32. Bracia Dragneel
- Nie wychodź zza mnie, bo możesz oberwać! - zawołał, upewniając się, że dziewczyna jest za jego plecami, jednak dostrzegając jej minę, dodał. - Słyszysz co do ciebie mówię?! -
- Natsu... twoje włosy... robią ci się czarne demoniczne pasemka. -
Sięgając do swoich włosów i widząc w palcach jak niektóre pasma zaczynają czernieć, Dragneel wstrzymał oddech. Zresztą nie tylko on, bo obserwująca to Selene nie chcąc zobaczyć co będzie dalej, wyzwoliła prawdziwy wir Getsueijin, posyłając go prosto w stronę pary.
Widząc kątem oka zbliżający się potężny atak, chłopak zacisnął zęby i odwracając głowę z Lucy za jego plecami do przodu, bez oporów obtoczył ich oboje czarno fioletowymi płomieniami.
- Ankoku Bakuenjin! - wyzwalając swoją technikę, Zeref uderzył częścią niej z całym impetem w płytki chodnikowe pod nim i dziewczyną, powodując wystrzelenie ich do góry, natomiast większości reszty użył jako osłony przez atakiem.
Getsueijin Selene uderzając najpierw w Ankoku Bakuenjin Zerefa wytraciło część swojej mocy, jednak kilkanaście białych sierpów przebiło się przez nią, zderzając się z wybitymi wcześniej do góry kawałkami chodnika.
- Kurwa mać! - prychnął straszy Dragneel, gdy ostatnie trzy sierpy, jakimś cudem przedostały się dalej trafiając go w policzek, prawe ramię i lewy bok tuż pod żebrami.
Mimo tego i cieknącej krwi z przecięć, starszy Dragneel poczuł malutką ulgę, że w tym wszystkim dziewczynie jego młodszego brata nic się nie stało.
- Ze..Zeref? - wypowiadając niepewnie imię stojącego przed nią chłopaka, Lucy poczuła nieprzyjemne ciary na całym ciele. Stojąc zaraz przy jego plecach jak słup soli, zapomniała kompletnie o Selene i całej walce.
- Później ci to wyjaśnię. Nie oddalaj się ode mnie, bo jesteś za słaba aby sama się obronić. - mruknął Imperator, nawet nie spoglądając za siebie.
Czując jak powoli zaczyna kontaktować i łączyć wszystko w całość, Lucy olała jego polecenie cofając się kilka kroków w tył.
- Gdzie jest Natsu?! Co ty tu do cholery robisz?! - krzyknęła, sięgając ręką po swoje klucze, przygotowując się do zaatakowania go, posyłając mu jednocześnie pełne pogardy oraz wściekłości spojrzenie.
- Ja chyba śnie! Znowu ty?! - warknęła Selene, zbierając tak dużo swojej mocy, że leżące pod jej stopami płytki, same z siebie zaczęły pękać.
Będąc w potrzasku dwóch wkurzonych na niego blondynek, starszy Dragneel wypuścił poirytowany powietrze z ust, jednocześnie przymykając na chwilę oczy. Do kompletu brakowało mu jedynie Mavis, jednak na samą myśl o trzeciej dziewczynie z jasnymi włosami, przez jego ciało przeszedł dreszcz. Oj lepiej, aby jej tutaj nic nie przywiało.
- Został w Alakitasi. - odparł wpierw Heartfili, otwierając na powrót oczy. - A tobie, jak to powiedział mój braciszek przy ostatniej wizycie, znów pomyliły Ci się pionki smoczyco. - dodał, uśmiechając się tak bardzo złośliwie, że przyglądający się mu z daleko Sting i Rogue poczuli zimny pot na plecach.
Czując jak z wściekłości skacze jej oko, Selene wydarła się na całe gardło rykiem smoka.
- Zabije cię za to! Wkurwiasz mnie w tym momencie bardziej od Igni!! Ile jeszcze razy będziesz się wpierdalać pomiędzy mnie a Natsu?! - krzyknęła Smocza Bogini Księżyca, pozwalając aby część jej skóry pokryła jasna łuska, wchodząc tym samym w formę Dragon Force zabójców smoków.
- Jeśli naprawdę wkurzam cię bardziej od Igni, to czuję się zaszczycony. Z tego co się orientuje w tym temacie, mówiłaś że nic w tym wszechświecie nie wkurza cię bardziej od niego. - zawołał, perfidnie śmiejąc się na cały głos prosto w twarz kobiety.
Czując, że skończyła się zabawa chłopak zaczął gromadzić coraz więcej mieszanki swojej magii i klątwy. Chodź do perfekcji jeszcze mu sporo brakowało, jego treningi opłaciły się. Stojąc dumnie w czarnym ubiorze dawnej Fairy Heart z ciemno fioletowymi zdobieniami, chłopak rozłożył swoje skrzydła, które zdawały się płonąć jego fioletowo-czarnym ogniem. Znikła zapinka przy jego szyi w kształcie serca oraz delikatne wzory na jego płaszczu, który w tej formie w dolnej części rozchodził się na kilka części. Jako Spriggan Heart jego Etherious przybrał ornamenty Alvarez. Otwierając swoje czarne oczy, zatrzymał swój wzrok na stojącej w bezruchu kobiecie.
- Zabić? Mnie? Chyba się przeliczyłaś. - stwierdził spokojnie i przywołując jeszcze więcej swojej mocy Etherious pozwolił zmienić swoim tęczówką kolor z dotychczasowych czarnych na demoniczno czerwone.
Chodź używał swojego Etherious po raz pierwszy w prawdziwej walce, czuł jakby robił to już wiele lat. Skoro Natsu był w Ishgarze gdy udało mu się go przebudzić, a potem nie mieli czasu na jego testowanie w pełni, to na Selene sprawdzi poziom swojej mocy i to co teraz potrafi.
Stąpając krok za krokiem w stronę Selene, otoczenie w około Zerefa a dokładnie rośliny między płytkami chodnika zaczęły obumierać zupełnie jak przez jego klątwę Ankhseram'a.
- Myślisz, że się ciebie wystraszę? - opamiętując się z zaskoczenia, kobieta strzeliła swoim karkiem, ukazując mu żądne krwi spojrzenie.
Ona była jedyną, która zdawała się go nie bać, ponieważ będąca za jego plecami Lucy oraz stojące kawałek dalej bliźniacze smoki, czując presję siły Spriggan Heart, ledwie przełknęli śliny natychmiast odrzucając myśl dołączenia do potyczki czy jak to było w przypadku Heartfili rzucenie się na Zerefa ze swoimi złotymi kluczami.
- Jestem Smoczym Bóstwem Księżyca. Myślisz, że ktoś nie posiadający mocy Dragon Slayer, jest w stanie mi zagrozić? - wysyczała, przywołując jeszcze więcej Gekkōchō, tak że te zasłoniły praktycznie wszystko nad ich głowami, gdzie za sprawą mocy kobiety niebo pociemniało. Jedynymi jasnymi elementami były unoszące się w niezliczonej ilości motyle oraz wyłaniający się zza pleców smoczycy, księżyc w pełni.
Nie ruszając się z miejsca, starszy Dragneel przywołał do swojej ręki małą Death Orb, rzucając ją jak zwykłą piłeczką do przodu. Mała z pozoru kula, przypominająca piłkę od tenisa, bardzo szybko urosła do takich rozmiarów, które pozwoliły by jej pochłonąć całego człowieka. Widząc tak banalny atak, Selene cisnęła w lecącą na nią kulę swoim Getsueijin lecz ku jej zaskoczeniu, kula pochłonęła wszystkie lecące na nią sierpy, nie zwalniając ani trochę.
- Kula śmierci zabija wszystko na swojej drodze. To skondensowana moc na wzór klątwy Ankhseram. - wyszeptał Zeref, zerkając za siebie na bladą Lucy i olewając zupełnie Selene, która zmuszona do ucieczki musiała odskoczyć w bok.
- Ankhseram?! Twoja klątwa sprzeczności?! - pisnęła dziewczyna, cofając się jeszcze bardziej do tyłu.
- Hehe, spokojnie. - śmiejąc się cicho i krótko, starszy Dragneel ponownie skupił swój wzrok na kobiecie w białym kimonie, którego prawy rękaw był doszczętnie zniszczony. - To nie klątwa sprzeczności, nad którą nie mam kontroli. Panuję nad tym w pełni, więc nic ci nie grozi. Ani im. - dodał wskazując brodą na otoczenie.
Rozglądając się, dopiero teraz Heartfilia dostrzegła jak wszyscy mieszkańcy będący w zasięgu jej wzroku, wraz ze zwierzętami zamarli w bezruchu. Dosłownie tak, jakby ktoś zatrzymał ich przyciskiem pauza. Wszystko włącznie z budynkami zdawało się mieć odwrócone kolory.
- To moja magia unieruchomienia. Zdaję sobie sprawę jak wygląda opinia o mnie w Fiore i całym Ishgarze, dlatego rzuciłem ją gdy moje włosy zaczęły wracać do czarnego koloru. - tłumacząc się, starszy Dragneel zwrócił się do dwóch Dragon Slayer, którzy tak samo jak on, Lucy i Selene nie zostali dotknięci jego magią. - To wasz kraj, więc nie będę się wtrącał więcej w walkę chyba, że jesteście tak bardzo słabi, że we dwójkę nie poradzicie sobie z jednym smokiem. - zawołał, uśmiechając się wyzywająco.
- Ty mendo jedna! - syknął Rogue ruszając w jego stronę, ale czyjaś jasna dłoń pokryta śnieżnobiałymi łuskami zatrzymała go na miejscu.
- Najpierw Selene. - mruknął Sting, upominając przyjaciela. - Potem wytrzemy tym padalcem chodnik i guzik będzie mnie obchodzić to, że jest bratem Natsu. - dodał posyłając Imperatorowi Alvarez rozjuszone spojrzenie.
- O ile będziecie w stanie zbliżyć się do mnie. - parsknął wymuszonym śmiechem starszy Dragneel. - W co wątpię, patrząc jakie macie z tą kobietą problemy. -
Warcząc i posyłając mu ostatnie ostrzegawcze spojrzenie mówiące, że jeszcze słowo a to nim zajmą się w pierwszej kolejności, Sting i Rogue przywołali pełnię swoich mocy. Skacząc znów na Selene, bliźniaczy zabójcy smoków bardzo szybko zapędzili ją w kozi róg. Nie poznając ich, kobieta nie mogła pojąć skąd oni brali taką moc. Zupełnie tak, jakby słowa Zerefa podziałały na nich niczym wyjęta zawleczka od granatu, powodując detonację ich smoczej magii.
Brat Natsu tak jak powiedział nie mieszał się do walki, jednak gdy księżycowa gadzina próbowała strzelić w stojącą już pół metra od niego Lucy, wkraczał do akcji zatrzymując jej moc i rzucając w nią ostrzegawczo kulą śmierci.
Zapędzana coraz bardziej do rogu Smocza Bogini Księżyca postanowiła postawić wszystko na jeden atak. Odpychając od siebie bliźniaczych Dragon Slayer, wyskoczyła do przodu prosto na Lucy, jednocześnie strzelając w Zerefa kulę, której zadaniem było przeniesienie jego Death Orb w inne miejsce.
Nie będąc jeszcze mistrzem w Spriggan Heart, starszy Dragneel wyprowadził za słabą kule śmierci, która nim zdążył się zorientować została pochłonięta przez Seleny Tensō.
- Mam cię! - krzyknęła, widząc że nic już nie stało pomiędzy nią, a nie mogącą za tym wszystkim nadążyć Heartfilią.
- Tenryū no Hōkō! - zjawiające się z boku tornado powietrza, uderzyło w biegnącą kobietę w kimonie z całą swoją mocą.
Ryk Niebiańskiej Zabójczyni Smoków przeważył Selene, przewracając ją na chodnik. Lecąc do tyłu, kobieta zatrzymała się dopiero na jednej ze ścian budynku, z której posypał się na nią tynk.
Lucy nie musiała się długo rozglądać za swoją przyjaciółką, bo zaledwie kilka sekund później tuż obok niej wylądowała Wendy wraz z Carlą oraz Gajeel z Lily.
- Uważaj babsko, do kogo wyciągasz swoje ręce. - warknął Żelazny Dragon Slayer, dopiero po tym zauważając zerkającego na nich Zerefa. - A ten pajac co tutaj robi?! - krzyknął, wskazując na niego palcem.
- Ustawicie się w kolejce, bo to ja wytrę nim chodnik gdy skończymy z tą smoczycą! - zawołał Sting, dobiegając do Dragon Slayer z Fairy Tail i nie czekając aż Selene się podniesie, cisną w nią swoją smocza mocą.
Idąc za nim, cała czwórka Dragon Slayer używając Dragon Force rzuciła się na Smoczą Boginię Księżyca tak bardzo zmuszając ją do obrony, że kobieta nie mając innego wyboru i bojąc się o swoje życie stworzyła za sobą portal, znikając wewnątrz niego.
- Resztę zostawiam tobie. Nie narób większych kłopotów nam obu. - słysząc głos Zerefa nad uchem, Lucy podniosła na niego oczy akurat gdy ten wybijając się skrzydłami do przodu i omijając na milimetry czwórkę Dragon Slayer, przewracając ich prawie przy tym wszystkich, wbił się w portal znikając wraz z nim.
Gdy tylko Imperator Alvarez znikł, rzucone przez niego zaklęcie zatrzymania wygasło, wprawiając w ruch wszystko i wszystkich dookoła. Stojąc z zabójcami smoków na zniszczonym skrzyżowaniu ulic Magnolijskich, Heartfilia przymknęła oczy czując jak żyłka pulsuje jej ze zdenerwowania i wściekłości.
- Kurwa, menda jedna zwiała!! Jak ja go dorwę! - krzyczał Sting, kopiąc w miejsce portalu jednym z rozwalonych części chodnika.
Rozumiejąc powoli jego ostatnie słowa, dziewczyna podeszła szybko do Dragon Slayer z Sabertooth i chwytając ich za ramiona wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Jego tu nie było. Nie widzieliście go. Selene sami załatwiliście i ona uciekła. -
- He? O czym ty mówisz?! Przecież... - oburzył się Eucliffe.
- Mówię, że nie widzieliście go tutaj! - powtórzyła, ciągnąc ich w dół za ramiona. - Jeśli wyszło by, że był tutaj od tak bez zgody Hisui, to narobiło by to problemów i nam z Fairy Tail, Natsu, samej Hisui i cholera wie komu jeszcze! - dodała półszeptem.
- Wiesz, że igrasz z ogniem?! Nie możesz go kryć! - ciągnął Rogue.
- Chcecie doprowadzić do drugiej wojny? Jeśli nie to stulić buzie i zostawić nam posprzątanie po tym. - mówiąc to, Lucy wyprostowała się i ruszając do Gajeel'a i Wendy, machnęła na nich ręką, aby zajęli się mieszkańcami jeśli są jacyś ranni.
- Idziesz jej to powiedzieć? - mruknął Żelazny Dragon Slayer.
- Mistrzyni Mavis powinna jako jedyna wiedzieć o tym. Tak będzie lepiej. - odparła. - Przy naszym następnym spotkaniu, już ja się mu odpłacę za to. - dodała ciszej, dotykając palcami swoich ust.
...
Idąc lewym skrzydłem armii Alvarez, Natsu przyłożył sobie rękę do skroni, czując jak zaczyna kręcić mu się w głowie.
- Niech to szlag trafi. - syknął przymykając oczy i skupiając się na zlokalizowaniu księgi END.
Przed wyjazdem na granicę i zamianą miejscami bracia umówili się, że w razie gdyby Zeref został oddzielony od niego na przykład przez Selene i doszłoby do ujawnienia, czyli użycia mocy przez któregoś z nich, starszy Dragneel miał przyzwać do siebie demoniczny tom. Było to o tyle ważne, ponieważ nawet ten Zeref będzie mieć problem z pokonaniem Smoczego Bóstwa w pojedynkę, więc mieli się nią zająć razem, ramię w ramię. Dlatego teraz, po ujawnieniu i upływie parunastu minut, Natsu czując swoją księgę wciąż w Vistarion zaczął się niepokoić.
Coś musiało pójść nie tak, skoro jego brat nie przyzwał tomu i co gorsza nie wracał.
- Koutaishi? Wszystko w porządku? Wyglądasz blado. - słysząc szept i czując dłoń na swoim ramieniu, chłopak obrócił głowę za siebie.
- Nic mi nie jest Brandish. - mruknął, odsuwając się od dziewczyny i przymykając oczy. - Muszę pilnie skoczyć do Vistarion. - dodał szeptem czując dziwny niepokój i rosnące kłucie w klatce.
Rozkładając swoje demoniczne skrzydła, młodszy Dragneel nawet nie próbował zrozumieć tego co zielono włosa dziewczyna mówiła do niego. Wzbijając się w górę i czując jak znika mu grunt pod nogami, chłopak skierował się w stronę stolicy, by kilka metrów dalej okalając się kokonem z żaru demonicznego, skoczyć bezpośrednio do swojej księgi.
Wychodząc z niej w gabinecie brata, Natsu poczuł kolejne silne zawroty głowy. Łapiąc się za skroń, zaczął ją masować gdy w pokoju rozległ się damski głos, wołający go po imieniu. Obracając głowę w bok, młodszy Dragneel zamarł w bezruchu widząc stojącą Kirię z jego księgą w rękach.
- Nie ruszaj się, bo cię zabiję. - zawołała ochrypłym głosem.
Pomimo upływu czasu, smokożerczyni wciąż nie doszła do zdrowia po tym, jak on sam ją "lekko połamał" na oczach przyjaciół. Stojąca ledwo na nogach i oddychająca ciężko świadczyła tylko o tym, że jej ucieczka z lochów pałacu była zasługą kogoś z zewnątrz. Sama w tym stanie nie mogłaby zwiać.
- A mogłem cię wtedy zabić. - mruknął Natsu, powoli opuszczając ręce wzdłuż tułowia.
- Na ich oczach? Na jej oczach? - szepnęła, oblizując się.
- Tym bardziej na jej. Zwłaszcza po tym, co jej zrobiłaś. Jak ją zraniłaś! - warknął książę Alvarez, robiąc odruchowo krok w stronę Kirii, jednak ta bojąc się go ewidentnie, wbiła płytko jeden ze swoich szponów w okładkę księgi.
Czując jakby ktoś wbił mu w klatkę końcówkę sztyletu, wywołało syk z bólu chłopaka i jego natychmiastowe zatrzymanie się w miejscu.
- Mówiłam. Nie ruszaj się, bo cię zabiję. -
- Pierdol się. -
- Wiesz co to jest? - zapytała, pokazując w ręce malutki flakonik z jakimś krwawym płynem.
- Przyprawa, żebym ci lepiej smakował? Zapomnij. Spróbuj mnie zjeść to tak ci stanę w gardle, że... -
- Płynne zaklęcie kontroli. - wyjaśniła, przerywając Koutaishi wypowiedzenie się do końca.
Nie rozumiejąc jej w pierwszej chwili, Natsu aż struchlał, łącząc zawartość flakonika z chcąca się na nim zemścić Kirią i trzymaną przez nią jego księgą END.
- Nawet się nie waż. - wysyczał, przygotowując się do skoku na kobietę i uduszenia jej nim ta zdąży otworzyć flakonik.
- A wiesz, czemu jest tylko połowa płynu? - ciągnęła dalej, uśmiechając się upiorne.
Ściągając brwi, chłopak odczuł zimny pot na plecach. Te zawroty głowy... To że jego brat nie przywołał księgi...
- O tuż to. - zachichotała Dragon Ito i obracając tom na jego tylną okładkę, pokazała mu ślad po wylanej cieczy. - END, wyjdź na mój rozkaz. - szepnęła.
Nie mając nawet szansy na reakcję, chłopak poczuł jak traci zupełnie kontrolę nad swoim ciałem. To już się kiedyś stało. Pamiętał to bardzo dobrze, jak jedyne co mógł, to obserwować swoje poczynania. Moment gdy otoczony przez trzech Dragon Ito, poszedł ratować z ich rąk brata, czy gdy rzucił się sam na niego podczas rozmowy z Fairy Tail.
- Nie, nie, nie! - krzyczał, próbując odzyskać swoje ciało, ale jedyne co mógł to zdzierać sobie w myślach gardło i patrzeć jak Kiria odsuwa się w bok, chowając za zasłonę okna balkonowego.
Serce chłopaka podeszło aż pod gardło, gdy chwilę później usłyszał kroki na korytarzu i dźwięk otwierania drzwi do pokoju.
- Natsu? Już wróciłeś? - słysząc głos brata, młodszy Dragneel zaczął się znów szarpać w swoim umyśle, lecz na nic się do zdawało.
Patrząc bezsilnie na wchodzącego przez próg Zerefa, postać Księcia Alvarez obróciła się do brata a usta ułożyły się w niewinny uśmiech.
- Tak, bracie. - jego słowa nie były tym co próbował teraz powiedzieć.
Ostrzec brata przed nim samym! On nie kontroluje ciała! END! To END!
Jednak nim na dobre zaczął kolejne krzyki w swojej głowie, jego ciało skoczyło do zaskoczonego Imperatora, który nie spodziewając się niczego złego, nawet nie próbował się bronić.
Przebijając swoimi szponami jego klatkę piersiową na wylot, z oczu Natsu poleciały łzy.
- Na..Nats...- wycharczał Zeref, łapiąc się ramienia młodszego brata i krztusząc krwią.
Czując jak jego starszy brat, słania się na nogach, Natsu wyjął z całym impetem swoją rękę z jego klatki, rozbryzgując po całym gabinecie krew. Nie chcąc na to patrzeć, zamknął oczy słysząc cały czas w swojej głowie narastające wołanie starszego Dragneel.
- Nats... Nats... Natsu!! -
- Nie chce. - wyjąkał, zaciskając swoje oczy jeszcze bardziej.
- Nats, czego nie chcesz? Otwórz oczy. Popatrz się na mnie. -
- Nie chce na to patrzeć. Nie. Nie. - powtarzając w kółko ostatnie słowo, książę Alvarez poczuł nagle na głowie uderzenie czegoś zimnego i twardego.
Uchylając mimowolnie powieki, pierwsze co zobaczył to kucającego nad nim brata z rozciętym policzkiem i spanikowanym wyrazem twarzy.
- Aniki? -
- Czy ty musisz mnie tak zawsze straszyć? - mówiąc to, Imperator zabrał coś ciężkiego i płaskiego z jego głowy. - Nie wiem co tam widziałeś, co ci się przyśniło, ale to były omamy. Uspokój się, jestem tu przy tobie. -
- Omamy? Co? - powtórzył Natsu, otwierając coraz szerzej oczy i dostrzegając dopiero teraz stojących za plecami Imperatora Brandish z Dimarią oraz coś jakby ręcznik na swojej głowie, zwisający aż na czoło. - Księga! - wołając, chciał się już poderwać, jednak szybka reakcja Zerefa, zatrzymała go w miejscu.
- Siedź wariacie. - zawołał. - Mówię to po raz drugi, uspokój się. Księga jest tutaj, zobacz. - dodał ostrzej, pokazując mu trzymany cały ten czas w ręce demoniczny tom.
Nic już z tego nie rozumiejąc, Natsu oparł się ponownie o pień jakiegoś drzewa oddychając głęboko.
- Nie przywołałeś księgi, poleciałem za nią do Vistarion. Kiria uciekła i ją trzymała. Przez nią, ja... Ciebie... -
- Nigdzie nie poleciałeś. - wtrąciła się Brandish, podchodząc krok bliżej. - Zapytałam się ciebie, czy wszystko w porządku, bo wyglądałeś blado po tym jak odszedłeś na lewe skrzydło armii. Powiedziałeś, że nic ci nie jest. Odsunąłeś się ode mnie i wtedy zakręciło ci się tak bardzo w głowę, że prawie upadłeś. Złapaliśmy cię z Invelem. - mówiąc to, kobieta wskazała brodą za Natsu.
Obracając tam głowę, chłopak zobaczył stojącego za swoimi plecami i opartego o pień drzewa lodowego Spriggan, którego magia chłodziła ręcznik na jego wiśniowych włosach.
- Nie mnie oceniać, ale to mógł być skutek uboczny waszego zaklęcia? - mruknął chłodno Invel, kierując to pytanie do obu braci i będąc ewidentnie złym o to, że nie wiedział nic o całym planie z zamianą.
- Nie. To była tylko drobna zmiana wyglądu i tonu głosu. Tak delikatna, że mogła prysnąć przy użyciu chodź by drobnej magii lub klątwy z naszej strony. - tłumacząc to spokojnie, Zeref dźwignął się z kucania w górę. - Nie podobają mi się te twoje ataki bólu i teraz to omdlenie. Czułeś coś jeszcze przed tym? - dodał do brata.
Nasuwając bardziej chłodny ręcznik z czoła na oczy, Natsu mruknął niewyraźnie parę słów, które jedynie Imperator zdołał rozszyfrować. Jak tak dalej pójdzie, to niczego się nie dowie. Trzeba podejść do tego od innej strony.
- Tylko pamiętaj. Stawiasz mi obiad, za przegraną. - zaczął nagle starszy Dragneel, a widząc jak brat podniósł ręcznik i oczy na niego dodał z radosnym uśmiechem. - Pierwszy wpadłeś używając mocy. -
- Tylko się nie udław z tej radości. - zawołał wiśniowo włosy chłopak, ściągając całkowicie ręcznik z głowy i również wstając na nogi.
Imperator zdawał sobie sprawę, że obserwujący ich Sprigganie, zachodzą teraz w głowę co on odwala. Przecież to nie pora na takie żarty, zwłaszcza że ich książę tak źle się poczuł. On jednak wiedział jako jego starszy brat, że taka zmiana tematu tylko pobudzi młodszego Dragneel i zakończy jego mamrotanie pod nosem.
- Napomknięto mi, że ładnie się pobiłeś z Królem Amakmar. - ciągnąc dalej, Zeref rzucił okiem na Spriggan, czy wciąż słuchają czy już odpłynęli w tym chaosie.
- Nie mogłem słuchać już jego oszczerstw, to mu przywaliłem, a potem jakoś tak wyszło, że mnie zaatakował, więc pokazałem mu Ryk Ognistego Smoka. Nie moja wina, że się mnie nie spodziewał. -
- Po takim pokazie, powinno być spokojnie przez jakiś czas. A potem, to się zobaczy. Pewnie znów wróci do normy. - mruknął Imperator. - Nic nie mówiliśmy Sprigganom oraz żołnierzom o naszej zamianie miejscami, żebyście niechcący nie wydali tego swoim zachowaniem. Tak coś czułem, że Władca Amakmar przyszykuje zasadzkę na mnie, dlatego Natsu zajął moje miejsce, a ja jego. - dodał, tym razem zwracając się do części członków 11 Tarcz Alvarez.
Wyjaśniając też na szybko drugi powód a mianowicie taki, że Natsu kojarzył zapach maga który zaatakował Hisui, Zeref potwierdził przypuszczenia Invela, dotyczące zabranie właśnie Natsu na tę rozmowę.
- Wiedzieliśmy, że Król Amakmar będzie próbował nas skłócić, dlatego już na samym początku odezwałem się, że zapach maga z Fiore pokrywa się z tym od nich. Tyle wiedziałem od Natsu. Udając, że zaciągam się powietrzem, zwróciłem na siebie uwagę podczas której mój brat, będący przebrany za mnie, miał w spokoju zrobić to samo. Gdyby znalazł identyczny zapach, mieliśmy skończyć z całym tym cyrkiem. - kontynuował Zeref.
- Jednak żaden z zapachów się nie pokrywał, więc mówiąc aby Zeref uspokoił się, dałem mu znać że się nie zgadzają. Chcieliśmy pociągnąć ich za język, a tylko ja wiedziałem co się tam dokładnie stało i mogłem zorientować się w czym nas kłamią a w czym mówią prawdę. - wtrącił Natsu. - Ten moment gdy Zeref udawał za mnie obrażonego, też było celowo. Miał odejść na bok i z daleka przyglądać się co się działo nie tylko przy mnie i Królu Amakmar, ale i sposobie w jaki zachowują się stojący kawałek dalej ministrowie Amakmar. W końcu Aniki rządzi dłużej ode mnie i prędzej zauważy niepokojące ruchy polityczne. Poza tym miało dać to im złudną nadzieję, że udało im się zasiać między nami ziarno nieporozumienia. Popadając w to, mieli stracić czujność i wygadać się. -
Kiwając głową na boki, starszy Dragneel uśmiechnął się delikatnie do braciszka, potwierdzając jego słowa.
- Selene ich wykorzystywała. Bawiła się nimi jak kukiełkami. - mruknął, gdy Koutaishi skończył mówić.
- Powiedziała ci to?! - ożywiając się jeszcze bardziej, młodszy brat zaczął przyglądać się rozciętemu rękawowi i płaszczu na boku. - Ona cię zraniła? W ogóle co to za ubranie? I czemu ono... pachnie... -
- Heartfilią. Wiem. - przerywając, Zeref wypuścił ciężko powietrze, tłumacząc bratu co dokładnie zaszło odkąd Smocza Bogini Księżyca zabrała go z granicy.
Z początku słuchając na spokojnie, Natsu szybko wkurzył się na Selene wygrażając się, że chodź by sam Ignia miał stanąć i reszta Smoczych Bóstw po jej stronie, przy ich kolejnym spotkaniu gdy ją dowie, to będzie go błagać o litość. Jedno to atakować go, a drugie to jego Luce.
- Hehe, nie gadaj. Już sobie wyobrażam ich miny. - zawołał, wybuchając jednak śmiechem, gdy brat doszedł do momentu rozpoznania go przez Bliźniaczych Zabójców Smoków i tego jak im wszedł na ich honor. - Z takim tempem, to ty serio nigdy nie będziesz mógł tam przyjechać. - dodał żartobliwie, jednak widząc uniesioną brew w górę brata, opamiętał się.
- Ta księżycowa gadzina uciekła z powrotem do Alakitasi. Kiedy dogoniłem ją, przywołałem księgę END z pałacu, abyś mógł mi pomóc z nią. Jednak gdy nie pojawiłeś się i nie odzywałeś się na moją telepatię, zaniepokoiło mnie to. Koniec końców Selene zwiała, zostawiając mnie z Dragon Ito. Nie miałem ochoty na zabawę z nimi, więc zabiłem piątkę z nich Spriggan Heart i teleportowałem się do ciebie. -
- Jak teleportowałeś? Od kiedy to umiesz? - łapiąc brata za słowo, Natsu skrzyżował ręce na piersi.
- Mając klątwę Ankhseram potrafiłem to robić, wyzwalając w dowolnym miejscu Death Orb i wyłaniając się z niej. Oczywiście, po uwolnieniu się od klątwy sprzeczności, utraciłem to. Jednak tutaj wychodzi pewna zaskakująca sprawa. Mój Etherious Spriggan Heart przywrócił mi tamte możliwości. - mówiąc to, Zeref uśmiechnął się zadziornie.
- Czyli, masz wszystko co miałeś podczas klątwy, ale jednocześnie potrafisz to kontrolować? - dopytał Natsu, a widząc kiwanie głowy brata, parsknął krótko. - To nie fair. Też chcę takie rzeczy. Próbuję i próbuję, ale za nic nie mogę złączyć magii zabójcy smoków z klątwami END. Gdyby mi się to udało, może tez mógłbym się teleportować, mieć telepatię i... -
- Nie za dużo tych życzeń. - parsknęła Dimaria idąc za ruszającymi braćmi Dragneel w głąb wojska.
Ci jednak olewając jej wypowiedź, zaczęli nową dyskusję na temat stanu zdrowia młodszego z braci.
- Te bóle w klatce masz regularnie? Od samego początku? -
- Tak, ale jak byłem w Ishgarze to chyba ich nie miałem. W sumie nie zwróciłem na to uwagi, bo były inne sprawy. - przyznał od razu. - Masz jakiś pomysł? - dodał, widząc zamyślonego Zerefa.
- W sumie istnieje taka możliwość, która tłumaczyła by tą regularność, teraz twoje omdlenie, twoje zmęczenie po naszym sparingu po pierwszym ataku Selen i to, że niczego nie mogę znaleźć w księdze. - mówiąc to, czarno włosy Imperator rzucił demoniczny tom do rąk młodszego Dragneel.
- No, jaki? - mruknął, otwierając księgę i bawiąc się jej stronami.
- Tom skupia się głównie na tobie jako człowieku i twojej demonicznej mocy. A co jeśli problem nie leży w niej, ani w twoim ludzkim ciele, ale w tym czym jest Dragon Slayer? Dragonizacji? -
Słysząc słowa brata, Natsu zamarł w miejscu z otwartą książką w rękach. Obracając na niego swoje oczy, chłopak zadawał się krzyczeć przez nie o jak najszybsze wyjaśnienia.
- Przecież nie jestem smokiem. Nie przeszedłem dragonizacji. O czym ty mówisz? -
- Ale, aby używać magii zabójcy smoków, twoje ciało upodabnia się już od początku do smoka. Który zwykły człowiek miałby chociaż tak pojemne płuca, by stworzyć potężny Ryk Smoka? Który człowiek miałby tak wyostrzone niektóre zmysły, jak chodź by węch u ciebie? Który człowiek umiałby się pokryć smoczymi łuskami, podczas używania Dragon Force? -
- Silna magia, wymaga silnych mięśni, które z kolei wymagają energii i tlenu. Ten jest dostarczany przez krew i serce... - wymamrotał młodszy Dragneel. - Igneel mi kiedyś chyba o tym mówił. Serce smoka jest inne od serca człowieka. Jest silniejsze bo musi obsłużyć większe ciało. Ale to by nie miało sensu czemu mnie bolało, gdy nie używałem smoczej mocy. -
- Twoja moc Dragon Slayer wracała do ciebie cały ten czas, przez co regularnie obciążała twój organizm. Mogłeś nie czuć jej, ale widać twoje smocze serce wciąż jest ranne, dlatego cię to boli. Ja ci tutaj nie pomogę, mimo że bardzo bym chciał. Do tego potrzeba nie osoby od demonów, a lekarza od smoków. -
- Wendy?! Znaczy Irene?! - krzyknął, poprawiając się szybko.
- Tak. Gdybyś powiedział mi o tym wtedy gdy mnie badała, poprosił bym ją, aby rzuciła okiem też na ciebie. Nie, powonieniem mimo tego i tak ją o to poprosić, aby sprawdziła twój stan. -
- Ej, nie mów tak. Też jestem winny, bo powinienem ci powiedzieć. Teraz w Ishgarze też się z nią widziałem po ataku na Hisui i mogłem z nią pogadać. Trudno. Hisui dała mi zgodę na przyloty tam, więc nic nie stoi na drodze wizyty u niej. Oczywiście poszło by szybciej, gdybym nauczył się już mieszać... -
- Wybij sobie to z głowy. Masz zakaz na to. - warknął stanowczo Zeref. - Patrząc na to jak twój organizm reaguje przy użyciu magii Dragon Slayer, bawienie się nią i łączenie z klątwami END jest zbyt niebezpieczne.
- Czyli mam rozumieć, że znów mam polegać tylko i wyłącznie na mocy klątw END, tłumiąc swoje smocze moce? - zawołał chłopak. - Super. Czyli wracam do samego początku. - prychnął oddając bratu tom księgi i krzyżując wkurzony ręce na klatce.
C.d.n.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro