Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Marianna part - 19




Marianna

Wręczyłam listę potrzebnych rzeczy Paolo, niecierpliwie czekając na reakcję. W miarę jak przeglądał pozycje, jego brwi unosiły się do góry, a na twarzy dostrzegałam niedowierzanie wymieszane z zakłopotaniem. Aż odkaszlnął, kiedy doszedł do ostatniej pozycji.

– To jest... eee... – zająknął się, a ja z satysfakcją trzymałam na twarzy wyraz lekkiego rozbawienia, ale miałam ochotę parsknąć śmiechem. – Nie jestem pewny czy dam radę wszystko zorganizować.

– A może pomiń dyplomację i powiedz, co naprawdę myślisz? – zaproponowałam.

Podrapał się po głowie, ewidentnie znajdując się poza strefą komfortu w rozmowie z żoną szefa szefów.

– Dawaj! – zachęciłam wyzywająco.

Uniósł dłoń z kartką do góry.

– Pojebało cię?! – wycedził z niesmakiem. – Giovanni urwie nam nogi przy samej dupie!

– Szczerość! To lubię! – roześmiałam się.

Usiłował się opanować, ale kiepsko mu szło.

– Może jednak wezwijmy tego egzorcystę od szatańskich pomysłów? Masz numer? Zasponsoruję.

Przewróciłam oczami.

– No weź, Paolo, bo pomyślę sobie, że nigdy żadna kobieta cię nie zaszokowała.

Potrząsną kartką.

– Nie tak! Na co ci to wszystko? – Starał się nie cedzić słów z wściekłością. – Urządzisz lochy w piwnicy? Czy jakiś pokój zabaw na górze? Kurwa, nie chcę wiedzieć, jak zabawiacie się z Giovannim.

Zaśmiałam się głośno, a potem zdusiłam chichot dłonią.

– To nie dla mnie to dla Alicante!

Wyraz szoku na twarzy Paolo sprawiał mi niepomierną satysfakcję i coraz trudniej było się nie śmiać pełną piersią.

– Chyba źle usłyszałem... że co? – Nadstawił ucha, podchodząc bliżej.

– Powiedzmy, że nie podoba mi się sposób, w jaki Alicante traktuje Teresę. Jest damskim bokserem i zamierzam mu sprawić lanie w epickim stylu!

Potrząsnął kartką przed moją twarzą.

–  Na to ci są potrzebne średniowieczne dyby?!

– Tak! – rozłożyłam ręce. – A do czego innego? Żeby mnie mąż chłostał? – Skrzywiłam się z niesmakiem. Rozterka odmalowała się na twarzy Paolo, a ja ściągnęłam usta, żeby się nie śmiać. – Gratuluję wyobraźni, ale bicze i kajdany zostawię sobie na piątą rocznicę ślubu, jak się zrobi nudno w sypialni!

– Uważasz, że zrobi się nudno? – doszło mnie rozbawione pytanie męża.

Paolo zbladł, a potem zaczerwienił się, zerkając za mnie.

– Czy ty wiesz, co wymyśliła twoja żona? – spytał z irytacją, potrząsając kartką z listą.

– Zapewne coś kreatywnego! – Podszedł do mnie i pocałował w czubek głowy, przysiadając na podłokietniku fotela, na którym siedziałam. – Czym tak przestraszyłaś Paolo, skarbie, że słychać go było aż w gabinecie?

Prychnęłam głośno.

– Paolo otrzymał listę zakupów rzeczy, które pozwolą mi epicko złoić komuś tyłek! Alicante to damski bokser, który zamiast zajmować się towarem, sam go używa, albo "nadużywa" byłoby lepszym słowem, mieszając z alkoholem a potem robią niesmaczne orgie w burdelu u Cinnante – wyrzuciłam z siebie z pretensją.

Brwi męża powędrowały do góry.

– A skąd ty o tym wiesz?

– A czemu ty nie jesteś zaskoczony? – W oczach Giovanniego błysnęło rozbawienie. – Jeszcze powiedz, że brałeś w nich udział to... – zmrużyłam oczy, czując złość podchodzącą do gardła.

– Nie nakręcaj się moja krwawa królowo! – Pociągnął za luźny kosmyk włosów. – Ten burdel słynie z niewybrednych orgii i zapewnia to, czego nie dają inne tego typu miejsca. To interesy i nic ci do tego! – ostrzegł, poważniejąc.

Wyciągnął rękę do Paula, który podał mu listę. Przebiegł po niej wzrokiem i uśmiechnął się, zatrzymując dłużej na ostatniej pozycji.

– Chcesz zakuć go w dyby i zaserwować dziesięć batów bambusową laską?

– Coś w tym stylu – odparłam ostrożnie.

– Twoja żona zwariowała – podsumował Paolo.

Giovanni zamyślił się na chwilę.

– Moja żona ma dobry pomysł, ale żeby napić się mleka nie trzeba mieć krowy w domu ani farmy. Czy senator Colwell nie korzysta z usług pewnej dominy? Sprawdź to zanim podejmiemy jakiekolwiek kroki. Za odpowiednią kwotę udostępni nam swoje „studio". Jak zamierzasz go tam zwabić?

– Skoro ćpają i chleją muszę tylko wiedzieć kiedy a potem podstawić swoje auto zamiast jego.

– Podstaw tylko kierowcę. – Zasugerował lepsze rozwiązanie. – Nie chcesz wzbudzać podejrzeń.

Pokiwałam głową, że się zgadzam.

– I co dalej? – spytał.

– Jeśli wynajmiemy „studio", nic z tej listy nie będzie mi potrzebne. Wszystko będzie na miejscu. Poczekam, aż wytrzeźwieje, a potem sprawię lanie, informując, z jakiego powodu je otrzymał. – Spojrzałam na Paolo. – Myślisz, że Domina dałaby się namówić, żeby to zrobić, jak jej powiem, że pobił żonę?

– Liczysz na solidarność jajników? – spytał mąż z rozbawieniem.

– Oczywiście – przyznałam ochoczo.

– Sprawdź to – rozkazał Paolo.

– Naprawdę? – nie dowierzał mój ochroniarz.

– Naprawdę. Do tego upewnij się, że Martin wie, o co chodzi.

Paolo pokręcił głową z niedowierzaniem, ale w końcu na jego ustach pojawił się niewielki uśmiech. W końcu! Już myślałam, że straszny z niego sztywniak. A jednak nie! Rozłożył ręce w bezsilnej frustracji i wyszedł z salonu. Giovanni złapał mnie za podbródek i zmusił, żebym na niego spojrzała.

– A teraz powiedz mi, skąd to wszystko wiesz?

– Antonella.

Podniósł się i usiadł naprzeciwko na skraju fotela, pochylając się w moją stronę. Z oczu zniknęło rozbawienie, zastąpione przez powagę, którą doskonale rozumiałam. Nie powinnam znać takich szczegółów jako żona szefa, a już zdecydowanie nie powinna ich znać Antonella.

– Czy ty mi mówisz, że Alicante dzieli się z kochanką detalami interesów?

– Nie, mówię ci, że Alicante nadużywa narkotyków i alkoholu a wtedy rozwiązuje mu się język.

– Z jakiego powodu Antonella podzieliła się z tobą swoją wiedzą? – dociekał.

Odgarnęłam włosy na plecy.

– Ty nie zdradzasz mi swoich sekretów, a ja powinnam wszystko wyśpiewać jak na spowiedzi?

– Marianna... – znów ten ton szefa szefów.

Uniosłam dłonie, żeby przestał mówić.

– Nie, przestań! Czemu ja mam zdradzać ich zaufanie?

– Żebyśmy mogli im pomóc.

– Żebyś ty mógł pomóc sobie i ukrócić potencjalny problem! – prychnęłam. – Ukaranie Alicante IM nie pomoże.

Oparł łokcie na kolanach i splótł palce.

– Po pierwsze, kochanie, to jest nasza rodzina, odkąd powiedziałaś „tak" w kościele i nie ma znaczenia czy słuchałaś księdza, czy nie. Po drugie wszystkie twoje problemy są moimi problemami...

– Ale w drugą stronę to już tak nie działa! – Nie chciało mi się ukrywać pretensji w głosie.

– Milcz! – pouczył mnie ostro. – I zacznij słuchać do końca, zanim się odezwiesz. – Aż mnie zatchnęło na te słowa, ale zacisnęłam usta w wąską kreskę, ciskając oczami gromy. – Wszystkie twoje problemy są moimi problemami. Odpowiadam za ciebie i to jeszcze bardziej niż każdy z pracowników za swoje żony. Jesteś młoda, nowa, nikt cię tu nie zna, i łatwo wpakować się w tarapaty nierozważnym słowem, a ja będę musiał cię ukarać albo kogoś zabić. – Morderczy błysk pojawił się w jego tęczówkach, sugerując, że opcja kary nie wchodzi w rachubę. – Musimy być ostrożni, zwłaszcza gdy wszyscy chętnie patrzą nam na ręce, ze względu na stanowisko, jakie piastuję. To moim obowiązkiem jest ukrócenie wszystkich problemów w zarodku, a twoim jest zaufać mi bezgranicznie. Możesz to o sobie powiedzieć?

Nie byłam głupia, a to, co mówił, miało sens i pozwoliło nieco odpuścić złości, jaka mnie wypełniała.

– Ufam mojemu mężowi bezgranicznie – wyznałam cicho.

Uśmiechnął się pod nosem. 

– Musisz zrozumieć, kochanie, że w starciu z zazdrosnymi kochankami, natarczywymi mężami skorymi do przemocy i sekretami, które nigdy nie powinny opuścić ust współpracowników organizacji, mam szesnaście lat przewagi oraz doświadczenia. Chętnie się tym z tobą podzielę, ale przyjmij zasadę, że wpierw rozmawiasz ze mną o szczegółach, a potem knujesz z Paolo i Martinem. Nigdy odwrotnie.

– Czyli mam nadzór rodzicielski? – rozłożyłam ręce.

– Marianna!

– A już myślałam, że uwolniłam się od ciągłego decydowania, co jest dla mnie najlepsze!

– Dostaniesz wolną rękę, tylko jeszcze nie teraz – obiecał.

Bańka samouwielbienia i przekonania o dorosłości prysła z hukiem, zostawiając po sobie żal.

– Czyli według ciebie nie potrafię podejmować racjonalnych decyzji?

– Potrafisz, nie przekręcaj moich słów.

Gorycz rozlała się w mojej głowie jak kwas.

– Czyli mogę wydawać pieniądze, przygotowywać menu na cały tydzień i zając się domem, ale jeśli chodzi o inne rzeczy... już nie.

Wbiłam wzrok w swoje dłonie, walcząc z chęcią ucieczki z salonu, więc nie widziałam, jak podniósł się, a potem ukucnął przede mną.

– Mari, na litość boską – poprosił ze stoickim spokojem, podnosząc mój podbródek. – Nie o to mi chodzi. Chcesz się rzucić na głęboką wodę? Dobrze, ale weź mnie ze sobą jako koło ratunkowe. Na wszelki wypadek.

– A czy ty mi ufasz?

Oparł dłonie na moich kolanach.

– Swoim życiem! – Nadeszła natychmiastowa odpowiedź. – Jesteś moją żoną, kochanką i kiedyś urodzisz nam dzieci. 

Spojrzałam mu w oczy, oblizując wargę.

– Powinnam cię przeprosić?

– Nigdy za szczerość Marianno. Zrozumiałaś, co powiedziałem?

Pokiwałam nieznacznie głową.

– Tak.

– A teraz powiedz mi dokładnie jakich rewelacji dostarczyła ci Antonella.

Wrócił na fotel naprzeciwko.

– Po pierwsze chce się wyplątać z układu z Alicante, ponieważ ma dość. Po drugie raz w miesiącu odbierany jest towar, który potem oni z kimś testują w burdelu należącym do Cinnante. Po trzecie wie to, ponieważ chlapnął jęzorem, będąc naćpanym i naprutym. Po czwarte według słów Antonelli to, co robią tym kobietom, zakrawa na  okrucieństwo. Widziała filmik, jak chłostali do krwi kobietę zakutą w dyby... Jakiego dewianta podnieca coś takiego? I ostatnie. Nie tylko Teresa jest jego ofiarą.

Giovanni potarł płatek ucha w zamyśleniu.

– Daj mi trochę czasu na rozeznanie się w sytuacji i sprawdzenie, co dzieje się w burdelach rodziny Cinnante. W międzyczasie Paul sprawdzi trop z senatorem i to nie znaczy, że odkładamy akcję w czasie, a tylko zbieramy dowody, żeby się dobrze przygotować. Dostaniesz swoją zemstę, ale nie będziesz oglądać nagiego tyłka jakiegoś faceta.

Spojrzałam na niego z zaskoczeniem, bo zupełnie się nad tym wcześniej nie zastanowiłam. Uniosłam brew, wzdychając jak obrażona królewna.

– Czyli mogę się babrać we krwi i podrzynać ludziom gardła, ale wątpliwej jakości genitalia odpadają?

– Jedyne genitalia, jakie będziesz oglądać to moje.

– Kochanie, ja ich nie chcę oglądać – prychnęłam – a czuć. Najlepiej w sobie!

Kąciki jego ust podniosły się do góry, ale zdecydowanie bardziej podobał mi się namiętny błysk w bursztynowych oczach. Wstałam i uśmiechając się drapieżnie, pokonałam dzielące nas dwa metry i podkasawszy spódnicę, usiadłam na jego udach okrakiem. Dłonie Giovanniego od razu powędrowały na mój tyłek, a ja splotłam palce na jego karku.

– Będziesz dzisiaj zajęty przez cały dzień?

– Tak, muszę się pojawić w firmie.

Jedną dłonią zjechałam na pierś, gładząc mięśnie ukryte pod koszulą. Poluźniłam krawat i odpięłam pierwszy guzik koszuli.

– Czy mamy czas na szybki numerek? – spytałam, łapiąc płatek ucha męża między wargi.

– Kusicielka – zaśmiał się gardłowo. – Mało ci było w nocy?

Składałam nieśpieszne pocałunki na jego szyi i brodzie.

– Zawsze mi mało – wymruczałam.

Zwinne palce wsunęły się pod podwiniętą sukienkę, wędrując w górę pończochy. Pogładził skórę  nad koronką. Odsunęłam się nieco, by dostrzec niewielkie zaskoczenie, które sprawiło mi niesamowicie dużo satysfakcji. Kciukiem zahaczył o „żabkę" pasa do pończoch.

– Widzę, że odrobiłaś lekcję, a nawet przekroczyłaś moje oczekiwania – zamruczał, zbliżając się do pulsującego oczekiwaniem wzgórka.

Musnęłam jego usta swoimi, dając w ten sposób znać, że potrzebuję delikatnego, powolnego dotyku. Opuszkiem gładził łechtaczkę przez bieliznę.

– Będziesz musiała być cicho – ostrzegł, znacząco patrząc ponad moim ramieniem na szeroko otwarte drzwi do salonu.

– Mhm – obiecałam, sunąc ustami po linii szczęki.

Pocałowałam go namiętnie, ujmując przystojną twarz w dłonie, gdy paląca potrzeba narastała. Każdy kolejny pocałunek stawał się bardziej naglący, w miarę jak pożądanie pędziło mi w żyłach, dopóki fala spełnienia nie rozlała się do każdej komórki ciała. Drżąc, rozkoszowałam się doznaniami, aż z głośnym westchnieniem osiągnęłam orgazm, gniotąc koszulę męża na ramionach.

– Uwielbiam cię taką – szepnął uwodzicielsko.

W ustach mi zaschło i dopiero po chwili byłam w stanie wydusić z siebie kilka słów.

– Niezdolną do racjonalnego myślenia?

– Pachnącą pożądaniem. – Pocałował mnie w szyję. – Zaczerwienioną po orgazmie. – Musnął ustami policzek. – Rozluźnioną i zaspokojoną. – Westchnęłam, nim zamknął mi usta czułym pocałunkiem. Oderwaliśmy się od siebie, żeby zaczerpnąć powietrza. – Jesteś najpiękniejszą kobietą we wszechświecie.

– Nie musisz mi słodzić komplementami, żebym ci zrobiła dobrze.

Rozbawienie pojawiło się w jego oczach.

– Niestety – zerknął na zegarek – jestem już niemal spóźniony.

– Szefie, Silvio dzwonił... – Doszedł nas głos Martina. – O, kurwa! Nic nie widziałem – zastrzegł. – Sam sobie wydłubię oczy, szefie.

Zaśmiałam się, zsuwając z kolan Giovanniego. Syknęłam, bo obie kończyny zdrętwiały i teraz dawały mi się we znaki, milionem mrówek wędrujących po skórze. Podtrzymał mnie, nim nie stanęłam pewnie o własnych siłach, co umożliwiło mi poprawienie spódnicy sukienki.

– To było nawet zabawne.

Ujął mnie za podbródek i spojrzeliśmy sobie w oczy.

– Wolałbym, żeby żaden z nich nie oglądał twoich nagich ud.

Uśmiechnęłam się z pobłażliwością.

– To co? Od dzisiaj nie chodzę na siłownię i basen? Ta lista zakazów się wydłuża – zakpiłam. – A miało być równouprawnienie w granicach rozsądku.

– Jesteś moja i tylko ja mam prawo widzieć cię nagą – oświadczył z ogniem w oczach.

– I wzajemnie. – Zamknęłam dłoń na wzwiedzionym w połowie członku, pieszcząc go przez materiał. – Z  wejścia mógł zobaczyć ewentualnie, że siedzę ci na udach i to tyle.

– Lubisz igrać z ogniem. – Bardziej stwierdził, niż zapytał.

– Kochanie – szepnęłam uwodzicielsko, miękkim głosem – ja jestem ogniem!

– Jak bardzo lubię i czekam na twoje seksualne zaczepki, to miej na względzie, że nie mieszkamy sami.

Zmrużyłam oczy.

– Mam przestać cię prowokować?

– Nigdy! – zaprzeczył z mocą, całując moje wargi, nim odstąpił na krok. – Pójdziemy wieczorem na kolację?

Jak bardzo ta propozycja była interesująca plan, który pojawił mi się w głowie, wydawał się o wiele bardziej kuszący.

– Wolałabym zostać w domu i spędzić ten czas w sypialni – odparłam, towarzysząc mu do holu. – Nawet jeśli oznacza to zjedzenie pizzy i zapicie jej piwem.

– Dlaczego zawsze jak on się spóźnia, ty jesteś temu winna – gderał Silvio, stojący w drzwiach.

Wychyliłam się zza męża.

– Ty masz swoje obowiązki a ja swoje – cmoknęłam. – Do później, kochanie. Miłego dnia chłopaki. – Odeszłam w stronę jadalni, by złapać przed wyjściem jeszcze trochę kawy. – Martin podać ci łyżeczkę do wydłubania oczu? Podobno idealnie się nadaje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro