Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Upadła...

Przetoczyła się po tafli i wylądowała na prawym boku z zamkniętymi powiekami.
Katsuki stał z szeroko otwartymi oczami i przyglądał się nieruchomej dziewczynie.

Viktor zareagował momentalnie. Odwrócił się i zbiegł ze schodów. Poruszał się jak najszybciej, aby dotrzeć do poszkodowanej. W tym czasie osoba, która dopiero weszła, zorientowała się, co się wydarzyło i podbiegła do barierki. Kiedy wzrok osobnika spoczął na kolorowowłosej, jego oczy rozszerzyły się w zdziwieniu.
Gdy Yuri zobaczył Viktora na dole, otrząsnął się i ruszył w jego ślady.
Całej trójce serca biły jak szalone, gdy wypełnił je strach o dziewczynę. Bali się, że tym razem może dojść do czegoś poważniejszego.

Czuła chłód. Delikatnie otulał jej ciało, a powieki były przez chwilę dziwnie ciężkie. Do tej pory czuła się w ten sposób tylko raz. Otworzyła oczy i spięła mięśnie całego ciała. Powoli starała się podnieść, co udało jej się dopiero po dłuższej chwili. Spojrzała w stronę drzwi i zobaczyła dwie postacie stojące przy barierce. Złapała się za lewe ramię i z opuszczoną głową skierowała się w stronę zejścia z lodu.

Kiedy tylko dotknęła ręką barierki, poczuła jak platynowłosy przytula ją z całych sił. Ona jednak stała nieruchomo. Nie rozumiała, co się dokładnie stało, nadal była mocno zszokowana, a wszystko docierało do niej z opóźnieniem.

Nikiforov puścił kolorowowłosą, dopiero, gdy usłyszeli jak ktoś biegnie w ich stronę. Był to oczywiście Katsuki, który stanął dopiero po chwili koło nastolatki.

— Wszystko w porządku, Elizabeth? — zapytał zmartwiony. Dziewczyna przeniosła na niego rozkojarzony wzrok, ale nic nie odpowiedziała.

Viktor widząc jej reakcję, a właściwie jej brak, poprosił swojego chłopaka, aby poszedł po coś ciepłego do picia dla młodszej koleżanki. On za to zaprowadził ją do ławeczki, gdzie starał się przywrócić ją do normalnego stanu.

— Eli, Eli, słyszysz mnie? — w odpowiedzi tylko przeniosła wzrok na starszego łyżwiarza. Zamrugała kilkakrotnie i zamknęła mocno oczy, by po chwili wybudzić się z transu. Pokręciła szybko głową i gdy zrozumiała już wszystko co się zdarzyło otworzyła szeroko oczy i delikatnie objęła w pasie zszokowanego jej postępowaniem Viktora.

Jego zdziwienie sięgnęło zenitu, gdy wyczuł jak nastolatka się trzęsie. Objął ją wtedy delikatnie i zaczął głaskać po głowie w uspokajającym geście. Był jednym z niewielu ludzi, którym na to pozwalała. Zawsze jej tata był jedynym mężczyzną, który miał przyzwolenie na ten gest, jednak teraz potrzebowała kogoś, kto go w tym zastąpi i platynowłosy doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Kiedy dziewczyna się już uspokoiła trzydziestolatek odsunął się delikatnie i posłał jej pocieszający uśmiech.

— Jak się czujesz? Wszystko w porządku? — spytał z troską.

— Tak, jest dobrze. Przepraszam, że was zmartwiłam — odpowiedziała spokojnie, posyłając w stronę mężczyzny lekki uśmiech.

— Na pewno nic cię nie boli? Jak kolano? — dopytywał.

— Naprawdę, wszystko w porządku. Nic mnie nie boli — odparła z lekkim chichotem.

— To nie jest śmieszne. Matko. — westchnął głośno i odgarnął włosy z czoła, podpierając jedną rękę o biodro.

— Wiem, przepraszam i dziękuję — dodała dziewczyna uspokajając się.

— Trzymaj — powiedziała do niej trzecia obecna na lodowisku osobą i podała jej bluzę, która wcześniej wisiała na barierce. Kiedy dziewczyna podniosła wzrok, zaniemówiła. — Pewnie ci zimno. Nieźle zaryłaś o ten lód.

Viktor miał już się odezwać, upominając młodego łyżwiarza, lecz nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich nie kto inny, jak Jakov. Były trener młodej łyżwiarki i Viktora, a także aktualny trener trzeciego świadka zdarzenia - Jurij'ego. Już niedługo, ale nadal.

Zdziwiony zbiorowiskiem podszedł do ławeczki i odciągnął na bok blondyna, by zamienić z nim kilka słów, po których Plisetsky wszedł na lód i zaczął swój trening.
On znów podszedł do ławeczki i stanął przed siedzącą dwójką.

— Elizabeth, Viktor, co się stało? — spytał spokojnie.

— Za duża rotacja — powiedziała dziewczyna zanim Nikiforov zdążył się odezwać. — Spokojnie, to nic poważnego. Chłopcy trochę panikują — dodała po chwili z lekkim uśmiechem.

— Rozumiem. Wybacz, że tak wyszło dzisiaj z lodowiskiem, Jurij koniecznie chciał się pochwalić nowym układem. Za chwilę powinna przyjść jeszcze Lili, żeby go ocenić — mówił spokojnie starszy mężczyzna.

— Nie ma sprawy, ja i tak miałam zejść dzisiaj wcześniej, a skoro Lili przychodzi to lepiej żebym się już stąd oddaliła — odparła spokojnie i już chciała wstawać, lecz platynowłosy nie pozwolił jej na to, ciągnąc za ramię, by usiadła.

— Siedzisz tu — rozkazał. — I nigdzie się nie ruszasz, póki co — dokończył akurat w momencie, gdy na salę wszedł Yuri niosąc dwa kubki gorącej czekolady.

Jeden z nich wręczył swojemu chłopakowi, a drugi nastolatce, po czym poszedł w kierunku tafli, by przywitać się z blondynem. Chciał również zostawić tą trójkę samą, bo wiedział, że mają wiele do omówienia.

— Dlaczego tak przed nią uciekasz? — zapytał Jakov po dłuższym milczeniu. Dziewczyna nie odpowiedziała na to, tylko spokojnie popijała ciepły napój.

Viktor zmarszczył brwi i przyglądał się dziewczynie. Miał nadzieję, że wszystkim to wytłumaczy, bo tak naprawdę nikt nie znał prawdziwego powodu jej zerwania więzi z byłym trenerem i choreografką.

Żaden z nich nie doczekał się odpowiedzi. Zrezygnowali z dręczenia dziewczyny, gdy po przeszło pięciu minutach nadal siedziała w tej samej pozycji, wyglądając na zamyśloną.

Zaczęli rozmawiać między sobą, odchodząc w kierunku barierki. Kiedy dziewczyna się wybudziła z zamyślenia cała trójka patrzyła jak młody łyżwiarz porusza się po tafli lodu. W tym czasie ona naciągnęła rękawy bluzy i po nałożeniu ochraniaczy na lekko zniszczone płozy, również podeszła do miejsca odgradzającego lodowisko. Oczywiście odsunęła się od grupy na dość sporą odległość.

Wpatrując się w taflę lodu rozmyślała o swoim dotychczasowym życiu, o sukcesach i porażkach. Wspomnienia treningów z dawnych lat wywołały delikatny uśmiech na jej twarzy. Wraz z przymkniętymi oczami i lekko pochyloną głową wyglądała uroczo i wręcz niewinnie.

— O czym tak myślisz? — spytał Jakov, który nie wiadomo kiedy znalazł się przy niej. Nie odpowiedziała na to pytanie, tylko kiwnęła głową w stronę lodowiska. Mężczyzna, jako były trener dziewczyny, wiedział, że najciężej zmusić ją do początku rozmowy, a potem już jakoś leci. — Nie przejmuj się, rozmawiałem z Jurijm i zabroniłem mu z ciebie kpić. Spokojnie, jeszcze wrócisz do pełni formy. Może chciałabyś do mnie wrócić?

— Nie sądzę, aby był to dobry pomysł — odpowiedziała cicho. — Moja "kariera" jest już skończona. Mam studia, pracę i parę innych rzeczy na głowie.

— Hmm, rozumiem, ale jakbyś zmieniła zdanie, to wiesz gdzie mnie szukać — dodał po chwili, jakby od niechcenia.

Cisza zaległa pomiędzy tą swoją i zdawać by się mogło, że Feltsman będzie wracać już do swojego podopiecznego, gdy ten niespodziewanie wrócił na środek lodowiska i po raz kolejny tego dnia zaczął poruszać się w rytm muzyki odtwarzanej w jego głowie.

— Swoją drogą, wiesz co się dzieje z Jurijm? — zapytał lekko zaniepokojony, wodząc wzrokiem za podopiecznym.

— Nie mam pojęcia. Dobrze wiesz, że nie rozmawiam z nim od zeszłych finałów Grand Prix.

— Co się właściwie wtedy między wami wydarzyło?

— Spytaj pupilka. — odparła już lekko rozdrażniona ciągłym poruszaniem tego tematu.

— To samo powiedział Jurij. Ostatnio ten chłopak prawie upadł podczas potrójnego Axela. Przez chwilę pomyślałem, że może ma to coś wspólnego z tobą, ale szybko zrezygnowałem z tego pomysłu. Uważam jednak, że musicie w końcu porozmawiać — stwierdził tonem nieznoszącym sprzeciwu.

— Nie mam pojęcia, co może być obrażonej księżniczce, ale szczerze, to w tym momencie najmniej mnie to interesuje. Chcesz wiedzieć co się stało? Mam po prostu dosyć jego samolubnego i egoistycznego zachowania Jakov, i dobrze wiem, że czujesz się podobnie. Najlepiej chyba będzie jak ja i on nigdy więcej się nie spotkamy. — To powiedziawszy skierowała się do chłopaków, a po dosłownie trzech słowach, po mp3 i ku wyjściu z sali wprawiając tym trenera w osłupienie.

Nie miała jednak szczęścia, bo idąc korytarzem minęła się z kobietę, o której była wcześniej mowa. Liliana, szczupła, wysoka kobieta o podłużnej twarzy, z wiecznie poważnym wyrazem. Jej ciemne włosy jak zawsze ułożone były w schludnego, ciasnego koka, a ona sama poruszała się z gracją i nienaganną postawą. Chłód bił od niej na kilometr.

Kolorowowłosa miała nadzieję, że była baletnica jej nie rozpozna. Nie miała jednak tego szczęścia, bo szatynka widząc nastolatkę od razu wiedziała kim jest. Rzuciła na nią szybko wzrokiem i dalej szła przed siebie. Ust żadnej z nich nie opuściło nawet jedno słowo. Obie kierowały się w swoją stronę.

Kiedy dziewczyna dotarła do szatni, szybko wyjęła klucze z bluzy i weszła do środka. Tak przeszła w łyżwach cały korytarz, by dotrzeć do szatni i opaść ciężko na ławeczkę. Wzięła szybki prysznic i usiadła ponownie. Kiedy zaczęła się ubierać dokładnie obejrzała nogę. Kolano nie bolało jej, opuchlizny żadnej nie było, napięcia mięśnia też nie czuła, więc na wszelki wypadek nałożyła tylko maść na nie, biodro i całą łydkę, po czym skończyła się ubierać i opuściła pomieszczenie.

Kiedy dziewczyna wyszła już z szatni, oddała klucz w recepcji i wyszka przed lodowisko. Usiadła na ławeczce i czekała na przyjaciół, po raz kolejny tego dnia oddając się zadumie, jednocześnie nie myśląc za wiele.

Szatynka spokojnym krokiem podeszła do współpracownika i stanęła obok niego, cały czas obserwując młodego blondyna.

— I co ja mam z nimi zrobić? — westchnął zmęczony całą tą sytuacją.

— Zostawić w spokoju — odpowiedziała kobieta. — Niech sami rozwiążą ten problem. Są już dorośli.

— Pełnoletni, nie znaczy dorosły, a ta dwójka jest czasami wyjątkowo nieodpowiedzialna. Myślałem, że Eli wróci na lód. — powiedział po chwili.

— To, że nie chce wracać, nie świadczy o nieodpowiedzialności i dobrze o tym wiesz. Zwyczajnie boli cię fakt, że taki talent, jak jej, zmarnuje się. — stwierdziła, brutalnie uświadamiając mężczyźnie błąd w jego myśleniu.

— Może masz rac...

— Oczywiście, że ją mam — przerwała mu. — Skup się na chłopaku, on też się niedługo przenosi, prawda? Pamiętaj też, żeby go nie hamować, bo teraz na nic się to nie zda. — dodała i ruszyła w stronę zejścia z tafli lodu, aby poprawiać blondyna.

— Na pewno nie chcesz nic zrobić? — zapytał platynowłosy, podchodząc bliżej do staruszka.

— A co ja mogę, sami powinni to rozwiązać. — odparł.

— Tylko tak mówisz. Sam przecież chciałeś ich godzić — odpowiedział z chytrym uśmieszkiem, a przypatrujący im się z boku Yuri myślał nad zaistniałą sytuacją.

— Nie obchodzą mnie sprawy prywatne tych dzieciaków, ale talent dziewczyny się przez ich kłótnie marnuje — uzupełnił swoją wypowiedź już lekko zdenerwowany.

— Nie wydaje mi się, żeby to było przez ich kłótnie — wtrącił najmłodszy z trójki łyżwiarzy, czym zdziwił pozostałą dwójkę. Kiedy widział w ich oczach pragnienia wyjaśnień, takowych też udzielił. — Wydaje mi się, że Elizabeth straciła wiarę w swoje możliwości, po tym co się stało. Kłótnia z Yurio tylko to wszystko komplikuje, bo nie jest w stanie całkowicie oddać się łyżwom, a kiedy jej się to uda, emocje są sprzeczne, co jest zarówno piękne, jak i przerażające. Sami widzieliście jak się zmieniła od czasu tego wszystkiego — powiedział niepewnie.

— Ale minęły już trzy lata... — odparł trener blondyna, choć w duchu tym samym uspokajał swoje sumienie.

— Eli była jeszcze dzieckiem, kiedy to wszystko miało miejsce. Dojrzałym, ale nadal dzieckiem. Chyba za dużo od niej wymagaliśmy — zasmucony Viktor oparł się o ramię partnera.

— Zamknęła się w sobie, bo nie miała nikogo, kto udzieliłby jej faktycznego wsparcia — kontynuował Yuri, czym jeszcze bardziej zdziwił starszych kolegów. Nie rozumieli ani tego, czemu w chłopaku zapłonęła taka pewność siebie, ani jego słów. — Od samego początku wszyscy rzucali słowami, ale nikt nie poparł ich czynami. Myślę, że Eli jest zbyt... wystraszona, aby wrócić teraz na szczyt, ale wierzę, że jej się uda.

Mężczyźni uśmiechnęli się do siebie przyjaźnie i po wymianie jeszcze kilku zdań, Katsuki wraz z Nikiforovem ruszyli ku wyjściu. Rozmowa z tą dwójką uspokoiła nieco Jakova. Zdał sobie sprawę z tego, jak dziewczyna musi się czuć, więc postanowił na razie nie naciskać. Ponadto, zrozumiał, że jeśli wróci, to tylko z nimi u boku. W końcu jednak będzie musiała przeprowadzić rozmowę z Plisetskym, ale wiedział, że następnym razem poradzi sobie sami. Na wszystko przyjdzie pora.

~•~

A więc jest i 2 rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Został on połączony z rozdziałem trzecim, który usunęłam.

Za korektę serdecznie dziękuję normal_psycho.

Komentujcie, krytykujcie, błędy wytykajcie, snujcie domysły.

Mam nadzieję, że Was nie zanudzę.

Do napisania,
Wasza Kiomi ^-^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro