Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 49.

Julie

- Hej, moja Julio- powiedział mój chłopak.

Była 7.30 i miałam zamiar szykować się do szkoły, ale moje niecne plany zaprzepaścił widok przystojnego bruneta w drzwiach mojego skromnego pokoju. Stałam tak umalowana i jedynie nakryta szlafrokiem.

Nieśmiało podeszłam do chłopaka, który stał oparty o framugę. Nie dawałam po sobie poznać, jak bardzo jestem stęskniona. Z miłą chęcią już dawno bym się na niego rzuciła. Musiałam jednak utrzymywać pozory.

- Hej- odparłam beznamiętnie.- Jak było na wyjeździe?

- Pytasz mnie o wyjazd?! A gdzie jakiś buziak, cokolwiek ? - uśmiechnął się ukazując rząd prostych zębów.

Uśmiechnęłam się wbrew sobie. W jego oczach dostrzegłam błysk. Zbliżyłam się o krok.

- Co tak skromnie... Podejdź i daj mi porządnego całusa na przywitanie, księżniczko. Poza tym, wyglądasz obłędnie w tym szlafroczku- puścił mi zalotnie oczko.

Zrobiłam niewielki krok. Chciałam się z nim troszkę podroczyć. Tylko nie zdawałam sobie sprawy, że mój plan zaprzepaści nagły zawrót głowy. Zakręciło mi się w głowie i stałam teraz chwiejąc się na nogach. Upadłabym, gdyby nie Aiden. Złapał mnie w pasie i z troską w oczach posadził na łóżku.

- Co jest, Julie?!- zapytał z przejęciem.

- Nic, po prostu nie zjadałam jeszcze śniadania- wiedziałam, że to jest kłamstwo. Nie byłam głodna, poza tym ostatnio sporo straciłam na wadze. Podejrzewałam, że to przez stres  i nawet nie zawracałam sobie tym głowy. Ale to już kolejny raz w ciągu zaledwie paru dni.

- Julie, proszę cię...Kat mówiła mi, że zemdlałaś przy stole. Martwię się. To już nie są żarty.

- Nie ma czego. Stres, szkoła, pogoda i ...wyjechałeś, więc byłam sama. Te czynniki wpływają na moje samopoczucie i zdrowie, ale spokojnie to się zmieni, bo wróciłeś do mnie, prawda?

Objęłam dłońmi jego policzki. Ucałowałam piękne usta. Oddał mój stęskniony pocałunek. Całowaliśmy się namiętnie i z uczuciem, aż nie przerwał nam krzyk babci z dołu, że musimy się zbierać, jeśli chcemy zdążyć na pierwszą lekcję. Niechętnie, ale oderwaliśmy się od siebie.

Dopiero przed opuszczeniem pokoju zorientowałam się, że nie jestem ubrana. Aiden ze śmiechem opuścił mój pokój, a ja narzuciłam na siebie czarną sukienkę do kolana i czarne botki. Zabrałam jeszcze kurtkę i torbę, poprawiłam włosy i na oko byłam gotowa.

Aiden rozmawiał na dole z moją babcią. Zawzięcie o czymś dyskutowali, lecz po chwili oboje wybuchnęli śmiechem. Gdy chłopak zobaczył mnie, pożegnał się z Lucine i ruszyliśmy do auta.

-----------------------------------------------------------

Aiden

To nie było zwykłe omdlenie. Nie widziałem jej zaledwie dwa dni, a od razu dostrzegłem, że schudła. Dalej wyglądała pięknie, ale schudła, co było niepokojące. Tym bardziej, że na codzień jest szczupła.

Moje myśli przerwał klakson srebrnego auta, które prawie przywaliło w nas na parkingu szkolnym. Spojrzałem groźnie na kierowce, którym był Christian, brat Jasmine. Chłopak pokazał mi jakiś nie miły gest, ale zignorowałem go.

Gdyby nie było ze mną Julie, pewnie od razu dostał by po pysku bez zastanowienia.

Odprowadziłem blondynkę pod salę, a sam poszedłem pod swoją.

Miałem na nią oko. Wyglądała blado. Uśmiechała się, ale nie zdawała sobie sprawy, że poznam nawet najmniejszy szczegół u niej.

Udawała.

Tak naprawdę była tak samo zdezorientowana jak ja i nieobecna. Całą drogę nic nie mówiła. Jedynie jak o coś pytałem to zdawkowo odpowiadała albo kiwała głową.

Po drodze spotkałem Willa i Kate, objętych przy szafkach.

Chrząknąłem.

- Czy wy przypadkiem nie macie lekcji?

- A czy ty przypadkiem, nie masz teraz lekcji z Lockinsem ?- zapytał Will, który odsunął się delikatnie od mojej siostry tak, że teraz spoglądali prosto na mnie.

- Mam prośbę Kate, patrz na Julie. Rano znów zemdlała...

- Co?! Znowu? Cholera...Cam musi ją sprawdzić.

- Obserwuj ją. Macie dzisiaj razem większość lekcji. A ona dziwnie się zachowuje..

- Jasne, nie ma problemu.

- Dzięki. Aaa, zapomniała bym.. lepiej, żebym nie wiedział - spojrzałem na nich wymownie- że nie było cię na lekcji siostrzyczko.

- Dobra, dobra- Kate pocałowała ostatni raz chłopaka i ruszyła w stronę sali, gdzie teraz powinna mieć lekcję historii z Julie.

Obróciła się w połowie drogi.

- Den, nie przejmuj się. Będę miała ją na oku.- powiedziała to i weszła do sali.

- Chodź Den- Will przedrzeźniał ton mojej siostry, po czym przybrał swój normalny ton- mamy teraz lekcję z karbownikiem, a on nie lubi spóźnień. Wiesz co było z Lucasem, tydzień temu. - zaśmiał się.

Szkoda mi było kumpla. Lucas tydzień temu spóźnił się i wparował w połowie lekcji. Za karę miał 15 zadań na następną lekcję i niemałą reprymendę. Nie wytrzymał stresu i przy całej klasie zwymiotował wprost na pana Lockinsa. Biedny chłopak. Za karę musiał stać na dziedzińcu szkoły przebrany za maskotkę drużyny koszykarskiej. Trzeba przyznać, że chociaż miał wtedy wzięcie u dziewczyn.

Ruszyliśmy w kierunku auli. Na korytarzu nie było żywej duszy, oprócz nas rzecz jasna, co oznaczało, że nie tylko jesteśmy ostro spóźnieni ale i mamy dodatkowe zadania za karę.
























Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro