Wyjazd
Heyyyyyyy wszystkim! Dokładnie 49 ....dobra już 50 minut temu przyjechałam do domu :) Jak mi dobrze :3 Taaaak więc miałam duuuuużo czasu na dopracownie rozdziału :D
Jenyyy auwielbiam ,,A long way down" ! Normalnie zakochałam się w tym filmie, a Jess jest zarąbista! Hahhh
Był sobotni poranek, rodzice pojechali z Lucy do kina, Amy też zniknęła gdzieś ze swoim chłopakiem, a ja jak zwykle siedziałam sama w domu.
Gdy czytałam książkę leżąc na łóżku zawibrowała mi komórka w kieszeni spodni. Szybkim ruchem ją wyjęłam. Oo sms od Nicka. Momentalnie na moich ustach pojawił się uśmiech. Odblokowałam ekran i przeczytałam wiadomość.
,,Otwórz drzwi”- napisał tylko. Czyli stoi pod drzwiami.
Zerwałam się z łóżka. Przeleciałam wzrokiem po moim pokoju. Szybko schowałam bieliznę leżącą na podłodze i inne rzeczy, których wolałabym żeby Nick nie zobaczył. Prawie zapomniałam o schowaniu mojego misia. Nick miałby ubaw. Potem umalowałam rzęsy i popsikałam się waniliowymi perfumami. Sprawdziłam oddech, ugh nie zdążę już umyć zębów. A może jednak?
Pobiegłam do łazienki i umyłam je w ekspresowym tępię. Jeszcze raz spojrzałam na siebie w lustrze, aby sprawdzić czy o czymś nie zapomniałam i zeszłam do werandy otworzyć Nickowi.
Gdy to zrobiłam on stał patrząc na swój zegarek.
-Wow dziś pobiłaś swój rekord w pindrzeniu się- oznajmił z uśmiechem i w końcu na mnie spojrzał- Zajęło ci to tylko 4 minuty 45 sekund.
Zaśmiałam się.
- Zamknij się i wchodź.
- Mam na ciebie niespodziankę- wypalił, gdy znaleźliśmy się u mnie w pokoju.
Wyszczerzyłam się.
-Tak? Jaką?
- Co ty na to, żebyśmy całą paczką, czyli my, Alex, Mike i Lucy jechali razem na narty do Austrii?-zapytał.
Tego się nie spodziewałam. Ale w sumie to nie był głupi pomysł. Wszyscy bardziej się za kumplujemy, będzie wesoło.
-A kiedy byśmy pojechali i na ile?- zapytałam jeszcze nie zdradzając mojego nastawienia do wycieczki.
- Jutro o 5 rano i wyjeżdżamy na tydzień.
-Żartujesz?- Wow. 5 rano, dobrze, że tak wcześnie się dowiedziałam. -.-
Zaśmiał się.
- Nie było już miejsc. Za późno się zebraliśmy. – złapał się za kark. To znaczy, że się stresował. Postanowiłam go nie męczyć. Pomysł był fajny.
Przygoda. Coś co lubię.
- Muszę się tylko zapytać rodziców. – mruknęłam patrząc w stronę drzwi pokoju. –Za jakąś godzinę powinni przyjechać. A Lucy nie może jechać, bo wyjeżdża po jutrze na obóz.- Przypomniałam sobie.
Woho, pierwszy raz wyjadę sama na narty! Hmm Alex i Mike są mili, więc wyjazd powinien się udać.
Wszyscy byliśmy pełnoletni, więc nie było problemu. A rodzice nie mieli z tym stresu, abym pojechała z chłopakami. Tylko pewnie gorzej by było gdybym chciała jechać z samymi dziewczynami, a tak to (a przynajmniej według mojego taty) nic nie powinno mi się stać.
Jechaliśmy do zaufanego miejsca, w którym Alex był parę razy w dzieciństwie. Za nic nie mogłam spamiętać miasta w jakim się zatrzymamy. Wszystkie słówka niemieckie wyglądały dla mnie tak samo. Chodź uczyłam się go parę lat, nie potrafiłam nic powiedzieć po niemiecku.
Jak się później okazało chłopaki też nie najlepiej radzili sobie z tym językiem. Cóż będzie ciekawie…
Nick powiedział, że równo o 5 nad ranem będzie czekał z Alexem i Mikem pod moim domem. On prowadził, ja miałam pilotować. Chodź nie wiedziałam jak to się robi, zgodziłam się. To było coś nowego, zawsze chciałam tego spróbować.
Gdy poszedł, tłumacząc się, że powinien wcześniej pójść spać, ja zaczęłam się pakować. Najpierw spisałam sobie listę potrzebnych rzeczy, a potem łaziłam po pokoju szukając ich i pakując je. Walizka zajęłaby za dużo miejsca w bagażniku, więc wzięłam torbę.
Gdy jakimś cudem upchałam wszystkie ubrania i książki do torby, załatwiłam wieczorną toaletę i poszłam do łóżka.
Ale nie mogłam zasnąć. Za dużo emocji. Tak więc przeleżałam parę godzin nic nie robiąc i nasłuchiwałam czy chłopaki już przyjechali. Niestety dość często nie mogłam zasnąć, ale czasami słuchałam sobie muzyki na słuchawkach, oglądałam filmy lub czytałam książki. Nie było tak źle, pomijając zmęczenie następnego dnia.
Jakoś o 4:40 ubrałam się i umalowałam. Równo o 5 byli pod moim domem. Wzięłam torbę z ubraniami oraz torbę podręczną i najciszej jak tylko umiałam wyszłam z domu, przy tym dobrze zamykając drzwi wejściowe.
Na dworze było bardzo zimno i padał gęsty deszcz ze śniegiem. Przy każdym oddechu czułam lodowate powietrze przepływające przez moje gardło. Gdy podbiegłam do samochodu, Nick z niego wyszedł, pocałował mnie w polik i pomógł mi włożyć torbę do pełnego bagażnika. Po upchaniu jej oboje zajęliśmy przednie miejsca.
Jak zwykle leciały piosenki Green Day.
Przywitałam się z chłopakami, Nick dał mi mapę i ruszyliśmy.
Przez pierwsze kilka godzin jazdy dobrze radziłam sobie z pilotowaniem, zdjęłam buty i oparłam stopy o deskę rozdzielczą- było mi wygodnie, ale później było coraz gorzej. Robiłam się bardzo śpiąca. A pogoda mi nie pomagała. Padał okropny deszcz, który z biegiem czasu zamienił się w grad zmieszany ze śniegiem.
Mimo woli jakoś na autostradzie usnęłam.
- Jannie nie zasypiaj- usłyszałam miękki głos Nicka. Od razu otworzyłam oczy.
- Przepraszam.- spojrzałam na niego. Uśmiechał się lekko.- Jazda samochodem zawsze mnie usypia.
-Może chłopaki cię zmienią- zaproponował. Hmm dobry pomysł.
Zdjęłam nogi z deski rozdzielczej, odwróciłam się do chłopaków i już chciałam ich spytać, ale oboje spali jak dzieci. Alexowi leciała ślina z otwartych ust, a Mike chrapał.
Deszcz z gradem uderzający o samochód robił taki hałas, że wcześniej nie usłyszałam Mike.
- Śpią- Odwróciłam się do Nicka.
- Masz pecha. – mruknął zerkając w moją stronę.
Uśmiechnęłam się do niego blado i spojrzałam na mapę i na drogę. Nie bardzo wiedziałam gdzie się znajdujemy, a to kolejna zasługa cudownej pogody. Za szybą samochodu było całkiem biało, czułam się jakbym była w samym środku miski z wiórkami kokosowymi. Ale po chwili odzyskałam orientację w terenie.
- Rozmawiaj ze mną- mruknęłam do Nicka po jakimś czasie, kiedy znów zasypiałam.
- Z przyjemnością- poczułam jak łapie mnie za rękę. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się. – Kocham cię- powiedział. Serce mocniej mi zabiło. Strasznie chciałam go w tamtej chwili pocałować. Ale nie mogłam tego zrobić, nie ryzykując życia. To brzmi nieźle, ale wolałam uniknąć wypadku samochodowego.
- Też cię kocham- odparłam i pocałowałam nasze złączone ręce.
Po kolejnych paru godzinach jazdy, gdy robiło się coraz ciemniej zaczęliśmy się wszyscy denerwować, że nie dojedziemy na czas.
Przez beznadziejną pogodę wstrzymano ruch na wielu uliczkach, więc musieliśmy jeździć opłotkami. Wszystko by szło dobrze, gdyby nie to, że Nick nic nie widział. Śnieg padał już cały dzień i wyglądało na to, że nie zamierza przestać.
- Jak tak dalej pójdzie przenocujemy w samochodzie- oznajmił mój chłopak.
-Jak zwykle jesteś optymistą- mruknęłam, co nie było łatwe, zważając na to, że w ustach miałam latarkę. Inaczej nie widziałabym mapy, którą analizowałam od dłuższego czasu szukając jakiejś innej drogi. Śnieg pokrył całą ulicę, więc jechaliśmy bardzo wolno.
- Jest 20:00.- gdy to powiedział spojrzałam na zegarek. Nie mogłam uwierzyć, że ten dzień tak szybko zleciał.- Mieliśmy być na miejscu o 17 najpóźniej.
Westchnęłam zrezygnowana.
Policzyłam w myślach ile godzin on prowadził. Nie licząc czasu, kiedy mieliśmy postoje, naliczyłam, że Nick siedział za kółkiem około 13 godzin. Słyszałam, że maksymalnie powinno się prowadzić 10.
Nagle zobaczyłam światła samochodu tuż przed nami. To była jednokierunkowa droga, ale chyba tamten kierowca tego nie wiedział, bo jechał bardzo szybko prosto na nas.
- Co jest?!- usłyszałam zdenerwowany głos Nicka. Nie zdążyłam nic zrobić, bo Nick zaraz skręcił ostro w prawo, zbaczając z drogi. Wiedziałam, że starał się to zrobić delikatnie, aby nie wpaść w poślizg, ale i tak uderzyłam głową w szybę. Zamknęłam na chwilę oczy.
Gdy je otworzyłam zobaczyłam kątem oka, jak tamten samochód przejeżdża obok nas. Nawet się nie zatrzymał, by sprawdzić czy nic nam się nie stało.
-Wszyscy cali?- zapytał Nick
Zmarszczyłam brwi i złapałam się za głowę. Zaczęłam ją masować jakby to miało jakoś pomóc.
- Co się właściwie stało?- zapytałam nic nie rozumiejąc.
- Wiem tyle co ty- mruknął i nacisnął pedał gazu, ale samochód nie ruszał.
-Cholera- mruknął i jeszcze przez kilkanaście sekund próbował ruszyć, ale nie było efektu.- Chyba się zakopaliśmy.
Odłożyłam mapę na bok i spojrzałam przez okno. Ale nic nie widziałam. Było za ciemno. Nie myśląc za dużo opuściłam szybę i wystawiłam przez nią głowę. Poczułam lodowate powietrze drapiące mi skórę twarzy. Wyjęłam latarkę i zaświeciłam na koła samochodu. Były całe we śniegu.
Wjechaliśmy w zaspę.
Zasunęłam szybę i spróbowałam otworzyć drzwi samochodu, ale nie mogłam. Zakopaliśmy się aż po drzwi.
-Tylko nie to!- zdenerwowana odpięłam pas bezpieczeństwa. Miałam klaustrofobię, więc bałam się uczucia niemocy, a właśnie nie mogłam wyjść z samochodu. Myślałam, że dostanę świra. Zaczęłam napierać na drzwi i w nie uderzać, ale nie drgnęły. Pod wpływem strachu, a przez to też adrenaliny opuściłam szybę i spróbowałam przez nią wyjść. Musiałam być wolna. Po prostu musiałam.
Nick mnie zatrzymał.
- Puść mnie- warknęłam, ale on mnie nie słuchał. Pociągnął mnie za biodra i znów siedziałam na fotelu.
- Hej, spokojnie. Nic ci tu nie grozi. – mówił stanowczo, ale spokojnie. Nie widziałam wyrazu jego twarzy, bo mój wzrok wciąż był skupiony na drzwiach. Cholerny śnieg!
- Spójrz na mnie- powiedział.
Zrobiłam to nieprędko.
- Wszystko jest w porządku. Jak wyjdziesz może ci się coś stać. Tu jesteś bezpieczna, rozumiesz? – Patrzyłam na jego oczy, które w panujących w samochodzie ciemnościach były niemal czarne.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie. Nick, ty nie rozumiesz…- przerwał mi
- Rozumiem. Słuchaj, możesz schować się pod łóżko, albo zmierzyć się ze swoim strachem. Tylko od ciebie zależy co wybierzesz.
Zacisnęłam usta w wąską linię. Nienawidziłam gdy tak gadał. To mnie zawsze denerwowało. On i te jego debilne sentencje.
Mimo to wzięłam parę głębokich wdechów i usiadłam wygodnie na fotelu samochodu.
- Grzeczna dziewczynka- mruknął z uśmiechem widząc, że odpuściłam i wyjął komórkę, pewnie po to, żeby zadzwonić po służby drogowe.
Starałam się nie myśleć o tym, że właśnie jestem w pułapce, z której nie mogę wyjść. Skupiłam się na poruszających się, podczas rozmowy przez telefon, wargach Nicka.
To tylko samochód. Nic mi tu nie grozi. Muszę tylko przestać myśleć. Zamartwianie się nikomu jeszcze nie pomogło. Po prostu powinnam myśleć o dobrych rzeczach. Jestem w górach. Niedługo wjadę na najwyższą górę i będę wolna. Muszę tylko dotrwać. Wyobraziłam sobie jak ściany samochodu się zwężają, aż w końcu ściskają mnie. Zacisnęłam pięści i zamknęłam oczy. Nic mi nie grozi! To tylko myśli. Tylko głupie myśli! One nie są prawdziwe. Gdy będę chciała wyjdę oknem. To nic trudnego. Nic złego mi się nie stanie. Nick tu jest.
Spojrzałam na niego, dalej rozmawiał przez telefon.
On się nie boi, więc ty też nie powinnaś.
- …dobrze, poczekamy.- powiedział Nick do telefonu. Musiałam się wyłączyć, bo nie słyszałam co mówił wcześniej.
Odłożył komórkę na bok.
- Przyjadą jutro. – oznajmił łapiąc mnie za rękę dodając mi otuchy. Uśmiechnęłam się do niego z trudem.
- Co?- usłyszałam zdenerwowany głos Alexa. Nie tylko mi nie pasował taki układ. – Mamy tak tu sterczeć całą noc?
- Nie słyszałeś co powiedział?- warknął do niego Mike.
Spojrzałam na Nicka. Potarł twarz dłońmi i oparł głowę o szybę. Pewnie próbował wymyślić jak się stąd wydostać.
Ale byliśmy w kompletnej dupie.
Nick musiał wyłączyć silnik, żeby akumulator się nie rozładował. Tak więc siedzieliśmy marznąc i pijąc wódkę, którą wziął Mike.
- Macie coś do jedzenia?- zapytałam po jakiejś godzinie grania w karty z Nickiem. Sama nie pomyślałam, żeby coś wziąć. Nie przewidziałam takiej sytuacji…
- Mhm- mruknął trochę podpity Alex i po szelestach zorientowałam się, że czegoś szukał.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Mike!- warknął po chwili i wyjął pustą paczkę po żelkach- Zjadłeś moje ulubione żelki gnoju!
Spojrzałam na Mike, który się szczerzył.
- I nie żałuję, bo były boskie.- odparł. On chyba też trochę przesadził z alkoholem. Cóż wypiliśmy całą wódkę.
- Ty…- zaczął Alex, ale nie dałam mu dokończyć. Normalnie, to miałabym ich gdzieś, założyłabym słuchawki na uszy i pozwoliłabym im się kłócić, lub śmiałabym się z ich kiepskich tekstów, ale byłam bardzo głodna, a tylko oni mogli mieć coś do jedzenia.
- Chłopaki!- wydarłam się. Obaj spojrzeli na mnie zdziwieni. Uśmiechnęłam się nerwowo. – Wrócimy do hotelu i kupicie sobie nowe żelki. A teraz.. chyba nie ma sensu się kłócić.
Widziałam jak obaj spojrzeli na siebie wkurzeni, ale zaraz Alex wrócił do szukania słodyczy i w końcu znalazł jakiegoś batonika, więc mi go podał.
Jakoś parę minut przed północą tuż po zbiorowej grze w kuku- o to co robią walnięci nastolatkowie, kiedy się zakopią- wszyscy zaczęliśmy się układać do spania. Mieliśmy tylko dwa koce, więc ja i Nick podzieliliśmy się jednym- z czym nie było najmniejszego kłopotu, ale Alex i Mike byli zmuszeni razem wytrzymać i co chwila musiałam słuchać ich kłótni.
Przytuliłam się do Nicka, żeby było mi cieplej. Zaraz potem poczułam, jak mnie całuje. Odwzajemniłam pocałunek. Miał zimne usta. Najwyraźniej nie tylko ja tu marzłam. Zaczął całować mnie w szyję. Wydałam z siebie cichy jęk. Kochałam, gdy mnie tam całował.
- Dobra, zanim zaczniecie się tu pieprzyć, przypominam, że nie jesteście sami- powiedział Mike zaspanym głosem. Zaśmiałam się z Nickiem, który dodatkowo wystawił mu środkowy palec.
Jakiś czas później zasnęliśmy.
Miłego wieczoru... albo wieczora... ahh sorry jestem padnięta :P
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro