25. Nowa era
- Natsu stój! To zmyłka! - zawołał Imperator w momencie, gdy Książe Alvarez biegnąc do niego, nie zdążył się zatrzymać, wpadając w pojawiający się tuż przed jego nosem drugi portal. - Nats!! -
Wypadając z portalu na trawę z całym impetem, wiśniowo włosy chłopak musiał podeprzeć się ręką, aby nie wywalić się.
- Aniki? - rozglądając się dookoła, chłopak zatrzymał wzrok na stojącej kawałek dalej i zadowolonej z siebie Selene. - Gdzie go wysłałaś?! - syknął, nie rozumiejąc jeszcze co się tak naprawdę stało.
- Hehe, a czy to ważne? On mnie nie interesuje. - uśmiechając się, kobieta wyprostowała się dumnie, patrząc z góry na wciąż kucającego chłopaka. - Ale gdzie moje maniery, powinnam ci podziękować, że zmieniłeś zdanie i jednak wpadłeś do mnie. - dodała sarkastycznie.
- Wpadłem? Nie drwij sobie ze mnie!! - krzycząc, Natsu zebrał swój żar i atakując Smocze Bóstwo Księżyca, zmusił ją tym samym do odparcia siebie jej mocą.
Odpierając każdy jego atak, Selene zdawała się tańczyć na leśnej polanie, gdzie oboje się znaleźli. Pamiętając słowa brata, aby nie dał się prowokować, Natsu zagryzał zęby ze złości. Na to było już za późno.
- Wystarczy tego, dość. - tracąc już cierpliwość, kobieta w końcu włożyła w swój atak tyle siły, że odepchnęła od siebie skaczącego do niej bez przerwy chłopaka. - Jestem od ciebie silniejsza! Nie prowokuj mnie, abym pokazała ci prawdziwą siłę Smoka! -
Wypluwając ślinę z krwią przez zranioną wargę, młodszy Dragneel prychnął niezadowolony. Niestety czuł, że ona może mieć rację. Wszystkie jego zmysły ostrzegały go przed nią. Wydawać by się mogło to dziwne, zwłaszcza dla niego, który praktycznie mało kiedy czuł strach przed przeciwnikiem. Wszystko zmieniło się po ich 100 letniej misji...
Nie. Dużo wcześniej.
Aż za dobrze zapamiętał lekcję Gildarts na Tenroujima. To od tamtego dnia, zaczął podchodzić do przeważającej siły przeciwnika z dystansem. Było coś jeszcze, co kazało mu wierzyć w słowa Selene. Jeśli jest Smoczym Bóstwem, to on sam naprawdę może nie mieć z nią szans. Zanim Dragon Ito zagrozili im i zmusili do przerwania 100 letniej misji, zdążył poczuć na własnej skórze moc dwóch Smoczych Bóstw.
- Czemu w ogóle się mną interesujesz? Bo tego mi nie powiedziałaś. Po co mam niby dołączyć do ciebie? - rzucając kolejne pytania, chłopak przeskakiwał wzrokiem z Selene na dwie towarzyszące jej kobiety, które zaczęły go okrążać.
- A to bardzo ciekawa sprawa. -
- Mów. -
- Po co ten pośpiech? -
- Mów!! - warcząc, Natsu ugryzł się w język, zdając sobie sprawę, że znów daje się ponieść emocjom.
Tylko jak miał tego nie robić, jak nie wiedział gdzie jest, co to było za miejsce, co potrafią okrążające go dziewczyny, gdzie się podział towarzyszący im mężczyzna, do czego była zdolna Selene i co się stało z jego bratem. Jednym słowem, znalazł się w totalnym potrzasku, bez jakiejś szansy na odwrót.
- Era smoków dobiegła już końca. Mmm, stało to się ponad 400 lat temu. Obecnie nadchodzi Nowa Era. - zaczynając, Selene zdjęła swój kaptur, rozpuszczając całkowicie swoje pastelowe włosy.
- Nowa Era? Nie rozumiem. -
- Era ludzi. Era Slayer. Era Etherious. - wyliczając na palcach, kobieta zaczęła zbliżać się spokojnym krokiem do Natsu. - Świat tworzą już nie smoki, a ludzie zabijający smoki i bawiący się ich mocą. Dragon Slayer i Dragon Ito. Gdzieś tam, przebłyskują jeszcze God Slayer, którzy ukradli Bogom ich moc. Jednak największy zamęt, wprowadził twój braciszek, tworząc demony, Etherious oraz dając powód istnienia tym, którzy je zabijają; Demon Slayer. -
- Zamęt... cały on, jakże by inaczej. - parskając krótkim śmiechem, chłopak pokiwał głową na boki, akurat w momencie, gdy Smocze Bóstwo Księżyca, stanęło przed nim.
- Pragnę to wykorzystać. Fakt, że Dragon Slayer, Dragon Ito i Etherious będą na szczycie świata. Po pierwsze, zrezygnuję z postaci smoka. Od bardzo dawna już z niej nie korzystałam. Dzięki mojej człowieczej formie i magii smoczej, stanę się najpotężniejszą osobą na świcie, prawdziwą Dragon Slayer. -
- Załóżmy, że owszem. To niby w którym miejscu, jestem ci potrzebny? Szukasz męża czy co? - zadając ostatnie z pytań, Książe Alvarez zaśmiał się ironicznie.
- Jesteś dla mnie za młody, dzieciaku. Kompletnie nie w moim guście. - idąc za żartem chłopaka, kobieta również zaśmiała się delikatnie. - Zostałeś wychowany przez Igneel'a. Ognistego smoka. Ojca Igni. -
Słysząc na jaki temat zeszła rozmowa, młodszy Dragneel natychmiast spoważniał. Jedno to wspominać przy nim Igneel'a, ale drugie to mówić o tej parszywej Igni. Okej, gdyby nie jego moc, którą dał mu podczas walki z Mercuphobia, mogłoby się to źle skończyć. Tylko, że w zamian za to, stracił nad sobą kontrolę. Gdyby nie Lucy, kto wie do czego by się posunął.
Lucy...
- I co w związku z tym?! - nie chcąc schodzić jeszcze na temat blondynki z czekoladowymi oczami, chłopak wbił sobie pazury w dłoń.
- Ignia działa mi cholernie na nerwy. Wkurza jak nie wiem co. Upiera się przy smoczym świecie, nie akceptując jego końca, rujnując mi życie i moje plany przy tym. Chcę go zabić, a ty mi w tym pomożesz, a raczej wykonasz to za mnie. - wyrzucając z siebie to wszystko, Selene nabrał znów powietrza. - On uważa cię za słabego bachora. Nieistotny pyłek we wszechświecie. Pokonując go, zadasz mu największy z możliwych ciosów. Oczywiście potem go zabijemy. - mówiąc to, kobieta po raz drugi w dzisiejszym dniu, położyła dłoń na policzku Natsu, uśmiechając się. - W zamian za służenie mi, będziesz mieć miejsce u mego boku, wśród magów którzy będą tworzyć tę erę. Centrum świata. -
- A jeśli odmówię? - odsuwając się krok w tył, chłopak pozbył się dotyku Smoczego Bóstwa ze swojego policzka.
- Lubisz stawiać sprawy jasno, prawda? Okej, więc jeśli odmówisz, zabiję cię. Jeśli nie będziesz teraz ze mną, to kiedyś możesz stanąć przeciw mnie, a do tego nie mogę dopuścić. -
Słysząc deklarację Selene, Natsu wpierw przełknął ślinę, lecz chwilę potem coś mu zaświeciło w głowie. Czy ona się przypadkiem go nie obawiała? Teraz na pewno nie, ale w przyszłości gdy urośnie jeszcze bardziej w siłę, czyżby tego się bała? Jej pomysł, by zajął się Ignią był samobójstwem. Syn Igneel'a to była zupełnie inna liga niż Wodne i Drzewne Smocze Bóstwa.
Tylko jak odmówić? Jak się stąd wynieść? Nie zna zdolności pilnujących ich dziewczyn. Poza tym nawet gdyby rzucił się do ucieczki, Selene na bank by go dogoniła. Co robić?
- To dla ciebie korzystana umowa. Będziesz wtedy w stanie ochronić przed wszelkimi niebezpieczeństwami, tą twoją przyjaciółeczkę z Ishgaru... - wchodząc na temat usłany minami, Selene tylko podrażniła tym chłopaka.
- Trzymaj się od niej z daleka!! - warcząc, Natsu zebrał dookoła siebie woal demonicznego żaru.
Widząc to, Selene również zaczęła gromadzić swoją moc, gdy pod nogami Księcia Alvarez zgromadziło się tak dużo żaru, że zaczęły one znikać w ognistym kokonie. Nie wiedząc co młodszy Dragneel próbuje zrobić, kobieta odsunęła się o krok od niego, lecz gdy zobaczyła jego zaskoczenie na twarzy, odsunęła się jeszcze bardziej. Czyżby znów stracił kontrolę nad END jak wtedy na balkonie? Przecież nikt na jej polecenie nie zaklina ani księgi, ani jego.
Tymczasem Natsu czując jak żar zaczyna pochłaniać coraz więcej jego ciała, zamykając go w kokonie ognia, poczuł rosnącą panikę. On tego nie wywołał, więc czym to było? Czemu to go tłamsi?!
- Gorąco... - wydusił z siebie, nim pasma demonicznego żaru całkowicie odcięły mu pole widzenia.
Wszystko stało się tak szybko, że nie miał w ogóle czasu na jakąkolwiek reakcję. Dopiero opamiętując się wewnątrz kokonu, już chciał spróbować ugasić żar, gdy stabilny grunt zniknął mu pod nogami, a uczucie spadania ogarnęło go całego.
...
- Natsu! Natsu! Nats! - słysząc gdzieś w oddali głos brata, chłopak uniósł powieki, lecz widząc jak cały świat wiruje mu przed oczami, szybko je zamknął, zakrywając je dodatkowo ręką.
Wszystko się kręciło jak w karuzeli, nawet w całkowitej ciemności. Nie mogąc poskładać myśli, przez to otępienie, zagryzł swój język chcąc obudzić się bólem. Jednak nawet to nie pomogło, a wirowanie coraz bardziej mu dokuczało. Jednego czego był wtedy pewien, to tego że jest przy nim Zeref, którego słyszy i którego dostrzegł przez ten ułamek sekundy, gdy otworzył oczy.
- Ani...aniki... - wyjąkał w końcu, czując dotyk brata na swoim ramieniu.
- Wiem, wiem. Kręci ci się w głowie. Przepraszam. - szeptając, Imperator pochylił się jeszcze bardziej nad bratem.
Czując pod plecami wciąż wirującą, lecz twardą powierzchnię i dziwnie znajomy zapach kwiatów i innych roślin, Natsu zaczął zgadywać gdzie był.
- Ora...oranżeria? -
- Tak. - potwierdzając to od razu, kruczo czarny chłopak, zaczął powoli głaskać ramię księcia Alvarez. - Przepraszam. -
Unosząc dłoń z oczu, Natsu ostrożnie uchylił powieki. Wirujący obraz pochylonego nad nim brata i jego niepewna mina.
- Nic ci nie jest? - szepnął młodszy z braci, przełykając z trudem ślinę.
Parskając praktycznie niesłyszalnie, Zeref pokiwał głową na boki. Odpowiadając, że nic mu się nie stało oraz wszystko jest już pod kontrolą, zdjął rękę z ramienia chłopaka i sięgając gdzieś w bok, coś zamknął. Widząc jego gest, Natsu zerknął spomiędzy palców ręki którą wciąż trzymał sobie na oczach w tym samym kierunku. Widząc leżącą przy nim księgę END, którą Zeref chciał niezauważalnie przed nim zamknąć, Natsu poczuł jakby ktoś dał mu obuchem w głowę.
- Zniszczyli coś? W niej? - wyszeptał czując rosnące napięcie.
Widząc na co patrzy jego młodszy braciszek, Zeref wypuścił ciężko powietrze.
- Nie. Jest cała, ale musiałem jej użyć. Nie chciałem tego Ci robić, ale nie mieliśmy czasu. -
- O czym ty mówisz? - ignorując karuzelę w głowie, Natsu podniósł ją w górę, od razu potem tego żałując.
- Leż. To ci zaraz przejdzie. - zganiając go, Imperator usiadł po turecku na podłodze obok leżącego na plecach chłopaka. - Pamiętasz nasze spotkanie w Tartarosie? To drugie. -
- Mmm... zwariuję przez te kręciołki. - syknął Książe Alvarez, nie mogąc się nawet na siłę skupić. - Może. Chyba. I? -
- Invel ochłódź go trochę. Może mu to pomoże. - kierując swoja prośbę do Spriggana stojącego z boku, Zeref odsunął się bliżej pasa brata.
Stopniowo obniżająca się temperatura rozpalonego ciała Natsu, zaczęła przynosić mu ulgę. Wirujący bez przerwy świat zaczął zwalniać, dzięki czemu chłopak w końcu mógł spuścić rękę i na spokojnie otworzyć oczy. Mrugając coraz rzadziej, zawiesił swój wzrok na Invel'u.
- Dzięki. - wyszeptał, uśmiechając się lekko.
Odpowiadając poprzez kiwnięcie głowy, lodowy mag wrócił wzrokiem na Imperatora.
- Gdy się spotkaliśmy po raz drugi, po tym jak pokonaliście Mard Geer'a, zamknąłem go w jego własnej księdze. - kontynuując, Zeref wziął do ręki księgę END.
- Nom. Potem ją spaliłeś. - mówiąc bez wzruszenia, Natsu ostrożnie podniósł się do siadu.
- Przepraszam cię. - powtarzając to po raz trzeci, Zeref spuścił nieznacznie głowę na dół, na trzymany tom.
- Możesz przestać mnie przepraszać, tylko powiedzieć co jest?! - podnosząc głos, chłopak złapał się za głowę, która na krótką chwilę, znów zaczęła sprawiać wrażenie wirowania świata.
- Nie wiedziałem gdzie cię zabrała Selene. Nie miałbyś z nią szans, więc chciałem przywołać twoją księgę do siebie, ale ona mi nie odpowiedziała. Ajeel wpadając do mnie na górę, przekazał to co powiedziałeś Brandish, a raczej napisałeś jej ogniem na dole. - opowiadając to, Zeref uśmiechnął się czule. - Cwaniaczek, a jednak czasem umiesz ruszyć głową pod presją. -
- Czy ty mnie właśnie obrażasz?! - zawołał w pierwszej chwili młodszy Dragneel, ale szybko się reflektując, dodał. - Co z Brandish? Nic jej nie jest? -
- W porządku. Ajeel mnie złapał. - zabierając głos, zielono włosa dziewczyna zaszła Zerefa od tyłu.
- Całe szczęście. Wybacz, że cię tak nastraszyłem... -
Przymykając oczy, magini odwróciła głowę. Dziwnie się czuła. Poczucie winny tego, że na nic się tam przydała, mieszało się z wkurwieniem na Księcia za ten numer, przez który prawie dostała zawału. Dokładając do tego jeszcze bolące ręce którymi ledwo co mogła ruszyć i wiszący wciąż ciężar odpowiedzialności za księgę, który nie chciał zniknąć sprawiało, że miała już dość.
Widząc przed oczami wciąż ognisty napis utworzony na podłodze holu, który ukazał się jej po tym jak Ajeel ją złapał swoją magią, nie chciał zniknąć z jej myśli. Tak niewiele brakowało... tak niewiele... A Natsu postawił dosłownie wszystko, włącznie ze swoim życiem w tej jednej wiadomości.
- Za pozwoleniem. - wyszeptała w końcu, obracając się i idąc do wyjścia z oranżerii.
Musiała wyjść i ochłonąć. Teraz. Natychmiast.
- A wracając do reszty? - zapytał Natsu, trącając ręką ramię brata.
- Kiedy tu przybiegłem, zamknąłem cię w niej. Jak wtedy Mard Geer. - wydusił w końcu z siebie Imperator.
- Co? -
- Demony powstałe z księgi... mogę ingerować w nie za pomocą tomów. To nie był twój pierwszy raz, gdy cię tak zamknąłem w księdze, ale pierwszy raz gdy byłeś przy tym świadomy. Dlatego przepraszam cię. Nie chciałem tego robić Tobie znów. -
Masując swoją skroń, Natsu próbował nadążyć za słowami brata. Nabierając powietrza aż po pełne policzki, wypuścił je kilka razy. W tym czasie nie spuszczał oczu z czarnego maga, który ewidentnie czekał na jego reakcję i osąd.
- Pomału. - wycedził w końcu. - Zamknąłeś mnie w niej? - dodał wskazując na trzymaną przez brata książkę.
- Jako autor... -
- Wiem! Wiem! Tego mi nie musisz tłumaczyć. Po prostu... nie wiedziałem... że ... - nie mogąc się wysłowić, chłopak nakreślił rękami okrąg w powietrzu. - Nieważne. Mam rozumieć, że pierwszy raz to zrobiłeś, gdy mnie ratowałeś przed Dragon Ito cztery miesiące temu? -
- Yhy. Nie chciałem ci tego wtedy mówić, dlatego skłamałem, że przeniosłem się tam za pomocą księgi. Tak naprawdę tak jak teraz, zamknąłem cię w niej, a potem od razu wypuściłem. -
- Ja pierdole. - jęknął gardłowo wiśniowo włosy, lecąc z powrotem na plecy.
...
126 dzień pobytu Natsu w Alvarez
wczesny poranek, przed wschodem słońca
Przechodząc korytarzem w kompletnej ciszy, doszedł do dwuskrzydłowych drzwi. Naciskając na klamkę, wszedł bezdźwięcznie do środka. Skąpana w półmroku kończącej się nocy komnata wypełniona była rześkim powietrzem z uchylonych drzwi balkonowych.
Podchodząc spokojnie do dwu osobowego łóżka, zawiesił swój wzrok na śpiącym tam Imperatorze. Za dnia poważny i niedostępny dla wszystkich oprócz swojego młodszego brata, obecnie starszy Dragneel wyglądał jak niewinny, zwyczajny chłopak. Rozczochrane czarne włosy i spokojny wyraz twarzy było kompletnym przeciwieństwem jego perfekcjonizmu.
On jednak nie przyszedł tutaj, aby przyglądać się śpiącemu Imperatorowi, chodź taki widok nie widzi się często. Przecierając oczy, Natsu rozejrzał się po komnacie brata. Musiał się spieszyć, aby nikt go nie nakrył lub co gorsza, aby Zeref się nie obudził. Podchodząc do łóżka od drugiej strony, chłopak położył na pustej poduszce kawałek złożonego na pół papieru.
Zerkając po raz ostatni na pogrążonego we śnie Imperatora, Koutaishi ruszył szybkim krokiem do uchylonych drzwi balkonowych. Wychodząc na balkon, przymknął je ponownie cicho. Oddychając chłodnym powietrzem, Natsu przywołał swojego Etherious i skacząc prawie z najwyższego piętra w dół, poszybował na swoich skrzydłach w kierunku miasta.
Przelatując jeszcze pustymi ulicami, demoniczne oczy chłopaka wychwyciły żegnającą się z dostawcą pieczywa dziewczynę. Przez to całe zamieszanie w ostatnich dniach i przerwanie festynu jesiennego, nie miał okazji z nią pogadać. Lądując niedbale za plecami błękitno włosej dziewczyny, Natsu odchrząknął na dzień dobry.
- Natsu?! - krzyknęła Eri, nie spodziewając się stojącego za sobą Księcia Alvarez. - Aleś mnie wystraszył. Coś się stało Natsu? Wyglądasz na... -
- Nie powinnaś jednak mówić do mnie po imieniu. - mruknął, a widząc jak dziewczyna ruszyła w jego kierunku, zatrzymał ją ręką w miejscu.
- Wybacz Koutaishi. - czując jak chłopak nie był w dobrym nastroju, Eri szybko zmieniła sposób rozmowy. - Czym zawdzięczam twoją wizytę? -
- Spieprzyłem sprawę. - zaczął, a widząc jak błękitno włosa dziewczyna już chce zaprzeczyć przez grzeczność, dodał. - Nie powinienem dawać ci nadziei. Eri, czy ty się we mnie zakochałaś? -
Demoniczne oczy Natsu od razu zauważyły jej zmieszanie, panikę a potem cierpki uśmiech. Nic nie musiała mówić, bo jej ciało zdradziło ją kompletnie.
- A która dziewczyna, nie zakochała by się w Waszej Książęcej Wysokości. Książe jest marzeniem każdej Alakitasianki. Silny, odważny i przystojny... Która by miała zrezygnować z uczucia do samego brata Imperatora?! - krzyknęła, czując jak zaczynają się szklić jej oczy.
- Dlatego spieprzyłem. Powinienem trzymać cię na taki sam dystans co resztę osób. Za bardzo pozwoliłem ci się do mnie zbliżyć, gdy ja już... już kogoś mam. - wyszeptał tak cicho końcówkę, że córka właścicielki karczmy nie zrozumiała go.
- Już jesteś z nią. Tą Ishgarką. - mruknęła dziewczyna, domyślając się co miał na myśli Koutaishi.
- Coś ty powiedziała?! - warknął Natsu, dopadając w mniej niż sekundę do Eri i chwytając ją za ramię, przyciągnął do siebie. - Skąd o tym wiesz?! -
Patrząc przerażonymi oczami na pionowe źrenice chłopaka, Eri zrozumiała już, że jest na przegranej pozycji. Czując ponowne szarpnięcie za rękę załapała, że on czeka wciąż na odpowiedź.
- Wspomniałeś mi kiedyś o tym. - skłamała nerwowo.
- Guzik prawda! Nigdy ci o niej nic nie mówiłem! -
- Boli... Na... Książe, to boli... Zatrzymała się tutaj z przyjaciółmi jeszcze przed festynem. - pisnęła Eri, gdy Natsu zacisnął swoje szpony zbyt mocno na jej ręce.
- Zatrzymali... się... - wyjąkał chłopak, puszczając dziewczynę. - Moment, rozmawiałaś z nią? - dodał, a widząc jak kiwa głową, masując sobie ramię, kompletnie zesztywniał. - Eri, co jej powiedziałeś? O czym rozmawiałyście? -
- Wyglądała na przybitą... powiedziała, że się pokłóciliście i nie chce już mieć z tob... - zaczęła, jednak gdy Natsu tupnął nogą, uwalniając swoją moc i niszcząc chodnik wokół nich, spanikowana cofnęła się w tył.
- Co jej powiedziałeś?! -
- Nic. Przysięgam. Ona myślała, że to ja jestem twoją dziewczyną, ale kiedy powiedziałam, że przychodziłeś do mnie tylko po informacje w sprawie Ishgaru, wszystko wyprostowałam. -
Zamykając powoli oczy, Natsu wygasił swój demoniczny żar. Czochrając się po włosach, cmoknął niezadowolony. To wszystko, cały temat Lucy działał na niego tak bardzo źle, że nie panował nad sobą. Przegiął. Znów.
- Nie chciałem. Przepraszam, ale to raczej nasze ostatnie spotkanie Eri. -
- Wiem... - szepnęła, podnosząc głowę. - Ale pomimo to... - dodała gdy chłopak wzbił się w górę, zwyczajnie w świecie zostawiając ją na środku ulicy.
...
Otwierając czarne jak pióra kruka oczy, Zeref zawiesił swój wzrok na poruszającej się zasłonie w oknie. Będąc wciąż zaspanym, przetarł leniwie oczy, obracając się na plecy. Mrużąc brwi, chłopak zawiesił swój wzrok na leżącej kartce papieru. Wyciągając rękę po nią, nie musiał zastanawiać się od kogo to było. Tylko jedna osoba nie bała się wchodzić do niego gdy spał. Żaden ze Spriggan nie pozwoliłby sobie na to. Jedynie Invel budził go czasami, stojąc w progu jego komnaty.
Czytając kolejne zapisane słowa, Zeref ściągał coraz bardziej swoje brwi, lecz gdy doszedł do końca wiadomości, położył sobie rękę na oczach, śmiejąc się.
- Głuptasie, no przecież, że ci ufam. - szepnął rzucając list od brata z powrotem na poduszkę obok.
Wstając po paru minutach, Zeref zaczął się ubierać, od czasu do czasu ziewając. Pomimo tego, że przespał calutką noc, czuł się zupełnie niewyspany.
- Wasza Wysokość. - widząc kłaniającego się w pasie Invela, zaraz za progiem swoje komnaty, Imperator machną do niego ręką, aby szedł za nim.
- Słucham. -
- Przyszły kolejne wiadomości w sprawie Amakmar. Wpłynęły też informacje o wycofaniu się części żołnierzy Brakmar z granicy. Dostaliśmy też podsumowanie o które Wasza Wysokość prosiła w dniu wczorajszym. Jednocześnie przesłuchaliśmy strażników w sprawie wczorajszego incydentu. - wyliczając kolejne sprawy, lodowy mag urwał widząc masującego skronie Zerefa.
- Każ zwołać Spriggan. Zaraz to omówimy. -
- Jak rozkażesz. Czy mam również obudzić Księcia? -
- Natsu nie ma. Wyszedł. - odchrząkując, czarnowłosy chłopak ruszył w kierunku schodów w dół, jednak widząc niezrozumienie na twarzy Invela dodał. - Zostawił mi wiadomość. Wróci po południu. -
- Nikt go nie zauważył, gdy opuszczał pałac. - stwierdził Spriggan, nie spuszczając wzroku z pleców Imperatora.
- Nie szkodzi. Nie będę go trzymał w klatce. Niech robi co chce... - mruknął Zeref, schodząc z pierwszych stopni na dół.
C.d.n.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro