19. Ciemność i światło
- Natsu! Opanuj się! Od kiedy pozwalasz tak się wodzić swojej mocy za nos?! - podejmując próbę przemówienia bratu do rozsądku, Zeref wybił się tym razem jako pierwszy w górę.
Ochraniając się kokonem swojej ciemno fioletowej klątwy, przebił się przez ten jakże już działający mu na nerwy podmuch żaru brata. Zaskakując go tym i będąc na wyciągnięcie ręki za jego plecami, starszych Dragneel wystrzelił ze swojej ręki pasma, które w założeniu miała unieruchomić brata.
Plan z początku szedł po jego myśli, dopóki czujący opór Natsu, nie szarpnął się za mocno. Zeref zdążył jedynie zabaczyc jak pasma jego klątwy są spalane mocą młodszego Dragneel, spośród których pojawiły się szpony chłopaka wymierzone prosto w głowę władcy Alvarez.
Ciepła strużka czerwieni zalała mu oczy, a odbijający się jakby echem w głowie krzyk Mavis, przeplutł się z dziwnym świstem powietrza i zupełnym zanikiem demonicznego ognia, przez co oberwał jedynie ostrymi pazurami.
Tracąc jednak niestety przy tym panowanie nad swoim Etherious, Zeref poczuł jak po raz kolejny Fairy Heart, rozsypuje się w złoty pył. Nie przejmując się nazbyt krwawiącym czołem, starszy Dragneel złapał brata za jego ramię i podciągając się na nim, wylądował bratu za plecami. Będąc poza polem wzrokowym demona, chłopak oplótł jedną z rąk wokół jego szyi, aby przytrzymując się go nie spaść i się nie zabić.
- Natsu opanuj się. Już jestem przy tobie i nigdzie się nie wybieram. - zawołał Zeref do ucha brata, zerkając jednocześnie na okna piętra ponad ich głowami.
Tak mu się coś wydawało, że ten nagły spadek mocy żaru brata i zupełny zanik jego Fairy Heart, nie był przypadkiem. Dostrzegając klęczącą w ramie okiennej Brandish, wyraźnie skupioną na utrzymaniu swojej komendy redukcji, Imperator kiwnął do niej głową z wdzięczności za pomoc pomimo tego, że obrywając rykoszetem jej zaklęcia wymierzonego w Natsu, został w tym momencie pozbawiony swojego Etherious.
Mimo starań dziewczyny, END był jednak od niej silniejszy. Wytwarzając wokół siebie na nowo, kolejne pasma czerwono krwistego żaru, zaczął formować coś na wzór kuli, w centrum której obaj bracia mieli zostać zamknięci.
- Gray! Zamroź ten żar! Bo on go zabije! - rozkazując, Mavis wskazała na znikających za coraz gęściejszą ścianą kuli, Natsu i pozbawionego Zerefa.
- Nie! Jeśli Gray ich zamrozi, może zrobić krzywdę Natsu! - wtrącając się, Lucy zawisła w powietrzu przed mistrzynią.
...
Podczas gdy na zewnątrz kuli Fairy Tail próbowało dojść do sposobu zamrożenia żaru demona bez zranienia go, wewnątrz sfery Zeref mając dziwne przeczucie, podciągnął się bliżej pleców brata, zakrywając mu drugą ręką oczy.
- Natsu wiem, że tam jesteś. Wiem to, bo gdyby tak nie było, zrzuciłbyś mnie już dawno z siebie i nie dałbyś sobie pozwolić na redukcję mocy przez Brandish. Tak jak to było wtedy, gdy pierwszy raz będąc tutaj straciłeś kontrolę nad tą mocą. - mówiąc to jak najbardziej spokojnym ale i pewnym siebie tonem, popukał kciukiem w szyję brata, której wciąż się trzymał.
- Zeref? - słysząc swoje imię, Imperator Alvarez uśmiechnął cierpko.
- Kto by pomyślał, że największą słabością END, będą jego oczy. - szeptając to i lekko się przy tym śmiejąc z niedowierzania, Zeref poprawił palce na oczach brata. - Spokojnie, czujesz swojego Etherious? Kontrolujesz go? - dopytał mając pewność, że Natsu go rozumie.
- Ja... nie mogłem... - wzdrygnął się młodszy Dragneel.
- Spokojnie, nic się nie stało. Nikogo nie zraniłeś. - kłamiąc Zeref obtarł krew z czoła o ramię. - Prosiłbym cię, abyś nie wychodził teraz z niego i nie panikował. Jestem tutaj przy tobie. -
- O..okej. - szepnął Natsu, kiwając jak najdelikatniej głową.
- Pamiętaj, nie chowaj skrzydeł. Wybacz, że się tak na tobie zawiesiłem, ale znów rozbiłeś mi Fairy Heart. Nie mówiłbym ci tego teraz, gdyby nie fakt że oboje jesteśmy w powietrzu, a pod nami przez kilkanaście pięter w dół nie ma nic, aż do gruntu. - mówiąc to wszystko na jednym wydechu, Zeref zaczerpnął go ponownie. - Jak się czujesz? Serce cię boli? -
- ... trochę klatka. -
- Natsu od kiedy tak masz? Zdarzało się to już wcześniej po tym dniu gdy mi to powiedziałeś? Wtedy gdy pierwszy raz rozmawialiśmy po twoim ocknięciu się? -
Pytając się o to, czarny mag nie zwrócił uwagi na znikającą moc żaru END. Z każdą chwilą ubywało jej, przez co wcześniej nieprzezroczysta kula, odsłoniła ponownie osobom z zewnątrz swoje wnętrze.
Mavis widząc jak Natsu nie atakuje już brata i prawdopodobnie z nim rozmawia, wypuściła ciężko powietrze. Każdy z członków Fairy Tail również poczuł ulgę, jednak wciąż nie pozwalając sobie na spuszczenie gardy, uważnie obserwowali braci.
Lucy i Gray jako jedyni zerkając na Brandish i pojawiającego się obok niej Ajeela zrozumieli, że ten spadek mocy END to jej zasługa. Podczas gdy oni kłócili się o to, czy Gray powinien zamrażać tę kulę ognia, ta zielono włosa dziewczyna cały czas pracowała by zmniejszyć na przekór demona jego moc. Teraz widząc efekty swojej pracy, pozwoliła sobie w końcu na opadnięcie bokiem na framugę okna z wyczerpania.
Tymczasem Ajeel tworząc z piasku prowizoryczną kładkę piętro niżej, wyskoczył przez okno na nią. Powoli nie chcąc czegoś zepsuć, tworzył ją aż do miejsca w którym unosili się obaj bracia.
- Ile już razy ci się to zdarzało? Odpowiedz mi Natsu. - nie otrzymując odpowiedzi, Zeref ponowił pytanie, ponownie pukając kciukiem w szyję brata.
- Z raz, może dwa razy... - wydukał.
- Dziś? Wczoraj? -
- Z raz, może dwa w tygodniu. Od miesiąca. - nie takiej odpowiedzi się spodziewając, starszy Dragneel osłupiał kompeltnie.
- Czemu mi nic nie mówiłeś?! - zawołał zbyt głośno, przez co pozostałe osoby obserwujące ich, usłyszały to.
- Bo... to było tylko przez chwilkę... I nie chciałem ci zawracać gł... -
- Odbiło ci?! Natsu!! Rany... - wypuszczając gwałtownie powietrze, Zeref oblizał usta. - Nats spróbuj powoli zniżyć nas. Pomału i bez pośpiechu. -
Wykonując polecenie brata, chłopak zaczął kontrolowanie opadać, dopóki nie poczuł pod nogami piaskowej powierzchni.
- Spokojnie, to Ajeel. Spokojnie. - czując wzdrygnięcie brata, Imperator od razu powiedział mu co się dzieje.
W końcu cały ten czas trzymał mu rękę na oczach, więc Natsu robił to co mu kazał bez wiedzy co się działo do około niego. Dotykając piaskowej i prowizorycznej kładki, Zeref pozwolił by Natsu siadł na kolanach, kucając zaraz za jego plecami i wciąż go tam przytulając.
- Schowaj skrzydła i spróbuj wyjść z Etherious. - prosząc o kolejne rzeczy, kruczo czarny chłopak cały czas pilnował, aby nie zdejmować ręki z oczu brata. - I nie myśl sobie, że tak to puszcze obok ucha. Czemu do jasnej cholery nic mi nie mówiłeś! - dodał przez zęby.
Powoli wychodząc z Etherious, Natsu zacisnął swoje ręce w pięści. Nie chciał już o tym gadać. Był zmęczony. Dziwnie zmęczony. Gdy cały jego Etherious znikł, młodszy Dragneel poczuł jak brat zdejmuje mu rękę z oczu. Otwierając je ponownie, pomału aby nie podrażnić wzroku od światła dnia, Natsu usłyszał głos Mavis gdzieś z oddali.
- Czeka nas chyba długa rozmowa. Sam na sam. - zawołała w stronę Zerefa.
- Nie. - odpowiedział od razu Zeref, wstając na nogi. - Wasz czas dobiegł już końca. Macie w tym momencie opuścić nasz pałac. Ajeel każ straży ich odprowadzić do wyjścia. -
- Nigdzie się stąd nie ruszę bez Natsu! - krzyknęła Lucy ignorując zmierzającą do nich straż i ludzi maga piasku.
- Heartfilia pójdziesz, po dobroci albo po mojej wściekłości! - warknął Zeref, jednak czując pociągnięcie za nogawkę, spuścił głowę w dół na Natsu.
- Natsu, proszę cię. Naprawdę nic dla ciebie już nie znaczymy? Ja nic dla ciebie już nie znaczę? - nie dając za wygraną, Lucy zwróciła się bezpośrednio do patrzącego na nią przyjaciela.
- Sądzisz, że takimi tekstami zmienisz moją decyzję? - próbując wstać, Natsu zachwiał się na nogach. Mimo zaoferowanej ręki brata, chłopak zignorował jego pomoc i siłą zmusił ciało to zachowania pionu. - A może myślisz, że wczorajszym całusem to zrobisz?! - dodał wprawiając wszystkich w osłupienie.
Wzrok każdego spoczął na Heartfili, której policzki delikatnie się zaróżowiły.
- Lucy... pocałowałaś go? - Mira przerywając tę niezręczną ciszę, podleciała bliżej z szeroko otwartymi oczami.
- Natsu... - mimo tego, sama blondynka kompletnie nie zwracała uwagi na nikogo poza swoim przyjacielem. - Odpowiedz mi. Naprawdę nic to dla ciebie nie znaczyło? -
- Nie prosiłem cię o to. - odparł oschle.
- Wtedy zachowywałeś się inaczej! - krzyknęła dziewczyna, do której oczy zaczęły napływać łzy.
- Bo mnie zaskoczyłaś. To był odruch. - wymamrotał chłopak, odwracając głowę w bok. - Nie będę z tobą flirtował, gdy już się z kimś związałem tutaj. - dodał cicho, lecz na tyle głośno, aby doszło to do uszu Lucy.
Tym razem wzrok wszystkich skierował się na wiśniowego chłopaka. Również Zeref zaskoczony jego ostatnim wyznaniem, zerknął na niego spod byka. Widząc wzrok brata mówiący:
"O czym ty pierdzielisz? Czy może ja o czymś znów nie wiem?"
Natsu zmrużył nieznacznie oczy, wysyłając mu jasny sygnał:
"Cicho bądź."
Wystarczyło szybkie odczytanie spojrzenia brata, by Imperator robiąc cierpką minę, przymknął zmęczony oczy.
- Wynoście się z naszego domu. - Kontynuował niewzruszony młodszy Dragneel. - Inaczej połamię ci wszystkie twoje klucze, Lucy. - dodał, odwracając się przodem do okna i mijając stojącego w szoku Ajeela, ruszył piaskową kładką do środka pałacu.
...
Pałac w Vistarion
Kilka minut po wyjściu Fairy Tail
Po powrocie do wnętrza pałacu, Zeref zaczął szukać wzrokiem brata. Nie musiał długo szukać go, bo zaledwie przy pierwszym rozwidleniu, zobaczył jak siedział pod ścianą, chowając twarz między kolanami.
- Nie mam pojęcia. Naprawdę, nie mam pojęcia co się stało. - czując jak kroki brata zatrzymały się przy nim, Natsu nie podnosząc na niego oczu, wyszeptał przez zaciśnięte zęby. - Przecież kontrolowałem już END. - dodał po kilku sekundach.
Robiąc coś kompletnie co nie przystawało Imperatorowi, władcy całego państwa, Zeref usiadł przodem do brata na podłodze, na środku korytarza, po którym codziennie przechodziło kilkanaście osób i na którym zalegały różne pruszyny. Wyciągając do niego swoją dłoń, starszy Dragneel położył ją na głowie młodszego, delikatnie go tam czochrając.
- A ja chyba się domyślam, co się stało. - zaczął cichym głosem.
Ledwo co kończąc to mówić, Zeref zauważył jak Natsu spiął ramiona, w dalszym stopniu nie podnosząc głowy. Jednak kiedy nie doczekał się odpowiedzi, podniósł ją odrobinę, zerkając okiem na siedzącego na wprost niego brata, którego przecięcie na czole zostało już zmniejszone do małego zadrapania, przez Brandish, która zdążyła "złapać" Imperatora w oknie, nim ten ruszył za bratem. Teraz jedynym śladem rany został poplamiony krwią rękaw na jego ręce.
- Co? - mruknął.
- Naszły cię znów wątpliwości. -
- Bzdura. Jestem pewien. - zaprzeczył od razu Natsu.
- Nie jesteś. Tak ci się tylko wydaje. - ciągnąc dalej, Zeref zabrał rękę z wiśniowych włosów. - Ty się wciąż wahasz, czy dobrze robisz, zwłaszcza widząc ich. Słowa pod wpływem gniewu Demon Slayer, moje puszczenie nerwów na niego, słowa tej białowłosej dziewczyny, że nie chce z tobą walczyć i szarża na ciebie Gajeel. To wszystko sprawiło, że zacząłeś znów wątpić w moc demona. Wtedy wydał ci się winny wszystkiego i gdybyś go nie miał, nie musiałbyś tego słyszeć. A potem zrobiłeś to, co gdy kłóciłeś się o czerniejące klucze Lucy. Sięgnąłeś po moc. -
- Twoja teoria ma tylko jeden problem. Ja ją już kontroluję. Moc END. - wtrącił Natsu podnosząc całkowicie głowę na brata.
- Tak. Kontrolujesz ją, kiedy twój umysł ją akceptuje. A dziś pomimo tego, że ciało posługuje się nią do perfekcji, to gdy przez twój umysł przeleciały te wszystkie rzeczy, znów zaczął ją (umysł) odrzucać. Wiesz co przesądziło o twojej przegranej, gdy sięgnąłeś po nią, przygotowując się na atak Gajeela? -
- No co? Bo akurat tu cię zaskoczę, ale sięgając po nią skoncentrowałem się tylko na niej. -
Słysząc jak Natsu zaczyna się denerwować, cały czas nie rozumiejąc swojego błędu, spowodowało na ustach brata widoczny z daleka uśmiech.
- Właśnie to. - zawołał z lekko radosną nutką w głosie.
- Nie rozumiem? - zaintrygowany nagłą zmianą humoru brata, młodszy Dragneel, kompletnie zapomniał w jak posępnym humorze był jeszcze chwilę temu.
Było to celowe zagranie Zerefa, aby odciągnąć brata od popadania wprost w drogę objęcia depresji.
- Wahałeś się i to mocno, potem widząc atak na siebie, skupiłeś się na siłę, chcąc sięgnąć po moc demona. I właśnie wtedy, gdy cały twój umysł krążył wokół mocy, twoje serce cię zakuło. Nie jestem ślepy i doskonale to zauważyłem. Każdy z obecnych to zauważył. Ten moment. - poważniejąc znów, Zeref wyciągnął rękę, palcem dotykając klatki brata. - To ono cię ponownie wytrąciło z równowagi. Spóściłeś gardę i moc demona wymknęła ci się spod kontroli. - dodał, przyciszonym głosem.
- Czułem jak nie kontroluje jej, a chciałem. Ogień robił co chciał, mimo że na siłę próbowałem go zgasić. -
- To też wiem. Wiesz skąd? - zapytał Zeref, wstając na nogi, a widząc przeczący ruch głowy brata, dodał. - Atakowałeś z wielkim impetem, a potem zatrzymywałeś się, jakby cię coś blokowało. Próbowałeś pewnie wtedy odzyskać kontrolę, ale demon był silniejszy i ponownie zbierając moc nacierał. Dopiero gdy Brandish zaczęła z zewnątrz redukować ci moc, w końcu zgasiliście na twój żar. -
- Przepraszam. - wstając również na nogi, Natsu ponownie spóścił głowę w dół.
- Przestań. - machnął ręką Zeref. - Nie masz za co przepraszać. Jednak nie podoba mi się to, że ukrywałeś swoje problemy z sercem. Za to powinnieneś czuć się winny. Zresztą ja też. -
- A to niby czemu ty też?! - zawołał chłopak, podnosząc oczy i rozkładając ręce na boki.
- Bo możliwe, że jednak coś przeoczyłem. Nie jestem Bogiem, tylko człowiekiem i lecząc cię wtedy, musiałem nie zauważyć jakiegoś zniszczonego urywku, zdania, a może nawet i jednego ze znaków. Miesiąc temu gdy mi to powiedziałeś, miałem przejrzeć księgę ponownie, ale inne sprawy spadły mi na głowę. Nie mówiąc mi tego, że wciąż cię boli od czasu do czasu założyłem, że wszystko już było w porządku. Zwłaszcza, że humor ci dopisywał i to bardzo. -
Kilkoro strażników przeszło niedaleko miejsca ich rozmowy, więc nie chcąc aby słyszeli o czym mówią, bracia Dragneel ruszyli na schody i w głąb wyższego z pięter.
- To już trzeci raz. - zaczął cicho Natsu, idąc krok w krok z bratem, a widząc jak otwiera buzię dodał szybko. - Trzeci raz, gdy cię zaatakowałem z zamiarem zrobienia ci krzywdy. -
- Widać mi się należało. - mruknął Zeref. - Poza tym za dziecka nieraz się biliśmy i żadne z nas nie miała urazu do drugiego o to. -
- Nie porównuj naszych dziecinnych bijatyk, do tego co się dzieje teraz. W tej erze. - dodając nieświadomie ostatnie zdanie w stylu brata, Natsu spowodował tym wybuch śmiechu osobnika obok niego. - I co jest w tym takiego śmiesznego?! - oburzył się zatrzymując się w miejscu.
- "W tej erze." Natsu od kiedy mówisz jak ja? - opanowując swój śmiech, Zeref uświadomił bratu co powiedział, wywołując przez to także i jego śmiech.
- A czepiasz się. Wymskło mi się. - czochrając się po wiśniowych włosach, Natsu podarował bratu swój radosny uśmiech. - Ale wracając do tematu, owszem. W Ishgarze ci się należało. Raz za atakowanie nas, dwa za skrywanie cały ten czas naszych więzów rodzinnych, trzy za próbę zniszczenia świata i ... -
- Okej, okej. - przerywając bratu, Zeref obrócił zakłopotany głowę w bok.
- A teraz... Nic mi nie zrobiłeś. Wystawiłeś się za mną przed Mavis. Szanujesz moją decyzję zostania tutaj. A ja co robię? Atakuje cię. -
- Było minęło Nats. Nie bierz tego do siebie. Nie mam ci tego za złe. - stwierdził pewnie Imperator kierując swoje kroki wzdłuż oszklonego przejścia między dwoma wieżami pałacowymi.
- W tym problem. - wyszeptał chłopak, idąc tym razem dwa kroki za plecami brata.
- Problem? - powtórzył Zeref, zatrzymując się gwałtownie i obracając do tyłu.
- Troszczysz się o mnie jak nikt inny. Zawsze stawiasz mnie na przedzie. Za dziecka też tak bywało. Nigdy nie masz mi tego za złe, nawet jak zawinię. A co jak pewnego dnia przez takie wpadki zabije cię? Dręczy mnie to od pewnego czasu. Koszmary. -
Nie spodziewając się tego, Natsu nagle znalazł się w objęciach brata. Przytulając go i klepiąc po plecach, Zeref szepnął czułym tonem
- Nawet jeśli zginę któregoś dnia z twojej ręki, chce abyś pamiętał. Ja już dość przeżyłem. Dość już cierpień sprowadziłem na świat i ludzi. -
- Przestań! To przez klątwę... - pisnął Natsu, czując jak oczy zachodzą mu łzami.
- Nie boje się tego. Nie będę miał ci tego za złe, jednak będziesz musiał się wtedy natrudzić, bo tak łatwo nie sprzedam swojej skóry. - dodał starszy Dragneel, próbując rozgonić posępną atmosferę.
- Namęczyć? Tak? - Natsu odsuwając się od kruczo czarnego chłopaka, obrzucił go niedowierzającym spojrzeniem. - Ile razy teraz zniszczyłem ci Fairy Heart? Ile razy i to samym podmuchem. -
- Hmm z cztery razy? Nie liczyłem. - wzruszając ramionami, Zeref kompletnie się tym nie przejął. -
- I? Rusz głową. - widząc jak ewidentnie brat bawi się w najlepsze, Natsu coś zaświeciło się w głowie. - Okej... o czym nie wiem? - dodał, mrużąc oczy i łapiąc się rękami za swoje biodra
Musiałby znać brata od wczoraj. Ba! Nawet wtedy wiedziałby, że ten Zeref, ten cholerny geniusz nie zachowywał by się tak spokojnie, gdyby nie miał już planu. Widząc jak jego usta układają się w chytry uśmieszek, tylko utwierdziło go to w swoich przypuszczeniach.
- Zacznijmy od podstaw. - mówiąc to, Zeref ruszył się znów z miejsca. - Czym jest mój Etherious. Czym jest Fairy Heart? -
- No... Yyy... Wtedy w gildii wszedłeś w niego, gdy ukradłeś moc Mavis. - ruszając za bratem, Natsu zmrużył brwi starając sobie wszystko przypomnieć z tamtej chwili.
- Bingo. - pstrykając palcami, starszy Dragneel pokiwał głową. - Fairy Heart to połączenie mojej mocy i Mavis. Mroku i światła, dzięki czemu mogłem mieszać w czasoprzestrzeni. W dużym skrócie. Takie Ying i Yang. -
- Okej. Łapię. I co z tym? -
- Po tym jak wytarłeś mną podłogę w gildii przez co moc Mavis wróciła do niej, myślałem że to koniec Fairy Heart. Jednak jakaś część mocy Vermilion została we mnie. Dlatego mogłem używać serca wróżki, jako swojego Etherious. Jednak światła jest na tyle mało, że nie mogę już mieszać w czasoprzestrzeni. -
- Nie ma równowagi pomiędzy tym. No, i co dalej? -
- Niecierpliwy. - parsknął Zeref. - Używając ją po wojnie, nie czułem tego, jednak po upływie roku i teraz gdy tyle się dzieje, z każdym moim użycie Fairy Heart słabnie. Moja moc mroku jest stale taka sama, ale moc Mavis nie regeneruje się i ubywa jej z każdym użyciem. -
- Że co?! - krzycząc, Natsu zatrzymał brata w miejscu.
- Jeśli zbyt często wchodzę w nią lub za długo jestem w niej, odczuwam to. Tak było teraz, gdy wypadając i wchodząc kilkakrotnie pod rząd w Fairy Heart, za którymś razem nie chciała mi odpowiedzieć. Dopiero jak uspokoiłem oddech, udało się. To samo się stało, gdy smokożercy z tym zdrajcą napadli wtedy na mnie i Dimarię. Zbyt długo używałem jej wcześniej, przez co nie zdążyła się jakby "zregenerować"... zebrać w sobie.. -
- I co z tym zrobimy? Co wymyśliłeś? Chyba nie ukradniesz znów mocy Mavis? -
- Hehe nie, nie. Nie mówiłem tego nikomu, ale pracuje nad czymś innym. Chcę zastąpić moc Mavis mieszanką mojej mocy magicznej i mocy klątw. W ten sposób będę w stanie regenerować ją i rosnąć w siłę. Spriggan Heart. -
C.d.n.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro