Untitled Part 20
Heyy miśki!! Nie nazwałam jakoś fajnie tego rozdziału, bo tak się podjarałam, że to jż 20 :P Taaaaak... I straaaasznie was przepraszam, że tak późno. Same wiecie, że jestem leniem, ale wstawiłabym wcześniej, gdyby nie to, że musiałam siedzieć nad pracą z plastyki... hah tak więc tu macie króciótki rozdział. A i myśle, że stawie coś jeszcze jakoś w ferie i po feriach.
Znaczy, nie mówie, że już nic wiecej nie wstawie... tylko żebyście wiedziały, że niedługo możecie liczyć na następne ;D
lol troszku zagmatwałam.. :P
Gdy się obudziłam poczułam okropny ból głowy, ręce miałam związane i byłam cała mokra. Powoli usiadłam na łóżku i zobaczyłam, że Nick stoi nade mną i celuje do mnie z pistoletu. Serce podskoczyło mi do gardła.
Haha, nie no żartuję.
Obudziłam się sama w łóżku Nicka. Przetarłam twarz dłońmi i spojrzałam na zegarek. 13:00. Ugh zmarnowałam połowę dnia. Bardzo szybko zwlekłam się z łóżka i niestety wychodząc z niego nogą zaplątałam się w pościeli, więc upadłabym na twarz gdyby nie to, że podtrzymałam się rękami. Zrobiłam kulawą pompkę (ale jednak ;)) i powoli wstałam z ziemi.
Poczułam okropny ból głowy. Cholera. Mam kaca.
Spróbowałam sobie przypomnieć jak znalazłam się u Nicka w pokoju, ale widocznie film musiał mi się urwać. Mam nadzieję, że nie zrobiłam czegoś głupiego, gdy byłam pijana…
Idąc do drzwi pokoju nadepnęłam na coś. Leniwie spojrzałam w dół. Na podłodze leżał mój stanik. Jak on się tu znalazł? Czy ja i Nick….? Nie, to nie możliwe… cholera nic nie pamiętam! Podniosłam go szybko i schowałam do torby.
Zdenerwowana poszłam do łazienki i spojrzałam na siebie w lustrze. Nie było tak źle. Myślałam, że będę miała rozmazany makijaż, a tu proszę jestem czysta. Przyglądając się sobie kątem oka zobaczyłam coś różowego na szyi. Podeszłam bliżej do lustra.
To malinka. Czyli jednak musieliśmy to zrobić…
Przeczesałam włosy ręką coraz bardziej się denerwując. Byłam pijana! On by to zrobił z nietrzeźwą dziewczyną? A może sam też za dużo wypił?
Dość szybko załatwiłam poranną toaletę i zeszłam na dół. Spodziewałam się ludzi śpiących na podłodze i bałaganu, ale nikogo nie było i ktoś posprzątał. Weszłam do kuchni. Był tam Nick.
-dzień dobry śpiochu- powiedział, gdy mnie zobaczył
- hey- mruknęłam i złapałam się za głowę. Nie dość, że się denerwowałam- co powoduje ból głowy, to jeszcze miałam kaca. Cudownie. -.-
Nick był ubrany w luźne ubranie, za to ja miałam na sobie nadal wczorajszą sukienkę i czarne rajstopy- może to nie wyglądało najlepiej, ale dalej miałam małe strupy na kolanach po wypadku podczas bitwy na śnieżki i nie chciałam, żeby ktoś je zobaczył.
Denerwując się coraz bardziej, bo właśnie miałam odbyć z nim rozmowę odnośnie wczorajszej nocy, złapałam się za miejsce, gdzie miałam malinkę.
- Nick…- zaczęłam. Chłopak spojrzał na mnie ciekawy- czy my…? -urwałam. Kurczę - no wiesz…- nie mogłam dokończyć, a on patrzył na mnie lekko rozbawiony. Nie wiem co go tak śmieszyło. To że nie mogłam się wysłowić, czy że zdążyłam się zarumienić.. a może oba?
- chodzi ci o sex?- zapytał jak gdyby nigdy nic. Patrzyłam na niego zdziwiona. Musiał zobaczyć, że łapię się za miejsce, gdzie zrobił mi malinkę. Poczułam jak po mojej twarzy przepływa fala gorąca. Musiałam być cała czerwona.
- mhm- mruknęłam patrząc na niego z nadzieją. Zawsze wyobrażałam sobie, że zrobię to w nocy poślubnej. A nie na imprezie, a do tego nie będę nic pamiętać. Przecież to śmieszne!
Przybliżył się do mnie. Patrzyłam mu w oczy zmieszana. Chce mnie pocałować?
- spokojnie kochanie, założyłem gumkę- wymruczał mi prosto do ucha.
Zamknęłam zdenerwowana oczy, ale zaraz szybko je otworzyłam.
Cholera, czyli jednak. Przeczesałam ręką włosy i zaczęłam niespokojnie chodzić po kuchni. I co teraz? I co teraz? Serce mi przyśpieszyło. Niczego nie pamiętałam, byłam pijana. Mogłam robić i mówić bardzo głupie rzeczy.
- mówiłam coś?- zapytałam
Uśmiechnął się jakby odtwarzał w myślach tamten wieczór.
- trochę krzyczałaś- powiedział.
Musiałam usiąść, bo nogi miałam jak z waty, więc zajęłam miejsce przy barku.
- głośno?- zapytałam i zakryłam twarz rękami, jakby to miało mnie uchronić przed wstydem.
- bardzo- przyznał, a przez dziury między palcami zobaczyłam, że się uśmiecha.
Zapamiętać- nigdy więcej nie przeginać z alkoholem.
- ktoś słyszał?- zapytałam. Zaczęłam przypominać sobie osoby, które widziałam na imprezie. Znałam tylko Alexa. Nikogo więcej po za Mike, którego dopiero co poznałam.
Nick się zaśmiał.
- Jannie, nie wiem co o mnie myślisz, ale ja nie gustuję w trójkącikach- droczył się ze mną, ale mi nie było do śmiechu.
Ale nikt nie mógł mnie słyszeć, bo przecież głośno grała muzyka.
Kurczę czemu ja się tym teraz przejmuję? Cholera, a jak rodzice się dowiedzą? Ale jak? ugh no tak.. a jak zajdę w ciąże?
Przestań panikować!- usłyszałam głos w głowie, który w sumie miał rację. Zamartwianie się nic mi nie da.
Ale przecież coś tu nie gra, jak mogłam to z nim robić, skoro byłam niemal padnięta. Zawsze, gdy przesadzę z alkoholem chwilę gadam głupoty, ale potem usypiam jak dziecko.
Wstałam z krzesła i podeszłam do Nicka.
- naprawdę to robiliśmy?- zapytałam cała w rumieńcach
On cały czas się uśmiechał, tak jakbym go rozśmieszała- to jeszcze bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że nie mogliśmy tego robić. On by był poważny i prawdopodobnie tak samo zestresowany jak ja. Nie mogłam wierzyć, że jest tak bardzo bezstresowy.
Poczułam jak głaszcze mnie po policzku.
- uwielbiam gdy się rumienisz- szepnął – a co to wczorajszego wieczora, to nie musisz się martwić. Byłem gentelmanem w każdym calu- powiedział i przeszedł obok mnie zadowolony.
Zamrugałam.
- zaraz co?- poszłam za nim. Gentelman nigdy by tego nie zrobił z upitą dziewczyną. Czyż nie?
Czyli nie zrobiliśmy tego? Cholera, pogubiłam się.
- Jannie, prawda jest taka, że bardzo szybko zasnęłaś, a ja nie należę do osób, które uprawiają sex z nieprzytomnymi- wyszczerzył się.
Kamień spadł mi z serca. Pokręciłam głową zastanawiając się nad swoją głupotą i westchnęłam. Ale potem spojrzałam na Nicka.
- nabrałeś mnie!- podeszłam do niego gotowa w każdej chwili zapoczątkować kłótnie.
- ładnie to ujęłaś- zaczesał mi kosmyk włosów za ucho. Odsunęłam jego rękę od mojej twarzy.
- nie dotykaj mnie- warknęłam
Uniósł zdziwiony brwi, ale cofnął rękę.
- o co ty się wkurzasz? To tylko niewinny żart- z jego twarzy nie schodził ten jego uśmieszek.
Nie myśląc za długo sprzedałam mu z liścia. A raczej zrobiłabym to gdyby nie to, że złapał mnie za nadgarstek.
Szybko wyrwałam mu swoją rękę i spróbowałam walnąć go z sierpowego. Niestety i tym razem zdołał się obronić.
- Jannie, nie radzę- ostrzegł mnie, ale go nie słuchałam. Jak można żartować z czegoś tak poważnego jak stosunek?! - możemy to załatwić inaczej. – dodał.
Zaśmiałam się gorzko
- a co boisz się?
- szczerze?- zapytał, ale nie dokończył, bo znów spróbowałam go uderzyć, tym razem w brzuch. Ale on oczywiście zrobił unik i ku mojemu zdziwieniu pociągnął mnie za nadgarstek. Zaraz potem szybko mnie okręcił. Teraz przywierałam plecami do jego klatki piersiowej. Znalazłam się w jego żelaznym uścisku.
- wygląda na to, że przegrałaś- wymruczał mi prosto do ucha. Czułam jego ciepły oddech na szyi. Musiałam wziąć głęboki wdech, żeby się uspokoić, bo nagle serce mi przyśpieszyło.
Nie tym razem- pomyślałam i szybkim ruchem uderzyłam go łokciem w brzuch. Myślałam, że mnie puści tak jak podczas bitwy na śnieżki, ale tym razem dalej mnie trzymał.
- okej, doigrałaś się- powiedział przez zaciśnięte zęby i szybkim ruchem przerzucił mnie sobie przez ramię. Zrobił to tak szybko że nie wiedziałam, gdzie jest góra, a gdzie dół.
Ignorując moje wołania, żeby mnie puścił, zaniósł mnie po schodach na górę do swojego pokoju i rzucił na łóżko. Myślałam, że już mnie zostawi, ale tego nie zrobił. Usiadł mi na nogach bym nie mogła go kopnąć i unieruchomił mi ręce.
Byłam bezbronna.
Zaczęłam mu się wyrywać, ale nie dałam rady. Jeszcze chwilę próbowałam, ale w końcu już nie miałam siły.
- puść mnie- warknęłam czując pot spływający mi z czoła. Zostało mi tylko błaganie.
Zaśmiał się.
- poddajesz się?- zapytał. Ostatni raz spróbowałam mu się wyrwać.
- ugh… tak- warknęłam tracąc resztki godności. Tak było zawsze. Nigdy nie mogłam z nim wygrać. Pieprzony napakowany palant.
- masz charakterek- stwierdził z uśmiechem i na szczęście po jakiejś chwili mnie puścił.
Oboje zdyszani położyliśmy się obok siebie wpatrując się w biały sufit.
- o co poszło?- zapytał po paru minutach, podczas których analizowałam walkę z Nickiem… może gdybym wcześniej walnęła go w brzuch wygrałabym?
- nie pamiętam- parsknęłam.
Tak wyglądały nasze przeprosiny. Hmm może to i lepiej? Tak bez zobowiązań.
Po chwili bezczynnego leżenia na łóżku oboje zeszliśmy do kuchni zjeść śniadanie. Usiadłam przy stole kuchennym i oparłam głowę o rękę. Bolała mnie okrutnie, a walka z Nickiem nie polepszyła sytuacji.
Mój chłopak postawił jakiś napój tuż przed moim nosem. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Shake bananowy. Dobry na kaca- powiedział, zanim zdążyłam go zapytać co to.
Widzę, że ktoś tu jest przygotowany.
Ostatni raz spojrzałam na żółty napój tak jakbym sprawdzała czy nie jest zatruty i szybko wypiłam cały.
Ale w ogóle nie pomogło.
Gdy szybko zjadłam śniadanie zaczęłam szukać proszków przeciwbólowych, których nie mogłam znaleźć. Nick jeszcze jadł, więc nie chciał mi pomóc w szukaniu ich.
- tu też nie ma- zawołałam zamykając ostatnią szafkę kuchenną, w której Nick powiedział, że powinien być Nurofen.
W końcu skończył jeść i do mnie podszedł.
-przeszukałaś wszystkie szafki? – zapytał
- mhm- przytaknęłam. A on otworzył tą samą, którą przed chwilą przeszukiwałam- tu też szukałam, nie ma. –powiedziałam do jego pleców.
- a co jak znajdę?- zapytał dalej szukając.
- to postawie ci pomnik- zadrwiłam siadając na blacie.
No i na moje hmm można by rzec- szczęście w nieszczęściu- Nick po chwili znalazł proszek. Teraz musiałam skombinować mu jakiś pomnik…
Awwwww za tydzień ferie! Normalnie nie wierzę! :D Miałam się tu wam pochwalić tym, że bd w tym roku uczyć sie jeśdźić na snowboardzie, aleeeeee troche mi się nie chce... Hah W sumie może trafiłby mi się jakiś przystojny instruktor....
Kurcze nwm... :P
A wy jak spędzacie ferie? :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro