Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 47.

Julie

Postanowiłam nikomu nie mówić o tym, co mi powiedziała Allyson. Skoro nie chciała, żeby ktoś się o tym dowiedział, to uszanuję to...z trudem.

- I jak było? -zapytałam babcię, gdy tylko przekroczyłam próg domu.

Uśmiechnęła się szeroko, więc wiedziałam już, że to zbędne pytanie.

- Och Julie, było naprawdę cudownie odnowić dawny kontakt. Spędziliśmy ze sobą tyle czasu.- rozmarzyła się- Alan nic się nie zmienił. Dalej pozostał cudowną osobą.

- Bardzo się cieszę babciu, twoim szczęściem. Uwielbiam, kiedy jesteś uśmiechnięta.

- A jak tobie minął dzień? Jakiś Żniwiarz?- zaśmiała się z aluzją.

Przypomniałam sobie o śnie. Wolałam nic nie wspominać i nie psuć jej humoru. Była taka szczęśliwa.

- Leniuchowałam sobie, a później poszłam odrobić ten projekt do szkoły.

Potaknęła. 

- Dobra, idę się przygotować do szkoły.

Ucałowałam babcię, która wręcz tryskała endorfinami szczęścia i zmęczona poczłapałam na górę.

Mój telefon odezwał się, gdy ubierałam pidżamę. Miałam 4 nieodebrane połączenia. Od Nieznany. Oraz kilka wiadomości. Jedna z nieznanego numeru przykuła moją szczególną uwagę. Po treści od razu skapnęłam się od kogo jest.

Dzięki za tą rozmowę, kretynko. W sumie nie jesteś taka zła na jaką wyglądasz. Może jakoś cię przetrawię. W każdym razie, choć trudno mi to przechodzi przez myśl, mam u ciebie dług. 
Tak, pewnie teraz siedzisz z rozdziawioną buzią i myślisz, że jednak nie jestem taką egoistką. Otóż, dla twojej wiadomości nie jestem niewdzięcznicą i mam swój honor.
Dobra, koniec za dużo się rozpisałam. Nara, frajerko.

"Twoja przyjaciółka" Allyson.

O jaka milutka.- pomyślałam.

A skąd, u licha, ma mój numer telefonu? I miała rację siedziałam z rozdziawioną buzią i oczy niemal wyszły mi na wierzch. Usłyszeć takie rzeczy i to od niej...Kurde...jestem w szoku.

Odpisałam jej.

Skąd masz mój numer "kretynko"?! Nie chce od ciebie nic w zamian. Zrobiłam to tylko dlatego, że było mi ciebie szkoda i wyglądałaś jak chodzące nieszczęście. Poza tym, mam pod okiem siniaka, co nie wygląda dobrze. W dodatku zrobił to " twój przyrodni braciszek". Koniec końców jeszcze parę dni i koniec. Nie będziemy musiały się ze sobą użerać, więc spoko. Życzę koszmarnych snów.

"Twoja" powierniczka. Julie

Na ekranie dostrzegłam jeszcze cztery wiadomości. Dwie od Kate. Jedna od Cam. A ostatnia...od Aidena.

Gdzie jesteś i dlaczego wyszłaś bez żadnego pożegnania?

Napisał ją przed czternastą. Odpisałam mu, że spał, kiedy wychodziłam i nie chciałam go budzić. Poza tym życzyłam mu dobrych snów.

Wiadomości od Kat i Cam, były podobne. Obie pytały co się ze mną cały dzień działo. I dlaczego nie odpisuję.

Kurczę, będą złe, że dopiero teraz odpisuję, tak jak Aiden. Wysłałam odpowiedz, po czym położyłam się spać. Zasnęłam w mgnieniu oka nie czekając na żadną wiadomość.













Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro