Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Zaprowadzisz mnie do łazienki?"

Leżę w łóżku i ryczę, płaczę i szlocham. Jest czwartek, a we wtorek zobaczyłam zdradę mojej najukochańszej osoby. Nie wiem jak on to znosi, ale wiem jedno - nigdy, nigdy i przenigdy nie pozwolę zabrać naszego dziecka.

Jako, iż nie lubię leniuchować i pozostawać w tej związkowej żałobie, wstaję z łóżka i się przeciągam.

- Jak się czujesz? - słyszę mamę, która stoi w drzwiach do mojego pokoju i mnie obserwuje.

- Lepiej - odpowiadam trochę naginając prawdę, bo chce do niego.

Zawsze jak oglądałam film, serial lub czytałam o miłości, nie rozumiałam jak dziewczyna może być aż tak głupia, żeby go do siebie nie dopuścić. Lecz teraz jakby mnie przeprosił, kupił kwiaty lub cokolwiek to ja bym nie wybaczyła, chociaż za nim tęsknię. To chore!

- Jak nie czujesz się na siłach, to nie musisz iść na to spotkanie. - mówi troskliwym tonem.

- Nie, mogę iść.

Czemu ja to powiedziałam? Przecież nie chce iść do tego stylisty i na ten nudny, nudny i jeszcze raz nudny bankiet.

- To za piętnaście minut na dole. - dopowiada z uśmiechem.

***

Nie wyglądam ładnie, może i na zewnątrz tak. Czarna sukienka do kostek z wycięciem na prawej nodze, a do tego czarne szpilki i kopertówka, ale w środku jednak czuję się okropnie.

***

Jest nudno. Przy stoliku jestem sama, bo rodzice poszli porozmawiać.

- Hej! Jak się czujesz? - słyszę nad uchem radosny głos mojej przyjaciółki.

Jen wygląda ślicznie.

- Cześć - odpowiadam z wymuszonym uśmiechem. -Dobrze się czuję.

- Ale nie wyglądasz, czemu ubrałaś się jak podczas żałoby? - dopytuje.

Już mam otworzyć usta, aby coś powiedzieć, ale ta mi przerywa.

- Chodź - mówi łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w nieznanym mi jeszcze kierunku.

***

Gdy wracam do domu, mój humor od razu się poprawia, gdy na podjeździe zauważam samochód mojej cioci.

- Witaj Scarlett! - wita mnie wesołym głosem. - Jak tam z twoim chłopaczkiem? Mam nadzieję, że ci się już oświadczył albo, że jesteś w ciąży, ale to za młody wiek. Powiem ci jedno kochanie. W twoim wieku ciąża jest najgorsza rzeczą, a powiem ci więcej... - zaczyna. ale moja mama od razu przerywa jej monolog.

- Może ja pójdę pościelić dla was łóżka, a Scarlett oprowadzi po domu Jake.

Jake to adoptowany syn mojej cioci.

- Cześć - mówię całkiem miło jak na mnie. 

- Cześć - odpowiada Jake. - Zaprowadzisz mnie do łazienki? - pyta z rękami w kieszeniach.

- Umm, tak. Chodź za mną.

Po zaprowadzeniu go do łazienki, idę do siebie do pokoju i wchodzę do łazienki.

Nie wiem czemu rodzice chcieli się przeprowadzić do takiego miejsca, wolałabym mówić w moim ojczystym języku. Kiedy wyszłam z łazienki w piżamie oraz mokrych włosach, słyszę otwieranie się drzwi, Luna wróciła. 

- Cześć - mówi siostra, która jak to zazwyczaj wraca pijana.

Luna jest starsza o 2 lata, ma chłopaka Alexa, fajny gość.


No i wleciał kolejny rozdział. Zapraszam.

Jeżeli ci się podobało zostaw 🌟. Komentarze są mile widziane.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro