17
Seher:
Obudziłam się na podłodze nie mogłam się ruszyć tak mocno mnie skopał. Że boli mnie każda cząstka mojego ciała. Każda nawet najmniejsza. Zrobił to tylko dlatego bo nie chciałam zrobić tego czego on chciał. Nagle ktoś wszedł diametralnie zakryłam się rękoma.
- Pokaz mi się - usłyszałam jego głos.
- Co przyszedłeś oglądać swoje dzieło? - wypaliłam bez zastanowienia.
- Tak właśnie przyszedłem zobaczyć skomlącą osobę jak pies - mówi prostując się.
- Jak możesz ? Ty to nawet do psa się nie zaliczasz..
- Śmiesz mi jeszcze pyskować i mnie obrażać !! Widocznie za mało dostałaś - dodał ciągnąć mnie za włosy.
- Dobra puszczaj bo to boli.. - jąkam.
On zaś zaczyna mnie dotykać i rozpinać moje spodnie.
- Błagam cię nie rób mi tego.. - proszę.
- Kochanie zrobię ci jedynie dobrze będzie ci miło zobaczysz... - mówi zsuwając spodnie.
Szarpałam się płakałam, błagałam by przestał ale to nic nie dało.. zero reakcji z jego strony nic kompletnie. Zaczął lizać, ssać, całować i gryźć moją łechtaczkę. A ja diametralnie zalałam się łzami. Nie odezwałam się słowem i tak nikt by mnie nie usłyszał. Spuściłam głowę w dół zamykając mocno powieki by nie patrzeć na to co się dzieje. On zaś jednym ruchem rozerwał ze mnie podkoszulek. Zaczął całować mnie po brzuchu jadąc w górę pocałunkami. Nie przestawał w końcu zsunął swoje spodnie wiedziałam już co będzie dalej. Zamknęłam mocno powieki tak jak bym chciał aby był to jedynie sen. Z którego się obudzę i będzie dobrze. Jednak to nie nastąpiło wszedł we mnie mocno. Pieprząc mnie jak jakiś przedmiot. Zaciskałam coraz mocniej powieki by jakoś się z tego uratować. Nagle coś gruchnęło jak by coś się złamało. Bałam się otworzyć oczu by nie widzieć tego co się dzieje. Słyszałam kroki drzwi się otworzyły z hukiem. Nie otworzyłam oczu bałam się nasłuchiwałam tego co się dzieje wokół. Mój napastnik puścił mnie mówiąc:
- Ty skurwielu po coś tu przyszedł ?! Psujesz mi zabawę! - krzyczy.
- Nie sprzedałem ci jej do gwałcenia i trzymania w nieludzkich warunkach - myślałam, że się przesłyszałam słysząc głos Yaman'a.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego Yaman!! On naprawdę tu jest.
- Co się obchodzi co robię z swoją własnością!
- Przypominam, że wciąż jest moja!
- Ty huju psujesz mi zabawę wypierdalaj!
- Sam wypierdalaj! - krzyczy Yaman wymierzając tamtemu cios aż wleciał na ścianę.
Yaman podszedł do mnie rozpinając mi kajdanki i puszczając wolno. Wziął mnie na ręce i wyniósł aż na dwór tam okrył mnie swoim płaszczem i poprowadził do auta ciągnąć na rękę mówiąc :
- Wracamy do domu - to była muzyka dla moich uszu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro