Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26. Autor demonicznej księgi

Dolatując w pobliże jednego z miast Alvarez, Natsu zniżył wysokość do tego stopnia, że prawie dotykał nogami gruntu. Nie zwracając uwagi na otoczenie, zatrzymał się dopiero nad głęboką dziurą w ziemi.

To właśnie tutaj, dokładnie 44 dni temu wpadł pod ziemię wraz z atakującymi pobliskie miasto Sadalsuud żołnierzami. Wlatując w głąb dziury, przez wspomnienia chłopaka przeleciała złamana kostka, pierwsze użycie skrzydeł i odnalezienie klucza Aquarius. Nie bez powodu wybrał akurat to miejsce, aby posiedzieć w samotności. Wiedział, że gdyby powiedział bratu o tym, na pewno by nie przeszkadzał mu w jego komnacie. Jednak on potrzebował czegoś więcej. Musiał pomyśleć w spokoju.

Lecąc z ugiętymi nogami dobrze sobie znanym korytarzem, Książe Alvarez dotarł do ogromnej groty, zabudowanej ruinami budynków kapłanów i kapłanek. Tym jednak razem, towarzyszyła mu jedynie cisza, przerywana kapaniem wody. Lądując miedzy zniszczonymi ścianami, przeszedł nerwowym krokiem do drewnianych drzwi, pomalowanych malowidłami. Za nimi ponad miesiąc temu spotkał się z Aquarius. Dziś jednak nikt tam na niego nie czekał. Popychając skrzydła, Natsu poczuł jak wykrusza się z nich farba. Jej magia klucza, już nie utrzymywała tego miejsca w świetności.

Przechodząc przez próg, chłopak zamknął je za sobą, uważając aby jeszcze bardziej ich nie zniszczyć. Odnajdując swoimi demonicznymi oczami kawałki starych belek, rzucił w nie małą kule ognia, zapalając je. Ciepłe światło oświetliło środek świątyni, pozwalając mu w końcu wyciszyć swój wzrok END. Wychodząc całkowicie z formy Etherious, Książe Alvarez rozejrzał się po wnętrzu po raz pierwszy swoimi człowieczymi, zielonymi tęczówkami.

- Po kwiatach już nic nie zostało. Szkoda. - szepnął nie widząc ani jednego płatka na posadzce czy też w znajdującej się w centrum pomieszczenia, ogromnej sadzawce.

Wypływająca z podziemnego źródła woda, rozdzielała się systemem kanalików po całej świątyni i dalej poza nią. To właśnie te małe strumyki stanowiły linie ulic, przy których zbudowane były poza świątynią domy kapłanów i kapłanek.

Siadając bokiem do ścianki sadzawki, Natsu położył się na jej krawędzi patrząc w swoje ledwo co widzialne, w słabym świetle ognia odbicie na powierzchni wody.

- On ma rację. Debil ze mnie. Jak mogłem jej to powiedzieć. Połamię ci klucze? Co mi odbiło. - mrucząc pod nosem, Natsu przymknął oczy.

Gdyby tylko:

Gdyby tylko nie miał demonicznej mocy, nie musiałby siedzieć teraz w Alvarez. Nie wybuchła by ta cała kłótnia z Fairy Tail, nie miałby tych ataków END, nie bałby się powrotu do Ishgaru.

Gdyby tylko jej nie miał, nie usłyszałby tych słów od Gray. Wciąż byłby z Lucy w Magnolii.

Nie...

Gdyby nie miał Etherious i księgi END, jego brat nie byłby w stanie go uratować cztery miesiące temu. Zginąłby z rąk Dragon Ito.

Tylko, że moc Etherious nie spowodowała tego. Ona tylko go uratowała. Ten atak był winą Dragon Ito. To ich wina.

Gdyby nie to, że miał moc Dragon Slayer, to oni nie objęli by go za cel.

Tylko, że gdyby nie ta cała popaprana sytuacja, Lucy nie odzyskała by klucza Aquarius, który on tutaj znalazł.

Jednak to przez Tartaros ona musiała go złamać, więc to była wina jego brata?

Ale...

Gdyby nie to, że zaczął tworzyć demony, bibliotekę i księgi, on by nie żył. Nie przywrócił by go do życia.

Nie żyłby, nie spotkał Lucy.

Gdyby nie jego brat który poświęcił wszystko co miał na badania i próby wskrzeszenia go, nie został by obciążony klątwą sprzeczności. Nie żył by tak długo, nie spotkał by Mavis...

Nie był by tym, który nauczył ją magii i tym który tak naprawdę popchnął ja do założenia gildii Fairy Tail...

Gdyby nie jego brat... Gildia by nie powstała... Nie spotkałby nigdy ludzi z niej... Możliwe, że projekt z Anną nie doszedł by do skutku... A on sam zakończył swoje życie jeszcze za dziecka, bez magii i bez poznania właścicielki tych czekoladowych oczu...

Patrząc w swoje odbicie i widniejący na lewym ramieniu tatuaż Spriggan, Natsu wypuścił ciężko powietrze, przymykając oczy.

Spriggan, porzucenie gildii, Etherious, END, Fairy Tail, kłótnia, Lucy, kłamstwa, Eri, brat, Fairy Heart, Selene...

Czując jak z każdą chwilą przytłacza go coraz więcej rzeczy nad którymi nie ma kontroli, młodszy Dragneel zacisnął pięści. Nikt nie miał pojęcia, ile by dał teraz za to by wkraść się do pokoju Lucy, patrzeć jak się na niego wścieka o to, a i tak koniec końców spędzić z nim czas. Jej obecność zawsze go uspokajała gdy miał ciężkie dni. Jej uśmiech, jej radosne oczy...

Z drugiej jednak strony, tylko będąc przy bracie mógł w pełni się wygadać. Tylko jemu mógł powiedzieć te rzeczy, które Lucy mogła by nie zrozumieć. Tylko od niego mógł się dowiedzieć tego co ledwo pamiętał. O nich. O ich rodzinie.

- Kurwa by to. - przeklinając, Natsu dmuchnął powietrzem w pustą przestrzeń, gdy z jego ust wydobył się ognisty podmuch.

Zaskoczony tym, zerwał się na równe nogi, patrząc tępym wzrokiem w pustą przestrzeń.

- Co to było? - wyszeptał, próbując dmuchnąć ponownie, lecz tym razem nic się nie stało. Czy mu się to wydawało?

Mrużąc podejrzliwie oczy, obrócił głowę w bok, na swoje całkowite odbicie w sadzawce. Patrząc na swoje oświetlone do połowy odbicie od palących się belek, chłopak poczuł uderzenie obuchem w głowę.

- Ja... o ja pitolę! - krzyknął. - To tego się boi we mnie Selene! Ja pierdole, to tego!! - podnosząc głos, chłopak zacisnął swoją pięść, próbując zrobić coś, czego nie robił od ponad czterech miesięcy.

Jego ludzkie oczy otworzyły się szeroko, gdy jego dłoń skąpała się całkowicie w ogniu. Nie był to ogień demoniczny, krwisto czerwony. To był piękny, bursztynowy kolor, mieszanka pomarańczy i żółci. Ogień jego mocy Dragon Slayer...

- Zeref, jesteś geniuszem! Pierdzielonym geniuszem! - dodał, gdy w głowie wszystko zaczęło się układać w piękną całość.

...

Testując powrót swojej smoczej mocy, Natsu opuścił podziemną świątynię czując się dziwnie lekkim. Bawiąc się swoim ogniem, zaczął układać sobie w głowie pewne sprawy. On już wiedział co robić, jak to wszystko naprawić. Jednak aby to się mogło udać, będzie musiał poprosić po raz kolejny brata o pomoc. Wszystko będzie więc zależeć od jego odpowiedzi.

Mijając po kolei ruiny budynków, chłopak poczuł nagle gęsią skórkę. Zupełnie jakby ktoś skradał się za nim. Obracając głowę i szukając szkodnika swoimi demonicznymi oczami, prychnął niezadowolony nikogo nie widząc. Przywołując całkowicie swój Etherious, wybił się swoimi skrzydłami do przodu, zostawiając za sobą ogromną grotę.

- Hooo, proszę, proszę... - wychylająca się za jednej ze ścian, postać kobiety w białym kimonie, zawiesiła swój wzrok na wylatującym spod ziemi chłopaku. - A więc jednak będę musiała cię zabić, czy może dać ci ostatnią szansę? - spytała samą siebie, oblizując nieznacznie usta.

...

Po południe, tego samego dnia

Dolatując do pałacu, Natsu wylądował na swoim balkonie, chowając skrzydła. Wychodząc z Etherious, chłopak ruszył na korytarz. Przechodząc niedaleko schodów, spotkał stojącego na nich Yajeel.

- Książe. - schylając głowę, dziadek Ajeel'a przywitał się z szacunkiem.

- Yajeel. - odwzajemniając kiwnięciem głowy przywitanie, Natsu uśmiechnął się lekko. - Mój brat jest u siebie? - spytał, wskazując oczami korytarz przed sobą, na końcu którego były pokoje Zerefa.

- Jego Wysokość, jest na sali treningowej we wschodnim skrzydle. -

Dziękując za informacje, młodszy Dragneel zmienił kierunek, zbiegając ze schodów i idąc na kolejne niższe piętra. Dochodząc do jednej z sal przeznaczonych na sparingi i treningi, poczuł ogromną ilość mocy magicznej.

Odbywający się wewnątrz pomieszczenia pojedynek Zerefa vs Ajeel i Invel zgromadził sporą gromadę gapiów. Spriggan atakując wspólnie Imperatora, próbowali go powalić lecz ten nie dość, że unikał tego bardzo swobodnie, to jeszcze w chwili wejścia Natsu, tak mocno przywalił Invelovi, że jego lodowa zbroja pękła, a sam mag wylądował paręnaście metrów dalej.

- Słabo. - mruknął starszy Dragneel na ten widok.

Nie miał jednak dużo czasu na odpoczynek, gdyż Ajeel czując swoją okazję, skoczył prosto na niego. Zbierając swoją czarno fioletową moc, Zeref rozbił tsunami piasku. Jednak spodziewając się za nim maga, zastał jedynie jego piaskową kopię. Tymczasem prawdziwy Ajeel zachodząc go od tyłu, podciął mu nogi, zmuszając Imperatora do upadku.

Lecąc na ziemię, starszy Dragneel obrócił się w powietrzu i odbijając się swoją ręką od posadzki, uniknął upadku na plecy. Kucając na nogach, podniósł swoje czarne oczy, zbierając w około siebie woal mieszanki swojej mocy magicznej i klątwy. Na ten widok Natsu otworzył aż usta.

- O skubaniec, już zaczął je mieszać? - wyszeptał.

Wczoraj gdy rozmawiali wieczorem, brat przyznał mu się, że Fairy Heart przestała mu odpowiadać i najpewniej wyczerpał już całe jej zasoby. Nim oboje poszli spać, chcąc oderwać myśli od tego co się stało podczas ataku Selene, próbowali małego sparingu ze sobą. Zeref zaczął wtedy próby mieszania swoich mocy, lecz z marnym skutkiem. Proporcje były albo za małe i moc klątw dusiła moc magiczną, lub za duże podczas których moc magiczna całkowicie przejmowała imapkt ataków obu braci.

Natsu mimo to wiedział, że była to tylko kwestia dnia lub dwóch treningu, aby jego bratu zaczęło się to udawać. Mimo tego, nie spodziewał się zobaczyć tak szybko owoców jego pracy.

- Nie wiem co oboje kombinujecie, ale to wciąż nie to co chce osiągnąć? - zaczepiając Księcia, Dimaria stanęła obok niego.

- Hehe, nie. To dalej nie to. - odparł śmiechem chłopak, patrząc jak wracający do pojedynku Zerefa i Ajeela, lodowy Spriggan, podkręcił intensywność walki. - Chyba trzeba im pokazać jak to się robi. - dodał po chwili, uśmiechając się cynicznie.

- Ty chyba nie zamierzasz... - wzdrygnęła się użytkowniczka God Soul, na widok ruszającego się brata Imperatora.

Natsu uciszając ją jednak palcem, wyciszył kompletnie swoją moc, nie chcąc by brat go wyczuł. Zachodząc ich jak najbardziej z boku, czekał na odpowiedni moment.

Walcząc bezpośrednio z Zerefem, Invel ponownie przywdział swoja lodową zbroję. Ajeel natomiast zachowując troszeczkę większy od niego dystans, wywołał jedną z fal piasku, chcąc uderzyć Imperatora po plecach.

Używając pocisku magicznego, Piercing Bullet*, Zeref przebił zbroję Invela na wysokości kolana, tak by zatrzymać maga, ale nie zadać mu poważnej rany. Było to konieczne, gdyż gdyby pozwolił sobie na uderzenie po plecach magią piasku Ajeela, mógłby wywalić się lub zasłonić sobie tym widok na Invela. Z drugiej jednak strony, gdyby zignorował lodowego Spriggana i zajął się najpierw piaskowym magiem, ten pierwszy mógłby wbić mu przysłowiowy nóż w plecy.

Eliminując na pewien czas Invel'a, starszy Dragneel obrócił się za siebie i przywołują Ankoku Bakuenjin* rozproszył piaskową falę w ułamek sekundy.

- Na... ?! - krzyknął Imperator, gdy dosłownie zaraz za nią, zobaczył swojego brata, który dopiero teraz obtaczając się ogniem, skoczył na niego.

Nie spodziewając się go za znikającym piaskiem Ajeela i co gorsza nie wyczuwając go wcześniej, Zeref znalazł się w potrzasku. Ratując sytuację wywołał Ankoku Bakuenjin Ichi Goku* , chcąc jakoś się ochronić. Niestety tak jak się tego spodziewał, ogień młodszego Dragneel i jego siła rozpędu była większa niż moc magii Zerefa. Opierając się jedynie parę sekund, czarno włosy chłopak poleciał w tył, robiąc fikołka przez głowę.

- Tak to się robi!! Hahaha! - wybuchając śmiechem, Natsu machnął palcami ręki, prowokując brata do odwetu.

Nie spodziewający się go również Ajeel z Invelem zatrzymali się jak wryci. Zerkając raz na rozbawionego chłopaka, a potem na skaczącą brew Imperatora, Sprigganie cofnęli się w tył.

- Bardzo zabawne. Boki zrywać. - prychnął starszy Dragneel, z ironicznym uśmieszkiem, powoli wstając na nogi.

- Nie wierzę, że dałeś się tak za... - zaczął Natsu, gdy prosto w niego poleciało Ankoku Bakuenjin. - Dawaj! - zawołał radośnie i przywołując wokół siebie demoniczny żar, zatrzymał atak brata.

Nie odpuszczając i w końcu mogąc iść na całość, Imperator skoczył do brata, rozpoczynając z nim sparing. Wiedział, że mógł sobie pozwolić na więcej z nim niż ze Spriggan z dwunastki, bo w przeciwieństwie do nich, jego młodszy brat nie wahał się mu przywalić, czerpiąc potem z tego dużą zabawę.

Ścierające się ciemno fioletowe płomienie z krwisto czerwonymi, co chwilę wywoływały podmuchy energii lub huk wybuchu. Wcześniej już intensywna walka, stała się jeszcze bardziej zażarta.

- Załatwiłeś co chciałeś? - rzucił Zeref, pomiędzy atakami.

- Nom. Dzięki, że nie wysłałeś połowy armii za mną. - odparł Natsu.

- Głuptasie, przecież ci ufam. Skoro chciałeś pobyć sam, to ja to rozumiem. - zaśmiał się chłopak i zwiększając odległość, zgromadził ogromną mieszankę swojej magii i mocy klątwy pod postacią Ankoku Bakuenjin.

Uwalniając ją, zmusił tym samym Natsu do zmarnowana całego jego żaru, do zatrzymania gęstej masy fioletowo czarnych płomieni. Tak jak przewidział straszy Dragneel, jego brat nie zdążył zgromadzić na tyle mocy END by zniwelować cały atak. Zmuszony do wyskoku w górę, Natsu stał się idealnym celem dla gromadzącego od nowa Ankoku Bakuenjin starszego brata, gdy stało się coś czego nie przewidział.

- Karyū no Hōkō! - wytwarzając dość mocny ryk ognistego smoka, Natsu spalił resztki nieodpartych płomieni brata i przedzierając się dalej, wycelował prosto w niego.

Nie mając czasu na reakcję, Zeref postanowił nie kontratakować, lecz wycofać się. Odskakując w bok, poczuł na policzku gorący podmuch mocy Dragon Slayer.

- Czy to było... Nats?! - zawołał, gdy wiśniowo włosy chłopak, wylądował na ziemi. - Twoja moc wróciła? -

- Hehe, jak widać. Miałeś rację wtedy. Potrzebowała regeneracji. - odparł chłopak i cytując słowa brata sprzed dwóch miesięcy, poczochrał się po włosach. - W sumie nie wiem kiedy dokładnie wróciła bo sam wiesz, że od dwóch miesięcy używam jedynie mocy Etherious. Możliwe też, że wróciła po tym moim skoku przez księgę. -

- Myślisz? - mruknął Zeref podchodząc do chłopaka. - W sumie nie można tego też wykluczyć. -

- Właśnie, co do księgi, mam do ciebie prośbę. - mówiąc to, Natsu zerknął na obserwujących ich wciąż gapiów.

Rozumiejąc go bez słów, Imperator natychmiast kazał wyjść wszystkim, zostając z bratem sam na sam.

- Słucham, co wymyśliłeś? -

- Dałbyś radę dopisać do niej nową linijkę lub dwie? -

Ściągając brwi, Zeref szybko spoważniał. Nie mogąc wyczytać z jego twarzy co kombinował, postanowił postawić sprawę jasno.

- Zdajesz sobie sprawę, że księga jest twoim życiem i ingerowanie w niej, nie jest czymś co można zrobić od tak dla zachcianek. - zaczął spokojnym, aczkolwiek stanowczym głosem. - Nawet się nie waż samemu w niej grzebać. - dodał pośpiesznie, grożąc przy tym bratu palcem.

- Wiem, wiem, wiem. Nie będę. Przychodzę do ciebie bo ty jesteś jej autorem. Chodzi o to, czy dałbyś radę wpisać tam to, abym mógł porozumiewać się z tobą poprzez telepatię? Wiem, że z twojej strony umiesz to zrobić, ale z mojej nie jestem  w stanie sam tego wywołać. -

- Telepatię? -

- Tak. Potrafisz za pomocą księgi się ze mną połączyć, jak wtedy gdy rozmawialiśmy, gdy mnie Dragon Ito próbowali zabić. - Zamyślając się przez chwilę, Zeref stał w ciszy. Nie mogąc się doczekać odpowiedzi z jego strony, Natsu postanowił powiedzieć jeszcze drugą sprawę. - I czy dałoby się odblokować mi też możliwość kontroli nad księgą? Wiem, że potrafisz zamykać demony w nich, mnie też już zamknąłeś... -

- Braciszku, nie bój się tego, bo zrobiłem to tylko gdy twoje życie było zagrożone, ale jeśli naprawdę się obawiasz tego, że nie wypuścił bym... -

- Nie o to chodzi! - zaprzeczając od razu, Natsu uśmiechnął się, słysząc chyba po raz pierwszy, jak Zeref go nazwał. - Chodzi mi o to, żebym dał radę sam wskakiwać do księgi i z niej wyskakiwać, bez twojej ingerencji, z dowolnego miejsca. -

Zaczynając gubić się w koncepcji brata, Imperator zamknął na chwilę oczy, kręcąc głową na boki, jakby chcąc w ten sposób poukładać sobie wszystko pod czaszką.

- Moment. Chcesz używać księgi jako swego rodzaju portalu? -

- Dokładnie. Dałoby się tak zrobić? - zaciskając pięści z ekscytacji, Natsu przybliżył sobie je do swoich ust.

- Tego akurat nie. - odparł szybko i konkretnie Zeref, a widząc kompletne rozczarowanie na twarzy brata dodał. - Księgi Etherious zamykają demony w nich na amen, jedynie moją mocą. Etherious nie może istnieć równolegle z tomem. Jednak twoja książka jest inna. Ty jesteś inny. Nats, nie dopiszę ci tej linijki do reszty treści, ponieważ ona jest już tam od początku wpisana. -

- Co? - zawołał zbity z pantałyku chłopak.

- Hehe, tworzyłem cię, z myślą abyś dał radę mnie zabić, jako END. Jaki byłby tego sens, gdybym mógł cię zamknąć w księdze na amen? Dlatego oprócz żaru który może spalić moją magię i klątwę, dopisałem jeszcze to, że możesz sam wychodzić z tomu. Tak abym nie miał żadnych szans na zatrzymanie cię. Jedyna kwestia jest taka, że nie wiedziałeś o tym i nie potrafisz z tego korzystać. Jeszcze. -

- Czyli... -

- Yhy. Mogę ci pokazać jak to robić. -

- Czyli z dowolnego miejsca mógłbym to robić? -

- Tak. Tylko wychodząc z tomu problem jest ten, że zawsze będziesz się pojawiać przy nim. -

Cmokając niezadowolony, młodszy Dragneel machnął na to ręką. Tyle mu wystarczy. Rozmawiając jeszcze chwilę, Zeref nie zgodził się jedynie na sprawę z telepatią, tłumacząc że to nie wypali. Jeśli Natsu chciałby posiadać coś takiego, musiałby się tego nauczyć, do czego niestety nie miał preferencji.

C.d.n.

~~~

Ankoku Bakuenjin : Zeref zbiera w dłoni podobną do płomieni ciemną materię i uderza w cel potężnym atakiem

Ankoku Bakuenjin Ichi Goku : Zeref okrywa ręce płomienną ciemną materią i angażuje się w walkę wręcz lub używa jej jako ataku przeszywającego.

Bullet Magic: Piercing Bullet: Zeref uwalnia magiczną energię z palca np:  aby przebić Księgę E.N.D.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro