazja była wrócił jego przyjaciel. Ale w ciąż coś mi tu nie pasowało. Może się mylę ale coś tu śmierdzi. I nie nazywam się Seher jak nie dowiem co jest grane. Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy. Próbując uspokoić siebie i myśli. Po kilku minutach udało mi się trochę uspokoić. Lecz jednak niepokój pozostał we mnie i nie odejdzie zbyt szybko. Spakowałam się na jutro i położyłam się do łóżka. Z myślą, ze prześpię to wszystko i jutro będzie jak dotychczas.

Obudziłam się rano z tym samym niepokojem czyli spanie nie pomogło nic. Zaliczyłam poranną toaletę i przebrałam się. Wyszłam z pokoju z torbą w ręce panowała cisza. Jak co rano podeszłam do kuchni lecz taty tam nie było. Gazeta tez nie leżała na stole śniadania nie było.

Czyli co ? Dalej spij ?

Ruszyłam w stronę jego sypialni tam panował mrok a w oddali było słuchać ciche chrapanie. Czyli naprawdę ojciec śpi. Zamknęłam pokój i wyszłam z domu ubierając się przed wyjściem. Ruszyłam prosto do kawiarni niedaleko. Nie chciałam budzić ojca trzaskaniem wiec zjem śniadanie tu i wypije szybką kawę. Po śniadaniu ruszyłam do szkoły wyszłam z kawiarni i skierowałam się na przystanek autobusowy. Usiadłam i czekałam na autobus po kilku minutach byłam w szkole jeszcze przed czasem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro