"Skończyłam"
Jest już 19, a ja nadal siedzę nad książkami. Nie lubię się uczyć i odrabiać lekcji i wstawać rano. Jedyne co mnie uspokaja to wysiłek fizyczny.
- Skończyłam! - wykrzykuję do siebie. - Co by tutaj teraz porobić? - wypowiada znów do swojej osoby. Jakoś lubię gadać sama do siebie, bo wiem że nie powiem niczego złego do drugiej osoby.
- Scarlett! Jak tam nauka? - słyszę głos mamy z dołu i od razu odpowiadam jej pozytywnie.
Co postanawiam zrobić to oczywiście przejść się lub pobiegać -to mnie uspokaja. Ubieram się w sportowe ciuchy, bo jestem dalej w szkolnym stroju.
- Scarlett nie zapomnij jutro po szkole iść do galerii po sukienkę na moje spotkanie! Chyba, że wolisz iść do stylisty?
O nie! O nie! O nie! Nie chce tam iść! Tam jest nudno! Zawsze jak tam jestem to czuję na sobie spojrzenia synów tych wszystkich biznesmenów. Może i niektórzy wyglądają naprawdę elegancko w tych garniturach, ale ja mam chłopaka i nie raz chcieli ze mną "porozmawiać".
A może nie pójdę do tej galerii, bo jeszcze kupię nie taka sukienkę? Może pójdę do tego stylisty? Zrobią mnie tam na bóstwo!
- Mamo? - pytam, ale mój głos miał zabrzmieć inaczej.
- Tak?
- Ja chyba pójdę do tego stylisty, bo jeszcze kupię nie taka sukienkę, szpilki i zrobię nie taki makijaż i fryzurę.
- Dobra decyzja!
***
Drzewa, pola, kwiaty. Drzewa, pola, kwiaty. Drzewa, pola, kwiaty. Ciągle to samo! O jejku! Zaraz tu zwariuję! To samo! O! Jest! Sklep! Na reszcie. Jestem tak zmęczona, że chyba wypiłabym 5-cio litrową butelkę wody.
Wchodze do sklepu, a tam jak się okazuje nie było za ciekawie. Chodzi o kolejkę, jest może 19:30/40, a jest strasznie długa. Postanawiam, że pójdę do jakiegoś budynku gdzie ludzie sobie siedzą i nie ma za dużego tłumu. Wchodzę i pierwsze co robię to się rozglądam. Ludzie, ludzie i jeszcze raz ludzie, a tam jeszcze jakaś para się całuje. Nie widzę kto, bo siedzą tyłem ale poznaje te męskie włosy.
Zamawiam wodę z lodem i siadam przed miziającą się parą. Kiedy już sadzam swoje siedzenie, postanawiam dyskretnie sprawdzić kto to i podnoszę głowę. Moim oczom ukazuje się jakaś dziewczyna, która zasłania twarz mężczyzny.
O nie! O nie! O nie! To nie on! To nie on! To nie on! Powtarzam sobie te słowa na zmianę, bo zauważyłam jego twarz. To był...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro