2
Żaden dzień się nie powtórzy...
Seher:
Wróciliśmy do domu po kilku minutach jazdy. Cisza mnie dobijała mnie osobę która lubi rozmawiać. On był kompletnie skupiony na drodze. Ja zaś wgapiałam się w okno. Gdy w końcu zatrzymał się pod domem wydukałam „Dziękuje" i weszła do domu. On zaś przez chwile stał i czekał nie wiem na co lecz po chwili wyszedł do niego ojciec. Chyba się kłócili bo tato wymachiwał rękoma. To nie spotykane oni od zawsze byli najlepszymi przyjaciółmi. A teraz ? Kłócą się. Obserwowałam ich długi czas z okna w kuchni. Nie podoba mi się cały ten Yaman. Naprawdę. Wyglada conajmniej jak gangster któremu kasa odbija. Wyjechał za granice ledwie wrócił wypili z ojcem i już się kłócą. Coś mi tu nie pasuje. Czekałam długo aż ojciec wróci do domu. W końcu pożegnali się i tato wrócił. Szybko wbiegłam do pokoju ściągając kurtkę. Udając, że pakuje się na uczelnie.
- Słońce - mówi i wchodzi do pokoju.
- Widzę, że zabalowaliście z Panem Yaman'em.
- No troszeczkę tak na nowy początek.
- Początek ? Nowy ? - dopytuje.
- Ech z czasem się dowiesz. A teraz dobranoc przyszedłem ci życzyć - mówi i podchodzi do mnie całując mnie w czoło - Nie siedź za długo - mówi i zamyka za sobą drzwi.
Zmartwiłam się trochę ojciec nigdy nie pił chyba, że była okazja. Ale żeby tak bez okazji ?. W zasadzie okazja była wrócił jego przyjaciel. Ale w ciąż coś mi tu nie pasowało. Może się mylę ale coś tu śmierdzi. I nie nazywam się Seher jak nie dowiem co jest grane. Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy. Próbując uspokoić siebie i myśli. Po kilku minutach udało mi się trochę uspokoić. Lecz jednak niepokój pozostał we mnie i nie odejdzie zbyt szybko. Spakowałam się na jutro i położyłam się do łóżka. Z myślą, ze prześpię to wszystko i jutro będzie jak dotychczas.
Obudziłam się rano z tym samym niepokojem czyli spanie nie pomogło nic. Zaliczyłam poranną toaletę i przebrałam się. Wyszłam z pokoju z torbą w ręce panowała cisza. Jak co rano podeszłam do kuchni lecz taty tam nie było. Gazeta tez nie leżała na stole śniadania nie było.
Czyli co ? Dalej spij ?
Ruszyłam w stronę jego sypialni tam panował mrok a w oddali było słuchać ciche chrapanie. Czyli naprawdę ojciec śpi. Zamknęłam pokój i wyszłam z domu ubierając się przed wyjściem. Ruszyłam prosto do kawiarni niedaleko. Nie chciałam budzić ojca trzaskaniem wiec zjem śniadanie tu i wypije szybką kawę. Po śniadaniu ruszyłam do szkoły wyszłam z kawiarni i skierowałam się na przystanek autobusowy. Usiadłam i czekałam na autobus po kilku minutach byłam w szkole jeszcze przed czasem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro