Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31. Zaufanie

Po zniknięciu Natsu, Pierwsza mistrzyni gildii skontaktowała się z Hisui wspólnie z nią ustalając potrzebę omówienia tego wszystkiego na spotkaniu. Niestety mające również wziąć udział w nim bliźniacze smoki z Sabertooth, wymusiły pośrednio przełożenie tego o dwa dni ze względu na zakończenie misji na którą oboje się udali. Sting dodatkowo jako mistrz gildii szablozębnych zaproponował, by spotkanie nie było zbytnio nagłaśniane i odbyło się w Magnolii, aby Dragon Slayer z Fairy Tail niepotrzebnie nie jeździli aż do stolicy. W związku z tym, Królowa Fiore zadeklarowała swoją obecność jedynie przez lakrymę. 

Tymczasem po powrocie do Vistarion i przedstawieniu sytuacji bratu, Natsu przyczynił się do podniesienia mu nerwów na sąsiadujący kraj. Upewniając się, że młodszemu Dragneel nic się nie stało, Imperator wysłał natychmiast listy z prośbą o pilne spotkanie na granicy. Tak jak Koutaishi przewidywał, tak też się stało. Zeref zwołał 11 Tarcz Alvarez ogłaszając tym samym przegotowania do ruszenia na Amakmar. 

Wśród całego pobudzenia, starszy Dragneel zadecydował, że najwcześniej mogą ruszyć dopiero za dwa dni, ze względu na oczekiwanie na powrót statków Ajeela. Lecąc z jego bratem na Caracole, mag piasku stracił 4 dni. Po rozłączeniu się z Księciem Alvarez, Ajeel natychmiast zawrócił w kierunku Imperium. Natsu jednak wrócił do Alvarez szybciej niż było to zaplanowane, bo zaledwie po dwóch dniach, przez co mag piasku zdążył jedynie przebyć połowę powrotnej trasy. 

W między czasie młodszy Dragneel wpadł na pomysł spędzenia tych dwóch dni oczekiwania na treningach z bratem, aby w końcu ruszyć się z miejsca w sprawie łączenia swojej magii z klątwami END. Zaskakując zawsze swojego brata swoimi pomysłami i wybrykami, tym razem to on odczuł to na własnej skórze, gdy ten uchylił mu rąbka tajemnicy. Podczas jego nieobecności starszemu Dragneel udało się w końcu przebudzić Spriggan Herat. Nie ogłaszał jednak tego nikomu, ponieważ bardzo ciężko było mu utrzymać proporcje mocy, przez co jego Etherious momentami nie słuchał go, rozpadał się lub w ogóle nie odpowiadał. 

Gdy dzień później nadeszła pomyślna odpowiedź od strony Amakmar na spotkanie przy granicy, obaj bracia przesiedzieli całą noc na planowaniu swojego ruchu. 

- Myślisz, że tym razem znów pojawi się Selene, uprzykrzając mi życie? - rzucił od niechcenia młodszy Dragneel, przez co jego brat ściągnął zmęczony i poirytowany brwi. 

- Oby nie. Nie mamy na nią teraz czasu. Jeśli jednak pojawi się, prosiłbym cię o oddalenie się od niej na jak największy dystans. Nie ukazuj jej swoich prób połączenia Dragon Slayer z Etherious. To za wcześnie. - 

- To umawiamy się, że podchodzę tam z tobą i mam się upewnić co do tego zapachu? -przechylając się w tył z siadu, chłopak położył się na dywanie, na którym obaj siedzieli. 

- Tak. Najlepiej było by, gdybyś zlokalizował osobę, która pachnie najbardziej podobnie. Być może to ona wydała rozkaz. - mruknął Zeref, rozprostowując nogi i sięgając po leżący między kubkami z herbatą zwój. - Jak się upewnisz, powiedz to wprost. Na głos. Nie kryj się z tym i broń Boże nie atakuj ich pierwszy. - mówiąc to, czarnowłosy chłopak pogroził drugiemu palcem. 

- Wiem, wiem. - zawołał czochrając swoje wiśniowe włosy. - Spokojnie i opanowanie. Bez wygłupów. - 

Kręcąc głowa na boki, czarnooki postanowił powtórzyć po oraz ostatni ich plan działania i ustalić ostatnie nieścisłości przed wyjazdem. 

...

137 dzień pobytu Natsu w Alvarez

Granica Alvarez i Amakmar; wyczekiwane spotkanie władców krajów

Idąc krok w krok za bratem, wiśniowo włosy chłopak przymrużył oczy widząc czekających na nich Księcia Amakmar i byłego już młodszego księcia, a teraz Króla kraju.

- Tylko spokojnie, bez pośpiechu. - mruknął Zeref, patrząc jak Natsu przyśpiesza kroku.

Cmokając z nerwów przed rozmową, Książe Alvarez nabrał powietrza, wypuszczając go.

- Okej. Dam radę. - odparł cicho, nim oboje doszli do nowego Króla Amakmar, najmłodszego syna poprzedniego władcy kraju.

Pozostając w znacznej odległości, wybrani do tego spotkania Spirgganie w ciszy obserwowali początek wymiany zdań, między Imperatorem i Koutaishi Alvarez, a Królem i najstarszym Księciem Amakmar. Mimo wydawać by się mogło spokojnej atmosfery, każda ze stron wręcz trzęsła się wewnątrz siebie pod wpływem rosnącej adrenaliny i niepewności.

Jednego tylko stojący na przodzie wojska Invel nie mógł zrozumieć. Czemu Zeref zdecydował się zabrać do tej rozmowy jedynie Natsu, a jemu nakazał trzymać się z tyłu. Na dodatek Yajeel'owi rozkazał zostać w Vistarion, nie zabierając go z nimi. Dobrze, młodszy Dragneel miał uczyć się rozwiązywać takie spory, Imperator ufał mu najbardziej ze wszystkich i jakby na to nie patrzeć chłopak był też w temacie sprawy, gdyż sam prawie zabił wysłanego przez Amakmar maga w Ishgarze. Jednak pomimo tego wszystkiego, starszy Dragneel powinien wziąć ze sobą jeszcze kogoś z doświadczeniem jak on czy dziadek Ajeela. Przecież Natsu ma dość zbuntowaną naturę i jeśli palnie coś głupiego lub co gorsza, nie będzie kontrolował swojej porywczości, może w łatwy sposób doprowadzić w tym momencie do walki.

- Skończmy te iluzje. Nie przyszliśmy tu rozmawiać o pogodzie, lecz o wytłumaczeniu waszej agresji na mojego brata i Królową Fiore! - podnosząc nieznacznie głos, czarno włosy chłopak wyprostował się z wyższością.

- Musiała zajść jakaś pomyłka. Czy aby na pewno nie pomylono nas z kimś innym? - odbijając piłeczkę, Król zerknął za prawe ramię rozmówcy, na wiśniowo włosego chłopaka.

- Wiem co widziałem. - mruknął w odpowiedzi, poruszając się nerwowo w miejscu i zaciągając się przez nos powietrzem.

- Spokojnie. -  mruknął czarnooki, uspokajając brata i przywołując go do porządku. - Mój brat poznał waszego maga po identycznym zapachu, który was wszystkich w Amakmar otula. - 

- Dlatego mam pewność, że to ktoś z was, wydał ten rozkaz!  - zawołał, przez co szybko został skarcony przez brata, za zbyt krzykliwy ton.

Kolejne sekundy mijały na przerzucaniu spojrzeń pomiędzy sobą, podsycając jedynie tykające przed ich stopami niewidzialne miny, które gotowe były wznowić wieloletni konflikt na nowo.

- Chcieliście zabić Królową Fiore, zrzucić winę za to na nas i doprowadzić do wojny pomiędzy nami, a nimi. - zabierając ponownie głos, młodszy z braci zatrzymał swój śmiertelnie poważny wzrok na władcy Amakmar.

- Widzę, że się jednak nie dogadamy tak. No cóż, nie zrozumieliśmy się z Koutaishi. - mówiąc to, mężczyzna zawiesił wraz z Księciem Amakmar oczy na chłopaku.

- Słucham? - zapytał, czując na sobie również wzrok brata.

- Podczas naszej rozmowy kilka dni temu powiedziałeś, że Alvarez prowadzi z Fiore kłótnię i nic was te ziemie nie obchodzą. Przypominam Ci Koutaishi, że obiecałeś milczeć w tej sprawie zwłaszcza, że przyjąłeś za to pokaźną gotówkę. -

Normlanie słysząc takie oskarżenia, Zeref olał by je jednocześnie wściekając się za oczernianie jego młodszego brata. Jednak w tym przypadku, była jedna rzecz, która nie dawała mu spokoju  a mianowicie fakt, że Natsu kilka dni temu przed wylotem do Ishgaru, zniknął na pół dnia nie mówiąc gdzie szedł ani co robił.

- Zeref, ja nie mam z tym nic wspólnego. Chyba im nie wierzysz?! - zawołał chłopak, widząc zerkającego przez swoje ramię do tyłu na niego parę czarnych oczu brata.

Przymykając oczy, czarno włosy chłopak obrócił znów głowę na rodzeństwo z Amakmar.

- Natsu idź do Invel'a i zaczekaj tam. Sam skończę tę rozmowę. -

- Ty chyba sobie żartujesz?! Zeref! - krzyknął, łapiąc brata za ramię lecz dostrzegając jak drga mu brew, odpuścił. - Myślałem, że mi ufasz. - prychnął i odwracając się na pięcie, ruszył do czekających na nich z tyłu Spriggan.

- Co rozkazał Imperator? - zapytał Invel, gdy wiśniowo włosy chłopak mijając go, prawie go staranował z wściekłości.

- Nic. - syknął idąc na lewe skrzydło armii.

Obracając za nim głowę, lodowy mag otworzył szerzej oczy. To był chyba pierwszy raz odkąd Natsu był w Alvarez, aby był tak wściekły na brata, nie licząc ich pierwszej kłótni gdy zaczynał wtrącać się w metody pacyfikacji przygranicznych miast przez Zerefa.

- Co mamy robić? - zawołała Dimaria, podchodzą do lodowego Spriggana, również śledząc Księcia Alvarez wzrokiem.

- Nic. - powtórzył spokojnie Invel. - Pokłócili się i Imperator najwidoczniej kazał mu się do nas cofnąć. - dodał wskazując oczami na siadającego obok ściętego drzewa chłopaka.

Prychając na nosie i obserwując trwającą wciąż w oddali rozmowę brata z Królem i Księciem Amakmar, Dragneel zgarbił się tak nisko, że bez problemu położył swoją brodę na pniaku.

- Imperator jest również zdenerwowany całą tą sytuacją. Jak się skończą rozmowy... - zatrzymując się za plecami chłopaka Brandish, spróbowała poprawić mu humor.

- Chce zostać sam. Nie mam ochoty z nikim gadać. - syknął nawet nie patrząc na zielonooką dziewczynę.

Zaskoczona jego zachowaniem, Brandish otworzyła buzię.

- Dobrze. Jak sobie Koutaishi życzy. - szepnęła po dłuższej chwili, odchodząc do blond włosej Spriggan. - Pożarli się jak nic. - mruknęła, widząc pytająco ciekawski wzrok Dimarii.

Zerkając jak go obgadują kątem oka, Dragneel przewrócił oczami, ponownie zatrzymując wzrok na bracie. Minuty płynęły powoli, przeobrażając z początku krótką i stanowczą rozmowę, w długie negocjacje. Tylko jego brat będzie wiedział jakich jeszcze kłamstw władca Amakmar naopowiada na niego. W ogóle skąd wiedzieli, że on kilka dni temu zniknął na pół dnia? Śledzili? Nawet jeśli nie, to i tak znaczyło że mieli dostęp do informacji o tym co dzieje się na terenie Alvarez, bez wiedzy Imperatora tego kraju.

- Jak oni mi działają na nerwy! - warknął chłopak, ignorując poruszające się na jesiennym wietrze swoje wiśniowe włosy. -Jebani kłamcy! - 

- Też za nimi nie przepadam. - kolejny damski głos, zjawiając się przy jego uchu, wyszeptał mu pojedyncze zdanie.

Nie spodziewając się i co gorsza nie wyczuwając kobiety, chłopak obrócił poirytowany głowę w bok, aby wygonić od siebie kolejnego ciekawskiego szkodnika próbującego poprawić mu nastrój jednak widząc jej twarz, poderwał się z siadu jak oparzony. Dostrzegając w swoich oczach podążającą za jego gwałtownym ruchem Smoczą Boginię Księżyca, zdążył tylko krzyknąć jej imię, nim ona złapała go za ramię, wciągając prędko to stworzonego obok nich portalu.

Będący wciąż zajęty rozmową jego brat, poczuł nagle znajomą magię. Urywając swoje zdanie, obrócił głowę za siebie akurat w momencie w którym kobieta złapała jego brata za ramię, znikając z nim w portalu.

- An... niech to!! Selene!! - krzyknął dostrzegając jak będący kilkanaście kroków od jego brata Spirgganie, otarli się wręcz o zatrzymanie kobiety.

Niestety Smocza Bogini Księżyca, wykonała całą akcję tak szybko, że jedyne co magowie Alvarez zdążyli zrobić, to dotknąć opuszkami palców jej portalu, nim ten z chłopakiem zniknął im sprzed nosa.

- Szukać ich!! Natychmiast!! - Invel nie tracąc czasu i widząc patrzącego na nich w szoku i wściekłości Imperatora, natychmiast wydał rozkaz przeszukania okolicy.

On jednak wiedział, że to na nic. Selene zabierając jego brata na bank nie wyląduje z nim gdzieś blisko. W najgorszym razie zabierze go do swojego wymiaru. Jedyną szansą na pokrzyżowanie jej planów była księga END, która została w pałacu w Vistarion, a którą Zeref mógłby przywołać do siebie.

- Nie skończyliśmy rozmowy. - cierpki głos Króla Amakmar, zatrzymał czarno włosego chłopaka w miejscu. - Jeśli Wasza Wysokość przerwie ją teraz, uznamy to za lekceważenie nas i wypowiemy wam wojnę. -

- Grozisz nam? -

- Informuję. -

- Ona z wami współpracuje. Tak? - warknął chłopak.

- Ta kobieta? Pierwszy raz ją widzę na oczy. - mruknął Władca Amakmar. - To widać wasze wewnętrzne sprawy, a skoro dotyczą one twojego młodszego brata i są ważniejsze od... -

- Jeszcze słowo o moim bracie, a pożałujecie że się urodziliście. - obracając się przodem do rodzeństwa z Amakmar, czarno włosy chłopak nawet na chwilę się nie zawahał, mówiąc to.

Biegnący do niego Invel, słysząc to struchlał. Imperator miał rację bojąc się o Natsu, ponieważ on nie miał szans z Selene sam na sam, lecz buzujące w nim emocje do brata, nie powinny zasłonić mu racjonalnego osądu sytuacji.

...

Łapiąc ledwo powietrze, Dragneel po raz kolejny od wylądowania w tym upiornym miejscu, schował się za jednym z wielkich pni drzewa. Jak okiem sięgnąć, wszędzie rosło pełno dziwnych konarów, które wiły się niczym ciernie, w niczym nie przypominając normalnych pni czy gałęzi. Jakby tego było mało, ciemno zielony mech i pajęczyno podobne naleciałości pokrywały całą korę upodabniając rośliny do tych z horrorów. Nie było żadnych liściu ani trawy. Cała ziemia jak i niebo miało kolor szary, różniąc się od siebie tylko swoim odcieniem. 

- Długo zamierzasz tak się chować? - warknęła Selene, po raz kolejny rozwalając drzewa swoją smoczą mocą i zmuszając chłopaka do ucieczki w inne miejsce. 

Dopadając do kolejnego miejsca, Dragneel delikatnie wychylił głowę, sprawdzając położenie kobiety. Nie musiał jej długo szukać, ponieważ białe kimono na tym upiornym tle, wręcz krzyczało gdzie była. Zresztą tak samo jak jego wiśniowe włosy. 

- Natsu to moje ostatnie ostrzeżenie! Albo zaczniesz ze mną współpracować, albo cię zabiję! - przechodząc tuż obok kryjówki chłopaka, Selene zauważyła kątem oka blask płomienia. 

Nie dając mu czasu na całkowite jego rozpalenie, cisnęła tam swoim Getsueijin* roztrzaskując drzewa w sieczkę. Zatrzymując na nich wzrok, aż strzeliła zębami widząc jak Natsu o dziwo udało się uniknąć ich szalonej prędkości. Nie dostrzegając go nigdzie ani nie mogąc wyczuć jego magii, kobieta zrozumiała czemu nie atakuje jej bezpośrednio. 

Musiał zdawać sobie sprawę, że nie ma przeciw niej szans, więc gra na zwłokę tłumiąc całą swoja moc, aby go nie wyczuła po niej. Widać głupek nie ma pojęcia, co mógłby zrobić i jaką mógłby mieć nad nią przewagę. Widząc go jakiś czas temu w jaskini pod miastem, jak bawi się mocą Dragon Slayer nie podeszła do niego, obawiając się aby jej wtedy nie zaatakował mieszanką tej mocy z klątwami END. Dlatego z oddali obserwowała go, czekając na swoją szansę. 

- A mogłam cię wtedy zabić. - niezadowolona ze swojej błędnej oceny sytuacji, kobieta ponownie cisnęła swoim Getsueijin, tym razem na oślep. - Twoje granie na czas w niczym ci nie pomoże! Jeśli stąd uciekniesz, lub twój brat ponownie cię zabierze, polecę za tobą go zabić. - zawołała, chodząc i szukając kolejnej kryjówki chłopaka. 

Miał ochotę jej odpyskować, jednak gdyby to zrobił, zdradził by swoje położenie. To nie tak, że nie korciło go zaatakowanie jej. Moment gdy w końcu przywali jej w tą uradowaną twarz, będzie jak wisienka na torcie urodzinowym. Problem polegał na tym, że nie miał jak podejść do niej, nie wystawiając się jej jak na talerzu. Dlatego gdy ona zbyt blisko szła w jego stronę, podpalał część mchów kawałek od siebie, aby kobieta tam skupiała swoją uwagę. Tylko jak długo mógł ją tak zwodzić, nim ona skapnie się, że były to podpuchy? 

- Pośpiesz się bracie, bo nie wiem jak długo mogę to przeciągać. - szepnął, ponownie się wychylając i sprawdzając w którą stronę miała zamiar iść. 

- Naaatsu! Albo wyjdziesz, albo... - krzyknęła w końcu Selene, zatrzymując się w miejscu i  otwierając swój portal. - ... sprowadzę tutaj pewną blondynkę, aby pomogła mi ciebie szukać. - dodała, uśmiechając się złośliwie. 

Zgrzytając zębami ze złości, Dragneel zacisnął mocno dłonie, wbijając w nie swoje paznokcie. Tego się obawiał, że może wyjść z takim pomysłem, stawiając go pod ścianą. Pierwszym co mu przychodziło do głowy, było rzucenie się na nią bezpośrednio, jednak to z oczywistych względów odpadało na teraz. Nie był gotowy i tylko by wszystko popsuł. Musiał kupić sobie więcej czasu. Kupić sobie i bratu więcej czasu. 

- Tutaj jest!! - krzyk pojawiającego się na wprost niego w pewnej odległości smokożercy Madmole, przyprawił go o kilku sekundowy paraliż strachu. 

Nie spodziewając się innych przeciwników, Dragneel nie rozglądał się po okolicy, skupiając się cały czas na chowaniu się przed Smoczą Boginią Księżyca, całkowicie wystawiając się na widok osobom przybyłym z głębiny tego upiornego lasu. 

Uciekając przed jego kleistym atakiem, chłopak wypadł za drzewa prosto przed oczy Selene. Ta jednak strojąca z dziwnym uśmieszkiem, nie próbowała zaatakować go. 

- Jest mój! Odsuń się! - kolejny głos i pojawiający się wraz z nim od prawej Skullion, zmusił wiśniowo włosego chłopaka do zmiany kierunku ucieczki gwałtownie w lewo, coraz bliżej kobiety. 

Coś jednak nie grało. Coś tutaj nie pasowało. Czemu Selene nie wkurza się, czemu się uśmiecha?

- Zmówiłaś się z Dragon Ito, żeby mnie dorwać?! - krzyknął w końcu Dragneel, zatrzymując się kilka metrów od pastelowo włosej blondynki. 

- Mówiłam ci, że tworzę nową erę. - zaśmiała się. - Dragon Slayer mają potencjał, tak samo jak Dragon Ito, więc to logiczne że ich również zwerbowałam. - dodała robiąc krok w bok i odsłaniając pojawiających się za jej plecami kolejnych smokożerców. 

Widząc jak Dragon Ito obtoczyli go z każdej strony, gotowi rzucić się na niego, chłopak przełknął ślinę. Wśród ośmiu przybyłych tutaj członków gildii Diablos, jego wzrok zatrzymał się na bordowo włosym chłopaku. Z tego co kojarzył, miał na imię Suzaku i był jednym z tych Dragon Ito, którzy byli wyjątkowo niebezpieczni. 

- To jak Natsu? To moje ostatnie zaproszenie. Albo je przyjmiesz, albo rzucę cię im na pastwę, aby przejęli twoją moc ognistego Dragon Slayer. W końcu jak ci już wspominałam, taka potężna magia, nie może się zmarnować. - zawołała Selene, prostując się i oblizując swoje usta.

- Powiedz mi tylko jedno. Skąd wiedziałaś o spotkaniu na granicy? Współpracujesz też z Amakmar? - próbując pociągnąć kobietę za język, chłopak zaczął nieznacznie przybliżać się do niej, bacznie obserwując okolice. 

- Pff, hahaha, weź mnie nie rozśmieszaj. Ja i zwykli ludzie? Ja i te ofermy z Amakmar? Spadłeś z drzewa czy co? Oni są moimi zabawkami, kukiełkami które tańczą tak, jak im zagram. Normalnie bym się nimi nie zajmowała, lecz aby twój kochany, starszy braciszek nie pobiegł za tobą od razu, musiałam go czymś zająć. - wybuchając śmiechem Smocza Bogini Księżyca na kilka chwil straciła Dragneel'a z oczu. 

Wykorzystując te kilka sekund, chłopak ruszył biegiem do przodu, prosto na nią. Widząc jego posuniecie, Selene nie tracąc humory podniosła dłoń wskazując na niego smokożercą, gdy w powietrzu rozniósł się bardzo śliny gwizd. 

Gwiżdżąc na palcach, chłopak wprawił w zmieszanie Dragon Ito, przez co ci zawahali się na chwilę, nie wiedząc co się dzieje. Jedynie Suzaku zdawał się olewać to, gdyż jako jedyny nie zwolnił biegu na wiśniowo włosego chłopaka.

- Rozumiem, że odmawiasz współpracy? W takim razie, idę odwiedzić twoją kumpelę. - Dragneel słysząc to, zobaczył jak kobieta znika w stworzonym przez siebie portalu. - Może ona przekona cię do zmiany zdania. - dodała.

- Spierdalaj! - syknął Dragneel do goniącego go Dragon Ito o bordowych włosach.  

Zdążywszy się rozejrzeć podczas krótkiej wymiany zdań z Selene, chłopak obrócił się przodem do smokożercy, a tyłem do portalu i gdy ten już wyciągał po niego dłoń, kopnął w leżący na glebie szary piasek z ziemią prosto w jego oczy. Zasłaniając je rękawem, Suzaku zobaczył tylko przelatującego za Smoczą Boginią Natsu, nim cały portal się zamknął. 

...

Lądując na dachówkach jakiegoś dachu, chłopak bardzo szybko dostrzegł idącą kawałek dalej od niego Selene. Czując za sobą jakiś ruch kobieta odwróciła się, a widząc kucającego chłopaka o wiśniowych włosach, uśmiechnęła się złośliwie zrywając się do biegu. 

- Sprawdźmy kto pierwszy do niej dotrze. - zawołała, biegnąc z niesłychaną gracją po dachówkach domów w Magnolii. 

Przeklinając na wszystko, on również ruszył za nią. Jak mogło do tego dojść?! Czemu akurat ta gadzina musiała wpaść na ten pomysł?! Zdawała sobie sprawę jakich kłopotów mu teraz  narobi?! Nie mogła wybrać innego miasta?!! Chodź wróć, może to i lepiej że wybrała Magnolię, niż gdyby mieli oboje zrobić zamęt w stolicy Fiore.

- Nawet nie waż się jej tknąć! - krzycząc za kobietą, Dragneel zacisnął zęby starając się dogonić smoczyce. 

Biegli tak przez kilka budynków, gdy oboje dostrzegli idącą po chodniku blondynkę, będąca zupełnie zamyśloną. Widząc swój cel i ignorując będące obok niej skupiska magnolijczyków, Selene zeskoczyła z dachu parę metrów przed Lucy. 

Widząc pojawiającą się przed sobą kobietę w białym kimonie i z dziwnie drapieżnymi jak u smoka oczami, Heartfilia zatrzymała się w miejscu, zresztą jak wszyscy dookoła. Ludzie stali tak, dopóki nieznajoma nie przywołała Getsueijin atakując wprost dziewczynę, która nie spodziewając się tego, krzyknęła przerażona odruchowo chcąc zacząć uciekać. 

- Uważaj! - jednak zjawiający się tuż przy niej głos i silne dłonie, zepchnęły ją z toru lotu sierpów na bok. 

Podnosząc głowę na trzymającą ją za ramiona osobę, zobaczyła twarz Księcia Alvarez i jego wkurzone oczy, które mogły by rozszarpać nieznajomą w kimonie na strzępy. 

- Natsu?! - krzycząc jego imię, Heartfilia zwróciła tym uwagę wszystkich osób, zarówno tych kryjących się jak i uciekających. 

Ależ oczywiście, tylko tego mu brakowało do szczęścia. Zapominając o swoim wyglądzie, chłopak prychnął niezadowolony zdając sobie sprawę ze zwrócenia uwagi wszystkich swoją osobą. W końcu ile osób uważanych za nie żyjących, nagle zjawia się w centrum miasta, ubranym w strój kraju, który jakiś czas temu wywołał tutaj wojnę?

- Brawo, brawo. A jednak się wyrobiłeś. - zadrwiła Selene, mierząc parę wzrokiem. - Ciekawa jestem jak tym razem będziesz mnie unikać? Czy może w końcu zgodzisz się? - 

- O czym ona mówi? Natsu kto to? - szepnęła Lucy, czując jak z jej ramion znikły dłonie chłopaka, a on sam zasłonił ją własnym ciałem w geście ochrony.

Chciał ją chronić, tylko czy bez magii i klątw da radę? Rozpoczynanie w pojedynkę walki z Selene było szaleństwem, które będzie musiał podjąć jeśli sprawy zajdą za daleko. Podłoży tym pewnie bratu kłody pod nogi, ale nie mógłby przecież zostawić Heartfili samą. Zwłaszcza jej!

- To jest Selene. Smocze Bóstwo Księżyca. - wyszeptał. - Chce mocy Ognistego Dragon Slayer i wykorzystać ją do zabicia Igni. - 

- Że co?! - słysząc to, Lucy z trwogą zatrzymała swoje czekoladowe oczy na pastelowo różowych kobiety. - Kolejne Smocze Bóstwo?! - 

- Natsu nie może się zdecydować, jednak dzięki tobie może w końcu to zrobi. - zawołała smoczyca, zbierając wokół siebie swoją moc. 

Myśląc jak zatrzymać jej atak, Dragneel poczuł na swoich plecach palce Lucy. Zerkając niepostrzeżenie okiem za siebie, zauważył jak wyjmuje powoli złoty klucz lwa.

- Zamknij oczy. - szepnęła i chowając swoje działania za jego plecami, przywołała siódmego złotego ducha zodiaku. - Shishikyuu no tobira: Roki! Shishikōyō!!  - krzyknęła, nakazując Lokiemu wyzwolenie swojej techniki, polegającej na uwolnieniu mocnego światła i oślepieniu Selene.

Ostrzeżony wcześniej o tym chłopak zamknął oczy w przeciwieństwie do Smoczej Bogini Księżyca, która oberwała tym pozwalając swojej mocy na rozproszenie. Ufając Lucy, Dragneel dał się w tej samej sekundzie pociągnąć w bok za rękę. Uciekając kawałek uliczkami, para zgubiła kobietę na dobre. Dopadając do jednego z murów domu, chłopak oparł się o niego plecami, próbując złapać oddech w końcu odkąd Selene go uprowadziła od brata. 

- To szaleństwo. Ona powariowała! Nie możesz się na to zgodzić! Sam widziałeś jak się wasze ostatnie spotkanie z Ignią zakończyło! - szeptając nerwowo, dziewczyna objęła Natsu w pasie, wyciągając swoje usta do niego. - Dziękuję że wróciłeś. - wyszeptała, całując chłopaka w policzek, gdy ten niespodziewanie obrócił głowę w bok na uliczkę z której przybiegli. 

- Tak, tak. Później. Teraz musimy się nią zająć. - mruknął pośpiesznie, odsuwając od siebie dziewczynę i pobieżnie rzucając na nią okiem. -  Nic ci się nie stało? - dodał przy tym szybko.

- Nie. Jestem cała. - odparła, chowając dopiero teraz złoty klucz do reszty i czując, że Loki wrócił zaraz po ich ucieczce do swojego świata. - Ale czymś takim tylko ją wkurzyłam. Powinniśmy pójść do gildii powiedzieć, że... - zaczęła, gdy Dragneel wszedł jej w słowo.

- Też tak myślę. - 

Zaskoczona jego natychmiastową zgodą, bez zgrywania z siebie berserka, dziewczyna wyruszyła ramionami. Natsu widać naprawdę dorósł w Alvarez przy Zerefie. W niektórych aspektach wolała aby się jednak nie zmieniał, lecz jego zawsze rzucanie się na przeciwnika i zgrywanie nieustraszonego było tą cechą, której zmiana nawet jej pasowała. 

- Poczekaj, jak tak wyjdziesz tylko znów zwrócisz na siebie uwagę. - mruknęła wskazując na jego płaszcz Alvarez. 

- Nie miałem czasu się inaczej ubrać. - szepnął, posyłając dziewczynie delikatny uśmiech. 

- To nie problem. - mruknęła zadowolona z siebie, sięgając po klucz Virgo. 

Kilka minut później wychodząc z zaułka, oczom przechodniów ukazała się blondynka idąca obok wiśniowo włosego chłopaka ubranego w czarny płaszcz, ciemno granatowe spodnie i pudrowo fioletową czapkę z szalikiem. 

Mijając kolejne metry, para mało co ze sobą rozmawiała. Lucy widziała jak Natsu kątem oka obserwował okolicę i albo wypatrywał Selene, albo przyglądał się tak dawno nie odwiedzanemu miastu.

- I co? Magnolia nic się nie zmieniła od czterech i pół miesiąca? - zagadała, zakładając ręce za siebie i uśmiechając się ciepło do chłopaka. 

- Mmm. - zastanawiając się jakby na odpowiedzią, Dragneel zatrzymał się nagle w miejscu, wstrzymując lekko powietrze. 

Nie spodziewając się tego, dziewczyna zatrzymała się krok po nim, również odwracając głowę do przodu, lecz gdy ujrzała dobrze sobie znaną parę, odetchnęła z ulgą. 

- Nie strasz mnie tak. - szepnęła wpierw do niego. - Sting! Rogue! - zawołała, machając ręką na przywitanie. - Myślałam, że już wyjechaliście. - 

- Właśnie się zbieramy. - odparł niemrawo blondyn. - Natsu-sama, dobrze cię znów widzieć. - dodał radośniej, uśmiechając się szeroko i pokazując przy tym wszystkie swoje zęby. 

- Coś nie tak? - zapytał Rogue, widząc niepewną minę Dragneel'a. 

- W porządku. - odparł, zmuszając się do uśmiechu i odwzajemniając wyciągniętą do siebie dłoń Stinga.  

- Słyszeliśmy jakąś wrzawę... - kontynuował Biały Zabójca Smoków, gdy cała czwórka nagle poczuła dość silną magię. 

Odwracając głowy dookoła, w końcu znaleźli jej źródło w postaci idącej z gracją do nich kobiety w białym kimonie i pastelowo blond włosach. 

- Co za jedna? - mruknęły bliźniacze smoki, czując bijący od niej niepokój. 

Nie chcąc walczyć sama na sam z Selene, Dragneel wpadł na pewien pomysł. Podchodząc krok bliżej do członków Sabertooth, bez zawahania mruknął.

- To smoczyca, która depcze mi po piętach z Alakitasi i chce zabić. Jeśli zacznę z nią walczyć, odsłonię Lucy. - 

- Smoczyca?! - odwracając głowy na chłopaka, Sting i Rogue posłali mu niedowierzające spojrzenie, a widząc jak nie żartuje sobie z nich, odwrócili oczy z powrotem na Selene. - Załatwione! My się nią zajmiemy, a wy zwiewajcie. - 

- Dzięki, będę wam dłużny. - zawołał Dragneel, wycofując się do tyłu.

- Co ty robisz?! Nie pomożesz im? O mnie się nie... - oburzyła się Heartfilia, wskazując ręką na wchodzących w Dragon Force bliźniaczych zabójców smoków.

- Nie mogę używać magii. Ani klątw. - syknął chłopak, łapiąc dziewczynę za ramię i ciągnąc jeszcze bardziej do tyłu. - To Dragon Slayer, poradzą sobie we dwójkę. - 

- Jak to nie możesz używać mocy? Czemu?! - zawołała, jednak w tej samej chwili oboje poczuli podmuch zderzenia się smoczej mocy, przez który prawie stracili równowagę. 

Patrząc na walkę Stinga, Rogue i Selene, mieszkańcy Magnolii zrozumieli dopiero teraz, jak poważnym przeciwnikiem była kobieta. Pomimo mocy stworzonej do zabijania takich jak ona, obaj zabójcy z gildii szablozębnych ledwo nadążali za unikaniem jej ataków i wyprowadzaniem własnych. Nie zniechęcało ich to, a jedynie napędzało do wykrzesania jeszcze większej ilości mocy. Zaowocowało to bardzo szybko, zmuszając kobietę do coraz częstszych uników w stosunku do wyprowadzanych przez niej ataków. 

- Kolejni Dragon Slayer, którzy się marnują! Widać trzeba wam utrzeć trochę nosa! - krzyknęła i rozkładając ręce, wytworzyła mnóstwo białych motyli dookoła siebie. - Gekkōchō!* 

- Myślisz, że takimi papierowymi motylkami nam coś zrobisz?! - zawołał Sting i wywołując Ryk Białego Smoka, wycelował go prosto w kobietę. - Co do... - wyjąkał, gdy jego moc została rozporoszona w mig oka, powodując zniknięcie tylko kilku sztuk motyli. 

Obserwując całą tę scenę z boku, Dragneel zmrużył oczy. Do tej pory, Selene ciskała w nim tylko Getsueijin i Gekkōen jako odpowiednik jej smoczych płomieni. Wyprowadzając nową technikę wyostrzyła czujność chłopaka. Nie wiedząc czego może się po niej spodziewać i po  tak delikatnie  wyglądających motylach, jego źrenice powiększyły się gdy jeden z owadów dotknął skóry Stinga. 

Krzycząc z bólu, Hakuryū no Dragon Slayer (Biały Smoczy Zabójca) odskoczył w tył próbując uniknąć reszty motyli, jednak skupiając się na nich, oberwał niespodziewanie jednym Getsueijin, lecąc prosto na ścianę budynku. 

- Sting!! - Rogue chowając się w swoim cieniu, podleciał w nim do swojego przyjaciela, dopiero tam się wyłaniając. 

- Cholerne motyle!! Natsu, Lucy uciekajcie!! - wydarł się Eucliffe, zerkając na swoją zranioną do krwi rękę.  

- Natsu!! - pisnęła Heartfilia, gdy cała chmura motyli otoczyła ich, odcinając możliwość ucieczki w jakąkolwiek uliczkę. 

Mógłby odsunąć się w bok i próbować na siłę przebić się przez nie, jednak mając u swojego boku Lucy, taki ruch nie wchodził w grę. Wiedząc, że dziewczyna nie miała na tyle sił aby samemu ochronić się, chłopak strzelił zębami zdając sobie sprawę, że musi sięgnąć po klątwy.

- Nie wychodź zza mnie, bo możesz oberwać! - zawołał, upewniając się, że dziewczyna jest za jego plecami, jednak dostrzegając jej minę, dodał. - Słyszysz co do ciebie mówię?! - 

- Natsu... twoje włosy... robią ci się czarne demoniczne pasemka. - 

Sięgając do swoich włosów i widząc w palcach jak nie które pasma zaczynają czernieć, Dragneel wstrzymał oddech. Zresztą nie tylko on, bo obserwująca to Selene nie chcąc zobaczyć co będzie dalej, wyzwoliła prawdziwy wir Getsueijin, posyłając go prosto w stronę pary.

...

Kilka minut po zniknięciu Selene

Granica Alvarez i Amakmar

Trwająca zażarta wymiana zdań między Alvarez a Amakmar zdawała się zbliżać do kulminacyjnego punktu. Obie strony przestępując nerwowo z nogi na nogę, na przemian wstrzymywały oddech w momencie gwałtowniejszego zbliżenia się Imperatora Alvarez i Króla Amakmar do siebie, oraz wypuszczały go gdy głowy krajów zdawały się zacząć rozchodzić. Nie widomo ile ta huśtawka trwała by jeszcze, gdyby z ust mężczyzny nie padło jedno zdanie za dużo. 

- Alvarez stał się przedszkolem, bo jego Imperator zmiękł pod wpływem swojego młodszego braciszka! Żałosne! -  podnosząc swój głos, Król Amakmar nie spodziewał się, że w tym samym momencie stojący przed nim czarno włosy chłopak  zamachnie się i zwyczajnie w świecie uderzy go pięścią w twarz.

- Mam dość słuchania twojego pierdolenia!! - wydarł się, patrząc jak upadający na tyłek najmłodszy syn poprzedniego władcy Amakmar, łapie się za nos z którego ciekło kilka stróżek krwi. 

Obserwując całe zajście z tyłu, każdy z obecnych tam Spriggan zerwał się na równe nogi. 

- Czy on oszalał!? - krzyknęła Dimaria, biegnąc do Imperatora i odpychającego go Invel'a, przygotowała się na kontratak Amakmar. 

Atakując jako pierwszy, to on spowodował wybuch pierwszej niewidzialnej miny pomiędzy Alvarez a Amakmar. Jak domino obie strony zerwały się prosto na siebie. Widząc najstarszego Księcia Amakmar, chcącego zaatakować Zerefa w zemście za rozwalony nos brata, lodowy Spriggan bez ceregieli wcisnął się przed Imperatorem Alvarez. Nie cackając się od razu przybrał swoją lodowa zbroję, odpierając atak brata Króla Amakmar.

- Invel... - słysząc swoje imię, mężczyzna nawet nie obracając głowy za siebie wykrzyczał.

- Wasza Wysokość, proszę to zostawić nam! - 

Chcąc już zaprotestować, chłopak otwierał buzię, gdy obok niego dosłownie przeleciała Dimaria wraz Ajeel'em. Dołączając do Invel'a, trójka Spriggan wymusiła na Księciu Amakmar wycofanie się z młodszym bratem do tyłu. 

Trwało to jednak dosłownie chwilę, dopóki magowie z Amakmar nie stanęli w obronie swojego władcy. Ścierając się z Sprigganami doprowadzili szybko do wybuchu konfliktu obu stron. 

- Imperatorze!! - biegnąc za czarno włosym chłopakiem, Brandish dopadła do niego, zagradzając mu drogę. 

- Odsuń się!! - wydarł się, próbując ominąć zielono włosom dziewczynę, jednak ta za nic nie chciał go przepuścić. 

- Imperatorze, bez Fairy Heart nic tutaj nie zdziałasz! Pozwól nam się tym zająć! - zawołała, będąc świadomą tego, że jeśli Zeref się na nią wkurzy za to, może ją zabić na miejscu za takie zachowanie wobec niego. 

Dlatego gdy ten złapał ją za ramiona, ciągnąc w bok, mimowolnie aż pisnęła.

- Brandish uważaj! - słysząc jednak jego głos, zdezorientowana obróciła głowę w miejsce gdzie przed chwilą stali, a gdzie teraz pozostał ślad po magii i małej wielkości dziura w ziemi. 

- Alvarejczycy! - ignorując wciąż cieknącą krew ze swojego rozwalonego nosa, Król Amakmar wyjął średniej wielkości kryształ, wyrzucając go w górę i aktywując.

Rozchodząca się fala magii pochłonęła cały obszar na którym znajdowały się obie armie, wraz ze sporym zapasem. Nie rozumiejąc co to było, Brandish obróciła głowę na stojącego obok niej Zerefa z oczu którego sypały się iskry wściekłości na Króla Amakmar.

Nic sobie nie robiąc z walczących Spriggan, najmłodszy syn poprzednika przebił się przez pierwszą linię walk, zatrzymując się niedaleko Imperatora i nie opuszczającej go na krok zielono włosej kobiety. 

Widząc całą sytuację, magowie po obydwu stronach zwrócili głowy w stronę obydwu władców. To właśnie tam szykowała się najważniejsza potyczka, która mogła zdecydować o przegranej jednej ze stron. 

- W co ty pogrywasz?! - warknął czarno włosy chłopak, zerkając od czasu do czasu na przyglądającym im się Spriggan i wojownikom z Amakmar. 

- Nie myśl sobie, że puszczę ci to od tak! - krzyknął Król Amakmar wskazując na swój zakrwawiony nos. 

- Trzeba było nie prowokować mnie i siedzieć na tyłku w Amakmar. - odbił piłeczkę chłopak, jednak gdy kątem oka zobaczył jak nowa członkini Spriggan Juliet, zaczęła nerwowo się zachowywać, skupił na niej swój wzrok.

- Moja magia... nie działa... - wyszeptała do stojącej obok niej Heine. 

Niby nic, a jednak spowodowało to chłopakowi napływ adrenaliny. Odwracając głowę z powrotem na mającego z czegoś ubaw po pachy Króla Amakmar, obrzucił go pytającym wzrokiem. 

- Hehe, na taką ewentualność też się przygotowaliśmy. - zaśmiał się w odpowiedzi.

- Moja magia działa... - przybliżając się jeszcze bliżej do Imperatora, Brandish wskazała na leżący obok nich na ziemi kamyk, który pod wpływem jej komendy redukcji, zmniejszył się.

- Czym był tamten kryształ? - pytając wprost, czarno włosy chłopak zgrzytnął zębami, czując że chyba domyśla się prawdy.

- Zaklęcie blokujące używania magii światła i mroku w jej obrębie. - wypowiadając to, Król Amakmar zaczął się nieznacznie śmiać. - Wiemy, że używasz magii i klątw opartych na tych elementach oraz, że twój Etherious to mieszanka magii światła i klątwy mroku. Spróbuj więc teraz się obronić czy walczyć!! - dodał i nie dając czasu na działanie Spriggan, ruszył wprost na stojącego obok zielono włosej dziewczyny Zerefa. 

- Brandish chroń Imperatora!! - biegnący do chłopaka Invel i Ajeel, wydarli się równocześnie na dziewczynę.

- Jakbym nie wiedziała!! - zawołała wściekła i odrzucając na bok swój płaszcz, zebrała najwięcej jak tylko mogła magii, chcąc komendą rewersu, zredukować najpierw moc ataku Króla Amakmar, a następnie przywracając jej całą siłę, podwoić moc i zaatakować tym samym mężczyznę. 

Taki atak w pełni wystarczy by kupić im na tyle czasu, aby Invel i Ajeel zdążyli dołączyć do niej. Wszystko poszło by dobrze, gdyby ręka Imperatora nie odepchnęła ją w bok, a on sam nie skoczył prosto na atakującego go Króla. 

- Chodź! - zawołał chłopak do napastnika, zaciskając swoje ręce w gotowości do walki.

- Imperatorze!! - krzyknęła Brandish patrząc na jego plecy, przed sobą.

Każdy z nich wiedział, że Zeref już nie posiadał Fairy Heart, a to nad czym pracował w tajemnicy przed nimi według słów Natsu, wciąż nie było gotowe. Dlatego widząc jak wyrwał się do walki, zmroziło krew w żyłach każdemu z magów Alvarez.

- Już po tobie!! - zawołał najmłodszy syn poprzednika, jednak nie przewidział tego co się w tym momencie stało.

Zmniejszając odległość miedzy sobą a nim, Imperator Alvarez obtoczył się cały swoją magią i nim ktokolwiek zdążył mrugnąć, wysłał prawdziwe tornado ognia prosto w mężczyznę.

- Karyū no Hōkō !! -

Nie spodziewając się takiego obrotu sytuacji, Król Amakmar oberwał całą potęgą Ryku Ognistego Smoka, natychmiast się zapalając. Obserwując jak mężczyzna stracił z bólu przytomność upadając przed jego stopami, chłopak wygasił swój smoczy ogień, przekierowując swoje rozwścieczone oczy na stojących w osłupieniu magów z Amakmar i najstarszego Księcia.

- Na.... NATSU?!?! - poznając moc Dragon Slayer Księcia Alvarez i widząc jak jego dotychczasowe kruczo czarne włosy zmieniają kolor na wiśniowe, Dimaria i Brandish aż wydarły się na cały głos.

- Który następny?! - warknął młodszy Dragneel przywołując swojego pełnego Etherious.

Patrząc na przemian na powalonego jednym ciosem, nieprzytomnego Króla Amakmar i wkurzonego do granic możliwości młodszego brata Imperatora Alvarez, każdy przełknął ślinę, robiąc kilka kroków w tył. Do tej pory czując się pewnie przez rzucony przez ich władcę kryształ blokujący magię światła i mroku, teraz magowie z Amakmar poczuli oddech śmierci na plecach. O ile Zeref Dragneel byłby w tym momencie bezbronny, to o tyle jego młodszemu bratu posługującemu się magią ognia i klątwą żaru, owy kryształ nie robił kompletnie żadnej różnicy.

- Wypierdalać z naszych ziem, a jeśli was jeszcze kiedykolwiek zobaczę lub usłyszę o was, że nastawiacie się na Fiore, pożałujecie tego, że się urodziliście!! - odwracając się tyłem do struchlałych wojowników z Amakmar, Natsu ruszył nerwowym krokiem w kierunku stojących wciąż w szoku Spriggan. - Przypilnuj, żeby się wycofali, a jeśli tego nie zrobią, dobij go. - rzucił do Invel'a wskazując za siebie ręką na poważnie poparzonego Króla Amakmar.

- Co to ma znaczyć?! Co ty tu robisz?! Gdzie jest Imperator Zeref Dragneel?! - nie dając odejść Koutaishi, lodowy Spriggan złapał chłopaka za rękę, zatrzymując siłą w miejscu.

- Nie muszę ci się tłumaczyć! Rób co kazałem! To rozkaz! - warknął młodszy Dragneel, wyrywając swoje ramię. - Albo skończysz jak on. - dodał wiedząc, że oczy lodowego Spriggan i innych na krótką sekundę przeniosły się na powalonego i zabieranego przez Amakmar ich Króla.

Puszczając w końcu chłopaka, Invel poczuł jak nie może oddychać. Każdy z części członków 11 Tarcz Alvarez obecnych tutaj, w ciszy i przerażeniu schodził z drogi idącemu w głąb wojska Imperium Natsu Dragneel. Dopiero gdy jego plecy zaczęły znikać z oczu Invel'a, ten poczuł na sobie kubeł zimnej wody.

- Nie mówcie mi, że oni się zamienili miejscami. - wyszeptał, wciąż nie mogą ruszyć się z miejsca.

- Ale, to by oznaczało że... - wyjąkał Ajeel, obracając jak inni głowy na feralny pniak.

- ...że Selene uprowadziła wtedy nie Natsu, a Zerefa. - dokończyła Brandish, czując nieprzyjemny chłód śmierci na skórze. 

C.d.n.

~~~~

* techniki Selene

Getsueijin - magia Selene, która kształtem przypomina sierpowe ostrza, wykonane z księżycowego świtała. Jest to bardzo szybka magia, która może spowodować wiele obrażeń.

Gekkōen - Selene tworzy dużą spiralę niekolorowych płomieni wokół swojego celu i pali je.

Gekkōchō Selene tworzy jasne papierowe motyle, które powodują poważne uszkodzenia tych, które zostają przez nią usidlone.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro