Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Anielica

Kościół to niezwykłe miejsce. Jedni przychodzą tam pomodlić się inni z przymusu, niektórzy tam wręcz zasypiają, a inni skupiają się na słowach księdza tak bardzo, że pamiętają je na pamięć. W kościele dzieją sie zwykła rzeczy jak i te niezwykłe. Dobre i złe, a ta opowieść o tym dowodzi.

🌟🌟🌟

Jak co niedzielę o 9:00 zaczęła się msza w kościele w ******. Do kościoła weszła rodzina. Mężczyzna z żoną i na oko 3 - letnią córeczką na rękach. Zajeli miejsce w prawej części kościoła.

Usiedli na aksamitnej ławce stojącej bokiem do ołtarza niedaleko niedziałającego w lato (bo była to ta pora roku) metalowego grzejnika.

Przed ławką rodziców była jeszcze jedna identyczna, na której nie usiadł nikt, dzięki czemu mieli doskonały widok na bawiące się cichutko dziecko.

Dziewczynka miała duże niebieskie przy białkach i żielone przy źrenicy oczy, które chciały zobaczyć jak najwięcej, jasno brązowe włoski związane w dwie kiteczki za pomocą różowych gumek i dość ciemną karnację. Ubrana była w pudrową sukienkę, która miała koronkę u góry, przyszytą grubą wstążkę w pasie z kokardą z boku, tiul odchodzący od paska w dół z dwoma paseczkami koronki na dolę. Oprócz tego na ramionach miała rozpiętą, czarną, skórzaną kurteczkę z tępymi "kolcami" na klatce piersiowej i błyszczące czarne balerinki. Wyglądała uroczo i niewinnie.

Jej "zabawa" polegała na cichym chodzeniu lub bieganiu po korytarzu przed bocznym ołtarzem i obserwowaniu ludzi i przedmiotów, które ją otaczały.

Wiedziała, że wiele osób na nią patrzy lecz szczególnie czuła na sobie "te" tęczówki.

Czarnowłosa nastolatka przyglądała jej się swoimi ciemnymi oczami. Miała no oko 16/17 lat, naturalne kruczoczarne, proste włosy do pępka, które teraz okalała jej chudą twarz, bladą cerę, która odznaczała się na tle włosów i ciuchów, krwisto czerwone pełne usta, których kolor był piękniejszy niż niejednej szminki i oczy czarne tak, że nie odróżniż w nich źrenicy, bo ta zlała się z tęczówką, puste, nie da się z nich nic wyczytać, puste, lecz można się w nich utopić, puste, a wciągają niewidzialną mocą, pozbawione wyrazu, tak jak cała Ona. Miała na sobie czarne, błyszczące, skórzane botki na obcasie, dżinsowe rurki z wysokim stanem tego samego koloru, równie ciemny top na ramiączka i skórzaną kurtkę z złotym ekspresem.
Rozsiewała wokół siebie aure tajemniczości jak i grozy.
Spokoju i zła.
Wszystkiego i niczego.
Bo była wszystkim i niczym.

W pewnym momencie dziewczynka wywróciła się. Jej oczy zaszły łzami, ale zaczęła się podnosić. Jej matka już zaczęła wstawać by pójść po córkę gdy ta podniosł głowę i natrafiła na wzrok ciemnych tęczówek.

Nie poszła do mamy, a nie przerywając kontaktu wzrokowego podniosła się i powoli podeszło do mrocznej pani.

Ta nadal miała surowy wyraz twarzy i bez jakiegokolwiek zainteresowania patrzyła na poczynania małej istotki.

Złapała Ona za kolana dziewczyny tak, by pokazać, żeby ją na nie wsadziła.

Nastolatka zrobiła to.

Posadziła malucha na kolanach twarzą do niej i zpojrzała jej głęboko w oczy.

Matka patrzyła z szokowaniem jak królowa czerni przyciska do piersi dziewczynkę i kładzie blady podbródek na czubku jaj głowy, pomiędzy dwoma kiteczkami.

Dziewczyna przytulała dziecko z całej siły zastanawiając się co tak kruche i delkikatne stworzenie robi na tym złym, popsutym świecie, a jej twarz już nie była, aż taka surowa, teraz mieszało się tam charakterystyczna dla niej tajemniczość i surowość, ale również szczypta łagodności, cień zastanowienia i poświata opiekuńczości - troski.

Dziewczynka wtulała się bardziej w klatkę piersiową mrocznej pani, bo wiedziała.



Wiedziała, że właśnie przytulała upadłego anioła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro