Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Marianna part - 15


Marianna POV

– Dzwoniła Sarah. – Paolo wybił mnie tymi słowami z zawieszenia w pudełku nicości umysłowej, w którym się znajdowałam od paru chwil. Zupełnie odpłynęłam, wpatrując się w okno i starając się wyciszyć własne myśli, żeby potem nie budzić się w środku nocy i nie oglądać selekcji moich najgorszych życiowych błędów serwowanych przez mózg.

– Słucham? – odwróciłam się w stronę jego głosu.

– Sarah, weterynarz. – pomachał do mnie telefonem.

– Ona ma na imię Sarah? – Paolo uśmiechnął się. W końcu zrozumiałam, co miał na myśli. – Ahhh!

– Sarah dzwoniła, że kota można odebrać.

Wiedziałam, że ten dzień nadejdzie, a jednak do tej pory nie wykombinowałam, jak zapewnić kotu i dziewczynie bezpieczeństwo. Minęły trzy tygodnie od nieszczęsnych urodzin z dramatem w tle. Nicola wysyłała mi codziennie sprawozdanie, jak się ma kot. Uroczy dzieciak. Zapewniłam ją, że to załatwię z jej ojcem, ale zupełnie nie miałam pomysłu co zrobić.

W drodze powrotnej do domu felernego dnia wymusiłam na Paolo obietnicę, że nie powie Giovanniemu, co się stało. Zapewniłam go, że nie chodzi o to, żeby coś ukrywać – i tak mu powiem, ale na razie chciałabym wykombinować, jak Nicola mogłaby zatrzymać kota. Spojrzał na mnie podejrzliwie w lusterku, ale nie zdradził przed mężem.

Giovanni wyjechał wczoraj do Nowego Yorku, zostawiając mnie w Chicago wraz z przyjętym zaproszeniem na bal karnawałowy. Nawet za bardzo nie mogłam narzekać, ponieważ o jego wyjeździe dowiedziałam się, wracając do pustego domu. Owszem napisałam mu, co myślę, wyrażając swoje oburzenie i niezadowolenie, zwrotnie otrzymując suchą wiadomość, że mi to wynagrodzi. Nie mogłam na ostatnią chwilę odmówić przybycia. W końcu to bal charytatywny.

Silvio został wypisany ze szpitala, co niezmiernie mnie cieszyło, nie zniosłabym, gdyby się nie wywinął. Czułam się winna, że ucierpiał. Nawet mu to wyznałam w przypływie szczerości. Usłyszałam zwrotnie, że jestem kompletną wariatką, ponieważ to taka branża i ryzyko jest wpisane w codzienność. Niestety on i Calabria nie mogli mi towarzyszyć na tej imprezce.

Uprosiłam Adama, żeby został parę dni dłużej i teraz uwieszona na jego ramieniu przekraczałam próg sali balowej. Organizatorzy przeszli samych siebie. Antyczna Grecja była tematem przewodnim. Ja bym bardziej stawiała na Olimp. Wszędzie biel i złoto, wysokie kolumny, złote laury. Kelnerki w białych eleganckich togach z muślinu i szyfonu, przepasane rzemykami w talii z rzymiankami na stopach.

Miałam na sobie podobne cudo spięte na ramieniu złotą klamrą. Zwoje materiału opinały moją sylwetkę, pozostawiając bardzo wiele wyobraźni, czego nie można było powiedzieć o niektórych gościach. Na ramieniu zapięłam dwie fikuśne bransoletki przypominające winorośl. Adam bez problemu będzie mnie mógł rozpoznać nawet w maseczce.

Maseczka to jakiś szatański wybór. Chyba bym się nie nadawała na karnawał w Wenecji. Cholerstwo uwierało i miałam ochotę zedrzeć ją z twarzy w pięć minut po przybyciu. Niestety zdjęcie tego gówna zaplanowano na północ. Będę się musiała męczyć cztery godziny, chyba, że zdecyduję się zniknąć wcześniej.

Generalnie było to zupełnie nie fair, że mężczyznom pozwolono włożyć garnitury, kiedy kobiety poczuły się w obowiązku dopełnić swoim wizerunkiem dekoracji. Tak więc przemieszczaliśmy się po sali, w morzu miej lub bardziej strojnych pseudo Greczynek. Przywitałam się z Teresą i Mariną. Posłodziłyśmy sobie, jak to pięknie wyglądamy.

Adam zostawił nas na chwilę same, uznając, że obie kobiety nie stanowią dla mnie zagrożenia, a Paolo stojący parę metrów dalej jest wystarczającym zabezpieczeniem. Zanim wyszliśmy z domu, spytał mnie, czy mam wszystkie swoje zabawki. Tak, miałam ze sobą dwa noże.

– Jak Giovanni zareagował na aferę u Cinnante? – spytała Marina niemal szeptem, rozglądając się dyskretnie czy ktoś nas podsłuchuje.

– Nie powiedziałam mu – wyznałam znad kieliszka z szampanem.

Obie popatrzyły na mnie zaszokowane.

– Oszalałaś? – wyszeptała nagląco Teresa. – Jak się dowie, będzie wściekły.

– Jeśli – zaznaczyłam stanowczo – się dowie. Chcę, żeby Cinnante coś dla mnie zrobił, ale muszę mieć na niego haka. Powiedzmy, że biorę sprawiedliwość we własne ręce.

– Gdybym zrobiła coś takiego – oznajmiła Marina – dostałabym takie lanie, że nie usiadłabym przez tydzień.

Uśmiechnęłam się z rezerwą.

– Pozwól, że z własnym mężem będę pogrywać tak, jak uznam za stosowne. – Teresa tylko uniosła brwi, ale nie skomentowała. – Plan jest taki moje panie i będę u was mieć dług: idziemy się przywitać, zabieracie jego żonę na drinka a ja załatwiam to sam na sam z Cinnante.

– Jakby ktoś pytał: byłam przeciwna – mruknęłam Marina.

Miałyśmy o wiele więcej szczęścia, ponieważ właśnie zmierzali w naszą stronę. Wymieniliśmy uprzejmości i rozmowa potoczyła się utartym schematem niemal o przysłowiowej pogodzie. Dziewczyny zrealizowały nasz plan, zostawiając nas samych. Spojrzenie Paolo wypalało mi dziurę w plecach.

– Jestem zaskoczony, że twój mąż nie poruszył kwestii incydentu sprzed paru tygodni – zagaił.

– Ponieważ o nim nie wie. – Zdziwienie na jego twarzy było doskonale widoczne pomimo maski na twarzy. Punkt dla mnie. – Uznałam, że będziemy mogli się porozumieć w tej sprawie.

– Usiłujesz grać w nieswojej lidze.

Uniosłam tylko szyderczo brew do góry. 

– Tylko to pamiętasz ze sławnej kolacji z czarną polewką? – zakpiłam – Chcesz, żebyśmy sobie urządzili konkurs, kto ma większego? Skarbie, ja mam szufladę pełną zabawek i z pewnością nie jedna jest większa od tego co chowasz w spodniach, że już nie wspomnę, że zrobią mi lepiej, niż to, co ty masz w swojej ohydnej głowie!

Milczał chwilę, a ja wpatrywałam się w niego intensywnie. Nie zamierzałam spuszczać z tonu! Nie przed nim. Nie miałam szacunku do mężczyzny, który pozwalał krzywdzić dziecko!

– Jest właściwie kilka rzeczy, których sobie życzę, ale dotyczą jednej osoby – oznajmiłam.

– W czym mogę ci pomóc moja droga? – Nienawidziłam tego stwierdzenia. Działało na mnie jak płachta na byka. – Jak jest cena twojego milczenia?

Spojrzałam na niego pewnie. Musi zrozumieć, że nie żartuję.

– Jeśli złamiesz postanowienia tej umowy, natychmiast poinformuję męża o tym, co się stało i o naszej małej zmowie milczenia. – Cień irytacji przemknął przez jego twarz. Chyba dotarło. – Nicola zatrzyma kota, a ponieważ zamierzam być z nią w stałym i bardzo sporadycznym kontakcie, który będzie obejmował niezapowiedziane osobiste wizyty, będę wiedziała, czy dotrzymujesz słowa. I jeśli jeszcze raz zobaczę na jej ciele siniaki, zrobię sobie osobistą vendettę.

– Ona nie jest twoim dzieckiem, nie możesz o niej decydować. – odparł sucho.

Miałam ochotę wypalić jakże prawdziwe według mnie: Twoim też nie, ale o niej decydujesz. Zamiast tego odparłam tylko pojednawczo:

– Ty nie zawracasz sobie nią głowy, a ja ją polubiłam.

Staliśmy chwilę w ciszy.

– I tyle? – spytał z niedowierzaniem.

– Tyle mi wystarczy – uśmiechnęłam się nieszczerze. – Po co mieć wrogów skoro można mieć przyjaciół. – Skłonił lekko głowę i spojrzał nad moim ramieniem. – Paolo będzie gwarantem naszej małej umowy.

Okrągłe świńskie oczka zmierzyły mnie po raz ostatni. Adam stanął przy moim boku a Cinnante się wycofał stwierdzają, że pójdzie poszukać żony.

– Czy ja chcę wiedzieć? – wycedził mój obrońca, podnosząc kieliszek do ust.

– A musisz? – odparłam w ten sam sposób.

– To niebezpieczny człowiek Marianno – przypomniał.

– A ja co jestem dziewczynka z zapałkami? – mruknęłam. – Przypomnieć ci, co zrobiłam?

– Wolałbym, żebyś magicznie zapomniała.

– Za późno Adam. Zostałam krwawą królową, nie ma odwrotu.

– Powiedz mi, o co chodziło? – dociekał.

Uśmiechnęłam się, najsłodziej jak potrafiłam, odpowiadając: Nie.



Giovanni POV

Wróciłem z Nowego Yorku po czterech dniach, żeby zastać moją żonę w cieniutkiej koszulce w łóżku. Siedziała wygodnie oparta o wezgłowie całkowicie pochłonięta lekturą. Cokolwiek czytała była tak zaaferowana, że chyba nie słyszała, jak ją wołałem. Wyglądała pięknie w ciepłym świetle lampy. Lektura musiałaby być podniecająca. Sterczące sutki odznaczały się pod materiałem.

– Marianna!

Mruknęła coś niewyraźnie, stukając palcem w ekran. Podszedłem bliżej, stając w zasięgu wzroku. Chciałem ją zapytać o nową dekorację, jaką znalazłem w łazience pod prysznicem. Na jednej z półek stał srebrny wibrator. Uśmiechnąłem się domyślnie. Czyżby moja niezasycona bogini musiała sobie robić dobrze sama w międzyczasie? To bardzo podniecająca myśl. Jednak ten gadżecik nie równał się do mojego sprzętu. Zupełnie nie ten rozmiar. Chyba że potrzebne były jej tylko wibracje, żeby pobudzić łechtaczkę. Podnieciłem się na samą myśl, że mógłbym mieć przyjemność zobaczyć, jak się sama zaspokaja.

– Marianna! – powtórzyłem głośniej. Podniosła na mnie swoje płonące podnieceniem oczy. Jednak dobrze mi się wydawało, że czytała jakąś gorącą scenę. Świetnie może mi ją przeczytać. A ja ją potem zrealizuję.

Zamrugała, nie wiedząc, o co mi chodzi. Podniosłem dłoń do góry i zaprezentowałem błyszczący srebrem przedmiot. Spojrzała na niego i wróciła wzrokiem do moich oczu. Uniosła wyzywająco brwi do góry, w niemym pytaniu: o co się kurwa przypierdalam?

– Nie mam prawa do robienia sobie dobrze?

Usiadłem na materacu, a ona wygasiła tablet. Och moja naiwna, wściekle seksowna kochanko.

– Tego nie śmiałbym sugerować.

– Więc o co chodzi?

– Skąd go masz?

Wszystkie przesyłki, które przychodziły do rezydencji, były skanowane. Może i paranoja, ale nie chciałem ryzykować. Każda korespondencja przechodziła przez specjalne urządzenie podobne do tych, których używali na lotniskach. Jeśli zamówiła to online, każdy w rezydencji już wiedział, że moja żona zaspokaja się wibratorem. I albo mam małego i musi sobie dogodzić po, albo mamy inne upodobania w sypialni. W każdym wypadku musiałbym dociekać kto i co wie. Jeśli zaciągnęła Paula do seks–shopu... będę go musiał zabić. Wiedziałem, że nie odstąpi jej na krok. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, że wybierałby z nią... Nie, kurwa, i koniec!

– Mam i używam go od bardzo dawna. – powiedziała spokojnie, patrząc na mnie wyczekująco. Brwi podjechały mi chyba do linii włosów, bo uśmiechnęła się kokieteryjnie i nieco złośliwie.

– Przychodząc do mnie, byłaś dziewicą.

– Niezaprzeczalnie. – zgodziła się ze mną. Pochyliła się do przodu, eksponując dwa opalone globy w dekolcie z pyszną dolinką pomiędzy. Aż chciałoby się zanurzyć pomiędzy nimi język. Albo nawet penisa. – Ale wiesz, że one mają funkcję wibracji?

Moje przyrodzenie stało na baczność, odznaczając się pod ręcznikiem. Ciekawe czy była gotowa na moje kolejne żądanie. Mogłem mieć tylko nadzieję, że będzie chciała eksplorować nowości w sypialni równie chętnie jak poza nią.

– Pokaż mi, jak to robisz. – zaproponowałem.

Uśmiechnęła się seksownie. Odłożyła tablet na szafkę nocną. Otworzyłem dolną szufladę. Z zaskoczeniem spojrzała na to co wyjąłem. Wygrzebała się z pościeli, odrzucając kołdrę na bok. Odłożyła wibrator na bok i podkasała koszulkę. Zsunęła skąpe mateczki. Ściągnąłem je aż do kostek i rzuciłem w nogi łóżka. Położyła sobie za plecy jeszcze jedną poduchę. Śmiało rozchyliła uda, patrząc na mnie roziskrzonym wzrokiem. Wycisnęła nieco lubrykantu idealnie trafiając na szczelinkę między wargami. Westchnęła przeciągle i przymykając oczy opadła do tyłu.

Kusicielka.

Było coś niesamowicie podniecającego w widoku zaspokajającej się kobiety. Pokazywała ci na własnym ciele jak lubi być pieszczona. Palce prześlizgiwały się lekko po nawilżonej skórze. Nie zaczynała od dotykania łechtaczki. Najpierw przesuwała palce po zewnętrznych wargach z obu stron. Dopiero potem, powoli z rozmysłem przez sam środek. Dwa palce okrążały nabrzmiałą łechtaczkę.

Powtarzała tę rutynę przez dłuższą chwilę. Pulsowanie w moim członku narastało. Sięgnęła po wibrator. Rozchyliłem ręcznik, który nadal miałem na biodrach i chwyciłem penisa w dłoń. Dźwięk otwieranego pojemnika z lubrytantem sprawił, że otworzyła oczy. Oblizała usta, widząc, jak wylałem nieco na przyrodzenie.

Uroczy rumieniec wykwitł na policzkach i szyi. Sapnęła z przyjemności, przyklejając się wzrokiem do mojej pracującej nad długością dłoni. Oboje mieliśmy dzisiaj okazję, poznać co lubimy. Zachłannie wpatrywała się w każdy ruch. Zapewne miałem ten sam wyraz twarzy, obserwując jak z cichym dźwiękiem, wibrator znika między obrzmiałymi fałdkami.

Przygryzła wargę, ustawiając go w jednym miejscu. Jęknęła cichutko.

– Lubisz wkładać go do środka? – spytałem, gdy zawahała się przy wejściu do pochwy.

– Lubię, ale nie tak bardzo. – wydyszała.

– Pieścisz nim też tę drugą dziurkę?

Zaczerwieniła się nieco.

– Czasem. – przyznała półszeptem.

– Sprawia ci to przyjemność?

Widziałem po jej minie, że chyba jednak nie. Ale seks sama ze sobą i seks z mężczyzną to dwie różne rzeczy. Pocałowałem ją w kolano.

– Pozwolisz mi spróbować? – chciała mi oddać wibrator, ale ją powstrzymałem – Baw się dalej, kochanie.

Przesunąłem się na materacu, usadawiając tak, żeby swobodnie dotykać pięknego ciała rozpostartego przede mną. Wycisnąłem dodatkową porcję nawilżającej mazi. Powoli i niezwykle delikatnie rozprowadziłem ją wokół zaciśniętej ciemnej rozetki. Zaczynając pieścić cały ten region.

– Czemu mężczyźni lubią seks analny?

Uśmiechnąłem się, przymykając nieco oczy.

– To zupełnie inne doznanie, niż bycie w twoich ustach.

– Inne niż w...

Moja mała pruderyjna dziewczynka, potrafiła poderżnąć komuś gardło w otoczeniu samców alfa, ale nie użyć barwnego języka w sypialni. Uniosłem brew i dokończyłem z łagodnym uśmiechem.

– W cipce? – Przygryzła wargę niezwykle seksownym gestem. Zacząłem lekko naciskać kciukiem na wejście. – Czy to wulgarne określenie? – rozluźniała się, bo zwieracze nie był już tak napięte jak na początku. Zaczynała się otwierać.

– Nie używałam go nigdy. – przyznała z prostotą.

Przesuwała wibratorem pomiędzy fałdkami. Chyba się nie mogła skoncentrować, wodząc wzrokiem od mojej dłoni pracującej leniwie nad penisem do ręki, która pieściła odbyt. Do tego jeszcze wibrująca zabawka. Zahaczała nią o wejście do cipki. Zbyt wiele bodźców.

– Każde doznanie jest inne. – napięła nieco brzuch, prawie dochodziła, ale usiłował odsunąć orgazm w czasie. Ależ miałem ochotę ją wylizać. Zanurzyć język w cipce i posmakować soków. Musiałem się zadowolić ciasnym tyłeczkiem. Była tak zaaferowana przyjemnością, że nie zwróciła uwagi, że wsunąłem kciuk do środka. Nie poruszałem nim, pozwalając mięśniom się przyzwyczaić. Ścianka dzieląca ciasne wnętrze od pochwy zaczęła się napinać. Marianna walczyła ze swoim orgazmem. – Pozwól sobie na rozkosz kochanie.

Wygięła się w łuk i z cichutkim westchnieniem zastygła w bezruchu. Wibrator wysunął się spomiędzy mokrych palców. Przycisnęła całą dłoń do rozgrzanej kobiecości, przeżywając kolejne fale orgazmu. To, w jaki sposób dochodziła, było jak magia. Całe ciało się napinało, wyginało seksownie. Rumieniec wykwitł na dekolcie i policzkach. Pulsowanie rozkoszy, które czułem pod palcem, ogłupiało mnie.

Otworzyła oczy, spoglądając na mnie spod ciężkich powiek. Odrobinę niepewnie.

– To było bardzo seksowne. – powiedziałem cicho, pochylając się i całując wciąż obrzmiałe wargi, lśniące od wilgoci. – Niezwykle podniecające. – liznąłem ją, powodując nagły wdech. Więc jeszcze nie miała dość. Poruszyłem kciukiem tkwiącym w ciasnym tyłeczku, muskając łechtaczkę końcem języka. Wsunęła palce w moje włosy.

– O boże! – szepnęła. Zassałem łechtaczkę, a ona po raz kolejny zaśpiewała dla mnie, jęcząc przeciągle. Dojdę, słuchając tych dźwięków. Ponowiłem pieszczoty, cały czas pracując palcem w ciasnej dziurce. Doszła sekundy później.

Pocałowałem ją w udo, z uśmiechem obserwując rozkojarzone spojrzenie ciemnych oczu. Wibrator przykuł moją uwagę, ale odłożyłem poza zasięg, żeby nie przeszkadzał. I nie kusił. Przeniosłem ciężar ciała i wszedłem w Mariannę płynnym ruchem. Zastygłem milimetry od kuszących ust.

– Następnym razem ta zabaweczka skończy w twoim tyłeczku.

– To będzie jeszcze dziś, tak? – odparła, wyginając się pode mną.

Nie było mi potrzeba niczego więcej, że zacząć ją wielbić swoim ciałem.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro