Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 65.

Julie

Następnego dnia obudziłam się z potwornym bólem głowy. Przemarznięta, obolała, brudna.

Leżałam na jakimś łóżku polowym w piwnicy. W pokoju miałam jedynie stolik, krzesło, łóżko i małą szafkę. Nie było toalety ani prysznica.

- Księżniczko, czas wstawać. Dzisiaj wielki dzień- znany mi, irytujący głos zaćwierkał, dochodząc do mojego pomieszczenia.

- Nigdzie nie idę.

- Wiedziałem, że będzie problem, ale spokojnie. Zawsze stawiam na swoim.

Do pokoju "przyfrunęły" kobiety.

- Poznaj proszę, moje drogie Elyrie. Moje najdroższe przyjaciółki. Urocze prawda?!- skrzywiłam się- Uważasz inaczej, twój błąd, nie radzę im podpadać. Są troszkę...porywcze. I brutalne.

- Nie wątpię- mruknęłam.

Jedna z nich z gniewem w oczach ruszyła w moją stronę.

- Nie teraz Elyrio- zatrzymał ją ruchem dłoni- Chodź, moja mała- złapał mnie za ramię- idziemy.

Wyrywałam się...bezskutecznie.

Poddałam się, gdy dostałam mocne uderzenie w kręgosłup. Przeszywający ból w całym ciele, nie pozwolił mi dalej się stawiać.

----------------------------

Weszliśmy do ciemnego pokoju bez okien. Wykonany był z lustra weneckiego. Stała tam tylko skrzynia z bronią.

- Gdzie jesteśmy?- zapytałam.

- Jesteśmy w pokoju, gdzie urządzam treningi. Twoje dzisiejsze zdanie będzie właśnie na tym polegało. Pokarz na co cię stać.

- Ale..ja nic nie potrafię.

- Oj, kotek, nie baw się ze mną. Pokaż, co potrafisz i dam ci na dziś spokój.

- Przecież mówię, że nic ci nie pokażę, bo nic nie umiem- warknęłam.

- W takim razie widzę, że muszę cię sprowokować.. Już wiem.

- Nic nie wiesz...

- Tak? Co powiesz na to, żebym wysłał do domu twojego chłoptasia i jego siostry Żniwiarzy?! Wiesz dobrze, że nie dali by sobie rady z taką armią. Zabiją ich, a tylko dlatego, że nie chcesz współpracować.

- Zamknij się!

- Jeśli mi ułatwisz sprawę! Inaczej urocza Kate, zginie u boku uroczego braciszka. Chcesz tego!? warknął- Mi to na rękę. Mniej problemów.

- Zamknij ryj!

- Bo co mi zrobisz?!- kopnął mnie podcinając z nóg.- Jesteś niczym, bezużyteczną suką, nic nie wartą....

I wtedy stało się coś , czego za żadne skarby bym się nie spodziewała. Moja wściekłość eksplodowała. Uderzyłam z frustracji dłońmi w zimną ziemię.

A ta...

Pękła, rozstąpiła się, rozdzieliła...nie wiem jak to nazwać...

I to niby zrobiłam ja swoimi rękoma?! Nie, nie, nie..

- Nareszcie! Dobra robota. Nie sądziłem, że w tym chudziutkim ciałku, tkwi siła herosa. Zdumiewające...- zamyślił się.

Spiorunowałam go wzrokiem.

- Elyrie, kochane, teraz wasza część planu na dziś. Zostawiam was same. Poznajcie się- zaśmiał się.

Wyszedł zostawiając mnie z paskudami w jednym pomieszczeniu.

------------------------------------

Hades

Wyszedłem.

Po kilku minutach usłyszałem wrzask.

Zaczęło się.

Elyrie skutkują. Zobaczymy co uczynią w efekcie.

Wrzaski rozbrzmiewały jeszcze jakieś kilka minut.

Usłyszałem cichy szelest.

- Panie- szepnęła najmłodsza- stawiała opór, ale zaczęło się. Proces niszczenia wspomnieć i kasowania pamięci rozpoczęty. Jak na razie idzie wszystko dobrze...

- Cudownie, możecie odejść.- uciąłem.

Mam nadzieję, że to poskutkuje. I ta dziewucha nie będzie pamiętała NIC.

------------------------------

Julie

Co one ze mną zrobiły?!

Głowa bolała niemiłosiernie, poza  tym czułam jakbym utraciła cząstkę siebie, jakbym miała lukę w pamięci.

Rzuciłam się na zimną podłogę i zasnęłam z bólu.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro