Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ja cię kocham, a ty śpisz


Otworzył oczy. Czuł się zmęczony, a oczy kleiły się strasznie. Odetchnął głębiej i chciał je przetrzeć, ale nagle zdał sobie sprawę z tego, że ciało kompletnie go nie słucha. Wpatrywał się chwilę w biały sufit.

- Szpital...- pomyślał.- Nie jestem godny nawet tego, by Sandaime mnie dobił.

Odwrócił głowę i zdawało mu się, że siedzi przy nim jasnowłosa postać. Zamrugał mocniej. Postać nie zniknęła. Na dodatek siedziała i czytała tą wkurzającą pomarańczową książeczkę.

- Kakashi?- zapytał słabym, ochrypniętym głosem.

Postać spojrzała na niego tym charakterystycznie znudzonym wzrokiem. Nagle oko rozszerzyło się, a potem zwęziło. Książeczka dziwnie plasnęła o stolik.

- Iruka? Obudziłeś się?! Na prawdę? Nie zemdlejesz mi za sekundę?

- Jestem strasznie zmęczony, ale żebym aż tak szybko odleciał to- to chyba nie.- powiedział ostrożnie.

- To bardzo dobrze, imbecylu jeden, bo może wreszcie dotrze do ciebie, co mówię.

- Zrobiłem ci coś?- zapytał robiąc niewinnie zdumione oczka

- Jak mogłeś być takim idiotą, panie mądry nauczycielu, kurwa mać, i w tym stanie wykradać się do Hokage i robić sobie krzywdę na jego oczach?! Co ty chciałeś tym osiągnąć?! Nawet sobie nie wyobrażasz, tą małą główką, jak ja się martwiłem i jak głupi krążyłem pod operacyjną modląc się do jeszcze głupszych bogów, żeby nie dali ci umrzeć, cholera jasna, noooo..... myślałem, że to mnie słusznie nazywają egoistą i w ogóle, ale widzę, że ten tytuł należy się tobie, ty durny Delfinie!

Iruka gapił się na niego jak faktycznie głupi. Nic z tego nie rozumiał. Był święcie przekonany, że jest co najmniej obojętny dla kogoś tak wspaniałego. A już na pewno nie przypuszczałby, że Kakashi może być zainteresowany mężczyzną, zwłaszcza tak nędznym jak on.

- Przepraszam?- wydusił z siebie, bo na nic lepszego nie wpadł.

- Nie przepraszaj mi tu, tylko błagaj o wybaczenie i przysięgaj, że więcej tego nie zrobisz!- Kakashi wciąż krzyczał.

- Więcej tego nie zrobię. Nawet jakbym chciał, to nie dam już rady. Jestem bezużytecznym kaleką, Kakashi. Nawet z domu sam nie wyjdę, więc tego....

- Jeszcze raz powiesz coś równie bzdurnego to dostaniesz w pysk.

- Nie rozumiem? Do czego komuś mógłby się przydać ktoś kto nie może chodzić.

- Uznajmy, że z egoistycznej potrzeby posiadania kogoś kto nie może ci się odwdzięczyć, chcę się tobą zaopiekować. Ty sobie bądź, a ja cię trochę porozpieszczam, zgadzasz się?- zapytał nie czekając na odpowiedź i zdejmując maskę.

Nachylił się nad nim i lekko, ale stanowczo pocałował. Iruka tylko przymknął oczy. Był niemal pewien, że znów śni.

- Ej, nie zasypiaj mi tu jeszcze.- powiedział z wyrzutem.

- Nie chcę się budzić.- wyszeptał sennie

- Dlaczego?

- Marzę o tobie, a jak się obudzę, to znowu znikniesz...- wyszeptał urywając w połowie tego, co chciał mu powiedzieć.

- Marzysz? O mnie? A myślałem, że to ja jestem chorym zbokiem, który podkochuje się w innym facecie. Tak naprawdę to... kocham cię, Iruka.- mówił już dużo spokojniej i niespotykanie niepewnie, trzymając się za brodę. Sprawiał wrażenie jakby tylko myślał na głos. 

Jednak on już tego nie słyszał. Wycieńczone ciało nie potrafiło utrzymać dłużej przytomności. Kakashi westchnął ciężko. Pogładził go po włosach i policzku.

- Ja cię kocham, a ty śpisz, Iruka.- jęknął zrezygnowany.

Ten w odpowiedzi poruszył nosem i chrapnął. Kakashi w ostatniej chwili zdusił śmiech.

- Uroczy.- szepnął i pocałował go w czoło.- Mój mały Delfinek.- dodał równie cicho i wstał.

Niechętnie się od niego oderwał. Czuł, że musi się koniecznie przejść. Powiedział to wreszcie na głos. Musiał iść powyzywać siebie samego. Czuł się ostatnim tchórzem, że wcześniej mu tego nie powiedział. Może nie doszłoby do tej dramy? Jednak dotarło to do niego dopiero jak widziadło zasugerowało, że Iruka mógł gdzieś tam umrzeć na jakiejś głupiej misji i to pewnie jeszcze średniej rangi. Wciąż nie wierzył, że mógł brać udział w misji wyższej rangi niż "B".

Posiedział tak przy nim jeszcze chwilę. Dłuższą chwilę. Westchnął ciężko i postanowił przejść się do Hokage. Szedł o zakład, że ten się już go spodziewa. Tylko czy zechce z nim rozmawiać? Wyjaśnić, o co tu właściwie chodzi?

Wyszedł ze szpitala zamyślony. Zdał sobie sprawę z tego, że wciąż tak naprawdę nic nie wie o Iruce i chyba będzie musiał popytać jego znajomych. A to było, jak to Asuma zwykł mawiać, kłopotliwe. Oczywiście nie zamierzał się nikomu tłumaczyć, więc musiał wymyślić dobry powód tych pytań.

Tak rozmyślając dotarł do siedziby Hokage. Stał przed drzwiami gabinetu i wzdychając ciężko zapukał. Usłyszał pozwolenie i odetchnął z ulgą. Wszedł do środka.

- To ty, Kakashi? Spodziewałem się, że jednak przyjdziesz. Chodzi o Irukę, prawda?

- Tak, czcigodny.- przytaknął krzywiąc się pod maską.

- Co chcesz wiedzieć?- zapytał widząc, że ten czeka na podpowiedź, albo opowieść, której od niego nie usłyszy tak czy siak. 

- Wszystko.- odpowiedział uśmiechając się 

Trzeci zaśmiał się rozbawiony.

- Obawiam się, mój chłopcze, że nie mogę powiedzieć ci wszystkiego, ale na parę pytań odpowiem, więc zastanów się dobrze nad ich treścią.

Kakashi westchnął ciężko i niemal cierpiętniczo. Zastanawiał się. Postanowił spróbować zdobyć jakąkolwiek odpowiedź na nurtujące go pytania. Te najbardziej go męczące.

- Co to była za misja i kim on do cholery jest?

- Och... to miała być prosta misja odebrania przesyłki z małej, przygranicznej wioski. Miało nie być wrogów, a bynajmniej nie takich, z którymi 4 dorosłych ninja by sobie nie poradziło. Masz na myśli kim jest Iruka?

- Mhm...

- Cóż... to bardzo utalentowany i jeszcze bardziej zakompleksiony chuunin. Wciąż staram się mu udowodnić, że nie jest tak słaby jak sądzi, ale każda porażka uderza w niego z taką siłą, że postanowiłem zatrzymać go w Wiosce i zgodzić się by został nauczycielem w Akademii. Czasem pozwalam mu iść na misję. Ta też miała być dość prosta, zwłaszcza, że miał trzech kompanów.

- Niemożliwe. Powiedz, czy on jest w formacji. Coś mi tu nie pasuje.

- Iruka nie należy do formacji. Nigdy nie był w Anbu. To największy łobuz swojej generacji, co wykorzystał teraz w dorosłym życiu. Nic ponad to. Widzę, że i ciebie zdołał zwieść.

- Ma jakieś nieznane kekkei genkai, prawda?- zawyrokował.

- Iruka? Skąd ty te pomysły bierzesz, Kakashi?- powiedział próbując wybić mu z głowy tak absurdalny pomysł.

- Ugh... może faktycznie przesadzam. Tak sobie pomyślałem, że skoro moja drużyna aktualnie rozeszła się po specjalizacjach, to mam trochę wolnego i tego... chciałem się zająć Niezdarą aż wydobrzeje, bo tak będzie prawda?

- Och... myślałem, że będziesz chciał misje albo wrócić do formacji. Dobrze. Jeśli czujesz się na siłach, żeby się nim zająć, to zezwalam. Może tobie uda się udowodnić mu, że nie jest tak słaby jak sądzi.- westchnął zrezygnowany

- Dziękuję, Hokage-sama za poświęcony czas.- powiedział i wyszedł. 

Musiał się przewietrzyć i jeszcze raz wszystko przemyśleć. Był pewien tylko jednego. Przez to całe zdarzenie Iruka nie chce mu wyjść z głowy, więc lepiej zanurzyć się w nieznane, w relację której i tak pragnął, niż męczyć się gdzieś obok i miotać po Wiosce bez sensu i celu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro