27. Nowy porządek Spriggan
127 dzień pobytu Natsu w Alvarez
Czekając na przyjście brata, Zeref po raz dziesiąty spuścił swój wzrok na trzymanym w ręce liście, adresowanym bezpośrednio do niego. Równy tydzień po przejęciu przez młodszego syna władcy Amakmar władzy, przysłał on dość długie pismo. Oprócz steku bezsensownych zdań, były w nim też te które przykuły uwagę Imperatora.
Zaprzestanie walk które jego ojciec prowadził ze starszym Dragneel, wycofanie swoich wojsk z terenów które były obecnie najbardziej zapalnym punktem sporów, czy prośba o uszanowanie nowego Króla Amakmar i zapewnienie pokoju między jego państwem, a Imperium Alvarez.
Oczywiście nie obyło się też bez zaproszenia do rozmów twarzą w twarz, aby dojść do porozumienia w sprawach wymiany handlowej i podpisania tych dokumentów, które umożliwią swobodne przekraczanie ludności cywilnej granicy.
Wzdychając, Zeref podniósł swoje oczy w górę akurat gdy na schodach pojawiła się wiśniowa czupryna, a zaraz za nią zielone oczy i jak zawsze rozbawiona twarz jego młodszego brata.
- Tutaj. - zawołał starszy Dragneel, kiwając głową aby chłopak ruszył za nim.
Dobiegając do niego, Natsu założył ręce za swoją głowę, wołając radośnie.
- Co tam? Słyszałem, że Amakmar wycofuje się z naszych ziem. -
- Owszem. I nie tylko. - mruknął Zeref, podając w ruchu list bratu.
Czytając go na szybko, Natsu kręcił ustami raz w prawo a raz w lewo, w rytm swoich kroków.
- Czyli pokój. Po problemie. - wzruszył ramionami, składając z powrotem kartkę, jednak nie oddając ją bratu. - Tylko czemu mam wrażenie, że poszło to za łatwo? - dodał pod nosem.
- Właśnie dlatego, że to wszystko... - mówiąc to, Zeref zatrzymał się pod ogromnymi drzwiami, wskazując oczami na kartkę w rękach Natsu. -... to zasłona. Nie twierdzę, że nowe pokolenie nie może mieć dość tych walk, jednak patrząc na ich rodzinę z perspektywy czasu, nie podoba mi się ta gwałtowna zmiana. -
Wypuszczając powietrze przez usta, chłopak stworzył malutki języczek smoczego ognia. Tymczasem uśmiechając się zadziornie, Zeref położył dłoń na skrzydle drzwi, popychając je.
- Czyli mamy udawać, że nic się nie domyślamy i co dalej? Czekać na ich ruch? - mruknął w końcu Książę Alvarez.
- Ta sytuacja wymaga od nas pełnej koordynacji. Zmian. - odparł chłodno Zeref, przechodząc przez próg głównej sali narad.
Podążając za nim, wiśniowo włosy chłopak w ciszy obserwował kierunek w którym podążał kruczo czarny chłopak.
- Natsu, czy wiesz kim są w baśniach wróżki? - zapytał Imperator, stając za swoim krzesłem.
Przekrzywiając głowę w bok, młodszy Dragneel posłał starszemu pełne litości spojrzenie. Jednak widząc jak on wciąż czeka na odpowiedź, zawołał znudzony.
- Ciężko abym nie wiedział kim są wróżki. -
- A te prawdziwe? -
- Czy wróżki mają ogony, odwieczna zagadka, odwieczna przygoda. Tak, tak... znam to. Jednak jeśli mam powiedzieć szczerze, dla mnie najprawdziwszą wróżką jest tylko jedna osoba i ty już dobrze wiesz o kim mówię. - mruknął, kładąc list Amakmar na stole przy krześle brata.
- Lucy Heartfilia. - wymawiając ostrożnie imię i nazwisko dziewczyny, Zeref uważnie obserwował twarz brata. - A Sprigganie? Co o nich wiesz z baśni? -
- Groteskowe stworzenia. Sam nawet mówiłeś, że są to groteskowe wróżki. - mruknął Natsu, a widząc kiwanie głowy czarno włosego ciągnął dalej. - W bajkach zawsze były utożsamiane z nieuprzejmym zachowaniem. Krzywdziły innych, były mściwe. Potrafiły wywoływać kataklizmy, niszczyć dobytki ludzi. Nie mnie tu porównywać, ale akurat ten opis w pełni się zgadza z wywołaniem przez ciebie wojny w Ishgarze i tego co pozostało po niej. -
- To wszystko? - uśmiechając się niewinnie, Imperator wzruszył ramionami.
Mrugając parę razy, Natsu złapał się za biodra, przyjmując wyzywającą postawę.
- Dobra, mam dość tych podchodów. Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? -
- Wiesz czemu Sprigganie były groteskowo brzydkie? Czemu wywoływały strach wśród ludzi? Czemu były zupełnym przeciwieństwem delikatnych wróżek? -
- Ying i Yang? Przeciwieństwa? Równowaga świata? No nie wiem. - prychnął lekceważąco Natsu.
- Ludzie zapominają o tym, jednak Sprigganie mają też bardzo ważne zadanie. To one ochraniają wróżki, odstraszając i przeganiając tych, którzy chcieli złapać lub skrzywdzić je. - mówiąc to, Zeref uśmiechał się coraz bardziej, widząc rosnące zainteresowanie brata i jego zaskoczenie.
- Tego nie wiedziałem... Ale moment. Skoro ty to wiesz i stworzyłeś Spriggan na ich podobieństwo... To... -
- Tak. - odpowiadając krótko, Zeref obrócił głowę na środek ogromnego, okrągłego stołu z wielkim, fioletowym kryształem po środku. - Chciałem, aby Sprigganie byli blisko gildi Mavis. Jednak przez moją klątwę sprzeczności i pogoń za swoją śmiercią, zupełnie o tym zapomniałem. -
Poważniejąc, młodszy Dragneel podszedł do brata, stając z nim ramię w ramię.
- Wiesz, że nie jest na to za późno. Możesz dogadać się z Mavis. -
Kręcąc głową na boki, Zeref odchrząknął jak to miał w zwyczaju podczas zmieniania tematu rozmowy.
- Tak jak ci mówiłem, Amakmar prawdopodobnie szykuje coś. Dlatego musimy być bardziej niż do tej pory czujni. -
- Jasne. Wiesz, że możesz na mnie polegać. -
- Wiem, ale to może nie wystarczyć. Przed wojną, zasiadało tutaj 12 Spriggan chroniących kraj. - mówiąc to, Imperator wskazał ręką na dwanaście pustych miejsc oraz jego krzesło. - Czas przywrócić Alvarez siłę. -
Słysząc tę deklarację, Natsu natychmiast się ożywił.
- Chcesz reaktywować 12 Spriggan?! - krzyknął, a widząc potwierdzenie tego dodał. - Ale tylko sześcioro wciąż żyje. Jak chcesz to zrobić? -
- Na obecną chwilę mam nowych kandydatów. Oprócz Invela mojej prawej ręki, Ajeela, Dimarii, Brandish, Jacoba i Neinhart, dołączą do nas dwie nowe dziewczyny. Do tej pory służyły w oddziale Irene, jednak ich zdolności przez ten czas od wojny, mocno wzrosły. Dlatego podjąłem decyzję o zaproszeniu ich. -
- Mmm, sorka ale chyba ich nie kojarzę za bardzo. -
- Nie szkodzi. Zobaczysz je dziś na obradach o ile będziesz chciał przyjść. -
- Przecież wiesz, że będę. Zawsze jestem. - uśmiechając się, Natsu założył ręce na klatce piersiowej. - Z nimi wychodzi ósemka. Brakuje ci więc 4 osób. -
- Yajeel, dziadek Ajeela bardzo długo mi już służy. Posiada ogromną wiedzę, więc zajmie miejsce Augusta. -
- To 9 osoba. -
- Dolicz jeszcze mnie... -
- Dziesiąta. Właśnie zastanawiałem się, czemu od samego początku nie... - zaczął Natsu, gdy zobaczył jak brat mruży dziwnie oczy. - Co? -
- Zapytam cię o coś. Nie musisz mi teraz odpowiadać, ale byłoby dobrze, gdybyś nie ociągał się za długo z tym. Chcesz zostać pełnoprawnym Sprigganem i dołączyć do nowej Jedenastki Spriggan, Tarczy Alvarez. -
- Ja? - wskazując na siebie palcem, Koutaishi osłupiał.
Jakby na to nie patrzeć, przyjął już logo Spriggan, był na każdej ich obradzie, zajmował się ich sprawami, zastępował brata... ale zawsze jako Książę Alvarez. Tarcze Alvarez... Główny trzon siły Alvarez.
- W Fairy Tail też macie taką klasę. Z tego co pamiętam, mówiłeś że jest na nią specjalny egzamin. Twój przerwałem ja i Aknologia na Tenroujima. - kontynuując, Zeref odsunął swoje krzesło, nie siadając jednak na nim.
- Egzamin na maga klasy S. - wymamrotał chłopak.
- Tarcze Alvarez można teoretycznie porównać do tego, lecz ponieważ Alvarez rządzi jedna gildia, to w praktyce wychodzi nam coś wyższego od waszej klasy S. -
- Hehe... Ironia. Mam być Tarczą Alvarez, mimo tego że nie udało mi się zdać egzamin w Fairy Tail? -
- Widać takie było twoje przeznaczenie. Znając jednak ciebie, wiem że lubisz nawet je spalać na popiół. Dlatego decyzja należy do Ciebie. Do niczego cię nie zmuszam. Nawet jeśli odmówisz, nie widzę przeszkód abyś nie mógł uczestniczyć w każdej z narad. Włączając w to też tą dzisiejszą. - kończąc to mówić, Imperator odwrócił głowę na drzwi, które otworzyły się na oścież.
Wchodząc po kolei, członkowie nowych Tarcz Alvarez podchodzili do swoich krzeseł. Wśród nich Natsu szybko dostrzegł dwie nowe twarze, które trzymając się razem, szukały wzrokiem swoich miejsc przy stole.
Rozglądając się po członkach Spriggan stojących przy swoich miejscach, Natsu zauważył, że odstawiono na bok tylko jedno krzesło. Ostatni, jedenaty wolny stołek po prawej ręce brata został pusty. Zdziwiony tym już miał się pytać gdzie jest Invel, który zawsze tam siedział, gdy kątem oka zobaczył go stojącego po lewej stronie Zerefa.
Ostatnie wolne miejsce... było dla niego.
Widząc jak kruczo czarny chłopak czeka na jego ruch, Natsu podszedł do stołka sygnalizując tym samym, że chce zostać na obradach.
- Witam nowe i obecne już Tarcze Alvarez. - mówiąc to, Zeref gestem ręki nakazał wszystkim usiąść. - Od dzisiaj nasza dziesiątka... -
- Jedenastka. - poprawiając brata, Natsu zabrał głos. Tym jednak razem, nie tylko oczy czarnego maga, ale i pozostałych osób w sali, skupiły się wyłącznie na nim. - Jedenastka. Zgadzam się. - oznajmił stanowczym głosem.
- Jesteś tego pewny? Nie chcesz tego jeszcze przemyśleć? - dopytał Imperator.
- A co tu przemyślać. Podjąłem już tę decyzję, gdy poprosiłem cię o tatuaż Alvarez. Nie cofam swoich słów. Jestem pewny. -
- W takim razie, od dzisiaj obecna tutaj jedenastka, staje się główną i pierwszą siłą oraz Tarczami Imperium Alvarez. -
⚜️⚜️⚜️
1. Zeref Dragneel
2. Natsu Dragneel
3. Invel Yura
4. Yajeel Ramal
5. Ajeel Ramal
6. Dimaria Yesta
7. Brandish μ (mi)
8. Jacob Lessio
9. Neinhart
10. Juliet Sun
11. Heine Lunasea
* Juliet i Heine u mnie w książce żyją.
⚜️⚜️⚜️
Czując dziwna radość, Natsu przesiedział całe spotkanie słuchając uważnie tego co Zeref mówił, co uzgadniał a także co konsultował bezpośrednio z nim. Nawet udział w ogólnym głosowaniu wydawał mu się czymś wyjątkowym, mimo że nie pierwszy raz to robił.
Niektórzy mogli by powiedzieć, że oszalał. Upadł jako wróżka, pochłonęła go ciemność. Gdy światło nie dawało mu szansy na przeżycie, chwycił się mroku jak brzytwy. Wtedy myślał, że jego powrót będzie tylko kwestią czasu, jednak teraz zupełnie nie chciał tego robić.
Upadł.... Upadł jako wróżka Fairy Tail, ale za to narodził się jako Spriggan Alvarez.
- Pozostaje jeszcze jedna sprawa. - zmierzając do końca narady, Imperator zerknął kątem oka na brata. - Smocze Bóstwo Księżyca, Selene. Nie muszę mówić, że nie podoba mi się jej wtargnięcie tutaj do pałacu oraz to, że tak bardzo interesuje się tobą. - dodał.
Każdy w ciszy zdawał się nerwowo przełykać ślinę, włącznie z chłopakiem do którego było to skierowane.
- Selene wygadała ci się, czemu ma taką obsesję na twoim punkcie? Bo chyba nie chodzi tylko o moc Dragon Slayer? - zabierając głos, Dimaria poruszyła się na krześle.
- Selene chce żebym zabił Ignie. - mruknął Natsu, a widząc niezrozumienie na twarzach wszystkich, westchnął głęboko. - Zanim smokożercy mnie zaatakowali w Fiore, byliśmy wcześniej na pewnej misji w Guiltina. Nie mówiłem czego dokładnie miała dotyczyć ta misja, bo nie powinienem. Taka jest jej zasada. -
- Czyli mam rozumieć, że mam zostawić na twojej głowie całą tę sprawę? - sycząc zły, Zeref zaczął stukać palcem o stół. - To kim jest Ignia, też nie możesz powiedzieć, prawda? I to, że nie zdziwiłeś się za bardzo na to, że ona jest smokiem też ma związek z misją? -
- Tak. -
- Świetnie. - mrucząc, starszy Dragneel machnął ręką. - Tylko zwróć uwagę, że owa smoczyca naruszyła naszą prywatność. Jawnie wypowiedziała Alvarez wrogość. -
Strzelając zębami, Natsu przerzucał wzrokiem po wszystkich zebranych, zatrzymując się na ostatnich oczach po swojej lewej.
- Selene chce abym zabił Ignie. - powtórzył niemrawo. - To jedno chyba mogę powiedzieć, ale nic więcej. Ignia to syn Igneel'a, Smocze Bóstwo Ognia. - dodał.
- Co? - ożywiła się Juliet w przeciwieństwie do Heine, po której te wieści spłynęły jak woda po kaczce.
- Oszalała?! - zawołała Dimaria z Ajeel'em, zrywając się z miejsc.
- To czyste samobójstwo. - stwierdził Invel, poprawiając okulary.
- Nie zgodziłeś się? - jako jedyna, Brandish skierowała swoje słowa bezpośrednio do Natsu, jakimś cudem przekrzykując wrzawę, która wybuchła pomiędzy Sprigganami.
- Nie. I gdybyś mnie wtedy stamtąd nie zabrał, spróbowała by mnie zabić za odmowę. - dorzucił chłopak wiedząc, że tym stwierdzeniem tylko dolewa oliwy do ognia cierpliwości brata.
Czując jak złowroga aura wylewa się wręcz z Zerefa, każdy ze Spriggan wstrzymał powietrze, włącznie z samym młodszym Dragneel.
Na zewnątrz oaza spokoju, lecz wewnątrz znów obudził się w nim kosiarz śmierci. Gdyby tylko miał klątwę sprzeczności, to jego natychmiastową ofiarą na pewno stała by się Selene.
- Jednak... - odzywając się, Natsu przerwał ciszę. -... chyba zauważyłem coś jeszcze. Ona się mnie boi, stąd taka stanowcza reakcja z jej strony. -
- Boi się ciebie? Niby czego lub w którym momencie? - prychnął Neinhart, jednak podniesiona dłoń Imperatora sugerująca grzecznie aby się zamknął wraz z innymi, uciszyła go od razu.
- Selene czy tego chce czy nie, to wciąż smok. A ty posługujesz się magią stworzoną do zabijania smoków. Mam rację? - stwierdził spokojnie Zeref.
- Tak. Jest jednak coś jeszcze. Może to głupie ale myślisz, że dałbym radę również zmieszać swoją magię i klątwę? Tak jak ty próbujesz? -
Dziesięć par oczu skupiło się na kruczo czarnych oczach najstarszego Dragneel, w oczekiwaniu na osąd. On jednak trwał w czymś pomiędzy skupieniem i szokiem, nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Próbowałeś już? - wydusił z siebie.
- Trochę tak, gdy się zorientowałem, że smocza moc wróciła. Jednak marnie mi to wychodziło i za nic nie mogłem ich zmieszać. -
- Dobra, skończmy obrady i pójdziemy razem poćwiczyć. Pokaże ci jak to robić, ale proporcje sam musisz wypracować. - śmiejąc się, Imperator wyciągnął dłoń, czochrając wiśniowe włosy brata. - Nie przeczę, ale Selene będzie się miała czego obawiać, jeśli ci się to uda. Jednak do tego czasu trzymaj się od niej jak najdalej i w razie waszego spotkania, gdyby mnie nie było w pobliżu, masz uciekać do księgi. -
- No wiesz co!! - zawołał Natsu, jednak widząc poirytowaną brew brata, szybko spóścił z tonu.
- Swoją drogą, jak ci idzie skakanie do niej? -
Udając obrażonego, chłopak odmruknął coś niewyraźnie, co wywołało cichy szmer śmiechu pozostałych Sprggan.
- Nawet dobrze. Ćwiczę w każdej wolnej chwili. -
- A jesteś w stanie przenosić się nie widząc księgi? To ważne. -
- Tak, pewnie. - przeciągając się na krześle, Natsu uśmiechnął się cwaniacko.
- W takim razie zrób to teraz. Księga została w gabinecie u mnie. Piętro niżej. - mówiąc to Zeref wstał z krzesła, wymuszając tym samym powstanie wszystkich.
- Teraz? No... No dobra. - wahając się, młodszy Dragneel również się dźwignął z krzesła.
Przywdziewając swojego pełnego Etherious, obtoczyć się ognistym kokonem, znikając wraz z nim w ciągu kilku sekund.
Miał przenieść się do gabinetu brata, lecz kiedy otworzył oczy zorientował się, że wciąż był w sali narad, lecz za plecami brata.
- Co jest? Czemu? Przecież mi wychodziło... - zawołał, widząc odwracającego się bez emocji Zerefa. - Przysięgam. - dodał, czując jak zawalił tak proste zadanie.
- Dora robota. - pochwalił nagle Imperator, zbijając z pantałyku brata. - Powiedziałem to specjalnie, że księga jest u mnie w gabinecie. Chciałam sprawdzić, czy pomimo tego że jej nie widzisz, teleportujesz się na pamięć. W sensie zapamiętujesz miejsce gdzie leży, a potem skupiasz się na nim. Jeśli byś tak robił, musiał byś zacząć od nowa. Musisz wyczuwać księgę sam, bo zawsze może ona zostać przemieszczona. - kończąc mówić swój monolog, starszych Dragneel wyjął za swoich pleców księgę END.
- Ale... Skąd ona się tu wzięła?! Przecież... - krzyknął Natsu, wskazując na tom w rękach brata. - Nie mów mi, że przywołałeś go do siebie, gdy mnie o to poprosiłeś. - dodał widząc rosnące rozbawienie brata. - Oszust. - prychnął gdy Zeref zaczął się śmieć.
- Braciszku sprawdzałem cię, bo mam dla ciebie specjalne zadanie, które będzie wymagało użycia księgi. - mówiąc to, Zeref kazał pozostałym Spriggan wyjść.
- Jakie? Związane z Amakmar? - szepnął wiśniowo włosy chłopak, gdy drzwi zamknęły się za ostatnią osobą, zostawiając go sam na sam z bratem.
- Poniekąd można tak powiedzieć. Już ci wszystko wytłumaczę. -
C.d.n.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro