Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26.

Siedziałyśmy z Kate w aucie.
Czekałyśmy na chłopaków.

Byłam w totalnej rozsypce.

- Kate...a gdzie jest Camille? - rozpłakałam się bardziej, myśląc, że ktoś mógł zrobić to samo sympatycznej brunetce.

- To ma związek z tym kretynem Liamem. To jego sprawka...ja już się z nim..

- Dość! Tak sprawy nie załatwicie.

W naszą stronę szedł już brat Kate, a za nim rozmawiający przez telefon przyjaciel. Na jego twarzy dostrzegłam ból, ale próbował nie tracić zimnej krwi.

- Musicie się ogarnąć.

Zauważyłam, że jego błękitna koszulka była ubrudzona. Buty miał całe w błocie.

- Musiałem pozbyć się jego ciała.

Spojrzałam na niego oniemiała i w szoku. Jak to pozbyć się?

Dostrzegł moją minę bo po chwili dodał:

- Julie, to nie tak jak myślisz...my po prostu mamy taki zwyczaj...no właśnie, nie mówiłem ci tego...to taka nasza tradycja. Robimy to w celu uszanowania i oddania szacunku. A Nick.. on zasługuje jak najbardziej na nasz szacunek.

- Rozumiem...- ale on nie przestał jeszcze mówić.

- Był dla mnie jak brat- dodał ciszej.- Nie wierzę, ale nie możemy się załamywać. On by tego nie chciał...Ale w tym wszystkim zapomniałem o Camille. Nie wiem gdzie ona jest....Kur...

- Aiden, uspokój się. Znajdziemy ją. Musimy!

- Kate, spróbuj do niej zadzwonić może, ona jest po prostu w domu...- Aiden sam w to nie wierzył.

- Tak, jasne...- wystukała numer Cam. Wzięła na głośno mówiący, żebyśmy wszyscy słyszeli.

- Halo...-usłyszeliśmy ciche stęknięcie.

- Halo, Cam? O mój Boże, Cam gdzie jesteś?

- Kat, nie..wiem...boli mnie ..głowa...jak po niezłej libacji... kurka, ale boli...

- Gdzie jesteś?- powtórzyła pytanie.

- Jestem u siebie. Ocknęłam się na wjeździe. Nie wiem...jak. Pamiętam tylko jak wyszłam z imprezy. Nick mnie znalazł i powiedział, że musimy jechać. Zapomnieliśmy, że piliśmy, więc poszliśmy na pieszo. Szliśmy przez park, na skróty.. a dalej nic nie pamiętam, ale cholernie łupie mi w głowie...i mam krew na włosach.

W słuchawce nastała krótka cisza.

- Cam zaraz u ciebie będziemy.

- Kat?

-Tak?

- Co z Nickiem? Czy on jest z wami? Nic mu nie jest?

- Cam...on..

- Nie, proszę cię, nie mów tego.

- Camille, Nick nie żyje.

Usłyszałam cichy szloch i westchnięcie. Cam przerwała połączenie.











Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro