Marianna part - 3
Marianna POV
Moja sypialna była dokładnie na drugim końcu korytarza od sypialni Giovanniego. Moi nadopiekuńczy kuzyni zrobili wszystko, żebym do dnia ślubu pozostała z daleka od jakiejkolwiek pokusy. Najbardziej dziwił mnie Adam. Przecież sam nauczył mnie całować, po tym jak był świadkiem, jak nieudolnie robił to kolega z klasy. Parę tygodni później podłożył się ojcu, bo niemal nas przyłapał u jego kochanki, która dawała mi lekcje czerpania garściami rozkoszy ze swojego ciała.
Wymknęłam się z pokoju w szlafroku. Wyglądało jednak na to, że cerber zrobił sobie wolne. Pewnie myśleli, że po tym co się stało wcześniej, nie będę miała ochoty na namiętne igraszki. Nie miałam, nawet udało mi się jakoś zasnąć. Obudziłam się z bijącym sercem. Zerknęłam na zegarek. Nie posapałam jednak długo. Zasnęłam przed północą, a było po pierwszej.
Zsunęłam się z materaca. Otworzyłam na chwilę okno. Chłodne powietrze ukoiło rozgrzaną skórę, ale nie spowodowało, że krew przestałam krążyć jak szalona w moich żyłach. Pulsowanie na szyi było niemal bolesne. Przycisnęłam palce do tego miejsca, ale nie pomogło. Stałam, usiłując oczyścić umysł i nie myśleć. Spojrzałam na telefon, ale na samą myśl mnie odrzuciło.
Nie chcę pamiętać, jak mnie napastowano! Nie chcę! Wrzeszczałam w myślach. Przywołałam spotkanie z Giovannim w gabinecie. Chciałam zamienić jedno złe wspomnienie na inne takie o wiele przyjemniejsze.
A gdybym...
Zatrzasnęłam okno. Niemal przebiegłam korytarz na drugą stronę. Zawahałam się, kładąc dłoń na klamce pokoju Giovanniego. Zupełnie tego nie przemyślałam. Działałam pod wpływem chwilowego impulsu. Coś, co zawsze sprowadzało na mnie kłopoty.
A co jeśli powie mi, że mam się wynosić?
Weszłam do środka. Ogromne łóżko stało nieco z boku po lewej. Cień się poruszył, a ja podeszłam bliżej. Był nieco zaspany, ale w ręku trzymał broń. Odłożył ją na stolik nocny, gdy mnie rozpoznał.
– Co się stało? – spytał zachrypniętym snem głosem.
– Nie chcę spać sama.
Miałam przyśpieszony oddech i drżały mi dłonie. Może popełniłam błąd? Powinnam zostać w pokoju i usiłować się uspokoić. Może ułożyć pasjansa? Zagrać w Candy crush? Sprawdzić co nowego w mediach społecznościowych? Zerknęłam niepewnie w stronę drzwi.
– Miałaś zły sen? – pokiwałam głową.
Odgarnął kołdrę i wskazał na łóżko zapraszającym gestem. Tyle było mi potrzeba. Rozwiązałam pasek szlafroka i pozwoliłam mu opaść. Zrobiłam jeszcze dwa niepewne kroki. Uklękłam jednym kolanem na materacu. Podkasałam koszulę i przesunęłam się nad nim. Moje nagie uda otarły się o jego rozgrzaną skórę. Niemal syknęłam. Byłam lodowata. Ile tak naprawdę stałam w oknie?
Zawahałam się, tkwiąc nad nim.
– Masz wątpliwości? – doszedł mnie jego ochrypły szept. Złapał mnie za nadgarstek i przycisnął kciuk do skóry, sprawdzając puls.
– Jestem zimna. – wypaliłam, dotykając dłonią jego nagiego ramienia.
– Czemu jesteś taka zimna?
Pociągnął mnie do siebie. Opadłam na jego pierś, ale starałam się trzymać ręce przy sobie. Oparłam głowę na muskularnym ramieniu. Był taki gorący. A ja miałam nawet lodowaty nos. Okrył nas kołdrą.
– Stałam w oknie.
– Jak długo?
Prawie udało mi się wzruszyć ramionami.
– Nie wiem.
– Co ci się śniło? – przesunął jedną z moich dłoni na swój brzuch. Rozprostował palce i przycisnął swoją, ogrzewając z dwóch stron. Sięgnął do mojego pośladka. Zjechał niżej do kolana i nasunął mnie bardziej na siebie. Wychłodzoną stopę oparłam na twardej łydce. Wtuliłam twarz w jego szyję. Zapach pomagał mi się uspokoić.
– Dotykał mnie. – wydusiłam.
– Jesteś bezpieczna. – zapewnił.
– Wiem, ale nadal czuję jego dotyk. – spojrzałam na niego błagalnie – Nie byłam niecierpliwa. Chciałam pozbyć się wrażenia tamtego dotyku i zastąpić go czymś o wiele przyjemniejszym.
– Manipulantka. – doszło mnie jego zduszone westchnienie.
Poczułam się zawstydzona. Może naprawdę za dużo sobie wyobrażałam. Chciałam się odsunąć, ale przekręcił nas tak, że niemal leżałam pod nim. Opierał się na łokciu. Wolną ręką chwycił za moje kolano i uniósł je do góry, stawiając stopę na materacu. Otwierając mnie, by mieć lepszy dostęp. Syknął, czując wilgoć na bieliźnie, chroniącej moją płeć. Nie powstrzymało go to od pocierania kciukiem tego wrażliwego miejsca.
– O czym myślałaś?
– O nas! – odparłam śmiało, gładząc go po policzku. Już teraz miałam ochotę jęczeć z przyjemności. – W gabinecie. O twoich palcach pod rąbkiem bielizny. O tym jak pulsowałam w oczekiwaniu na przyjemność. Oraz tym, że strumień prysznica nie dał mi takiego orgazmu, jakiego pragnęłam.
Zamarł na chwilę, spoglądając mi w oczy. Albo miałam przewidzenia, albo one płonęły namiętnością. Pierwotnym pragnieniem. Nienasyceniem.
– Masturbowałaś się pod prysznicem?
– Mężczyźni to robią, czemu więc kobiety miałyby nie? – nie rozumiałam jego zdziwienia. Czyżbym go źle oceniła? Chyba nie był aż tak staroświecki! A może jednak go tym podniecałam. Żyłka na jego szyi zrobiła się napięta, a oddech nieco przyśpieszył. – Wystarczy skierować strumień na łechtaczkę. Ustawić w odpowiedniej pozycji i cieszyć się doznaniem. Chociaż i tak wolę swoje palce.
– Albo jesteś boskim darem, albo zemstą królów piekieł. – przymknął oczy, gładząc moje nabrzmiałe ciało – Wezmę cię w każdej odsłonie.
– Bo lubię sprawiać sobie przyjemność? – nie rozumiałam.
– Bo potrafisz o tym mówić! – przyznał, łapiąc mój sutek w usta przez materiał koszulki.
Popchnęłam go do tyłu. Opadł na plecy. Usiadłam na nim okrakiem. Jego dłonie spoczęły na moich biodrach. Śmiało złapałam koszulkę i ściągnęłam przez głowę, odrzucając gdzieś w bok. Teraz rozdzielał nas tylko mokry skrawek bawełny. Jego prawą dłoń przesunęłam na pierś a lewą między nogi.
– Kobieta, która wie, czego chce. – uśmiechnął się, wracając do pieszczenia wrażliwych miejsc.
Rozchyliłam usta, ciesząc się doznaniami. Pocierał sutek między palcami, masując pierś. Palce pieściły wzgórek między nogami. Uniosłam się nieco, dając lepszy dostęp. Sięgnęłam do niewielkich kokardek, które trzymały bieliznę. Pociągnęłam za nie, patrząc mu prosto w oczy z uwodzicielskim uśmiechem.
– Pomysłowe. Widzę, że przyszłaś przygotowana. – pozbył się dzielącego nas materiału. Chwycił mnie za nagie pośladki i mamrocząc coś do siebie, usiadł opierając się o wezgłowie. Znajdowaliśmy się teraz bliżej siebie. Całe moje ciało niemal dygotało z potrzeby. Pożądanie pulsowało mi w żyłach.
– Dwa do zera. – szepnęłam, sięgając do jego sztywnej, gorącej męskości. Pogładziłam go. W odpowiedzi głośno wypuścił powietrze.
– Nawet trzy. – sięgnął dłonią pomiędzy moje uda. Rozsunął swoje nogi, zmuszając mnie do rozłożenia szerzej moich. – Biorąc pod uwagę, że przyszłaś tu z własnej nieprzymuszonej woli – wsunął dwa palce między wargi i przesunął do rozgrzanego wejścia. Powtórzył ten manewr raz za razem. Gwałtownie wciągnęłam powietrze, czując rozlewającą się od podbrzusza przyjemność. Wygięłam się nieco do tyłu, ułatwiając mu dostęp. – powiedzmy, że jestem ci winny trzy orgazmy.
– Uczciwa wymiana! – Zaczęły mi drżeć uda. Unosiłam się i opadałam w rytm pociągnięć smukłych palców. – Wolę szybciej.
– Nauczysz się dzisiaj czegoś nowego. – powiedział niskim uwodzicielskim tonem, utrzymując ten sam rytm – Wiesz jak długo może trwać kobiecy orgazm jeśli pieści się ją powoli? Dwa razy dłużej. – mamił tym swoim namiętnym szeptem.
Było mi wszystko jedno, byle tylko ta narastająca potrzeba w środku mnie wybuchła i dała mi przyjemność. Tylko na tym potrafiłam się skoncentrować.
– Tak blisko. – wyjęczałam. Oparłam się dłońmi o jego ramiona, żeby nie stracić równowagi. Tuż przed pierwszym potężnym skurczem wsunął dłoń na mój kark i zamknął usta pocałunkiem, zduszając przeciągły jęk rozkoszy. Fala za falą przetoczyła się przez ciało. Jakby mnie ktoś podłączył do prądu elektrycznego. Zamarła poddając się słodkim doznaniom.
Może miał rację...
– I wiesz co jeszcze? – zapytał po uwolnieniu moich ust. Nie przestawał mnie pieścić palcami. Przeciągał nimi od wejścia po sam kapturek nabrzmiałej łechtaczki. – Możesz dojść drugi raz, niemal od razu. Mocniej. Intensywniej. – Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Powtarzał ruchy palców. Kolejny orgazm nadchodził.
Uciszył mnie pocałunkiem jak poprzednio. Miał rację. Rozpadłam się na kawałki w białym rozbłysku światła i zobaczyłam, jak wygląda rozgwieżdżone niebo rozkoszy pod własnymi powiekami. Wstrząsały mną jeszcze małe dreszcze, gdy byłam już w stanie otworzyć powieki. Zamglone spojrzenie spotkało roziskrzone i namiętne oczy Giovanniego.
– Gotowa na więcej?
Opadając z chmury rozkoszy, uświadomiłam sobie jaką niewdzięczną kochanką jestem. Nastawioną tylko na branie. Opadłam niżej, pocierając moją mokrą kobiecością o sztywność męskości pode mną. Pokiwał na mnie palcem. Zamiast się przysunąć, chciałam zrobić coś odwrotnego. Złapał mnie pod ramionami i przesunął bardziej na siebie.
– Chciałam zobaczyć... – wyszeptałam.
– Masz mnie czuć, a nie oglądać. – jego wzwód znalazł się między moimi pośladkami. Spięłam się nieco. – Unieś się na udach do góry. – Zrobiłam, co kazał. Pokierował nieco moje biodra i poczułam główkę penisa wsuwającą się pomiędzy moje nabrzmiałe wargi. Na próbę opadłam nieco niżej. – Do diabła Marianna! – syknął, łapiąc mnie za biodra – Usiłuję nie sprawić ci bólu! Powoli. – rozkazał.
Oparłam się dłońmi o jego barki. Skrzyżowaliśmy spojrzenia.
– Jak mnie zaboli, to się zatrzymam. – sapnęłam, nasuwając się głębiej.
– Zabijesz mnie.
– Umrzesz szczęśliwy. – tym razem ja zamknęłam mu usta pocałunkiem. Poza ewidentnym uczuciem rozpychania nie czułam bólu ani żadnego dyskomfortu. Byłam tak mokra, że nie było żadnego oporu. Uniosłam się do góry, aż prawie się wyślizgnął i opadłam na dół. Do samego końca. Coś mnie zakłuło. Giovanni oderwał się ode mnie, łapiąc mnie gwałtownie za biodra.
– Kurwa! Uparte stworzenie. – szukał na mojej twarzy oznak bólu, ale go tam nie było. Uczucie było przyjemne. Czułam się wypełniona. Rozciągnięta. Zamrugałam. – Boli?
Palcami pocierał sterczące sutki. Ważył piersi w dłoni, ugniatając je. Przyjemność gromadziła się między nogami.
– Nie. – odparłam. Zmarszczył brwi, biorąc w usta sutek. Ssanie wyrwało mi jęk z gardła. Ogień płonął w moim podbrzuszu, domagając się zaspokojenia. – Może jestem wybrakowana.
– Nie jesteś. – kciukiem musnął łechtaczkę.
– O tak. – jęknęłam. Zaczęłam się poruszać do góry i opadać.
– Gdzie się tak śpieszysz?
– Żeby nam było przyjemnie. – odparłam na wydechu. Złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Smakowaliśmy swoje pożądanie. Upajał mnie doznaniami. Dłońmi błądziłam po jego gorącej skórze. Ugniatając i drażniąc opuszkami, gdzie tylko mogłam sięgnąć.
– Obejmij mnie nogami. – poprosił. Uniosłam się do góry, prawie wysuwając go z siebie. – Przytrzymam Cię. – ujął mnie za pośladki. Uklęknął i zmieniliśmy pozycję. Znalazłam się pod nim. – Wreszcie mam cię tu gdzie chciałem. Nagą. Rozpaloną. Chętną... A jeszcze nawet nie zaczęliśmy robić tego, na co mam ochotę.
Długo później leżałam rozluźniona przysypiając. Jego dłonie gładziły każdy dostępny fragment mojej skóry. Czułam się zaspokojona. Rozkosznie ciężka. Nascyona. Nie spodziewałam się, że bliskość fizyczna z Giovannim będzie taka wyczerpująca. Był szczodrym, bardzo czułym kochankiem, ale ewidentnie się mocno kontrolował. Czy to dlatego, że byłam dziewicą?
Podniósł się i poszedł do łazienki. Na chwilę oślepiło mnie jasne światło, kiedy zapalił lampkę przy łóżku. Zakryłam oczy ramieniem. Materac się ugiął. Drgnęłam gdy ciepły, mokry materiał dotknął nabrzmiałego wciąż ciała.
– W porządku?
– Mhmm. – odparłam, nie otwierając oczu.
– Nic cię nie boli?
Najwyraźniej go to dręczyło. Uniosłam się na łokciu, mrużąc oczy. Po ustach błąkał mu się zadowolony uśmieszek wyrażający satysfakcję.
– Uważasz, że nie byłam dziewicą?
– Byłaś.
Rozchyliłam powieki. Na beżowym ręczniku była smużka krwi, ale i tak pewnie największą plamę stanowiły nasze wspólnie wymieszane soki. Położył go obok broni. Podniósł mój szlafrok z podłogi i rzucił na szezlong stojący w nogach łóżka.
– Więc o co chodzi? – spytałam niepewnie – Nie spełniłam wymogów podań i legend przekazywanych z pokolenia na pokolenie, że kobieta za pierwszym razem musi czuć się rozdzierana wpół i się wykrwawić?! – zaczynałam się złościć – Mogę poprawić i poudawać drąc się wniebogłosy. Lepiej się poczujesz?
Niemal przewróciłam oczami. Pocałował mnie, przewracając na plecy. Oparł się na łokciach na wysokości moich ramion. Pocałunkami obsypywał szyję i ramiona.
– Nie, kochanie, ja się tylko zastanawiam czy masz ochotę na rundę drugą.
– Tylko jeśli nie będziesz się hamował. – podniósł głowę, spoglądając na mnie – Mogę być niedoświadczona, ale nie jestem głupia.
– Byłaś dziewicą.
Westchnęłam z frustracją.
– Jak długo będziesz mi to wypominał?
– Już skończyłem!
Giovanni POV
Obudziłem się zrelaksowany i wypoczęty, z drobną ciepłą dłonią leżącą na podbrzuszu. Mój mózg nadal jeszcze operował w oparach snu, ale ten widok sprawił, że miałem natychmiastowy wzwód. Marianna spała przy moim boku w pozycji bezpiecznej. Dopiero teraz obejrzałem to doskonałe ciało.
Telefon zmusił mnie do poruszenia się. Zerknąłem na ekran, Silvio dobijał się do mnie już kilka razy, ale po prawdzie miałem ze dwie godziny do wyjścia, żeby się nie spóźnić na spotkanie.
Marianna zerwała się gwałtownie do pozycji siedzącej. Rozejrzała się niepewnie wokoło. Pogłaskałem ją po plecach.
– To tylko ja. – powiedziałem miękko, żeby jej nie straszyć. Spojrzała na mnie spłoszona. – Facet, z którym do czwartej nad ranem migdaliłaś się w pościeli?
Wzięła głęboki oddech i opadła na pościel. Przytuliła się do mnie. Napisałem krótką wiadomość do Silvio, że potwierdzam dziesiątą, ale nie mogę teraz zadzwonić. Obecnie zamierzałem wziąć prysznic z narzeczoną. Już czułem się od niej uzależniony.
Odłożyłem telefon.
– Przepraszam. – szepnęła – Dzień dobry. Nie jestem przyzwyczajona do spania z kimś.
– Jak się czujesz?
– Jeszcze nie wiem. – przeciągnęła się, eksponując nagie piersi.
Zaproszenie, któremu nie dało się oprzeć. Później wzięliśmy razem prysznic. Marianna miała na sobie swoją koszulę i szlafrok. Narzuciłem na siebie spodnie treningowe i czarny t–shirt. Nie zamierzałem się stroić na śniadanie.
Opuściła pokój pierwsza. Wyszła i zamarła na chwilę. Dostrzegłem to samo co ona. Adam stał oparty o ścianę przy schodach. W jego wzroku była żądza krwi. W moim satysfakcja. Zamknąłem drzwi i obejmując ją w talii, poprowadziłem do schodów. Marianna podeszła do Adama pewnym krokiem.
– Dzień dobry! – pocałowała go w policzek – Ufam, że się nie pozabijacie w ciągu pięciu minut, żebym się mogła przebrać?
Odezwał się, dopiero jak zamknęła za sobą drzwi.
– Powinienem cię zabić. – wycedził, patrząc na mnie spode łba.
– Możesz spróbować. – rzuciłem wyzwanie – Patrick wie?
– Czy był ktoś, kto was nie słyszał? – ironizował, nadal wpatrując się we mnie mrocznie.
Oparłem się o ścianę po przeciwnej stronie.
Za którymś orgazmem nie zdążyłem jej zamknąć ust pocałunkiem. Chociaż w głębi swojej czarnej duszy, musiałem przyznać, że przeciągły głośny jęk, kiedy doszła, łechtał moje ego. Czułem się usatysfakcjonowany. Syreni, przyzywający śpiew, któremu nie można się oprzeć. Tak bym to nazwał. A co dopiero jak ją nauczę tego, co lubię. Na razie skupiliśmy się na Mariannie, ale przyjdzie czas, kiedy ona zacznie odkrywać. Wydawała się chętna do eksperymentów i poznawania nowych rzeczy.
Była idealna!
– To przynajmniej wiesz, że jej się podobało.
Westchnął, rozluźniając się nieco.
– Wiem też z zapisu kamer, że sama do ciebie przyszła.
– Przynajmniej nie sugerujesz, że zaciągnąłem ją tam siłą. – włożyłem dłonie do kieszeni.
– Znam Marianne zbyt długo, żeby tak myśleć. – nie wydawał się do końca przekonany.
– Losowaliście, który z was się na nas tu zaczai?
Spojrzał na mnie znacząco.
– Ciesz się, że Darius nie wpadł wam do sypialni i nie wytargał jej stamtąd.
– Po pierwszych dziesięciu minutach nie byłoby już sensu. – oparłem głowę o ścianę, przymykając oczy na wspomnienie zapachu, jaki do mnie dotarł, gdy przechodziła nade mną w łóżku. – Nie było sensu już nawet po drugiej minucie.
– Nie mów mu kurwa! – przeczesał włosy palcami, mierzwiąc je jeszcze bardziej.
– Przyszła do mnie gotowa i już bardziej być nie mogła. – dodałem cicho – A trzecim zdaniem było oświadczenie, że masturbacja po prysznicem nie była satysfakcjonująca.
Parsknął i pokręcił głową z rezygnacją. Doszło nas cisze kliknięcie drzwi. Marianna w legginsach i koszulce z niedbale spiętymi włosami wyglądała jak pierdolony grzech. Stanęła przede mną. O ile jeszcze byłem w stanie się opanować, widząc cienką koszulkę i zajebisty tyłek w opiętych legginsach, tak zapach Issey Miyake, połączony z jej własnym, podziałał jak afrodyzjak. Będzie mnie prześladowała przez cały dzień.
– Idziemy? – zaczęła zbiegać po schodach, zupełnie nieświadoma efektów.
Zamknąłem oczy i zacisnąłem szczękę.
– Powodzenia. – zaśmiał się skurwiel, podążając za nią swobodnym krokiem.
Byłem niemal na podeście schodów. Znów dobijał się do mnie Silvio. Odebrałem.
– Oby to było coś ważnego! – był to już kolejny telefon od niego.
– Te chuje nic nie powiedziały.
– Żaden? – podszedłem do okna w salonie.
– Żaden. Twierdzą, że tylko gość, którego zabiła Marianna, wiedział wszystko.
– To byłoby coś nowego. Może zadałeś złe pytanie.
– To znaczy?
– Zapytaj go, czy ten nieżywy znał jakieś języki i z tego powodu tylko on umiał się dogadać ze zleceniodawcą.
– Kurwa. – doszło mnie ciche mamrotanie.
– Siada ci siła przekonywania – zażartowałem.
– Coś ty taki radosny? Posmakowałeś zakazanych rozkoszy?
Mój dobry humor ulotnił się w mgnieniu oka.
– Za to mogę cię zabić.
– Obaj wiemy, że mnie potrzebujesz. – zadrwił.
– Nie aż tak bardzo.
– Powtarzaj to sobie do znudzenia. O której będziesz?
– Mam spotkanie o dziesiątej. Nie wcześniej niż w południe.
– Nie wiem, czy ten ostatni tyle wytrzyma.
– To już twoja rola. – rozłączyłem się bez słowa. Silvio mógł być moim kuzynem, ale nikomu nie wolno obrażać Marianny. Potem zadzwonił prawnik z Falcone i architekt robiący zlecenie modernizacji jednego z klubów. Z telefonu na telefon pewnie nie zostało mi dużo czasu. Poszedłem do jadalni. Patrick i Darius patrzyli na mnie wilkiem.– Silvio przydałaby się pomoc w magazynie. Może to wam pozwoli upuścić trochę tej niepotrzebnej pary? – Moja kobieta odstawiła kawę i uśmiechnęła się. Zerknąłem na zegarek, zostało mi piętnaście minut do wyjścia. Pochyliłem się nad Marianną i pocałowałem czule. Brzdęk upuszczanych sztućców i przekleństwa doszły mnie z drugiej strony stołu. Pokazałem im hawajski znak pokoju. Zgarnąłem dwa naleśniki z talerza Marianny. – Bądź grzeczna. Zobaczymy się wieczorem. Dobrej zabawy panowie.
– Od jakiego sklepu chcesz zacząć? – doszły mnie jeszcze słowa Kali.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro