Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Na ratunek


Kakashi szybko zebrał oddział ratunkowy. Wyruszyli natychmiast ze względu na szansę odnalezienia chociaż jednego żywego członka oddziału, z którym kontakt urwał się  ponad tydzień  temu. Zadanie było z pozoru łatwe. Udać się we wskazane miejsce i odebrać wiadomość. Kontakt z wrogiem był mało prawdopodobny, ale misja dostała rangę z takowym ryzykiem. Dlatego dla drużyny został dodany support, tak w celach bezpieczeństwa bardziej niż faktycznego ryzyka. W związku z tym, że większość supportów była na misjach, a ci którzy byli w Wiosce, to dopiero wrócili z misji, dlatego też Hokage zdecydował się na Irukę. Był dobrym supportem, a misja była krótka i nie tak daleko, bo na granicy Kraju Ognia. Spokojnie powinni byli wrócić w niedzielę najpóźniej wieczorem czy w nocy, a tu, po otrzymaniu wieści, że przechwycili informację w malutkim etui, łączność z drużyną się urwała. Do tej pory nikt nie wrócił, a kolejny tydzień idzie ku końcowi.

Dzięki karteczce od Hokage mogli zawęzić obszar poszukiwań. W połowie wyznaczonej im trasy rozbili się na krótki postój, by odsapnąć, przegryźć coś i ewentualnie się rozejrzeć.

Większość po całym dniu biegu potrzebowała co najmniej godzinnej przerwy. Nawet Kakashi wskoczył na drzewo i zamknął oko pogrążając się w czujnej drzemce. Członkowie oddziału Anbu podzielili się i połowa drzemała przez pół godziny, a połowa czuwała. Następnie zamienili się i czuwający udali się na krótki odpoczynek. Kakashi ignorował ruch w obozie. Drzemiąc miał przyjemny sen z Iruką w roli głównej. Z jakiegoś nieznanego mu powodu bardzo chciał zagarnąć choć trochę tego ciepła i uśmiechu tylko dla siebie. Miał cichą nadzieję, że jednak nie przybędą za późno, a Iruka doceni jego trud i pozwoli mu się zaopiekować nim i zawłaszczyć. To było takie irytujące, ale nie miał już sił się przed tym bronić. Podobno tak się objawia miłość. Wciąż jeszcze nie dowierzał, że zakochał się w mężczyźnie, ale wcale nie czuł się z tym źle. Przeszkadzało mu tylko wrażenie, że Iruka go odepchnie z jakiegoś powodu, że on się zakocha i zostanie odrzucony. Pozostawiony sam ze swoim cierpieniem i ponownym uczuciem osamotnienia. Mimo, że to burzyło całe jego dotychczasowe życie, mimo tego, że prawie nic o nim nie wiedział, to postanowił dać szansę temu rodzącemu się uczuciu. Zakładał, że Iruka bardzo chciał, żeby to właśnie on go ocalił dla siebie, dlatego wciąż się przy nim pojawiał. W dodatku tak ślicznie się zawstydzał mimo bycia duchem.

Obudził się po półtorej godzinie. Rozespany i lekko poirytowany siedział i obserwował obóz bez większego zainteresowania. Czuć było wilgotnym, zimnym lasem. Gałąź na której siedział była lekko wilgotna, sugerując, że najdalej wczoraj padało.

Nagle zobaczył Irukę. Przyciśnięty był do drzewa naprzeciwko. Był jakiś niespokojny, a bok zdawał się mocno krwawić. Kakashi zerwał się z miejsca i przeskoczył na to samo drzewo.

- Byłeś tu. Co się dzieje? Pościg?- stwierdził i od razu zasypał ducha serią konkretnych pytań. 

Postać odwróciła się w jego stronę. Na jego twarzy było zmęczenie, ból i obawa. Kiwnął głową, że jest ścigany i ruszył niespodzianie prostopadle do trasy.

- Cholera!- zaklął pod nosem.- Gdzieś ty polazł?- zapytał, ale postać zniknęła mu z oczu.

Przeskoczył dwa drzewa dalej wzbudzając niemałą sensację, ale nie widział go więcej. Wrócił do drużyny.

- Jak skończycie odpoczywać idziemy w tamtą stronę. Idę górą, wy dołem. Szukajcie ciała odartego z ekwipunku, albo jakiejś skarpy, czy spadku terenu.- poinstruował.

- Kakashi? Znalazłeś jakiś ślad?- zapytała Shizune.

- Mhm... ale jeśli i tu tak długo padało, to możemy być za późno.- mruknął i wskoczył na najbliższe drzewo. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro