30. Negocjacje
- To... o czym chciałeś ze mną porozmawiać? - pytając, Hisui wskazała oczami na dwa krzesła przy jej biurku.
Przymykając oczy, chłopak zawahał się na chwilę. Jednak szybko się opamiętując po co tutaj właściwie przyleciał, pokiwał głową, siadając z dziewczyną.
- Mój brat... - zaczął stanowczo, urywając jednak szybko. - To znaczy Zeref, Imperator Alvarez. - poprawił się nie będąc już pewnym ile Hisui tak naprawdę wiedziała.
- Tak, wiem o tym. - kiwnęła głową, aby kontynuował.
- Więc, brat poprosił mnie o rozmowę z Waszą Wysokością w mojej sprawie. -
- Jak to w twojej? Nie rozumiem. - szepnęła Królowa, przekręcając głową lekko w bok.
- Imperator chciałby dojść z tobą do porozumienia w sprawie otwarcia granic. Przez to zamknięcie, handlarzom i kupcom spadły zarobki. Pod względem gospodarczym, a głównie handlowym nie ma możliwości wymiany dóbr. Tak samo jest w kontekście społecznym. Imperator Alvarez pragnie zawieszenia broni pomiędzy dwoma krajami i podjęcia rozmów mających na celu dojście do wypracowania sojusz. - mówiąc to na kilku wdechach, chłopak poprawił się na krześle. - Zeref liczy też na to, że po otwarciu Fiore pozostałe kraje Ishgaru pójdą w ten ślad i również się otworzą. -
- Natsu, zdajesz sobie sprawę z jakiego powodu zostały zamknięte granice? Dragon Ito wciąż są poważnym zagrożeniem zwłaszcza, że to w Fiore jest aż sześciu Dragon Slayer. Siedmiu z tobą. -
- Zdajemy sobie z bratem sprawę z tego i właśnie dlatego tutaj jestem. Aby nie dopuścić na tę chwilę do ataków Zeref wpadł na pomysł, abym w razie twojej zgody został tutaj, na pewien czas. Jestem na tyle silny dzięki mojemu Etherious END, o którym pewnie też wiesz, że bez problemu sobie z nimi poradzę. Bliźniacze smoki Sting i Rogue są bardzo zgrani. Poza tym w Sabertooth jest z nimi Minerva, która świetnie posługuje się swoją magią. W Fairy Tail natomiast gdzie jest Wendy, Gajeel i Laxus, jest w prawdzie Mest który mógłby ich przenosić, jednak naszym zdaniem to tam powinienem się wpierw skupić, a w razie ataku na Sabertooth, byłbym w stanie podlecieć do nich w kilka minut. Cobra natomiast nie wiadomo gdzie przebywa, ale z jego świetnym słuchem, na pewno usłyszy o całej sprawie i w razie problemów, będzie mógł liczyć na moje wsparcie. -
- Rozmawiałeś już z waszą mistrzynią o tym? - zapytała Hisui, starając się nie pogubić w rozumowaniu Dragneel'ów.
- Nie. Najpierw miałem to z tobą omówić, ponieważ moja obecność tutaj wiązała by się z udzieleniem mi pozwolenia na to. Mówię tutaj o staniu się ambasadorem Alvarez w Fiore. Nie wiem też czy ci to przekazano, ale nie jestem już członkiem Fairy Tail. -
Słysząc to, dziewczyna aż zamarła na krześle. Patrząc z szeroko otworzonymi oczami, nie mogła pojąć, a może nie chciała tego zrozumieć, co do niej właśnie powiedział. Natsu nie jest już w Fairy Tail? O czym on mówi?
- Nie rozumiem... Co masz przez to na myśli? Mavis przecież cię nie mogła wyrzucić po twojej śmierci ? -
- Nie powiedzieli ci tego? - zaskoczony jej szokiem, Książe Alvarez odchrząknął zakłopotany. - W Alvarez przyjąłem logo Spriggan, stając się jednym z nich. Poza tym kilka dni temu mój brat powołał 11 Tarcz Alvarez w skład których zgodziłem się wejść. Należę do elity Imperium z własnej woli. -
Chwila niezręcznej ciszy zagościła pomiędzy parą. On czekając aż ona to przetrawi, trwał w dziwnym jak na niego stoickim spokoju. Ona natomiast nie mogąc tego pojąć, nie wiedziała co powiedzieć. Natsu Dragneel, symbol Fairy Tail... zrezygnował z tego? Dobrowolnie? Aż nie chciało się jej w to wierzyć. Jednak co ona może teraz zrobić, skoro chłopak tak twardo określił swoje zdanie.
- Dobrze. - szepnęła w końcu, wypuszczając powietrze. - Po prostu to jest dla mnie, dość duży szok. Proszę, mów dalej. -
- Zawieranie sojuszu międzypaństwowego wiąże się z dużą ilością wymiany listownej, a ponieważ Alvarez leży na innym kontynencie, cały czas się wydłuża. Niestety nie mamy jeszcze na tyle silnej lakrymy, by nawiązać bezpośrednie połączenie, dlatego staję się tutaj unikalnym atutem. Widzisz, Zeref jest w stanie komunikować się ze mną telepatycznie przez moją demoniczną księgę. W prawdzie nie ma możliwości, abym robił to bezpośrednio na odwrót, ale jestem w stanie dać mu w ten sam sposób znak, proszący o nawiązanie połączenia. Dzięki temu będziemy mogli w miarę na bieżąco omawiać najpilniejsze sprawy. Dodatkowo będę mógł informować Cię, co się aktualnie dzieje w Alvarez. -
- Szczerze mówiąc, nie mam za bardzo zaufania do twojego brata, zwłaszcza po wojnie. - mówiąc to, Hisui położyła ręce na swoich kolanach. - Nie za bardzo ufam też Sprigganom, z tego samego powodu. Fiore i Alvarez nigdy nie miało ze sobą wspólnych relacji. -
- Wiem, zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego jeśli nie wyrazisz na to zgody, nie będę cię dłużej niepokoił. -
Obserwując się w ciszy nawzajem, przez głowy obojga przelatywały różne obawy jak i nadzieje. To nie była prosta decyzja.
Ze strony Natsu było to bardzo ważne, aby zawrzeć pokój. Nie chciał kłótni pomiędzy gildią w której się wychował i w której była jego miłość, z gildio-krajem w którym rozpoczynał swoje życie i którym zarządzał jego rodzony brat. Odmowa Hisui będzie się nie tylko wiązała z utrzymaniem chłodnych stosunków, ale też może bardzo mocno ograniczyć mu możliwość przylatywania tutaj. W końcu za każdym razem musiałby łamać obowiązujące prawo zakazu przekraczania zamkniętej granicy. Niby nic, ale kto wie czy nie stałby się przekładem do naśladowania i podważania autorytetu Królowej Fiore.
Natomiast od strony Hisui, taki obrót spraw też pociągał za sobą konsekwencje pozytywne jak i negatywne. Zgadzając się na pełnienie przez młodszego Dragneel roli ambasadora Alvarez w Fiore, dawała mu otwartą furtkę do przebywania tutaj. Najłatwiej było by, gdyby wyrzekł się Imperium i wrócił do bycia członkiem Fairy Tail, jednak znając stanowczość chłopaka w swoich decyzjach, najbardziej wygodny pomysł, był zarazem kompletnie najmniej możliwym do wykonania.
Jeśli chodziło by tylko o to, zgodziła by się od razu, lecz wiązała się z tym również sprawa jego brata. Zeref po wywołaniu tutaj wojny, pozostawił po sobie głęboką urazę większości mieszkańców. W prawdzie z czasem część osób odpuściła, część po wyjaśnieniach mistrzyni Vermillion również zdawała się przestać myśleć o starszym Dragneel'u w negatywny sposób, lecz przeważająca większość obywateli, najchętniej ukatrupiła by go samemu gołymi rękami. Gdyby w tym momencie Hisui jako głowa Fiore ogłosiła negocjacje i sojusz z Imperatorem Alvarez i odpowiedzialnymi za śmierć ludzi na wojnie Sprgganami, kto wie czy nie doszło by do buntu i obalenia jej.
- Nie chcę cię wyganiać stąd, ale obawiam się że to temat bardzo.... ciężki. - zabierając w końcu głos, dziewczyna posmutniała całkowicie.
- Zdaje sobie z tego sprawę dlatego wiem, że nie da się tego załatwić od razu. Mamy za sobą wiele złych rzeczy, lecz na dziś możemy się złączyć pod pretekstem wspólnego wroga. Mojemu bratu Dragon Ito też zaszli za skórę. Udało nam się nawet pojmać jedną członkini, która obecnie jest w lochach pałacu w Vistarion. - wstając na nogi, Natsu uśmiechnął się łobuzersko. - Jeśli jesteś pewna odmowy, to mi to powiedz teraz. Między nami osobiście nic się nie zmieni po tym, przyrzekam. Jednak jeśli masz jakieś wątpliwości, to dajmy sobie czas na przemyślenie. Zresztą nie będę tutaj dziś siedział długo, bo po tym ataku Amakmar muszę wracać do brata, natychmiast. -
- Prowadzicie z tym krajem jakiś spór? - pytając się, Hisui również wstała, odprowadzając chłopaka do progu balkonu.
- Jakiś czas temu doszło tam do przewrotu. Zapewniali nas o pokoju, lecz po tym co się dziś tutaj stało i przypuszczeniach nas obu zdaje się, że dojdzie jednak do otwartego konfliktu. -
Przełykając nerwowo ślinę, dziewczyna przycisnęła ręce do piersi. Widząc jej gest i czystą obawę, młodszy Dragneel uśmiechnął się przyjaźnie, zapewniając że przy bratu nic mu się nie stanie.
- Koutaishi Alvarez, porozmawiaj przed wylotem z Pierwszą Mistrzynią Gildii Fairy Tail. - przybierając oficjalny ton i postawę, Królowa Fiore wyprostowała się dumnie. - Jeśli ona wyrazi zgodę na twoją obecność jako ambasadora Imperium Alvarez, nie będę widział przeciwskazań. Dostaniesz pozwolenie na pobyt tutaj, lecz sprawę z samym Imperatorem Alvarez i sojuszu daj mi jeszcze przemyśleć. -
- Rozumiem. Uważaj zatem na siebie i do zobaczenia. - mówiąc to, chłopak pożegnał się z dziewczyną i przywołując wpierw swoje skrzydła, aby nie przerazić jej swoim zachowaniem, skoczył z balkonu w dół.
...
W między czasie stojąca na zewnątrz ekipa z Fairy Tail, zdążyła wyjaśnić Wendy, Happy, Mirajane i Erzie co zaszło na górze. Oczekując na przyjaciela, Lucy słuchała pierwszych wyciąganych wniosków z obecności tutaj maga z Amakmar i konsekwencji jakie to pociągnie za sobą, gdy za jej plecami coś wylądowało, rozwiewając rozpuszczone blond włosy w każdą możliwą stronę.
- Natsu! -
- Natsu-sama! -
- No ile można było czekać na ciebie? -
Zwracając się do chłopaka, każdy z członków gildii wróżek, przybliżył się do niego. Przepraszając za zwłokę, młodszy Dragneel spuścił wzrok na milczącą Lucy i jej oczekujące na coś czekoladowe oczy. No tak, przecież dziś z rana powiedział jej, że od tej rozmowy będzie zależeć czy zostanie tutaj na dłużej, czy będzie musiał wracać natychmiast do Vistarion.
- Muszę dziś wrócić. - wyszeptał, nie spuszczając z niej oczu, a widząc rosnące rozczarowanie dodał głośniej. - Musimy z bratem wyjaśnić tę sprawę z Amakmar jak najszybciej. Zrozum, że nie mogę tego od tak zostawić, a jeśli on zdecyduje się na nich ruszyć, co najpewniej się stanie, będzie mnie potrzebował przy sobie. -
- Nie poradził by sobie bez ciebie? - szeptając, Lucy zacisnęła ręce w pięści. - Nie szybciej było by go tylko poinformować jakoś inaczej? Przecież powrót zajmie ci prawie tydzień... -
- Nie do końca. - przerywając dziewczynie, Natsu podniósł w końcu oczy na przyjaciół. - Do Vistarion jest szybsza droga. Dostanę się tam w kilka sekund. - ledwie co skończył to mówić, członkowie gildii wręcz obrzucili go potokiem pytań jakim niby cudem, co on mówi, czy mu się nie pomyliło coś.
Na nieszczęście dla nich, jedyne co dostali w odpowiedzi to puszczenie im oka przez chłopaka i przystawienie sobie palca do ust, które wyszeptały.
- A to już nasza mała tajemnica. -
- Weź nie pierdol. - oburzając się Gray próbował swojego szczęście, jednak nie przyniosło to żadnych większych wyjaśnień.
Tym czasem Natsu zerkając znów na Lucy, wystawił do niej dłoń zachęcając aby dziewczyna złapała za nią swoją.
- Przed wylotem muszę jeszcze coś powiedzieć Mavis. Lecisz ze mną? -
- Ja? - wskazując palcem na siebie, blondynka osłupiała.
- Chyba się mnie nie boisz? -
Ściągając brwi i zakładając ręce pod biustem, Heartfilia obrzuciła Księcia Alvarez poirytowanym spojrzeniem.
- Nie ciebie, a tego jak latasz ty piracie powietrzny. - wypaliła czym spowodowała wybuch śmiechu wszystkich dookoła.
- Luce, no co ty. - zawołał chłopak, unosząc obie ręce do góry. - Okej, nie będę się wygłupiał. Słowo. -
Obracając głowę w bok, dziewczyna strzeliła focha. Jednak nie wytrwała w tym długo, poddając się śmiechowi z całej tej sytuacji.
- Ale jeśli zrobisz coś... - zaczęła podchodząc do młodszego Dragneel. - ...to skończysz gorzej jak on. - dodała wskazując na zaczerwieniony nos Gray'a.
- Jasne, jasne. - odpowiadając szybko, Natsu przytulił do siebie blondynkę i żegnając się z resztą gromady, uniósł się powoli w górę.
...
W oczekiwaniu na wieści ze stolicy, Mavis Vermillion zeszła z piętra na dół gildii. Już dawno nie czuła takich sprzecznych ze sobą emocji, które dosłownie rozsadzały ją od środka. Nadzieja na rozwiązanie tego i zatrzymanie Natsu, mieszała się z wściekłością i gniewem na Zerefa za to wszystko. Dochodził do tego jeszcze gorzki posmak tego, że wizje Exeed'a zawsze się sprawdzały, oraz cierpkie uczucie jej bezużyteczności. Jako Mistrzyni i założycielka Gildii brała po części odpowiedzialność za wybryki Natsu, nawet gdy ten oznajmił jej swoje przyłączenie do Spriggan.
- Gdzie popełniłam błąd. - szepnęła, dochodząc do baru przy którym siedział pewien staruszek.
- Życie mnie nauczyło, że nie zawsze ma się nad wszystkim kontrolę. Zwłaszcza nad tak energicznymi, młodymi ludźmi. - mruknął zanurzając usta w kuflu z piwem.
Patrząc na niego swoimi szmaragdowymi oczami, dziewczyna przysiadła się obok.
- Zawsze chciałam, aby dominowała tutaj energia i wesołość. To esencja Fairy Tail. Nigdy nie chciałam, aby zagościł tutaj smutek i niepewność.-
- Mam już swoje lata. Jeśli ktoś ma nadążać za nimi... - mówiąc to starzec wskazał na członków gildii siedzących przy stolikach na parterze, chodzących pomiędzy nimi, ruszających na misje i tych wracających. - ... to powinien być to ktoś młody i energiczny jak ty Pierwsza. Ja już nie nadaję się do tego. -
- Nawet tak nie mów Makarov! - podnosząc głos, Vermillion oburzyła się. - Wychowałeś ich od małego. Każdego z nich! Jesteś dla nich jak ojciec! Jak dziadek. - poprawiła się szybko.
- Rodzic który nie potrafił ochronić jednego ze swoich dzieci. -
Domyślając się od razu o kim Makarov mówił, dziewczyna obróciła z powrotem głowę na członków gildii. Sprawa z Natsu komplikowała się coraz bardziej i jeśli dojdzie do najgorszego, jeśli młodszy Dragneel zginął by z rąk Fullbustera, jak powinna się zachować? Morderstwo współczłonka w gildii która uchodziła za wzór każdej rodziny? Powinna wyrzucić za to Gray? Przecież Natsu...
- Jak ty za nimi nadążałeś przez tyle lat. Jak cię to nie przerastało? - zadając kolejne z pytań, Mavis poczuła powiew przyjaznego ciepła, widząc uśmiechniętego od ucha do ucha starca.
- Dobre żarty. Zdarzało się, zwłaszcza przy Natsu i Gray, że nie panowałem zupełnie nad nimi. Ich samowolki nie raz przyprawiały mnie o ból głowy. Możliwe, że też przez nich tak szybko osiwiałem i wyłysiałem. - mruknął, śmiejąc się pod nosem. - Jednak nauczyłem się czegoś przy tym. Ufać im i nie tylko im. Ufać każdemu w tej gildii, bo nawet gdy wszystko zdawało się już skończyć, oni uparcie wstawali i walczyli dalej. -
- Trzymali się życia i brali z niego pełnymi garściami. To chcesz powiedzieć, prawda? - zapytała retorycznie. - Zupełnie jak ja kiedyś, zanim poznałam Zerefa. A potem całą tę wolę i radość, przelałam na gildię. Mimo, że się nienawidzimy, wiesz czemu tak trudno mi go wymazać z myśli? Czemu jego obecność mnie wkurza? Czemu martwię się o niego, gdy mu się coś dzieje? Gdyby nie on, możliwe że nigdy bym nie nauczyła się magii i nigdy nie założyła Fairy Tail. - wyrzucając z siebie powoli kawałki tego co ciążyło na jej duszy, Mavis sięgnęła za ladę i nalewając sobie również piwa, już chciała upić łyka gdy poczuła ,,tupnięcie'' bardzo silnej magii.
Odwracając głowy wraz z Makarovem na wejście do gildii, oczy dziewczyny aż zamarły widząc przechodzącego przez próg, bez cienia zawahania chłopaka o wiśniowych włosach, w których widniała para rogów.
Wchodząc jak do siebie, Natsu nawet nie starał się wyjść ze swojej formy Etherious, jedyne co to za progiem chowając swoje skrzydła, które mogły by mu wewnątrz budynku przeszkadzać. Podążając pewnym siebie krokiem, od razu skierował się w miejsce przy barze, gdzie jego demoniczno czerwone oczy z pionowymi źrenicami wyłapały z tłumu dwóch mistrzów Fairy Tail.
Olewając szok i przerażenie wszystkich swoją obecnością, minął ich jakby byli powietrzem, nawet na nich nie patrząc. Jedynie kto zwrócił na nich wzrok, była to towarzysząca mu krok w krok dziewczyna o rozwianych blond włosach i czekoladowych oczach. Idąc z nim z wyraźnym stresem i spiętymi ramionami, zdawała się mieć ochotę na jak najszybszą ucieczkę stąd, zupełnie jak spłoszona sarenka. Jednak trzymając idącego obok niej demona za rękę, zdawała się trwać przy nim niczym zacumowany statek w porcie.
Wstając za baru, Vermillion zupełnie osłupiała nie spodziewając się jego wizyty tutaj. Przerzucając wzrok raz z jego zdenerwowanych gniewem oczu, na zmieszaną i pobudzoną Heartfilię trwała tak w ciszy, która objęła cały budynek. Jedynym dźwiękiem jaki był słyszalny, był stukot dwóch par butów po drewnianej podłodze, które zatrzymały się dopiero przed barem.
- Shodai. Jiichan? * - zabierając głos jako pierwszy, Natsu zatrzymał swój wzrok na siedzącym starcu przy barze, niepewnie zwracając się do niego i ewidentnie nie spodziewając się go teraz tutaj zastać.
- Natsu... - wypowiadając imię chłopaka, Makarov poczuł ukłucie szczęścia jak i smutku.
Nie widział go ponad cztery i pół miesiąca, z czego przez trzy miesiące myślał, że nie żył.
Chłopak którego znalazł w lesie błąkającego się i zapłakanego, którego wychował jak własnego wnuka, który zawsze ciągnął Fairy Tail do przodu, który był jak ciepły rodzinny ogień, przyciągający do siebie ludzi.
Chłopak który stał przed nim, oprócz wiśniowych włosów zdawał się nie mieć z nim kompletnie nic wspólnego.
Jego przyjazne spojrzenie płynące z zielonych oczu, teraz mogło by zabić na miejscu każdego krwisto demonicznymi tęczówkami z pionowymi źrenicami. Uradowana i szczera twarz, wyglądała na lekko zmęczoną ale i skrywającą więcej tajemnic niż mogli by się domyślać. Trwając w zupełnej powadze z lekką nutką zaskoczenia, był zupełnym przeciwieństwem tego beztroskiego Dragon Slayer sprzed kilku miesięcy.
I jeszcze wijące się po całym jego ciele w odsłoniętych miejscach, głównie na policzkach i dłoniach czarne języki ognia, symbol demonicznej mocy Etherious. Spuszczając wzrok na jego dłoń, złączoną z dłonią dziewczyny, Makarov uchylił jedynie usta. Natsu nawet tutaj się zmienił? Do tej pory traktując Lucy jak przyjaciółkę z gildii i nie widząc jej uczuć, w końcu je zauważył? Natsu który zdawał się być dużym dzieckiem nie rozumiejącym spraw miłości, w ciągu tych cztery i pół miesiąca pobytu w Alvarez, dorósł na tyle aby je zauważyć? A może to sprawka jego brata Zerefa?
- Natsu... Lucy... ? Nie jesteście w stolicy? - odzywając się w końcu, Vermillion przeskakiwała wzrokiem z pary, a widząc jak dziewczyna zerka na młodszego Dragneel, ponownie zawiesiła na nim swoje szmaragdowe oczy.
- Musimy porozmawiać. Natychmiast. - warknął chłopak, nie siląc się nawet na uprzejmy ton.
Było to na tyle głośne, że będący w środku budynku na parterze członkowie gildii, spięli ramiona, cofając się w tył. Widząc jak ludzie patrzą na niego spod byka i ewidentnie boją się go, Mavis machnęła ręką na niego i Lucy, aby poszli z nią na górę.
...
- Możecie mi wytłumaczyć, co to do cholery ma znaczyć?!! - wydarł się Natsu, gdy drzwi w pokoju na piętrze zamknęły się za dwójką mistrzów i nim z Lucy.
- Carla miała wizję... - odpowiedziała Mavis, widząc stojącą ze spuszczoną głową magini kluczy zodiaku.
- Zdążyłem się już o tym dowiedzieć! - nie spuszczając z tonu, chłopak skrzyżował wkurzony ręce na piersi. - Czemu nic o tym nie wiedziałem?! Czemu nie powiedziałaś nic o tym Lucy?!! Gdyby mi o tym powiedziała, przyszedł bym tutaj z nią od razu! -
- Nie miałam jak się z tobą skontaktować. - mruknęła Vermillion, w odpowiedzi czego dostała głośne i poirytowane prychnięcie młodszego Dragneel.
- Natsu... - zwracając się delikatnie, Lucy pociągnęła go za rękaw czerwonego płaszcza, zwracając tym samym na siebie uwagę jego demoniczny oczu.
- Hmm? - mruknął, nachylając się do niej.
- Możesz wyjść z Etherious. Porozmawiajmy spokojniej, bo tak to się tylko jeszcze pokłócimy. - poprosiła, uśmiechając się czule.
Przymykając oczy, Natsu zgrzytnął zębami niezadowolony, wychodząc od razu na jej prośbę z demonicznej formy. Widząc jak czarne znaki znikają z jego skóry, a oczy na powrót nabierają ludzkich kształtów z zielonymi tęczówkami, Mavis wypuściła powietrze. Dziękując wzrokowo Lucy za ingerencję, wskazała ręką na sofę, gdzie siadł zaraz po wejściu Makarov i skąd obserwował ich w ciszy.
- Postoję. Już się dość nasiedziałem u Hisui. - mruknął Natsu, przyprawiając tym zdaniem Mavis i Makarowa o stan zawałowy.
- Nastu widziałeś się z Hisui?! - krzyknęła Pierwsza mistrzyni, podrywając się w górę z sofy.
- Gray miał cię poinformować, ale nie mogliśmy nawiązać połączenia. Coś się stało z lakrymą. - kłamiąc, Lucy założyła jeden z kosmyków za ucho.
Gdy czekali na powrót Natsu, ustalili wspólnie, że poinformują mistrzynię o tym co się tam stało, gdy on dołączy do nich. Jednak gdy powiedział, że chce z nią pogadać i zabrać przy tym ze sobą Lucy, ekipa uznała że odpuści nawiązanie połączenia.
- Chwila, to wy się... znalazłaś go już w stolicy? Nie po drodze do niej? - ciągnęła dalej Mavis.
- Panie wybaczą, ale mi się spieszy i nie mam całego dnia na takie pogaduszki! - syknął chłopak, uciszając dwie blondynki. - Królowej Fiore nic się nie stało, ale magowi z Amakmar który próbował ją zabić i który w urywku wizji Carly przybrał postać Hisui, jest obecnie w lochach pałacu Mercurius. Owszem, Zeref prosił mnie o rozmowę z Hisui E. Fiore, ale do jasnej cholery, jak mogliście pomyśleć, że mógłbym ją skrzywdzić?! - krzyknął. - Wiem, że w Vistarion stało się co się stało, za co przepraszam, jednak nie mogę uwierzyć że mogło to zachwiać nasze wspólne zaufanie!! -
- W Vistarion oboje nas poniosły emocje. Nie musisz za to przepraszać. - wtrąciła Lucy, nerwowo przebierając palcami u rąk.
- Zeref zawsze powoduje... - zaczęła Mavis, jednak gwałtowne wystawienie dłoni przez chłopaka, przerwało jej wypowiedź.
- Nawet nie próbuj, znów wieszać na nim kotów! Ma swoje grzeszki za uszami, ale nie całe zło, to jego wina! -
Czując jak atmosfera robi się coraz bardziej cierpka, Makarov postanowił się wtrącić.
- Natsu, co twój brat chciał od Hisui? Czy to sprawa prywatna? -
- Owszem prywatna Jiichan, bo dotyczy też mnie, ale i was. - utrzymując swoje stanowcze wypowiedzi, Natsu spuścił jednak z tonu.
Streszczając pomysł starszego brata, chłopak dotarł w końcu do momentu wyznania jego przyłączenia się do 11 Tarcz Alvarez i roli ambasadora w Fiore. Słysząc również po raz pierwszy to wszystko, Lucy otworzyła szeroko usta, patrząc niedowierzająco na swoją miłość.
- Na tę chwilę, Królowa Fiore opowiedziała się przychylnie za moim pobytem tutaj, jednak nacisnęła, że ostateczna decyzja ma leżeć w twoich rękach Shodai. Dlatego jestem tutaj pomimo tego, że powonieniem być już w Vistarion i mówić bratu o magu który próbował zabić Hisui oraz wrobić mnie w to, powodując konflikt między Alvarez a Fiore. Nie musze wam chyba tłumaczyć, jakby to się mogło skończyć?! -
- Shodai ! - Lucy podnosząc po raz pierwszy ton głosu, zatrzymała swój wzrok na oczach mistrzyni. - Mogę ręczyć za niego, kiedy tu będzie a w razie potrzeby, mogę też lecieć z nim do Vistarion! -
Zerkając na młodszego Dragneel, Mavis zauważyła jak ten nieznacznie pokręcił głową, nie zgadzając się na ostatni pomysł Heartfili.
- Lucy nigdzie się nie będziesz wybierać. Wiem, że chcesz być przy nim w Fiore i nie widzę w tym większego problemu, ale w Alvarez ostatnie słowo będzie należeć do Zerefa, a on na pewno nie zgodzi się na to. Mylę się Natsu? -
- Nie. Rozmawiałem z nim po waszym wyjeździe i jasno powiedział, że nie wyraża zgody na to abyś ty Lucy i ktokolwiek inny zostawał tam na dłużej, a tym bardziej bez jego wiedzy. Chodzi tu o wasze bezpieczeństwo. - dodał, widząc malującą się irytację w oczach dziewczyny.
- W takim razie, zgodzisz się aby Natsu mógł tutaj być w Fiore? - upierała się dalej blondynka.
- Rozumiem obawy Hisui. Gdyby ogłosiła pokój od tak z Alvarez, mogła by doprowadzić do chaosu i wewnętrznych sporów w kraju. Zgadzam się z nią jeśli chodzi o rolę ambasadora, jednak też na pewnych warunkach. Jak chcesz wytłumaczyć innym gildią fakt, że Zeref cię uratował i jest twoim bratem? Bo nie wierzę, że będziesz cały ten czas milczeć o tym, zwłasza że masz być jego przedstawicielem tutaj. - zapytała Mavis, siadając obok Makarova.
- To już moja głowa w tym. - zażartował Koutaishi pierwszy raz odkąd tutaj wszedł. - Ale nie musisz się bać, nie zrobię nic co by miało zaszkodzić dobremu imieniu Fairy Tail. - dodał, gdy stojąca obok niego Lucy, dała mu z łokcia w bok, aby przestał się wygłupiać.
Ustalając szczegóły jego pobytu tutaj oraz to co się dokładnie stało w pałacu Mercurius, zeszło im tak kolejne paręnaście minut. Tym jednak razem, Natsu mając nawet dobry humor, wplatał czasami drobne żarty czy śmiał się z reakcji Lucy, gdy ta załamała ręce, na wieść jak to usiadł na fałszywym Arcadiosie i to samo zaproponował samej Hisui.
- Wrócisz do Vistarion w kilka sekund? - powtórzyła Vermillion, gdy Natsu oświadczył im w końcu to samo co ekipie w stolicy. - Jak? -
Lucy siedząc na stole w pokoju, oparła twarz na ręce, przymykając oczy.
- Nie masz co się go o to pytać Shodai, bo to jego mała tajemnica. - przedrzeźniając Księcia Alvarez, dziewczyna wypuściła ciężko i z wielką irytacją powietrze.
- Znowu Zeref? Tak? - burknęła Mavis, wiercąc zniecierpliwionym wzrokiem chłopakowi dziurę w głowie.
Przymykając oczy i podnosząc je aż na sufit, chłopak odezwał się przyciszonym głosem.
- Przez moją księgę END. Brat oddał mi od samego początku władanie nad nią, tylko że dopiero teraz nauczyłem się z niej korzystać. - zaczął, a widząc jak zwrócił tym uwagę wszystkich, kontynuował dalej. - W bardzo dużym skrócie, potrafię uciekać do księgi i chować się w niej z dowolnego miejsca i w dowolnym czasie. Jako jedyny z demonów, potrafię też samodzielnie z niej wychodzić, tylko tutaj jest taki minus, że ZAWSZE pojawiam się obok niej. Czyli skoro księga jest przy bracie w Vistarion, to mogę skoczyć prosto do niej i wyjść z niej w mniej niż kilka sekund. -
- Więc, jeśli księga byłaby tutaj, mógłbyś pojawiać się kiedy tylko byś chciał? - rzuciła Lucy, zeskakując ze stołu i podchodząc do chłopaka.
- Zeref się na to nie zgodził. - mruknął ponuro Natsu.
- Bo? Niby czemu? - prychnęła Heartfilia, jednak widząc przybita minę chłopaka, szybko załapała powód.
Gdyby coś się stało Księdze, Natsu również by ucierpiał.
Gdyby coś się stało Natsu, nikt z nich nie pomógł by mu jak Zeref.
Gdyby Księga była tutaj, a Natsu nie był przy Imperatorze, jego straszy brat mógłby w porę nie zareagować, co mogło by się skończyć nawet bardzo źle.
- Niestety są to moje prywatne linie lotnicze, więc nie mogę przenosić przez nie też innych osób, czy przedmiotów. - mówiąc to, młodszy Dragneel wskazał na leżącą niedaleko kule lakrymy. - Hisui chciała porozmawiać też z moim bratem przez kryształ, jednak musiałem jej odmówić właśnie przez ten powód. Na tę chwilę, może się komunikować z Zerefem, tylko i wyłącznie przeze mnie. - kończąc swoją wypowiedź, chłopak wyciągną ręce w górę, przeciągając się.
- A... a gdybyś... Gdybyś poszedł do Eri... - zaczęła niepewnie Lucy. - Zostawiłam ci u niej mój kolczyk z lakrymą. -
Mavis i Makarov ściągnęli brwi widząc jak chłopak na kilka sekund spiął się z nerwów. Zupełnie jakby coś przed nimi ukrywał, a zwłaszcza przed Lucy.
- To za duża odległość. Nie wypali. - stwierdził starając się jak najszybciej zejść z tego tematu. - Jeśli wyjaśniliśmy sobie już wszystko, to ja się będę zbierać. Pogadam z bratem, załatwimy z Amakmar co mamy i przylecę tym razem na dłużej, okej gwiazdeczko? - dodał ściszonym głosem, jednak na tyle głośnym alby Lucy doskonale usłyszała końcówkę.
Czując jak uszy zaczynają jej płonąć wraz z policzkami, sięgnęła do kieszeni i wyjmując z niej pojedynczą różę, cisnęła nią w twarz rozbawionego chłopaka.
- Żebyś mi się więcej z nimi nie pokazywał. - syknęła.
- W takim razie oddaj resztę. - odbijając piłeczkę, Natsu bawił się kwiatkiem w palcach, które zaczęły powoli zmieniać się w demoniczne szpony.
- Za późno. Wyrzuciłam je już. - zawołała, odwracając się tyłem do chłopaka, który na powrót wszedł już w Etherious.
Podrzucając w górę różę, młodszy Dragneel zrozumiał jej zachowanie i to, że nie chciała się z nim żegnać ani patrzeć jak znika przed jej oczami. Znowu.
- Do zobaczenia. - szepnął do Mavis i Makarova, nim demoniczny żar objął go całego.
Czując ciepło na plecach, które szybko znikło, Lucy przeszły zimne dreszcze samotności, gdy coś dotknęło czubka jej głowy. Sięgając ręką, zdjęła sobie z włosów rzuconą przez chłopaka różę.
- Głupek. - pisnęła, przyciskając kwiatek do piersi i uśmiechając się.
~~~
* Shodai (z jap. pierwsza generacja / założyciel)
Jiichan (z jap. dziadek / senior; forma grzecznościowa)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro